Okupacyjna „Gazeta Lwowska” Taką kwitnącą była na wiosnę ul. Czereśniowa we Lwowie, NAC

Okupacyjna „Gazeta Lwowska”

„Gazeta Lwowska” w okresie okupacji niemieckiej nie miała łatwo. Z jednej strony było to pismo oficjalne i musiało publikować materiały „rządowe”, a z drugiej – redakcja starała się uczynić to pismo ciekawym dla polskiego czytelnika. Dziś pominiemy część oficjalną, a skupimy się na tych bardziej ciekawych materiałach.

Wojna wojną, a wiosna ma swoje prawa i pomimo okupacji na wiosnę jak zawsze zakwitły magnolie.

W majowym słońcu magnolie kwitną w parkach lwowskich

Lwów obudził się pewnego wiosennego dnia w kolorze zielonym, w kolorze nadziei i w maju nie chce już znać innych barw! Szelestem rozkwitających płatków i liści grają parki i ogrody lwowskie najpiękniejszą piosenkę majową. Wdzięczą się w słońcu drzewa, pluskają w dżdżach wiosennych, prężą się w świeżych mundurach. Drzewa zieloni optymiści! A z rzadka, nieśmiało jeszcze ciągnie ludek lwowski, przytłumiony wojenną troską, na jedną z pierwszych, pełnych cichego uroku wypraw w okolicę pomnika Kilińskiego, tego pomnika, co czuwa nad parkiem swego imienia. Przed laty powiadają niektórzy „przed wojną” rosło tu jedno drzewo magnoliowe (Magnolia triumphans), jako powszechnie podziwiane curiosum ze swoimi krótkotrwałymi jak jętka kwiatami. Dziś jest ich znacznie więcej i to nie tylko owych cudów pod koniec ubiegłego wieku.

Starych a miłych weteranów przyrody i dziś nie brak. Nic to, że trzeba zaciskać coraz silniej pasa, a kulą ziemską wstrząsa bez przerwy paroksyzm wojny! Wiosna we Lwowie to przecież coś, obok czego przejść nie można obojętnie, a te magnolie w parku, to na tym świecie niezdrowych wzruszeń i blichtru codzienności jakby szampański wyskok wiosenny rodzinnego kraju, jakby egzotyczny kawał tego miasta, które się kocha i rozumie. Zaś miastowe ulice, szmerliwie rozgadane niedzielną porą, dźwięczą pobożną pieśnią ku czci Królowej Maju; niosą pomiędzy zaułki i poddasza rzewnym basem harmonii nucone tango. Miasto gra jak pszczelny ul przed lipcowym miodobraniem.

Jeżeli zaś młode macie nogi, zwróćcie się we wspinaczce przez Wulkę i Kadeckę Górę – tym prawdziwym rezerwatem skalnego urwiska w środku miasta, obok Stryjskiego Parku i zahaczając o Persenkówkę i Nowy Lwów i dalej jeszcze ulicą św. Zofii w dół ku miastu i zdyszani, z sercem bijącym mocno – do domu!…

A potem spojrzysz jej w oczy i w twarz zaróżowioną ze zmęczenia, lecz błyszczącą pogodą wiosny i spytasz przekornie: „Przebaczasz teraz wszystko – i to, co niechcący – złe było, i to co będzie, i to że na tak długi spacer skusiłem?!… A ona zarumieniona i szczęśliwa odpowie: „Przebaczam to, co było i co może już nie będzie!”.

Pośród wojny Pokój Wiosny będzie z wami! T.K.

