„Pantyrpass” i Droga Legionów

„Pantyrpass” i Droga Legionów

Karpackim szlakiem II Brygady Legionów Polskich

W roku 1914 rozpoczęła się I wojna światowa, zwana wtedy Wielką Wojną. Wybuch jej niósł, paradoksalnie, przy ofiarach i zniszczeniach na niespotykaną dotychczas skalę, także nadzieję na odrodzenie Polski, na przywrócenie jej niepodległości po przeszło stu latach rozbiorowej niewoli. Starły się bowiem ze sobą zaborcze mocarstwa – Austria, Prusy i Rosja, które, jak się okazało, po czterech latach zmagań, wszystkie trzy stały się przegranymi – tak zaczynaliśmy opowieść o karpackim szlaku II Brygady Legionów Polskich. Dziś drugi odcinek legionowej historii.

Zgodnie ze strategią austriackiego dowódcy gen. Pflancer-Baltina, oddziały legionowe miały rozpocząć ofensywę na tyły nieprzyjaciela po północnej stronie łuku Karpat. Najbliżej linii wroga znajdowały się wówczas dwa bataliony III p. Legionów i właśnie one podjęły się zadania stworzenia przyczółka poza grzbietem Karpat, na rosyjskim przedpolu.

W tej sytuacji 13 kompania III pułku, dowodzona przez por. Bolesława Zaleskiego dokonała 11 października wypadu zwiadowczego do Rafajłowej staczając następnego dnia pierwszą na galicyjskiej ziemi potyczkę z Rosjanami. Skuteczna akcja owej szpicy udowodniła, że najbardziej sprzyjający geograficznie i strategicznie dla zbudowania przyczółka wojskowego i osiągnięcia trwalszego sukcesu militarnego jest rejon właśnie tej miejscowości. Mimo że oddziały austriackie koncentrowały się w innych sąsiednich, jak i bardziej odległych miejscowościach, już po dwóch dniach od dokonania wspomnianego wypadu Józef Haller stanął w sile dwóch kompanii w Rafajłowej. Od tej chwili pozostała ona we władaniu legionistów przez prawie cztery miesiące.

Na Drodze Legionów

Pozostałe oddziały legionowe – więc piechota wraz z kawalerią i artylerią – rozpoczęły tedy marsz ku dolinom Bystrzyc Sołotwińskiej i Nadworniańskiej oraz samej Nadwórnej. Droga miała prowadzić z Doliny Płajskiej – leżącej po stronie węgierskiej m.in. do doliny Rafajłowca i Rafajłowej – już po stronie galicyjskiej. Brakowało odpowiedniej dla potrzeb wojskowych drogi – możliwej do przebycia nie tylko przez juczne tabory, ale i pojazdy kołowe. Należało ją w jak najkrótszym czasie zbudować. Zadanie to było trudne z dwu powodów: po pierwsze, trasa musiała prowadzić dzikimi ostępami górskimi (znaczne nachylenia stoków, liczne przeprawy przez potok), co wymagało dużego wysiłku organizacyjno-technicznego; po drugie, należało zbudować ją w jak najkrótszym czasie, na dodatek w warunkach wojennych, z zachowaniem tajemnicy wobec nieopodal stacjonującego nieprzyjaciela. Poprowadzono ją śladem istniejącego płaju (szlaku karpackiego) przez graniczną przełęcz Rogodze Wielkie, zwaną mylnie przez Austriaków Przełęczą Pantyrską (od znajdującego się w niedalekiej odległości szczytu Pantyr). Prace, rozpoczęte 16 października 1914 r., trwały zaledwie 53 godziny. Dzięki ogromnemu wysiłkowi oddziału saperów (zwanych pionierami), stanowiącymi z robotnikami około 1000 osób, zbudowano siedmiokilometrową trasę zużywając 5000 m3 drewna na mostki, wiadukty i estakady oraz wyłożenie drogi układanymi w jej poprzek na szerokość 3,5 m okrąglakami. Robotami kierował tu por. Jan Słuszkiewicz z pomocą ppor. Jana Grzywińskiego i ppor. Józefa Wimmera, zaś wykonawcami budowy był oddział techniczny złożony z małego oddziału austriackiego i licznych robotników cywilnych, których nie werbowano po galicyjskiej stronie granicy z uwagi na czujność patroli kozackich. Zważywszy ponadto na będące do dyspozycji wyłącznie ręczne narzędzia oraz brak przygotowania i doświadczenia legionistów w tego rodzaju pracach, łatwo będzie zrozumieć, że przedsięwzięcie to musiało stanowić nie lada wyczyn zarówno na etapie organizacji, jak i realizacji robót.

Pierwsze liczniejsze oddziały zeszły ową sławną „Drogą Legionów” do Rafajłowej tuż po ukończeniu prac, po pięciu zaś dniach przeprawa nadawała się do przemarszu taborów (trenów). Niebawem przeszły nią pozostałe oddziały, wraz z kawalerią, armatami i zaopatrzeniem. Wtedy to, w dniu 28 października, legioniści wznieśli na przełęczy pamiątkowy drewniany siedmiometrowy krzyż, na którym wyryto pamiętne słowa (według przekazu są one autorstwa szeregowca Adama Szani):

Krzyż Legionów na przełęczy Rogodze WielkieMŁODZIEŻY POLSKA! PATRZ NA TEN KRZYŻ!
LEGIONY POLSKIE DŹWIGNĘŁY GO WZWYŻ
PRZECHODZĄC GÓRY, LASY I WAŁY,
DO CIEBIE, POLSKO, I DLA TWEJ CHWAŁY!

Strofy te stały się niebawem powszechnie znane, zwłaszcza wśród młodszego pokolenia, niczym „Katechizm polskiego dziecka” Władysława Bełzy.

Pierwotny krzyż zmieniono na także drewniany w 1925 roku, zaś w 1931 zastąpiono go żelaznym, osadzonym na kopcu uformowanym z kamiennych złomów, zachowanym do dziś wraz z umieszczonymi u jego podnóża kamiennymi tablicami piaskowcowymi: górną – na której wyryto przytoczone wyżej strofy, oraz dolną z inskrypcją (fundacja z 1931 roku).

Krzyż na Rogodzach Wielkich zajął w latach międzywojennych znaczące miejsce wśród pomników o randze ogólnonarodowej. Wtedy też zaczęto nazywać Rogodze Wielkie Przełęczą Legionów, licznie wówczas odwiedzaną podczas uroczystości rocznicowych. Nazwa ta utrwaliła się, weszła do nazewnictwa kartograficznego oraz historycznego i zachowała się do dziś.

Jan Skłodowski
Tekst ukazał się w nr 9 (205) za 16-29 maja 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X