Powojenni mieszkańcy lwowskich kamienic

Powojenni mieszkańcy lwowskich kamienic

Widok na Plac Mickiewicza (Fot. KG)

W pierwszych powojennych latach mieszkania były zajmowane w różny sposób. W lipcu-sierpniu 1944 roku wiele ładnych mieszkań na pierwszym i drugim i trzecim piętrze, od frontu, w centrum miasta stała pusta. Dla przykładu, do połowy sierpnia 1944 r. pięć kamienic przy ul. 29. Listopada (dziś ul. Konowalca) stała niezamieszkała. Tylko w jednej z nich mieszkał dozorca. Było to charakterystyczne dla całego miasta. Mieszkańcy nie ryzykowali by zajmować lepsze lokale, lub powracać do swoich strych mieszkań w obawie przed aresztowaniem.

Ci, którzy jednak wrócili, z czasem zostali wysiedleni i ryzykowali, że mogą pozostać w ogóle bez mieszkania. Mieszkańcy (głównie Ukraińcy z okolicznych wiosek), zamieszkujący ciemne mieszkania w oficynach lub suterynach, zajmowali głównie mieszkania na parterach. Wbrew zakazom władz, przesiedleńcy ze Wschodu samowolnie zajmowali wolne lokale. Ewakuowani z miasta przed czerwcem 1941 roku powracali na swe wcześniejsze mieszkania (wojskowym i ich rodzinom ich mieszkania powinny były być zwrócone w „trybie administracyjnym”, niezależnie od tego, czy mieszkał tam ktoś, czy nie). Chociaż praktycznie nie zawsze było to wykonalne. Przyjezdnych „dokwarterowywano” do Polaków, którzy z czasem wyjeżdżali do Polski. Do zniszczonych kamienic kwaterowano pod warunkiem ich wyremontowania. Były poszczególne wypadki zwrotu przedwojennych mieszkań ich mieszkańcom (głównie Żydom), a nawet całych posesji z budynkami gospodarskimi.

Podstawą praworządnego objęcia mieszkania był tzw. „order” czyli nakaz kwaterunkowy . W latach 1944-45, według świadków, nakazy takie otrzymywano bez większych trudności. Były wydawane na wolne mieszkania, lub po wysiedleniu poprzednich lokatorów. Zgodnie z ustawodawstwem, nakazy kwaterunkowe wydawano wyłącznie na wolną powierzchnię mieszkalną. Częste były przypadki nadużyć przy przydziale lokali. W 1944 r. nakazy najczęściej otrzymywali ludzie, którzy samowolnie zajmowali wybrane przez siebie lokale. Ale były wypadki, że nakaz wydawano nie temu, kto pierwszy podał prośbę o lokal, a innemu zainteresowanemu. W grudniu 1944 roku komitet wykonawczy rady miejskiej wyznał brak kontroli nad przydziałem mieszkań w wydziale mieszkaniowym.

Centralne ulice miasta i rejon Kostelówki, pozostawały prestiżowe i w czasach sowieckich. Do takich dzielnic należały obecne ulice Konowalca, Gwardyjska, Gen. Czuprynki, Bandery, Piekarska, Łyczakowska i tzw. Kolonia Profesorska. Dzielnice w obrębie ulic Szewczenki i Chmielnickiego uważane były za dzielnicę robotniczą. Jedna z respondentek określiła to tak: „Najgorsza dzielnica – to za Teatrem Opery”. Najlepsze lokale na pierwszym i drugim piętrze zasiedlili wojskowi wyższych szarż, urzędnicy, funkcjonariusze NKWD, lekarze, prawnicy i inni. W gorszych mieszkaniach – w oficynach, na parterach, w suterynach i na poddaszach – mieszkali przedwojenni dozorcy, służące i uchodźcy z wiosek.

Mieszkańcom o różnym poziomie materialnym, różnej narodowości i o różnym światopoglądzie wypadło teraz zamieszkiwać w przeludnionych mieszkaniach komunalnych. Respondenci jednak nie wspominają trudności adaptacyjnych do takiego trybu życia. Zresztą, nie pytano ich o niedogodności bytu. Przybysze ze Wschodu, Rosjanie, Żydzi i Ukraińcy mieszkali razem z Polakami, aż do ich wysiedlenia do Polski.

Według podań, pomiędzy przybyszami i autochtonami nie było większych konfliktów. Wspominają niechęć Polaków do wyjazdu do Polski. „Bezkonfliktowe” współżycie z sąsiadami uwarunkowywała sowiecka realność – ludzie żyli podwójnym życiem, obawiając się sąsiadów, unikając otwartych dyskusji. W warunkach deficytu i ograniczenia informacyjnego sąsiedztwo z urzędnikami było wygodne dla przeciętnych lwowian.

Pierwsze wrażenia o Lwowie
Pierwsze wrażenia o mieście pozostają bardzo pozytywne. Przybyszy przyjemnie zdziwiła lokalna „architektura i kultura”. Nie mieli obaw przed życiem w mieście, choć w powojennym mieście było wielu mieszkańców z przeszłością kryminalną, bezdomnych dzieci i młodzieży. W skargach mieszkańcy zaznaczali, że na wiosnę 1945 roku z obawą chodzili po ulicach nawet w dzień.

 

Normą były odgłosy strzałów, krzyki i wołania o pomoc. Według słów jednego z mieszkańców: „… w mieście działy się rzeczy okropne, wieczorem przestałem chodzić do pracy. Jeżeli chodziłem, to zostawałem tam na noc. Dookoła strzelanina, przekleństwa, grabieże, morderstwa, i tym zajmują się nasi wojskowi. Miasto jest terroryzowane…”. Strach życie w powojennym mieście przybyszom ze Wschodu raczej kojarzy się nie z sytuacją kryminalną, ale z działalnością podziemia nacjonalistycznego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X