Redaktor Zetes natomiast podał informację o rozpoczynających się wyścigach hippicznych…

Które konie będą startowały w wiosennym sezonie wyścigowym we Lwowie

Jeszcze tylko tydzień dzieli nas od rozpoczęcia wiosennego sezonu wyścigów konnych na Persenkówce, sezonu z niecierpliwością oczekiwanego przez amatorów tego pięknego sportu, a jeszcze bardziej przez tolalizatorowiczów. Dwa sezony ubiegłego roku, udane pod każdym względem, wzbudziły w naszym mieście mimo okresu wojennego duże zainteresowanie i stanowiły dla wielu rozrywkę tak bardzo dziś pożądaną Wyścigi tegoroczne, które rozpoczną się w niedzielę 9-go bm. o godz. 14.30 na Persenkówce, będą bez wątpienia w dalszym ciągu kontynuowały chwalebne tradycje lwowskiego toru. Zgłosiło swój udział 26 stajni, które przysłały konie znane już dobrze bywalcom lwowskiego toru, lub też konie, które w tym roku będą miały swój debiut.

Na pierwszym miejscu należy wymienić stajnie, które po raz pierwszy przyjechały do Lwowa, Chodzi tu o stajnię p. Budnego z doskonałymi końmi. Konie te znane są naszym graczom jedynie z toru lubelskiego, gdzie zdobyły i ugruntowały swą sławę.

Drugim gościem jest p. Vetter, którego koń, zdobywca najwyższej nagrody sezonu lubelskiego ub. roku, będzie z pewnością jednym z najpoważniejszych konkurentów dla koni obeznanych już z torem lwowskim.

Osobno jednak powitać należy znów poważny udział najlepszej stajni arabskiej Gumniska, której ośm dobrych czterolatków na pewno zagarnie wszystkie największe nagrody w biegach dla koni arabskich.

Tak więc w niedzielę spotka się na torze konie o doskonałej kondycji, które spowodują bez wątpienia wysoką i ciekawą grę.

Tak walczyły konie we Lwowie, NAC

Opisywano również kolejne dzielnice rozwijającego się Lwowa. Tym razem – Zamarstynów:

Dzielnice Wielkiego Lwowa – Dzielnica VII Zamarstynów

Rozrósł się Zamarstynów w obrębie Wielkiego Lwowa na poważną pod względem obszaru dzielnicę, powiększając się w ramach dzielnicy VII o teren Hołoska Wielkiego i rozległe nadpełtewne doły Zniesienia, nad którymi od południa ciągnie się pas wzgórz idący od Piaskowej Góry wznoszącej się na 387 m, gdy niedaleka stąd Pełtew ma poziom 237 m. Sto pięćdziesiąt metrów różnicy wzniesienia to w krajobrazie Lwowa wiele. Dla przyszłego rozwoju tej dzielnicy będzie to musiało zaważyć. Linia toru kolejowego idącego przez Podzamcze obrzeża zamarstynowską dzielnicę od południa. Graniczna linia odrywa się od toru kolejowego tuż za dworcem Podzamcze i wchodząc na drogę Kisielki, a dalej na ulicę Furgalskiego zmierza na południe i wschód tak, że lukiem idąc obejmuje tak zwany Kwartał Profesorski i Kolonię Krzywczycką. Od Krzywczyc graniczy Zamarstynów z dzielnicą XI-tą na linii biegnącej na północ aż do Pełtwi.

Północną granicę wytyczono tak, że biegnie ona od Zboisk, zamykając w sobie oba Hołoska. Treścią Zamarstynowskiej dzielnicy pozostaje praca przemysłu większych warsztatów rękodzielniczych i magazynów; najważniejszymi są zakłady przemysłu żywnościowego. Drugim czynnikiem gospodarczym, który tu się już z dawna rozwinął i ma warunki dalszej rozbudowy jest ogrodownictwo. Wielkie płaskowiny niskiego Zniesienia prawdopodobnie będą terenem dalszej ekspansji ogrodownictwa, które wyrobiło sobie ziemię na płaskich torfach i tu na torfach Zniesienia powstanie wielki warzywniak.

Na przyszłość wraz z dalej na północ leżącymi Brzuchowicami stanie się terenem zdrowia; tam skupi się wszystko, co temu służyć będzie.

Studnie na przedmieściach, NAC

Lwowska woda słynęła przed wojna ze swej jakości. W czasie wojny również była ściśle kontrolowana.

