Podniósł kowalstwo do poziomu sztuki fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Podniósł kowalstwo do poziomu sztuki

W Muzeum Narodowym we Lwowie otwarto wystawę prac 80-letniego Olega Bońkowskiego, założyciela szkoły artystycznej obróbki metali i światowej sławy przedstawiciela ukraińskiego kowalstwa artystycznego.

Ekspozycja zawiera liczne dzieła sztuki sakralnej, wyroby do użytku wewnętrznego i zewnętrznego, a także fotografie rozpoznawalnych dzieł sztuki, które stały się częścią architektury Lwowa, miast Ukrainy i świata. Wystarczy wspomnieć przepiękny wystrój wnętrza i kutą bramę kawiarni w stylu ormiańskim „Ararat – Urartu” przy ulicy Ormiańskiej 31 we Lwowie  czy inne dzieła mistrza w tym mieście – oryginalne żyrandole w dawnym klasztorze dominikańskim (obecnie Muzeum Historii Religii) czy niezwykłe ogrodzenie metalowe klatki schodowej cerkwi św. Onufrego klasztoru Bazylianów.

Podczas otwarcia wystawy jej kurator, profesor Lwowskiej Narodowej Akademii Sztuk Pięknych, doktor historii sztuki Rostysław Szmahało powiedział:

– Przez tysiące lat kowalstwo wykuwało ducha i wolność wszystkich narodów, zaś moc starożytnego rzemiosła w najwyższej formie sztuki dotarła do naszych czasów. Lwów, który jest bogaty w metal architektoniczny, jest prawdopodobnie jednym z pięciu najlepszych miast na Ukrainie w tej dziedzinie. Tak się złożyło, że w połowie XX wieku kowalstwo zniknęło z areny rzemieślniczej i artystycznej na prawie pół wieku. W latach 70. i 80. rozpoczął się europejski ruch na rzecz ożywienia przemysłu kowalskiego. Jednym z pierwszych, który sięgnął po młot w naszym kraju był Ołeh Bońkowski, absolwent Wydziału Szkła. Początkowo Oleg eksperymentował z metalem i szkłem. A potem, poczuwszy moc i możliwości kutego żelaza, radykalnie zmienił swoją pracę.

Rostysław Szmahało zaznaczył, że dzieła Ołeha Bońkowskiego nawiązują do tradycji ukraińskiej sztuki ludowej, pokazują najstarsze techniki, estetykę bożonarodzeniową i huculską.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Chciałbym dodać, że pochodzący z Wołynia Ołeg Bońkowski po studiach artystycznych aktywnie zajmował się malarstwem, a nawet wydano album z jego obrazami.

– Kowalstwo jest rzeczą nieznaną, można je stale ulepszać – opowiadał o swojej pracy Ołeh Bońkowski. – Podążam śladami starych kowali. Jeden z nich powiedział: dobry kowal powinien zrobić z żelaza to, co kobieta robi z ciasta. Bardzo się cieszę, że mam tak wielu wielbicieli tak starożytnego rzemiosła, jakim jest kowalstwo.

Ołeg Bońkowski należy do kohorty artystów, których wychowała epoka underground. Dopiero przy drugiej próbie został przyjęty w 1984 roku do Związku Artystów Ukrainy, ponieważ kowalstwo uważano za wyłącznie rzemiosło.

– Musiałem wykonać jedną pracę ideologiczną – uśmiecha się. – Nazwałem ją „Pieśń i praca”. Był to obraz sierpów i młotów. Jest też w ekspozycji tej wystawy. Jako jedyny w tym kraju otrzymałem tytuł Ludowego Artysty Ukrainy „za osiągnięcia w metaloplastyce artystycznej”. Cieszę się, że przyczyniłem się do odrodzenia wysokiego rzemiosła, które kiedyś istniało na Ukrainie i na całym świecie i podniosłem je do profesjonalnego poziomu.

Ołeh Bońkowski jest uczestnikiem prestiżowych sympozjów kowalskich na Ukrainie, w Stanach Zjednoczonych i Europie. Poznał też kolegów ze Stowarzyszenia Polskich Artystów Kowali. Przez pięć lat po pół roku pracował w USA, gdzie został wydany album z jego dziełami. Jego zwierzęta, ptaki i owady wykute z żelaza są teraz w USA, Szwajcarii, innych krajach.

