O Spotkaniach Dunajowskich

O Spotkaniach Dunajowskich

Konferencja „Humanizm i ekumenizm w nauczaniu Jana XXIII i Jana Pawła II” odbyła się pod koniec lata w miejscowości Dunajów na granicy obwodów lwowskiego i tarnopolskiego.

Została zorganizowana przez proboszcza ks. Józefa Kuca i jego przyjaciół ze środowiska naukowego i krajoznawczego w Polsce i na Ukrainie w celu odrodzenia słynnych w XVI wieku „Spotkań Dunajowskich”.

„Tym co wiąże tamte spotkania sprzed 540 lat i obecne, jest humanizm chrześcijański – powiedział dyrektor Instytutu Teologicznego im. św. Józefa Bilczewskiego w Brzuchowicach koło Lwowa, ks. Jacek Uliasz. – Tak się w historii zawsze składało, że Kościół był głównym inicjatorem tego, co humanistyczne. Nie sam Kościół o tym zadecydował: to Pan Bóg jest największym humanistą. Pan Bóg zawsze stoi po stronie człowieka. Wyraził to jasno w swoim synu, Jezusie Chrystusie. Dlatego też nie jest dziwną rzeczą, że ta nowa inicjatywa również wypływa ze strony Kościoła i abp Mokrzycki przyjmuje ten patronat”. Ks. Uliasz zwrócił też uwagę na różnicę w organizacji Spotkaniach Dunajowskich. „Tamte spotkania odbywały się w dość kameralnym gronie, w konwencji biesiadnej. Grono dzisiejsze jest poszerzone. To też jest jakiś znak, iż zadanie humanizmu chrześcijańskiego jest bardzo szerokie, czyli obejmuje wszystkich” – zaznaczył ks. Uliasz.

Roman Czopań, proboszcz parafii greckokatolickiej w Dunajowie w rozmowie z Kurierem powiedział, że liczy na odrodzenie wielkiej duchowości rodaków przez Spotkania Dunajowskie. Ukraińcy i Polacy, katolicy dwóch obrządków wspólnie modlili się w starej świątyni oraz przez cały dzień uczestniczyli w obradach i spotkaniach z intelektualistami z Polski i Ukrainy.

Hałyna Pahutiak: „Wartości ogólnoludzkie są najważniejsze”
Do zapomnianych miasteczek Galicji często zwraca się w swojej twórczości literackiej laureatka Ukraińskiej Nagrody Państwowej im. Tarasa Szewczenki Hałyna Pahutiak.

„Grzegorz z Sanoka stworzył to miasto. Znalazłam tu idealną wersję równowagi społeczności i religii. Przykład życia Grzegorza Sanockiego pokazuje, że był on dobrym menadżerem. Udało mu się zorganizować społeczność i przyczynić się do wzrostu nastrojów patriotycznych. Żadne sztandary ani hasła nie uczynią z lokalnej społeczności patriotów. Po tym, co dowiedziałam się w różnych miasteczkach, porównałam zebrane świadectwa, zrozumiałam, że w niektórych miastach zachowały się nawet tradycje społeczności z dawnych lat. Przykładem może służyć taka miejscowość jak Skeliwka, dawniej Felsztyn. Tam do dziś lokalna społeczność szanuje Herburtów i uważa się za ich poddanych. Chociaż faktycznie nie ma tam już ani Polaków, ani Żydów, ale zachował się podział na części polską, żydowską i ruska. Zachowały się nazwy. Jest to bardzo ciekawe zjawisko. Musimy po prostu nauczyć się tego. Ale dopiero teraz, po rewolucji, po Majdanie, po tym jak nastąpią zmiany, ludzie sami zorganizują się. Taka samoorganizacja jest najważniejsza.

Widzę wielką przyszłość Spotkań Dunajewskich, bo teraz akcentuje się humanizm… Niestety nie rozumieją u nas tego pojęcia. U nas, na Ukrainie, myli się humanizm z pacyfizmem. Humanizm przekształca się w coś w rodzaju przekleństwa. Przed rokiem, gdy dowiedziałam się o tych Spotkaniach, wiele pisałam i czytałam o humanizmie renesansu. Napisałam powieść Magnat o Janie Szczęsnym Herburcie, która dopiero się ukaże. Jego czasy to koniec humanizmu. A Grzegorz z Sanoka – to początek humanizmu. Te dwa punkty przyciągnęły mnie, i myślę, że społeczeństwo musi do tego wrócić, aby ocenić wartości wszystkich narodów, narodowości. Wiele podróżowałam, byłam też w Izraelu, bo interesowało mnie współistnienie różnych wyznań. Takim idealnym dla mnie miejscem jest Jerozolima, gdzie różne religie dość pokojowo współistnieją w warunkach burzliwego Bliskiego Wschodu.

Chciałabym, aby Spotkania Dunajowskie przebiegały też na wysokim poziomie. Jest to dopiero ich początek, rozwijają się, ale myślę, że trzeba żeby przyjeżdżali tu ludzie z całej Europy, żeby byli obecni i humaniści ukraińscy. Nie muszą to być humaniści wykładający na uniwersytetach, ale wolni, praktykujący. To filozofowie, pisarze i nawet niektórzy dziennikarze-blogerzy”.