„Czysta wyborowa” z wodociągów.

Drewniane rury, wodociąg grawitacyjny, studnie.

Wodociągi wielkich miast zasilane są przeważnie wodą rzeczną lub jak to ma miejsce niejednokrotnie w Szwajcarii wodą z jezior. Lwów jest w tym szczęśliwym położeniu, że mając do dyspozycji źródła naturalne, położone w odległości ok. trzydziestu kilometrów od miasta, czerpie wodę z całego szeregu studzien. Źródła te znajdujące się w lesie i oddalone od siedzib ludzkich, chronione są przez specjalnych strażników. Dostarczają one tak dobrej wody, że bez żadnej dalszej przeróbki może być ona użyta w celach gospodarstwa domowego.

Woda źródlana tłoczona jest przy pomocy pomp do wież ciśnień, skąd następnie spływa do wszystkich odgałęzień wodociągu centralnego. Znajduje się ona stale pod ścisłą kontrolą bakteriologiczną i chemiczną. Kontrola ta przeprowadzona jest z ramienia Zakładu Wodociągowego i policji zdrowia, a niezależnie od tego przez Miejskie Laboratorium Chemiczne.

Przy przeprowadzaniu robót ziemnych na terenie miasta Lwowa napotyka się od czasu do czasu na drewniane rury, są to zabytki wodociągów dawnego Lwowa. Tą pozostałością tej już dzisiaj nieistniejącej sieci wodociągu jest tzw. wodociąg grawitacyjny. Doprowadza on wodę z części zachowanych do dziś źródeł, zaopatrujących niegdyś cały Lwów, do kilku studzien w śródmieściu. Jakość wodociągu grawitacyjnego jest również kontrolowana. Stwierdzono, że mogłaby być ona używana do picia. Na wiosnę jednak i w jesieni z powodu zwiększenia się ilości wód powierzchniowych, jakość jej znacznie się pogarsza i staje się ona niezdatną do użytku.

Ważne miejsce zajmują studnie miejskie. Zaznaczyć też należy ich duże znaczenie przeciwpożarowe. Na peryferiach miasta, gdzie sieć wodociągów jeszcze nie dotarła, woda studzienna używana jest do potrzeb gospodarczych. Ona również przynajmniej raz do roku badana jest pod względem chemicznym i bakteriologicznym. W związku z przyłączeniem do obszaru miasta Lwowa całego szeregu gmin wiejskich również i tam przejęty został nadzór nad zdrowiem ludności. Kontrolerzy sanitarni i lekarze urzędowi przeprowadzają na terenach tych gmin oględziny studzien.

Czas wojny inż. Janusz Witwicki poświęcił na wykonanie plastycznej mapy starego Lwowa. „GL” opisuje postępy tych prac.

Lwów w panoramie

W zaciszu ul. Ormiańskiej zwolna buduje się w miniaturze Lwów taki, jaki przeżywał schyłek XVIII wieku. Już go otacza wał i fosy miejski, jeżą się liczne wieże obronne i kościelne, wskrzesza zamek królów polskich. Lecz twórca uplastycznionego Lwowa inż. Janusz Witwicki jeszcze wiele żmudnej pracy będzie musiał włożyć w to dzieło pietyzmu dla przeszłości Lwiego Grodu.

Rynek na razie pusty, a śródwalne ulice czekają na wypełnienie ich domami odwzorowanymi na skrzętnie nagromadzonych autentycznych dokumentach. Poparcia czynników rządzących pozwalają na to, że praca ta mimo, że świat wojną goreje, przerwy nie doznaje. Gdy wojenna zawierucha minie, mieszkańcy nowego Wielkiego Lwowa będą mogli w odrestaurowanej Baszcie Prochowej poznawać Lwów dawny. Pomysł autora plastycznej panoramy Lwowa jak się to jakoś dla bieżącego roku 1943 złożyło – lat temu sto w zbliżonej formie się pojawił. Oto w „Gazecie Lwowskiej” z r. 1843 na str. 6 znajdujemy o tym notatkę, w której jest wiadomość, że pan Sinsler „mechanik i snycerz obeznany także z rysownictwem, ile że zdejmował widoki okolic do pisma obrazkowego Mayera znanego pod nazwą Universum, wygotowuje robotę snycerską: plastyczny widok Lwowa, idąc za wzorem poszczegółowej mapy naszego miasta. Do tej chwili już wykończył rynek z przyległemi ulicami i kościołem aż po skarpy z jednej, a po wały z drugiej strony”.

