Obyś żył w ciekawych czasach…

Obyś żył w ciekawych czasach…

Tytułowa fraza często jest uznawana nie tyle za dobre życzenie, co przekleństwo pochodzące z Chin. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że współczesne nam czasy w naszym regionie Europy Środkowo-Wschodniej należą do najciekawszych od ponad 75 lat.

Kończący się rok 2022 z pewnością można będzie zaliczyć do przełomowych i to pod kilkoma względami. Przede wszystkim przyniósł ostateczny i definitywny koniec złudzeń (tu i ówdzie jeszcze obecnych na Starym Kontynencie), że wraz z rozpadem ZSRR i końcem Zimnej Wojny nastał wyczekiwany „koniec historii” i nie będzie już więcej w Europie pełnoskalowych wojen. A jeśli już zdarzą się konflikty, to w miejsce wojen pojawią się zagrożenia związane ze zjawiskami terroryzmu czy (i to w najgorszym wypadku, co zakładano po 2014 roku) tzw. „wojny hybrydowej”, a spory, także te zbrojne, można ostatecznie załatwić drogą skutecznej dyplomacji. Niestety, jak pokazała rosyjska agresja na Ukrainę, taki konflikt wciąż jest możliwy, a pod względem zaciętości i okrucieństwa ze strony agresora niewiele różni się od tego, który zakończył się w 1945 roku. Co więcej, nowoczesne technologie informacyjne sprawiły, że jeszcze bardziej jaskrawo widoczne są dramatyczne skutki działań wojennych i popełnione zbrodnie.

Jest to pod tym względem wojna wyjątkowa, relacjonowana często w czasie rzeczywistym przez zwyczajnych ludzi, przez jej ofiary. Nie da się zaprzeczyć okrucieństwu Rosjan, nie sposób będzie je zatuszować. Ponadto, w przeciwieństwie do II wojny światowej, tym razem zbrodnie rosyjskich żołnierzy nie mogą zostać zestawione ze zbrodniami innego agresora. Nie sposób będzie powiedzieć „może i niektórzy z nich zrobili źle, ale Niemcy postępowali gorzej”. Ludobójstwo, tortury, śmierć dzieci, kobiet, ataki na szpitale, szkoły – odpowiedzialność za to wszystko ponosi wyłącznie jedna strona, a świat widzi na bieżąco skalę rosyjskiego bestialstwa. Nieliczne wypowiedzi ludzi próbujących szukać symetrii, dzielić winę między obie strony konfliktu, budzą zrozumiały sprzeciw. Nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy padają z ust tych, którzy powinni cieszyć się autorytetem, jak papież Franciszek. Pytaniem otwartym jest wszakże to, czy na pewno będziemy o tym wszystkim pamiętać. Czy obrazy z Buczy, Irpienia, Hostomelu czy Mariupola zostaną w naszej pamięci, czy rozmyją się w niej niczym kadry z okrutnego filmu. Bez wątpienia Rosja będzie starała się, by ziściło się to drugie, ale na cywilizowanym świecie spoczywa dziś odpowiedzialność za to, by nigdy nie zapomnieć. A przede wszystkim by rozliczyć winnych, choć odpowiedzialność za to, co dzieje się w Ukrainie, ponosi dziś cały naród rosyjski. Milcząc wyrażamy zgodę na zło.

Trwająca wojna to przełom zarówno dla Ukrainy jak i dla Rosji. Wiadomo już – i stało się to jasne jeszcze pod koniec pierwszego kwartału 2022 roku, że strategicznym zwycięzcą konfrontacji jest i będzie Ukraina, która była w stanie obronić swój niezależny byt państwowy. Kolejne miesiące i stopniowe wypieranie rosyjskich wojsk coraz dalej w stronę uznanej międzynarodowo granicy, tylko potwierdziły i potwierdzają tę diagnozę. Z kolei dla Moskwy porażka „trzydniowej operacji specjalnej” powinna stać się przysłowiowym „kubłem zimnej wody”. Tak jednak jak na razie nie jest i zapewne długo jeszcze nie będzie: niechęć do zaakceptowania rzeczywistości pcha rządzących na Kremlu do kolejnych desperackich kroków, których wspólnym mianownikiem są rosnące straty w każdej możliwej sferze, w tym zwłaszcza jeśli mowa o zabitych w trakcie walk: liczba ta zbliża się w połowie grudnia do 100 tysięcy (według danych Ministerstwa Obrony Ukrainy). Można już w tym momencie stwierdzić, że strona rosyjska zdecydowanie przeceniła własne możliwości militarne, nie doceniła potencjału i woli oporu po stronie ukraińskiej, jak również nie przewidziała skali międzynarodowego wsparcia dla Ukrainy.