Bronisław Kamiński: „My idziemy z kagankiem pokoju”
Wskazując na portret Jana z Rzeszowa Rzeszowskiego, arcybiskupa lwowskiego, Bronisław Kamiński wyjaśnił dla obecnych uczestników „Spotkań Dunajowskich”, że to właśnie ten pasterz w 1420 roku doprowadził do utworzenia w Dunajowie ośrodka arcybiskupów lwowskich oraz postarał się o prawa miejskie dla Dunajowa według prawa magdeburskiego. „Kolejnym ważnym arcybiskupem, który przyczynił się do rozwoju Dunajowa był Grzegorz z Sanoka, który prawie nie wyjeżdżał z Dunajowa – mówił dalej Kamiński. – Jeździł na Synody do Lwowa, ale z tego miejsca, z Dunajowa, z zamku zarządzał ogromną archidiecezją. To był wybitny humanista. Tutaj w Dunajowie ukrył się w zamku. To właśnie on opisał swoje życie w Dunajowie. Organizatorzy Spotkań chcą przetłumaczyć tę książkę również na język ukraiński. Bronisław Kamiński powiedział także, że pierwsza szopka bożonarodzeniowa powstała w Dunajowie.

„My idziemy z kagankiem pokoju i mówimy w Dunajowie o pokoju, dialogu i wspólnotowości” – podkreślił Bronisław Kamiński.

Julian Golak: „Doświadczenie polsko-czeskie”
O wymiarze lokalnym, ale także państwowym, Polsko-Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej mówił przewodniczący komitetu organizacyjnego tej imprezy Julian Golak. Powstała ona z inicjatywy Klubu Inteligencji Katolickiej w Nowej Rudzie. „Pomysł okazał się bardzo nośny po obu stronach granicy – powiedział Golak. – To inicjatywa społeczno-kulturalno-duchowa, która swoim zasięgiem, w początkowym zamyśle organizatorów, miała objąć teren Ziemi Kłodzkiej, nazywanej też „ziemią trzech kultur”. Wzorowana była na Tygodniach Kultury Chrześcijańskiej organizowanych tu w latach 1982-89 i miała być przeniesieniem tradycji na współpracę międzynarodową w zupełnie nowej epoce. Celem organizatorów było przybliżenie kultury obydwu narodów, rozwój i zacieśnienie kontaktów społeczności przygranicznych, odbudowanie powiązań historycznych, poznanie problemów, z jakimi borykały się odradzające się po systemie totalitarnym narody oraz samorządy gminne. Dni miały też przyczynić się do rozwoju kultury, czerpiąc swe inspiracje z religii chrześcijańskiej”.

Julian Golak zaznaczył, że Polsko-Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej od początku były i są organizowane przez społeczny komitet złożony z przedstawicieli polskich i czeskich samorządów oraz aktywistów społecznych. Organizatorzy (wszyscy pracują na zasadach honorowych) uzyskują pomoc (zwłaszcza przy samym przeprowadzeniu imprez) ze strony Domów Kultury, pracowników administracji i kościołów. „Dni stały się wkładem w budowanie Europy ojczyzn, Europy świadomości narodowej we współpracy regionalnej i naturalnego sąsiedztwa na pograniczu polsko-czeskim – mówi Golak. – Dni nie poszły w sakralizację, jak się wielu obawiało, formuła chrześcijańska nadawała im wymiar uniwersalny. Już po kilku latach stały się tematem pracy naukowej pt. „Polsko-Czeskie Dni Kultury Chrześcijańskiej jako pomysł na Mitteleuropę”. Istotnym punktem programu są również spotkania w szkołach w ramach Studium Wiedzy o Polsce i Czechach. W ramach tych wykładów w szkołach średnich prezentowane były często mało znane aspekty najnowszej historii Polski oraz sąsiedztwa polsko-czeskiego. Szczególny akcent organizatorzy kładą od wielu lat na propagowanie wśród młodzieży postaw służebnych wobec drugiego człowieka i otwartości na współpracę z naszym sąsiadem”.

Julian Golak również zapewnił organizatorów „Spotkań Dunajowskich”, że będzie im pomagać i dzielić się swoim doświadczeniem.

Abp Wojciech Załuski: „To wydarzenie buduje naszą kulturę”
„To wydarzenie buduje naszą kulturę, naszą tożsamość. To są małe ojczyzny, z których składa się diecezja, archidiecezja, nasz kraj, nasza cywilizacja, nasz świat – powiedział dla czytelników Kuriera arcybiskup Wojciech Załuski. – Obiecałem ks. Józefowi, którego nazywam moim bratankiem, że przyjadę do niego, do Dunajowa, że kiedyś go tutaj odwiedzę. Jesteśmy w kontakcie przez internet i przez telefon. Myślałem o odwiedzeniu Dunajowa, oglądałem piękny album z archidiecezji lwowskiej jeszcze w czasach mojej pracy w Kijowie. W latach 2003-2006 pracowałem tam jako radca nuncjatury. Dlatego mam żywe związki z Kijowem i z Ukrainą. Często podróżowałem też po Ziemi Lwowskiej, po Galicji. Ta Ukraina mnie urzekła. Ks. Józef przywiózł mi zaproszenie od ks. arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego. Nie mógł tu być, to powiedziałem, że ja przyjadę”.

„Miejmy nadzieję, że na następny rok spotkania intelektualistów w Dunajowie będą o wiele ciekawsze” – mówił na zakończenie ks. Józef Kuc.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 21 (217) za 18-27 listopada 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X