Fryderyk Chopin (1810-1849) i jego lwowscy kontynuatorzy. Część 2

Fryderyk Chopin (1810-1849) i jego lwowscy kontynuatorzy. Część 2

Panowie, oto Geniusz

„Panowie, kapelusze z głów, oto geniusz” – napisał wielki niemiecki kompozytor Robert Schumann po wysłuchaniu koncertu Chopina w Paryżu. Cyprian Kamil Norwid zaś uznał, iż jest on „Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel”. Tak, Fryderyk Chopin jest z pewnością obywatelem świata, bo gdziekolwiek ceni się muzykę, jest on na piedestale.

Spójrzmy jeszcze dodatkowo na poletko filatelistyczne; zaglądając na nie, sprawdzimy, jak dotąd poczty świata uhonorowały tę wielką postać świata muzycznego (nie obejmujemy jednak całego materiału, bo jest bardzo obszerny).

Oczywiście, wpierw oddamy głos Poczcie Polskiej. Ta już w 1927 r. wydała poświęcony mu znaczek, a to w związku z odsłonięciem pomnika Fryderyka Chopina w Parku Łazienkowskim w Warszawie. Z kolei znaczek z jego podobizną znalazł się w serii z 1947 r., zatytułowanej „Kultura Polska” (mającej dwa wydania).

Następny walor pochodzi z 1949 r., z serii „Sławni Polacy”. W 1960 r. ukazała się trzyznaczkowa seria, honorująca 150. rocznicę urodzin Chopina. Następny znaczek pochodzi z serii z 1962 r. wydanej w trzyczęściowym cyklu „Wielcy Polacy”. Portret geniusza jest także na znaczku z serii wyemitowanej w 1992 r. z okazji EXPO’92 w hiszpańskiej Sewilli.

Z 1999 r. mamy znaczek wydany wspólnie z pocztą francuską w 150. rocznicę śmierci kompozytora (wykorzystano jego portret rysunkowy nakreślony ręką George Sand). Wreszcie w tym roku ukazał się blok uświetniający 200. rocznicę urodzin Fryderyka, przedstawiający jego pomnik w Parku Łazienkowskim (powstał na podstawie konkursu ogłoszonego w 1909 r., w którym wyłoniono do realizacji projekt Wacława Szymanowskiego, lecz zamiast w 100. rocznicę urodzin pianisty, czyli w roku 1910, stanął w Parku już w wolnej Polsce, dopiero w listopadzie 1926 r. (wspomniany wyżej znaczek ukazał się w lutym następnego roku).

To wyliczenie wcale nie zamyka chopinowskiego rozdziału w polskiej filatelistyce, mamy bowiem znaczki, na których jego konterfektowi towarzyszą podobizny innych kompozytorów: Moniuszko (na dwóch znaczkach z 1951 r.), Liszt (na bloku z 1956 r.) i Krzysztof Penderecki (na walorze z wieloznaczkowego bloku „Polskie Milenium” z 2001 r.; tego znaczka nie reprodukujemy).

Są jeszcze znaczki wydawane z okazji Międzynarodowych Konkursów Pianistycznych im. Fryderyka Chopina, zresztą dość niekonsekwentnie, bo nie wszystkie w ten sposób uhonorowano): V (trzy znaczki ukazały się w 1954 r., i jeszcze dwa – w 1955 r.), VIII (znaczek z 1970), IX (znaczek z 1975 r.), X (znaczek z 1980 r.), XII (znaczek z 1995 r.) i XV (znaczek z 2005 r.). Zamykamy ten przegląd znaczkiem pokazującym dworek w Żelazowej Woli, w którym przyszedł na świat Fryderyk, pięknie w ostatnich miesiącach odrestaurowany, mieszczący poświęcone mu muzeum.

Doceniając geniusz Chopina, także inne poczty umieszczały go na swych znaczkach. Z dawnych znaczków – poświęćmy przede wszystkim uwagę francuskiemu z 1956 r., nadzwyczaj udanemu. Oprócz niego prezentujemy jeszcze z wcześniejszych emisji, wybiórczo, znaczki: czechosłowacki, enerdowski, jugosłowiański, sowiecki i węgierski. Pojawiły się znaczki honorujące 200. rocznicę urodzin Chopina.

Osobny rozdział: miłości Chopina. Niestety, nie znajdziemy na znaczkach ani Konstancji Gładkowskiej, ani Marii Wodzińskiej. Jest natomiast George Sand, która była osiem lat bliską towarzyszką życia kompozytora. Kiedy ją poznał w 1836 r., zauważył: „Jakże to antypatyczna kobieta, ta Sand. Czy to naprawdę kobieta?

Skłonny jestem w to wątpić”. Rzeczywiście, uznawana pisarka prowadziła dość swobodny tryb życia, romansowała, paliła cygara i ubierała się – jak na owe czasy – dość ekscentrycznie. Niemniej, po pewnym czasie między Chopinem a Sand zaiskrzyło. Chopin uważał, że była miłością jego życia. Ona, że „istnieje tylko jedno szczęście na świecie – kochać i być kochanym”. Szeroko opisany został ich trzymiesięczny pobyt na Majorce, gdzie w cieple południa Chopin miał dojść do zdrowia, ale wyprawa nie udała się, bo cały czas padało, było zimno, co jeszcze bardziej pogorszyło jego samopoczucie. W lipcu 1847 r. doszło do całkowitego zerwania znajomości.