Nie wiemy jednak czy owo dzieło pana Sinslera było dokończone. Jednak może uchodzić za pewne, że różnymi były motywy pracy obu autorów panoramy Lwowa.

Obecnie też oburzamy się na wycinanie drzew w mieście. To samo było i w 1943 r.

W obronie naszych drzew

Widocznie nie umiemy ocenić otaczających nas wartości przyrody, skoro w nierozumnej pasji niszczenia działamy na własną szkodę. Tej dewastacji ulegają od zimy 1940 r. piękne okoliczne lasy lwowskie, w ten sposób zostały zniszczone Lesienice od zimy 1940 r. i las koło drożdżarni, wzgórza Kleparowskie, ciągnące się od stacji Kleparów w kierunku Hołoska Małego włącznie z Kortunówką pozbawioną drzew już przed wojną, lasy brzuchowickie w partiach od miasta, wszystkie drzewa w wąwozach Kaiserwaldu, drzewa na cmentarzu zniesieńskim, poniżej „Helanki”, gdzie wycięto około 10 pięknych lip liczących ponad 150 lat. Las Biłohorski, las Węglińskiego od strony Filipówki i Pohulanka, które zostały zupełnie zniszczone, park na Strzelnicy Kleparowskiej, aleja drzew na ul. Śpiechowicza od Kulparkowa do Skniłówka, drzewa przy ul. Wuleckiej w partii za torem kolejowym, podnóża i stoki Wysokiego Zamku od ul Zamkowej i Tatarskiej (nad dworcem Podzamcze), droga Kisielki, piękna niegdyś aleja, dziś ogołocona zupełnie.

Poza tym wycięto drzewa w całym mieście po skwerach i ulicach oraz owocowe w prywatnych ogrodach. Ta lista zniszczeni mówi sama za siebie, jest nie tylko oskarżeniem, ale i przestrogą. Gdy patrzymy trzeźwo na ten smutny obrazek, upada wszelka chęć tłumaczenia, co to jest kultura. Zatem już nie w imię kultury, ale w interesie własnym możności wypoczynku, dla zdrowia własnego i swoich dzieci dobrze by było i wielce wskazane, aby zacni obywatele pozostawili w spokoju te niedobitki pięknych drzew, w których kołacze się serce zmęczonego miasta i jego okolicy.

Rubryka Z dnia mieściła wiele interesujących informacji, zarówno codziennych, jak i ogólnych. Zaczynała się informacją:

Dziś zaciemniamy:
początek 21:00
koniec 5:00

Budowa chłodni we Lwowie na ukończeniu

Stworzenie na terenie Gen. Gub. magazynów, spichrzów i domów składowych na zboże, a szczególnie zabezpieczenie łatwo psujących się produktów żywnościowych okazało się palącą potrzebą. I tak w Warszawie przystąpiono do rozbudowy istniejącej już tam chłodni o powierzchni chłodzącej 5.400 m kw. , wyposażając ją w nowoczesne maszyny. Za parę tygodni wykończona zostanie nowa chłodnia we Lwowie, która przy swej powierzchni 5.200 m. kw. zabezpieczy magazynowanie zapasów w okręgu Galicja.

Skrócenie okresu nauczania w szkołach zawodowych

W interesie gospodarki wojennej zamierza się skrócić czas nauki w szkołach zawodowych w Gen. Gub. z trzech lat na dwa lata. W ten sposób znaczna liczba młodych sił roboczych zwolniona będzie względnie rychlej dojrzeje do prac ważnych pod względem wojennym.

