Oni byli z nami… fot. Krzysztof Szymański / Nowy Kurier Galicyjski

Oni byli z nami…

Listopad jest miesiącem zadumy, refleksji i wspomnienia tych, co odeszli. Przez ponad dwadzieścia lat swej działalności Lwowskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych (LTPSP) też straciło kilku swoich kolegów, którzy byli w nim od chwili jego założenia. „Ad memoriam” – tak nazwana była wystawa poświęcona pamięci przyjaciół, zorganizowana w Galerii Nasza Strzecha, otwarta 12 listopada br.

Idea powstania LTPSP zrodziła się długo przed jej oficjalnym zarejestrowaniem. To dzięki Waleremu Bortiakowowi i Mariuszowi i Urszuli Olbromskim niewielkie grono młodych polskich artystów-malarzy, przeważnie studiujących na kierunkach artystycznych uczelni lwowskich, wyjeżdżało na plenery do Przemyśla, Bolestraszyc czy Krzemieńca. Przywozili stamtąd swe prace, ale nie było je gdzie wystawiać. Gdy na przełomie lat 1990-2000. pojawił się lokal przy ul. Rylejewa, postanowiono założyć Towarzystwo i tam organizować wystawy prac lwowskich artystów i gości, odwiedzających Lwów w czasie licznych plenerów, organizowanych przez Towarzystwo. Wśród założycieli byli również ci, których dziś już z nami nie ma. Odeszli Walery Bortiakow, Renata Laszczuk, Sergiusz Krochmal-Szachwerdow, Aleksy Iutin, Marion Iłku. W tamtych czasach galeria Własna Strzecha chętnie udostępniała im swe powierzchnie, a wystawy ich prac były tłumnie odwiedzane przez licznych gości.

Odeszli, pozostawiając swe prace w lokalu. Dzięki temu była możliwość przypomnieć ich postacie lwowskiej publiczności i pokazać ich prace, a jednocześnie oddać hołd ich działalności artystycznej. Wystawa, jak zawsze zgromadziła licznych sympatyków sztuki, którzy ich znali i podziwiali za życia i teraz przyszli na te specyficzne wspominki artystyczne. Wśród obecnych byli również były ambasador RP na Ukrainie Marek Ziółkowski z małżonką Bogumiłą, obecnie konsulem we Lwowie. Ambasador jest miłośnikiem fotografii i miał kiedyś ekspozycję swoich prac w Galerii.

Gości powitał na wstępie duży widok autorstwa Walerego Bortiakowa lwowskich wież i kopuł kościelnych. Zresztą jego obrazów zachowało się w LTPSP najwięcej, bo był tu praktycznie stałym gościem i wiele czasu spędzał w Galerii. Przedstawione były czarno-białe artystyczne fotogramy Aleksieja Iutina, wybitnego lwowskiego fotografika, miłośnika ściśle związanego z polskim środowiskiem artystycznym we Lwowie. Można na nich oglądać mistrzostwo artysty i umiejętność uchwycenia ulotnej chwili i jej wyeksponowania. Dwa obrazy – bo tylko tyle zachowało się w Galerii – przypomniały nam Sergiusza Krochmal-Szachwerdowa Są to pejzaże miejskie. Renata Laszczuk pozostawiła dwa portrety, bajecznie kolorowe, pełne życia, delikatne i przedstawione z czułością. Ukazują one mistrzostwo artystów i ich indywidualne podejście do tematu. Jedna praca przypomniała nam Mariona Iłku. Był to też pejzaż, chociaż artysta był bardziej znany z lekkich karykatur swoich przyjaciół, w których z lekkością wychwytywał charakterystyczne cechy każdego z nich.

fot. Krzysztof Szymański / Nowy Kurier Galicyjski

Zebranych powitał prezes LTPSP Mieczysław Maławski, a Jadwiga Pechaty przedstawiła sylwetki artystów, których już dziś z nami nie ma, ale są ich prace, a co najważniejsze trwa pamięć o nich. Jadwiga Pechaty podkreśliła, że wśród założycieli Towarzystwa była też mistrzyni słowa Bożena Rafalska. Dzięki niej, jako redaktor naczelnej odrodzonej „Gazety Lwowskiej, a potem „Spotkań Lwowskich” prace lwowskich artystów służyły jako ilustracje w tych czasopismach. Była to też swego rodzaju promocja świata artystycznego obecnego Lwowa. Zebrani uczcili zmarłych lwowskich artystów chwilą ciszy.