Konterfekt Sand (1804-1876) znajdziemy na znaczkach francuskich z 1957 r. i 2004 r., ostatni ukazał się z 200. rocznicę urodzin pisarki, z widokiem jej pałacyku w Nohant (Chopin często tam przebywał), rocznicę urodzin Sand skwitowała także emisją z 2004 r. poczta rumuńska.

Filatelistyczny temat „Chopin” można ogromnie poszerzyć, miał bowiem kompozytor w Paryżu wielu znajomych i przyjaciół, w których towarzystwie nieraz przebywał, a były to znakomitości ze świata kultury, także obecne na wielu znaczkach: Liszt, Berlioz, Flaubert, Turgieniew, Heine, Mickiewicz, Niemcewicz… Cóż za intelektualna elita!

Opiszmy na koniec jeszcze jeden ciekawy znaczek, związany z Chopinem, ściślej z jedną z bliskich mu osób. Któż to taki? 24 kwietnia 1757 r. powiększyła się rodzina wiejskiego nauczyciela w austriackim Ruppertshalu: Leopoldowi i Annie Pleyelom urodził się syn, Ignaz.

Familia klepała biedę, toteż nie widziała możliwości dania dobrego wykształcenia swemu dziecku, zdradzającemu wielką muzykalność. Na szczęście znalazł się mecenas gotowy sfinansować jego naukę. Szczególnie gruntowną pobrał u Josepha Haydna, co zaowocowało nominacją na kapelmistrza na dworze jego protektora, węgierskiego hrabiego Władysława Erdödi.

W 1789 r. objął batutę dyrygenta przy katedrze w Strasburgu, dwa lata później przeniósł się do Londynu, a w 1795 r., już na stałe, do Paryża. Koncertował i stale komponował, na przełomie XVII i XIX w. jego utworzy należały do najczęściej wykonywanych w całej Europie.

W Paryżu Ignaz Pleyel założył firmę handlującą muzykaliami, a w 1807 r. także fabrykę fortepianów, którą prowadził wspólnie z najstarszym synem, Kamilem (1788-1855). Tenże wybudował później w stolicy Francji słynną salę koncertową „Salle Pleyel”, istniejącą do dziś. To w niej właśnie dał w 1832 r. swój pierwszy publiczny koncert Fryderyk Chopin, który odtąd zasiadał wyłącznie do fortepianów, wytwarzanych w firmie Pleyel, zdobywającej z roku na rok coraz większe uznanie w świecie muzyki.

Chopin uważał, że są to instrumenty „non plus ultra”, czyli reprezentujące szczyt doskonałości, perfekcji. Zaprzyjaźniwszy się z Pleyelami, kompozytor zawarł z nimi umowę, że w zamian za bezpłatne udostępnianie mu firmowych fortepianów, on będzie je rekomendował wszystkim pragnącym nabyć nowy instrument. Ustalono, że z każdej udanej transakcji dostanie 10 procent prowizji. Gdy w 1848 r. Chopin pojechał na koncerty do Anglii, oczywiście zabrał ze sobą pleyela. Między innymi grał na nim przed królową Wiktorią. Wracając do Paryża, już go, ze względu na kłopotliwy transport, nie zabrał fortepianu. Kupiła go matka jednej z jego uczennic, lady Trotter, za 80 funtów. Potem ślad po nim się urwał. I oto niedawno, po prawie 160 latach, odnalazł się: odkrył go, na angielskiej prowincji, w kolekcji zbieracza starych instrumentów muzycznych, A. Cobbego, szwajcarski emerytowany profesor muzykologii Jean-Jacques Eigeldinger. Cobbe nie zdawał sobie sprawy, jaki skarb ma w swych zbiorach, kupił przed 20 laty fortepian za 2.000 funtów, bo mu pasował do kolekcji.

W Polsce są trzy stare pleyele, w tym dwa, na których grał Chopin (w Warszawie i Krakowie), poza tym jeden w Paryżu i jeden na Majorce. Kamil Pleyel niezwykle sobie cenił przyjaźń Chopina, gdy jego przyjaciel zmarł (1849), zorganizował uroczystości pogrzebowe i zainicjował budowę pomnika wielkiego kompozytora. Ignaz Pleyel (zmarł w 1831 r., pochowano go na słynnym paryskim cmentarzu Pére-Lachaise) jest w Austrii na nowo odkrywany. Istnieje stowarzyszenie propagujące jego muzykę, które przyczyniło się do otwarcia w jego rodzinnej miejscowości poświęconego mu muzeum. A poczta austriacka uświetniła 250. rocznicę urodzin Ignaza Pleyela znaczkiem z jego podobizną, wydanym 17 czerwca 2007 r.

Tadeusz Kurlus
Tekst ukazał się w nr 10 (110) 28 maja – 14 czerwca 2010

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X