Odszedł poeta i dziennikarz Józef Komarewicz

Ta wiadomość z Tarnowa była dla mnie jak uderzenie młotkiem w głowę… Zmarł 28 sierpnia.

A przecież widziałem się z nim tak niedawno… W maju zorganizował mi spotkanie z przyjaciółmi, sympatykami i czytelnikami w Bibliotece Miejskiej w Tarnowie. Właśnie ukazała się moja książka „Widziane stąd”, wydana przez Wydawnictwo „Kreator” w Białymstoku. Józek uznał, że książkę trzeba koniecznie pokazać ludziom z Tarnowa, którzy mnie znają i pamiętają. Jestem mu bardzo wdzięczny za to spotkanie – tym bardziej, że było to nasze ostatnie spotkanie…

Dla tarnowiaków nazwisko Józef Komarewicz mówi wiele, a dla dziennikarzy, którzy bywali na Światowym Forum Mediów Polonijnych w Tarnowie – jeszcze więcej.

Józef Komarewicz urodził się 21 stycznia 1955 roku. Był absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie oraz Podyplomowego Studium Dziennikarskiego przy Instytucie Filologii Polskiej w Krakowie. Co najmniej przez 10 lat był dziennikarzem „TeMI” (Tarnowskiego Magazynu Informacyjnego, który potem został przekształcony w Galicyjski Tygodnik Informacyjny) w Tarnowie. Kilka lat pracowaliśmy wspólnie w tej redakcji. Bywaliśmy na tych samych imprezach, śledziliśmy te same wydarzenia. Połączyła nas również pasja do poezji…

Józek jako poeta debiutował w połowie lat siedemdziesiątych w „Magazynie Studenckim”. Wiersze swoje zamieszczał m.in. w „Miesięczniku Literackim”, „Morzu i Ziemi”, „Piśmie Literacko-Artystycznym”, „Życiu Literackim”, „Akancie”, „Głosie Polskim” w Buenos Aires (Argentyna), „Magazynie Polskim” – piśmie ukazującym się w Grodnie na Białorusi, „Gazecie Krakowskiej”, „Dzienniku Polskim”, tygodniku „Wieści”, „Zielonym Sztandarze”, „Profilach”, „Okolicach”, „Tygodniku Chełmskim”, „Dunajcu”, tygodniku „TeMI” i „Studencie”. Utwory Józefa Komarewicza ukazały się też w kilku antologiach, m.in.: „Rysopis” i „Pokolenie, które wstępuje…”. Opublikował kilka zbiorów wierszy: „Nieczytelny podpis”, „Garbata Afrodyta”, „Moja ustawa”, „Wrośnięci w skorupę”, „Wiersze” (wspólny tomik Lucyny Krupy, Anny Szymańczuk i J. Komarewicza). Był założycielem grupy poetyckiej „Obserwatorium” w Tarnowie funkcjonującej do dzisiaj od 1985 roku. Pisze o niej Ewa Głębicka w książce „Grupy literackie w Polsce 1945-1989”, wyd. II rozszerzone, Wiedza Powszechna, Warszawa 2000 r. Józef Komarewicz był prezesem Rady Oddziału Tarnowskiego Stowarzyszenia Autorów Polskich. Był też sekretarzem redakcji „Odwet” – pisma Stowarzyszenia Kombatantów „Jędrusiów” Żołnierzy Armii Krajowej, Ich Rodzin i Sympatyków w Połańcu.

Przez wiele lat pełnił funkcję rzecznika prasowego Światowego Forum Mediów Polonijnych, organizowanego przez Małopolskie Forum Współpracy z Polonią w Tarnowie. Zawsze był na miejscu, nigdy nie odmówił wsparcia, jeśli prosiliśmy go o jakiekolwiek wiadomości dotyczące Forum. Chętnie też wspierał swoimi publikacjami i wierszami polonijne gazety. Od co najmniej dwóch lat regularnie pisał do „Nowego Dziennika” ukazującego się w metropolii nowojorskiej w USA. Cierpliwie czekał na drobne wierszówki spływające za te publikacje, chociaż wiem, że nie narzekał na nadmiar pieniędzy. Często brakowało mu nawet paru złotych na kupno leków…

2 września spoczął na cmentarzu w Tarnowie-Rzędzinie. Już nigdzie nie będzie się spieszył, nie będzie się też skarżył na dokuczające mu serce. Będziemy Cię pamiętać, Józiu! Ale… tak naprawdę jeszcze nie mogę uwierzyć, że odszedłeś, że już Cię nie zobaczę, kiedy z Nowego Jorku przyjadę do Tarnowa. Proszę Cię, Józiu, pamiętaj o przyjaciołach! Kiedy patrzysz na nas z góry, uśmiechnij się, mimo bólu (który tak często Ci towarzyszył) i prześlij nam trochę dobrych słów podobnych do tych, które zakląłeś w strofach swoich wierszy…

Janusz M. Szlechta
Tekst ukazał się w nr 17 (237) 15-28 września 2015

Wiersze Józefa Komarewicza

Zapisane kartki
głowa nadęta
wiedzą
tak brak mi czegoś
wśród pochodni
wśród próchna
wśród wyblakłych sukien
ludzkiego doświadczenia
błądzę
tak brak mi głosu czystego

***
wiersze moje
najdroższe
postawiłem przed
plutonem egzekucyjnym
nikt nie kwapił się ich rozstrzelać
bo dalej chodzę jak po równoważni
mam stosowny ukłon
właściwe przysłowie
przenośny ołtarz
telewizor jakby
tylko twarz
nie może odkleić się
od twarzy

***
to jest tak
jakbyś odrywała niebo

to jest tak
jakbyś dotykała szeptu

stanęliśmy na bieżni
i co z tego

nasze stopy
odlano ze spiżu

***
Wierzyłem Tobie
tak
jak się wierzy
w szczęście
dzień lipcowy
jak Cygan
w dobrą kartę
a Ty odeszłaś
z pierwszym lepszym
słowem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X