Orlęta lwowskie na cmentarzu w Winnikach Kwatera Strzelców Siczowych na cmentarzu w Winnikach (fot. Wojciech Jankowski)

Orlęta lwowskie na cmentarzu w Winnikach

Winniki to jedno z wielu miejsc, gdzie są pochowani Polacy, którzy zginęli w obronie Lwowa w 1918 roku i wojnie polsko-ukraińskiej. Podobnie, jak we Lwowie, leżą tu niemal obok siebie Polacy i Ukraińcy. Ukraińskie upamiętnienie prezentuje się godnie – o polski, zniszczony pomnik dba jedynie miejscowy ksiądz.

Rzeszowiacy już dziewiąty raz przyjechali do Lwowa na groby dziennikarzy. Akcja z każdym rokiem ma coraz większy rozmach. Andrzej Klimczak, który stoi na czele rzeszowskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w tym roku postanowił zrobić rekonesans w Winnikach. Mała grupa reprezentująca SDP i Instytut Pamięci Narodowej odwiedziła proboszcza parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny księdza Leona Salamona. Duchowny pokazał kościół, po czym oprowadził gości po miejscowym cmentarzu.

– Nie tylko na Łyczakowie są pochowane orlęta. Tam, gdzie ginęli, tam byli chowani. Tu, w Winnikach też były walki. Oni tu przyszli, poza Lwów, żeby bronić miasto. Ten pomnik był zniszczony w czasach radzieckich. Tylko napisy zostały. To jest zapomniany pomnik orląt w Winnikach.

Kwatera Strzelców Siczowych na cmentarzu w Winnikach (fot. Wojciech Jankowski)

Ksiądz porównuje miejscowy cmentarz do łyczakowskiego. Na obydwu są upamiętnienia Strzelców Siczowych i lwowskich orląt, ale różnica jest ogromna. Ukraińskie upamiętnienie jest zadbane, w dobrym stanie i, co nie zawsze jest regułą, ze smakiem. Polskie upamiętnienie jest również zadbane, lecz kolumna ma utrącone zwieńczenie. Uszkodzenia dokonano w okresie sowieckim, ale szczegółów ksiądz nie zna.

ks. Leon Salamon (fot. Wojciech Jankowski)

– Z parafią co możemy, robimy. Na Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny modlimy się. Robimy tu postój, jedną ze stacji, gdy odprawiamy mszę świętą. Modlimy się, zapalamy znicze, ale też powinno być zainteresowanie narodu polskiego!

Ksiądz Leon Salamon liczy na to, że w Polsce ktoś zainteresuje się pomnikiem. Zwieńczenie pionowego upamiętnienia jest utrącone. Rzymskokatolicki duchowny nie wie nawet, jak wyglądało w dwudziestoleciu międzywojennym. Uważa on, że o pochowanych we Lwowie orlętach Polska pamięta, natomiast mogiły tych, którzy zginęli w podlwowskich miejscowościach są zapomniane. Próbował zainteresować tym miejscem przedstawicieli polskich instytucji, ale bezskutecznie. Winnicki duchowny natomiast nie zapomina o polskim pomniku.

Nieopodal znajduje się kolejne polskie upamiętnienie. Napisy są niewyraźne, czas zdążył już na nim odbić swoje piętno, ale pracownicy IPN nie dają za wygraną. Powoli odszyfrowują kolejne sylaby. Lata praktyki przydały się. W końcu dr Piotr Szopa odczytuje całość: „Zginął w obronie bezpieczeństwa publicznego”… – inni zebrani są pod wrażeniem, bo nie są w stanie prawie niczego odczytać. „Przodownik Policji Państwowej. Urodził się w 1886 roku. 30 listopada, 1932 roku poległ w obronie bezpieczeństwa publicznego. Pokój Jego duszy”. – Nazwisko sprawia największy kłopot, w końcu udaje się – „Alfred Kojat”.

ks. Leon Salamon (od lewej), Andrzej Klimczak, Piotr Szopa próbują odczytać napis (fot. Wojciech Jankowski)

– Ten grób zachował się. Może dlatego, że ktoś ważny, znany, ciekawy. Może nie chcieli tego dotykać. Czasem, gdy grób jest opuszczony, nikt nie dogląda, mogą zabrać, tu chodzi o miejsce na cmentarzu – tłumaczy ksiądz.

W ramach IPN powołano biuro Upamiętnień Walk i Męczeństwa, które zajmuje się taką działalnością, ponadto budową grobów, ich renowacją.

Chociaż Dzień Wszystkich Świętych jest obchodzony w Kościele katolickim obrządku łacińskiego, to tego dnia odwiedzają cmentarz również grekokatolicy i prawosławni. Zdaniem księdza, świadczy to o tym, że w ich rodzinach byli Polacy. Parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny rozrasta się, dzięki temu, że cześć z mieszkańców miejscowości pamięta o swoich rzymskokatolickich pradziadach i wraca na łono Kościoła łacińskiego. Nie bez znaczenia jest aktywność duchownego, który potrafi przyciągnąć do parafii młodzież.

Rzeszowscy dziennikarze i historycy chcą Winniki dołączyć do listy miejsc, które odwiedzają co roku w okresie przedzaduszkowym.

Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 21 (313) 16-29 listopada 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X