Po ceremonii otwarcia wystawy poprosiłem o kilka słów Mieczysława Maławskiego.

– Miesiąc listopad przywołuje w naszej pamięci postacie, których znaliśmy, z którymi przyjaźniliśmy się, a które już odeszły. Pozostały po nich prace i pamięć o nich. Dlatego postanowiliśmy w tym miesiącu urządzić wystawę prac naszych członków, których już niestety z nami nie ma. Stąd eksponujemy tu obrazy Walerego Bortiakowa, Sergiusza Krochmal-Szachwerdowa, Renaty Laszczuk i Mariona Iłku oraz fotogramy Aleksieja Iutina. Pozostawili nam po sobie swoje spojrzenie na świat, przedstawione w tych technikach, które im najbardziej odpowiadały, w czym czuli się najlepiej. Warto po latach przypomnieć ich postacie szerszemu gronu widzów.

Czy dużo jest prac tych artystów w Galerii?

Najwięcej mamy prac Walerego Bortiakowa. Praktycznie przebywał stale u nas, bo nie miał własnej pracowni, gdzie mógłby tworzyć swe dzieła, takie jak projekty witraży, które wymagały dużych powierzchni. Swe obrazy poplenerowe w Przemyślu czy Krzemieńcu i w innych miejscowościach przechowywał też w Galerii. Wiele prac darował przyjaciołom. Dlatego najwięcej na tej wystawie jest jego prac. Mamy tylko dwa obrazy Reni Laszczuk, bo z chwilą, gdy zachorowała i potrzebne były pieniądze na leki, sprzedawała swoje prace. Te dwie cudem u nas ocalały. Sergiusz Krochmal-Szachwerdow większość swoich prac przechowywał u siebie w domu, ale te dwie, których nie odebrał, są pozostałością po jakiejś wystawie. Co się tyczy fotogramów Aleksieja Iutina, to był to fotograf, który w swoim dorobku ma tysiące niezwykle wartościowych zdjęć. Przed jego chorobą i śmiercią przygotowywaliśmy wystawę jego prac w naszej Galerii. Niestety nie udało nam się zrealizować tego pomysłu. Eksponujemy tych kilka fotogramów, które wówczas do nas przyniósł. Szkoda, że nie mamy więcej, bo można byłoby z jego dorobku zrobić faktycznie wydarzenie artystyczne. Odnośnie pracy Mariona Iłku, to przekazała ją nam na wystawę jego synowa. Nie był członkiem LTPSOP, ale z polskim środowiskiem związany był przez swoją żonę Lidię Iłku-Chrzanowską będąc częstym gościem na naszych wystawach. Mamy tu jego pejzaż. Chociaż bardziej znany jest z niewielkich zabawnych grafik-karykatur, wspaniale oddających charakter przedstawionej postaci. Ale tu widzimy go również jako malarza. Cieszę się, że udało mi się skompletować tę wystawę i że tak wiele gości przyszło uczcić tych artystów. Świadczy to o tym, że nie pozostali zapomniani i że ważny jest ten ślad, który po sobie pozostawili. Ich prace były okazyjnie wystawiane przy okazji innych naszych ekspozycji, a teraz mamy, jakby „indywidualną”, ich wystawę.

Na zakończenie tradycyjne pytanie o plany.

Jak zawsze od lat pod koniec roku planujemy nasze „Lwowskie impresje”, czyli przedstawiamy dorobek naszych członków z mijającego roku. W ciągu tego roku mieliśmy kilka zbiorowych i indywidualnych prac, a teraz przedstawimy, jak nasi artyści rozwijają się, jak doskonalą swój warsztat i opanowują nowe techniki. Zapraszamy pod koniec grudnia, o dokładnym terminie jeszcze informację podam.

Dziękuję i czekamy na kolejne wystawy.

Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 21 (433), 17 – 29 listopada 2023

X