Opowieść Fredry

We Lwowie 7 grudnia 2014 roku ślizgawica. Wydaje się, że porządny gospodarz nawet psa na dwór nie wypędzi, a jednak stowarzyszenie „szaleńców” wypełnia niewielką salę widowiskową Polskiego Teatru Ludowego, który od ponad 50 lat działa przy Lwowskim Obwodowym Domu Nauczyciela. Nic dziwnego, bo to przecież premiera!

Tym razem „Trzy po trzy” Aleksandra Fredry – polskiego Moliera, który oczarował świat swoimi komediami. Obecnie przed nami pojawia się historia intymna, na wyciągnięcie ręki, z nieznośnym odczuciem smutku. Wspomnienia wielkiego komediopisarza o wojskowych podbojach młodych lat, o twórczości, o życiu…

„Życiem nikt się nie dzieli” – brzmi jak wyrok, czy też fakt dokonany. Na scenie samotny Aleksander Fredro – aktor Wiktor Lafarowicz. Z początku spoglądasz na niego z niedowierzaniem, bo nie jest lekko wyjść na scenę i w ciągu godziny utrzymać uwagę widowni nie flirtując z nią, a potem zupełnie niespodziewanie dajesz wciągnąć się w jego cichą opowieść, która płynie jak spokojna rzeka. Samotny człowiek ze zmęczonym wzrokiem siedzący w krześle rozpoczyna swoją opowieść jakby od niechcenia, i naraz jakiś młodzieńczy błysk w oczach i, o dziwo, przed nami stoi młody Fredro i nawet słychać jak kopytem bije o ziemię jego koń. Dalej będą ożywać obrazy bitwy, będzie się wydawać, że kula leci nad twoją głową mimo woli, za radą Fredry – Lafarowicza, usiłujesz schylić się niżej (jakby zdarzenia te nie dotyczyły roku 1812., a sublimują się z dniem dzisiejszym). Partnerami aktora Wiktora Lafarowicza będą kapelusze, szabla, mundur i płaszcz – jako obrona przed samotnością. Dla niego, to żywe osoby, z nimi będzie przeżywać karty z życia Aleksandra Fredry, będzie je wertować ze smutkiem i radością. Jego aktorska wyobraźnia jest tak gwałtowna, że widz realnie „widzi”, jak podczas zabawy w ciuciubabkę w jego objęcia wpada dziewczę w kitajeczce, jak powstają słowa jego dzieł. Jak gaśnie jego zmęczony duch…

Do tej realizacji reżyser Zbigniew Chrzanowski dążył wiele lat. Wcześniej wraz z oddanym przyjacielem śp. Walerym Bortiakowem marzyli o tej sztuce, ale wówczas nie udało się. Na wszystko swój czas. Obecnie we lwowskim Polskim Teatrze Ludowym to czas aktora Wiktora Lafarowicza, który subtelnie odczuwa reżysera, potrafi niuansować, wchodząc w świat geniusza z zachwyconym wzrokiem dziecka i dojrzałością mędrca, zachowując przy tym swoje artystyczne „ego”. W rzeczywistości poświęca on swoje życie teatrowi, tak samo jak jego nauczyciel i reżyser Zbigniew Chrzanowski, i w tym wypadku żadna ślizgawica nie może stanąć na przeszkodzie.

Hala Kanarska
Tekst ukazał się w nr 1 (221) za 16-29 stycznia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X