Jest to o tyle zdumiewające, że trudno uwierzyć, iż rosyjski wywiad wykazał się aż tak wielką niekompetencją. Upadł mit nie tylko niezwyciężonej armii, ale też wszechmocnych spadkobierców KGB, którzy znają wszystkie tajemnice innych państw, a i własnego kraju. Tymczasem na Kremlu nie tylko zabrakło wiedzy o kondycji własnego wojska, ale też o uzbrojeniu i stopniu wyszkolenia przeciwnika. Mało tego, przywódcy, którzy być może gardzą swoim narodem, nie docenili siły i nastrojów Ukraińców. „Możemy żyć bez prądu, byle by bez Rosjan” powtarzają, z determinacją walcząc o ojczyznę.

Możemy tylko spekulować, co takiego wydarzyło się w Rosji, że zabrakło elementarnej wiedzy o sytuacji nad Dnieprem, że uwierzono, iż nie można po rosyjsku powiedzieć, że jest się ukraińskim patriotą. Po 2014 roku, po strzałach na Majdanie, okupacji Krymu, wojnie prowadzonej w Donbasie, z każdym dniem rosła nienawiść do Rosjan i pragnienie przywrócenia pokoju i integralności terytorialnej. Nawet, jeśli nie dajemy do końca wiary wynikom badań opinii publicznej, nie możemy ich ignorować – a z nich jasno wynikało, że Ukraińcy nie chcą dołączyć do Rosji. Nawet, jeśli raporty są niewygodne dla wierchuszki, nie powinny być fałszowane czy trafiać do kosza, a zdaje się, że tak mogło dziać się nie tylko na Łubiance.

Oczywiście, nie sposób zignorować scenariusza, w myśl którego to dezinformacja ze strony innych służb, a nie korupcja i szkolne błędy sprawiły, że Putin wydał rozkaz ataku w przekonaniu, że w trzy dni zajmie Kijów, a Ukraińcy będą mu wdzięczni za wyzwolenie ich od nich samych. Czy to jednak zwalniałoby decydentów z odpowiedzialności, czy przeciwnie, mocniej dowodziłoby ich nieudolności? Pytanie należy do retorycznych.

W każdym razie porażka Rosji ma znacznie większą skalę, niż tylko ta militarna i wizerunkowa. Z jednej strony jest to wiadomość dobra, z drugiej – być może zła. Państwo, którego istnienie opiera się na micie niezwyciężoności, wydumanej potędze, kulcie siły i wodza, nie może sobie pozwolić, by którykolwiek z jego filarów zachwiał się. Utrata wiary w mocarstwową legendę może kosztować Moskwę rozpad organizmu zbyt dużego, by mógł trwać w oparciu o zasady demokracji. Strach przed takim scenariuszem może sprowokować rządzących do podjęcia działań, których konsekwencje byłyby przerażające dla Europy i świata. W tej sytuacji pozostaje mieć nadzieję, że mimo wszystko wola przetrwania i instynkt samozachowawczy decydentów okażą się silniejsze, niż pragnienie utrzymania przy życiu Putina. Ponadto po III wojnie światowej zapewne trudno byłoby korzystać ze zgromadzonych dóbr i konta na Kajmanach…

Nie sposób przy tym pominąć wszystko to, co wydarzyło się w kończącym się roku także w relacjach polsko-ukraińskich: są to bowiem wydarzenia, jakie można uznać za przełomowe. Trudno byłoby znaleźć w najnowszej historii nie tylko obu krajów, ale i chyba całego świata, przykłady tak rozbudowanego i zdecydowanego wsparcia, jakiego Polska udzieliła na każdym poziomie Ukrainie i jej mieszkańcom. Dotyczy to każdej ze sfer: od pomocy wojskowej, poprzez wsparcie polityczne, gospodarcze i to udzielane od pierwszego dnia tej fazy konfliktu napływającym przez granicę polsko-ukraińską uchodźcom, których według niektórych ocen mogło się znaleźć w Polsce łącznie nawet 5 milionów. Wszystkie doświadczenia związane z tymi procesami: zarówno te wspólne jak i te jednostkowe, w przeważającej większości jednoznacznie pozytywne – to elementy budowania zupełnie nowej, unikalnej historii relacji polsko-ukraińskich i to w skali nigdy wcześniej nie notowanej. Przede wszystkim zaś jest i będzie to historia bazująca na osobistych doświadczeniach dziesiątek milionów ludzi, której nie da się zmanipulować ani zakłamać rosyjską propagandą czy dezinformacją.

Możemy mieć tylko nadzieję i życzyć sobie w nadchodzącym roku, by splecione dziś losy Ukraińców i Polaków stały się podwaliną do budowy nowego rozdziału w relacjach między narodami. Nigdy nie wyzbędziemy się wspomnień z trudnej historii, nie ustalimy też zapewne jednej obowiązującej wersji wydarzeń sprzed lat. Ale jednomyślność nie jest niezbędna, by żyć w przyjaźni, o czym przekonujemy się każdego dnia.

Agnieszka Sawicz
Dariusz Materniak

Tekst ukazał się w nr 23-34 (411-412), 20 grudnia – 16 stycznia 2022

X