Pamięć o strzelcach z Tyrolu

Pamięć o strzelcach z Tyrolu

Śpij spokojnie w swoim grobie niech się… Tyrol przyśni tobie

W ciągu ostatnich kilku lat, zawsze we wrześniu, do Lwowa przyjeżdżają z Włoch mieszkańcy alpejskiej doliny Val di Fassa, leżącej w autonomicznym regionie Trentino-Alto Adige (Trydent-Górna Adyga/Południowy Tyrol – nazwa polska – red.), ażeby uczcić pamięć swoich rodaków – ofiar I wojny światowej.

Jeden z największych cmentarzy strzelców tyrolskich znajduje się w lesie, opodal wioski Hijcze blisko Rawy Ruskiej. Mała ojczyzna poległych Tyrolczyków, podobnie jak i Galicja, znajdowała się wówczas pod zaborem austriackim. Zaraz po wybuchu I wojny światowej powołanych pod broń Tyrolczyków wysłano na front wschodni przeciwko nacierającej armii rosyjskiej. Tutaj, pod Rawą Ruską, na początku jesieni 1914 roku oddziały tyrolskie heroicznie powstrzymywały przeciwnika, który nacierał w kierunku Zamościa i Lublina.

8 września w nocy kawaleria rosyjska zaatakowała wyczerpany pułk strzelców tyrolskich
Po krwawej bitwie znalazło w tej ziemi wieczny spoczynek 800 żołnierzy austriackich i 300 rosyjskich. Pochowano ich osobno. Niedługo po tym na miejscu pochówku został wzniesiony austriacki pomnik-memoriał wojskowy. W okresie międzywojennym był tam porządek. Można to zobaczyć na zdjęciach w miejscowym muzeum szkolnym. Jest tam wiele ciekawych eksponatów. Wśród nich znajduje się tablica nagrobna austriackiego pułkownika Aleksandra Brosza, która za czasów sowieckich służyła jako… tarcza strzelnicza.

Zniszczony cmentarz wojskowy Sowieci przekształcili w szkolną strzelnicę
– Na szczęście w Austrii pozostało sporo materiałów historycznych oraz zdjęć, albumów wojennych. Widziałem to wszystko w Insbrucku – powiedział dla Kuriera Galicyjskiego mieszkaniec powiatu żółkiewskiego Petro Hreń, który od samego początku pomagał w odnowieniu memoriału i cmentarza w Hijczu. – Dzięki organizacji Czarny Krzyż z Austrii został odbudowany nie tylko wojskowy cmentarz austriacki, ale również rosyjski. Zwracaliśmy się też o pomoc do konsulatu Rosji we Lwowie. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Natomiast corocznie przyjeżdżają tu kolejne grupy Tyrolczyków, w różnym składzie wiekowym, z doliny Val di Fassa, ażeby pomodlić się na grobach swoich rodaków. Na takich uroczystościach zawsze jest ktoś z ambasad włoskiej i austriackiej w Kijowie, konsulatu honorowego Austrii we Lwowie.

Poświęcenie żołnierskich grobów i tablicy ku czci strzelców tyrolskich (fot. Konstanty Czawaga)

Administracja powiatu żółkiewskiego, władze samorządowe oraz miejscowa ludność gościnnie przyjmują Tyrolczyków
Niektórzy z odwiedzających przyjeżdżają wielokrotnie. Przewodniczący Rady Wiejskiej Mychajło Szweć przywitał gości z Włoch, Austrii, Kijowa i Lwowa. Nabożeństwu żałobnemu przewodniczył rzymskokatolicki dziekan Żółkwi ks. Bazyli Pawełko, który razem z ks. dziekanem Giuseppe Da Pra z Włoch i miejscowym prawosławnym ojcem Petro Bihunem poświęcił groby wojskowe na dwóch cmentarzach, a potem ustawioną przez gości z Włoch tablicę ku czci strzelców tyrolskich. Napis ułożono w 4 językach: po ukraińsku, po niemiecku, po włosku i w po ładyńsku – jest to dawny język, który używa mniejszość narodowa autonomicznego regionu Trentino-Alto Adige. Posłańcy doliny Val di Fassa, przedstawiciel Konsulatu Ambasady Włoskiej w Kijowie Gianluca Sardelli, konsul honorowy Austrii w Zachodniej Ukrainie Jarosław Nakonecznyj, przedstawiciel austriackiego Czarnego Krzyża Ernest Murrer oraz przedstawicieli władz ze Lwowa i Żółkwi złożyli wieńce na wojskowych cmentarzach austriackim i rosyjskim.

Dr Luigi Chiocchetti, przewodniczący komisji do spraw mniejszości językowych autonomicznego regionu Trentino-Alto Adige i Swiatosław Szeremeta, szef departamentu do spraw wewnętrznych lwowskiej administracji obwodowej poruszyli sprawę współpracy między tymi regionami Włoch i Ukrainy. Podczas rozmowy dwóch kapłanów katolickich okazało się, że sławna kolegiata w Żółkwi i najważniejszy kościół w dolinie Val di Fassa są pod wezwaniem św. Wawrzyńca. Oczywiście, obaj dziekani ks. Bazyli Pawełko i ks. Giuseppe Da Pra wyrazili chęć współpracy pomiędzy wspólnotami religijnymi. Niestety, tym razem zabrakło czasu, ażeby pokazać piękno żółkiewskiej świątyni oraz spotkać się z wiernymi. Ale to już na bliska przyszłość.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 4 (46) 30 września 2007

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X