– Nigdy nie pozwoliłem sobie na jakikolwiek plagiat – stwierdza mistrz. – Lubię robić rzeczy, które sam wymyśliłem. Nigdy nie czerpałem pomysłów z katalogów dla klientów.

Szczególne miejsce na wystawie zajmują jego różnorodne i nietypowe pod wieloma względami krzyże, które mają znaczenie religijne, mitologiczne i są obecne w życiu duchowym wielu ludzi.

Lwowski badacz sztuki prof. Wołodymyr Badiak tak napisał o krzyżach Ołeha Bońkowskiego: „Symbol jest niezwykle prosty: prostopadłe przecięcie dwóch prętów (linii). Jest znany od czasów starożytnych, w pogaństwie jako znak słoneczny, być może była to pierwsza dekoracja odzieży, kiedy zaczęto haftować prostym „krzyżem”. Każdy z krzyży artysty ma indywidualną formę figuratywną, w większości nie są one przeznaczone dla konkretnego obiektu sakralnego, to znaczy pojawiają się jako niezależna rzecz artystyczna”.

Zdaniem Ołeha Bońkowskiego „wolność twórcza” w tej dziedzinie pozwoliła mu eksperymentować i fantazjować do woli, uciekając się do różnych elementów dekoracyjnych i form plastycznych, nie tracąc przy tym kanonicznej sylwetki krzyża.

– W 2014 roku, kiedy moi synowie Danyło i Maksym zaczęli walczyć w ATO (Operacji Antyterrorystycznej) i przebywali wtedy na pierwszej linii frontu, postawiłem sobie za cel wykonanie serii kutych krzyży, by potem zrobić wystawę poświęconą zwycięstwu Ukrainy nad Moskwą – wyjaśnił Ołeh Bońkowski. – Są to duże, krzyże monumentalne o wielkości 2–2,5 metra. Ten krzyż jest poświęcony Niebiańskiej Setce. Wszystkie sto gwiazd wyglądają jak aura na niebie. Krzyż „Nad polami spalonych słoneczników” powstał po kontemplacji pól spalonych przez „grad”. 13 września 2017 roku we wsi Karaczynów koło Jaworowa w obwodzie lwowskim. Został odsłonięty i poświęcony jako znak pamięci Niebiańskiej Setki Bohaterów, Bohaterów ATO i bohaterów walki wyzwoleńczej przeciwko Moskwie. Krzyż ten jest uosobieniem cierpienia Ukrainy.

– Dzisiejszy dzień jest dla mnie najszczęśliwszy – nie ukrywał swoich emocji Ołeh Bońkowski. – Zawsze marzyłem, że moja żona i synowie będą ze mną w tym dniu.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Znów byli razem, pomimo tego, że synowie nadal są w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy. Przed wojną Danyło pracował ze swoim ojcem, a Maksym jako artysta grafik. Maria Bońkowska jest artystą-restauratorem, kierownikiem działu Muzeum Historii Religii we Lwowie.

Ołeh Bońkowski jest artystą-nauczycielem, założycielem Katedry Metalu Artystycznego na Lwowskiej Narodowej Akademii Sztuki.

– Nasz wydział powstał w 1992 roku dzięki ówczesnemu rektorowi Akademii Emanuelowi Myśko – powiedział prof. Ołeh Bońkowski. – Cieszę się, że prawie wszyscy moi studenci radzą sobie i pracują w swoim fachu nawet w tych trudnych wojennych czasach.

Nasza rozmowa potoczyła się dalej w jego kuźni na lwowskim Zamarstynowie. Opowiada tam o swoich dziełach rozrzuconych po całym świecie. Pokazał też swoją książkę nowel. Poświęca teraz więcej czasu swej pracy pisarskiej.

Wystawa Ołeha Bońkowskiego, którą można oglądać w głównym budynku Muzeum Narodowego przy Alei Swobody 20 we Lwowie, potrwa do 5 listopada. Potem będzie eksponowana też w Kijowie.

Konstanty Czawaga

Tekst ukazał się w nr 20 (432), 31 października – 16 listopada 2023

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X