Jakie środki żywnościowe w maju

Na majowe karty żywnościowe otrzymamy następujące produkty: na kupony 816, BiA, BiB i 819 po 1050 gr chleba dla dorosłych i po 700 gr dla dzieci; na kupony F 34 i F 35 po 100 gr mięsa; na kupony F 32 i F 33 po 2 jaja zamiast mięsa; na kupony M2O, M2l, M 22 i M 23 po 100 gr mąki; na kupony NB, N 9, NiO i Nil po 125 gr środków spożywczych dla dzieci; na kupony Z 24 i Z 25 po 50 gr cukru; na kupon S5 100 gr wyrobów f-my Frank dla dorosłych i 50 gr dla dzieci; na kupon N12 jedno jajo; na kupon S7 60 sztuk papierosów; na kupon N14 pudełko zapałek; na kupon N13 39 gr drożdży; na kupony A2B. A29, ASO i A3l po 60 gr marmolady albo sztucznego miodu; na kupon S6 jeden kg kwaśnej kapusty. Na dodatkowe karty Nr 11 otrzymamy: na kupony 3 i 4 po 100 gr mięsa; na kupony 1 i 2 po 2 jaja zamiast mięsa; na kupony 9-12 po 350 gr chleba; na kupony 13-14 po 200 gr mąki; na kupony 5 i 6 po 100 gr makaronu; na kupony 7 i 8 po 100 gr krup; na kupony 17 i 18 po 50 gr cukru; na kupony 25-28 po 60 gr masła; na kupony 29 i 30 po 50 gr wyrobów f-my Frank; na kupon 31 jedno jajo; na kupony 21-24 po 125 gr marmolady albo sztucznego miodu; na kupon 19 ćwierć kg soli; na kupon 20 1/8 litra octu.

Okupacyjne karty żywnościowe, allegro.pl

Na wiosnę, pojawia się pierwsza „zieleń”, a wśród niej nielubiany na ogół szpinak. Ale są to świeże witaminy i dobre uzupełnienie do skromnego wojennego jadłospisu. A do tego można przygotować go w różnej postaci.

Kącik kulinarny

Szpinak to najzdrowsza jarzyna

Wśród wielu różnych warzyw pojawiających się na wiosnę (obecnie bardzo ograniczonych) nie wszyscy doceniają ogromną wartość odżywczą szpinaku. Szpinak jest jednym z najzdrowszych warzyw, zawierającym wielkie ilości witamin i żelaza. Wiadomo powszechnie, że wszystkie warzywa i owoce są głównym źródłem witamin i soli mineralnych, jednak wartości kalorycznych posiadają niewiele. Oprzeć więc wyłącznie odżywianie na warzywach byłoby ze względu na ustrój naszego organizmu niemożliwe, dlatego musimy uzupełniać nasze odżywianie pokarmami hardziej intensywnymi, jeśli nie mięsem, to w każdym razie cukrem, tłuszczem, produktami mącznymi i nabiałem. Należy podkreślić szczegół tego rodzaju, że szpinak zawiera witamin tak dużo, że nawet po gotowaniu, podczas którego część witamin podlega rozkładowi, w nim jednak pozostaje więcej ilościowo niż w cytrynie czy pomarańczy. Z tego też powodu nieraz lekarze zalecają spożywanie szpinaku, zwłaszcza dzieciom lub małokrwistym. Ponieważ podaż tej jarzyny z każdym dniem zwiększa się i cena jej spada, przez co staje się dostępniejsza dla ogółu, podaję kilka przepisów dla urozmaicenia.

Budyń ze szpinaku: Ugotowany szpinak, wyciśnięty z wody i usiekany lub przepuszczony przez maszynkę, wyłożyć na miskę, dodać bułkę namoczoną w mleku, nie wyciśniętą, sól, pieprz, kto lubi trochę czosnku, 2 żółtka, trochę tartej bułki i piana z pozostałych białek. Włożyć do formy wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką i gotować w parze przez trzy kwadranse. Polać masłem na wydaniu.

Zapiekanki ze szpinaku: Kartofle ugotowane utrzeć, dodać jajo całe, sól, pieprz, odrobinę mąki i wyrobić. Z tego ciasta robić okrągłe dołki wielkości dna od malej szklanki, w środku zrobić zagłębienie, posmarować jajkiem i dać do piecyka, by się ładnie przyrumieniły. Po wyjęciu w to zagłębienie nałożyć szpinaku zwyczajnie przyrządzonego, zgrabnie uformować, a na wierzch dodać ćwiartkę jaja ugotowanego na twardo. Smaczne i eleganckie danie, nie tylko na wojenne czasy. Podać na gorąco.

Sposobem francuskim w całości: Obrać, opłukać, zagotować raz, przelać na sicie zimną wodą. Zaprażka, masło, mąka, sól, rozpuścić mlekiem, rozmieszać delikatnie i dusić lekko na wolnym ogniu. Dwa żółtka rozbite w odrobinie mleka, 2–3 łyżeczki cukru (lub trochę sacharyny) dodać do tego szpinaku, mieszać lekko. Utaczać  z ptysiowego ciasta wałek grubości średniego palca, posypać cukrem, upiec. Ten wałek musi być zastosowany do półmiska, na którym podajemy szpinak. Po upieczeniu zsunąć ostrożnie z blachy na półmisek, w środek nałożyć szpinaku.

Ptysiowe ciasto: Masła 6 dkg, szklankę wody, soli odrobina, zagotować. Zdjąć z ognia, wsypać 12 dkg mąki, na słabym ogniu ucierać, żeby grudek nie było, przełożyć do miski i wbijać ucierając 3 jaja, przez 20 minut. Odstawić na chłód na kwadrans. Następnie uformować wedle życzenia i dać do pieca. (Można robić z połowy). L.R.

Pozostajemy w tematyce żywnościowej, ale nieco inaczej – satyrycznie. W okupacyjnej „GL” swe wiersze publikował poeta lwowski Henryk Greb, naturalnie pod pseudonimem – Jan Obuch. Oto jeden z jego wierszy, nawiązujący do tematu kulinaryjno-okupacyjnego:

„Mam książkę” – raz mówiła pewna pani do mnie,
„Której treść potrafi przejąć mnie ogromnie,
Że wystarczy bym tylko przejrzała jej kartki,
Już toczy się lawiną wspomnień potok wartki,
Unosząc mnie ze sobą na falach skojarzeń…”
„Wiem – przerwałem – to romans: Mniszkówna lub Czarska”…
„Skądże!” – rzekła z uśmiechem – to książka kucharska”.

I jeszcze coś dla humoru w trudnych czasach:

Anegdoty teatralne

Desdemona do kwadratu

W pewnym prowincjonalnym teatrze młoda, urodziwa, lubiąca żyć i używać panna Basia gra Desdemonę. W ostatnim akcie Otello dusi Desdemonę, po czym zasuwa firanki nad jej łożem. Następuje długi monolog, po którym wraca, rozsuwa firanki i nad zmarłą szaleje z rozpaczy, potrząsa nią i wola: „O Desdemono!!! Martwa… O Desdemono!!! Martwa…”.

Jednym słowem ta Desdemona jest mu w danej chwili koniecznie potrzebna! Innego zdania widocznie była panna Basia, bo gdy Otello wrócił po swoim monologu na froncie sceny i rozsunął firanki… osłupiał! Zastał puste łoże…! Basia widocznie kierując się praktycznym i rozsądnym przysłowiem, że „czas to pieniądz”, zwiała w wesołym towarzystwie na kolację do gabinetu… A Otello naprawdę wściekły (nie tylko z przysłowiowej zazdrości) zamruczał przez zęby: „Psia krew!! Znowu uciekła!!!”. L.R.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 8 (420), 28 kwietnia – 15 maja 2023

X