Norwid 2021 przeciw zwątpieniu

Norwid 2021 przeciw zwątpieniu

Norwid, w towarzystwie Różewicza, Lema i Zapolskiej, pojawił się na muralu przy warszawskiej „Patelni” w maju. Przez znany plac przy stacji metra Centrum dziennie przemyka nawet pół miliona osób. Barwne dzieło streetartu przyciąga uwagę komiksową formą. Lekko uśmiechnięty poeta podnosi do ust porcelanową filiżankę – synonim kruchego piękna. W uliczny pośpiech „wrzuca” swój wiersz: „Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie / Dwie tylko: poezja i dobroć… i więcej nic…”

– To ważne, że nie tylko „poezja”, bo nie każdy musi być poetą. Nie każdy musi pisać wiersze. Norwida wiąże się z parnasizmem i kultem sztuki, ponieważ wiele mówił o tym, jak ona jest ważna. Ale tu, w wierszu „Do Bronisława Z.” wymienia też dobroć. Bo czynienie dobra – nie heroicznego, ale tego codziennego – dotyczy każdego człowieka – zwraca uwagę poeta i krytyk literacki Stanisław Dłuski, odpowiadając na pytanie, jak te słowa na ścianie przy „Patelni” mają się do dzisiejszych czasów.

Mural przedstawiający Cypriana Kamila Norwida autorstwa Marii Gancarz na warszawskiej „Patelni”, Narodowe Centrum Kultury

Mural to pomysł Narodowego Centrum Kultury na uczczenie gigantów polskiej literatury i patronów 2021 roku. Norwid znalazł się w tym gronie, ponieważ 24 września wypada 200. rocznica jego urodzin, a słowa „na ścianie” należą do najbardziej znanych jego myśli. Chociaż w szkole wciąż cieszy się opinią „trudnego”, wydaje się przeczyć ona faktom – Norwid to najczęściej cytowany polski pisarz i poeta! Po niemal dwóch stuleciach od debiutu jego myśl wciąż dogania współczesność. Od 1970 roku, kiedy Czesław Niemen wprowadził go do kultury popularnej spektakularnym wykonaniem „Bema pamięci żałobnego rapsodu”, każdej dekady powraca w repertuarze kolejnych artystów. Wanda Warska, Stan Borys, Closterkeller, Przemysław Gintrowski, potem Maciej Maleńczuk, De Press, a w 2014 roku Dr Misio – sięgnęli po teksty Norwida. Czwartego romantycznego wieszcza?

– Niektórzy uważają go za czwartego wieszcza, ale to nie jest do końca prawda. Bo Norwid, któremu przyszło żyć w okresie między romantyzmem i pozytywizmem, był i nie był romantykiem – mówi Dłuski. -Mocno podkreślał ważność człowieka. Każdego. Ten światopogląd wiąże sięz filozofią św. Tomasza z Akwinu, także z personalizmem chrześcijańskim – chociaż wówczas jeszcze tym terminem się nie posługiwano – gdzie ważna jest osoba, a nie gloryfikacja cierpienia, której uczono nas od romantyzmu. Do dziś w przestrzeni publicznej funkcjonuje jeszcze to przekonanie: „My, cierpiący naród”. Norwid cierpienia nie gloryfikował. Mówił, że dużą wartością jest zwykła praca organiczna oraz człowiek jako osoba.Wierzył w ewangeliczną ideę samorozlewającego się dobra – jeśli czynisz dobro ludziom, to ono dalej wędruje między nich.Ona wciąż jest żywa, a Norwid bardzo aktualny. Nawet nowoczesny, bo – zgodnie z duchem już naszych czasów – był za postępem cywilizacyjnym, chociaż sam żył w biedzie i opuszczeniu.

Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie…

„Każdego z takich jak ty, świat nie może / Od razu przyjąć”, pisze Norwid w 1856 roku w Paryżu, na emigracji. Ma 35 lat. Napisał już „Promethidiona”, a w nim, że „kształtem miłości piękno jest” (idąc śladem greckiego kanonu, który łączy Piękno z Dobrem i Prawdą). Jemu współcześni nie doceniają jego wyrafinowanego stylu. Zygmunt Krasiński radzi mu w liście: „staraj się ludziom wyraźniej i jaśniej kłaść w dusze ideę Twą”. Chociaż był czas, kiedy zapowiadał się na ulubieńca literackich salonów, jeszcze w Warszawie. Urodził się w 1821 roku, we wsi Laskowo-Głuchy pod Radzyminem, w zubożałej rodzinie szlacheckiej.Od strony matki spokrewniony był z rodem króla Jana III Sobieskiego.Wcześnie osierocony porzucił naukę w warszawskim gimnazjum, aby wstąpić do prywatnej szkoły dla artystów malarzy. To były ponure czasy po powstaniu listopadowym. Represje, aresztowania na wielką skalę. Norwid potrafił Krasińskiemu wyliczyć 201 kolegów, których znał od szóstego roku życia, rozstrzelanych, zmarłych w więzieniach, skazanych na katorgę. W tamtej Warszawie jego debiut artystyczny, ten literacki i malarski, przyjęto z dużym uznaniem. Młody, obiecujący wyruszył w podróże do Niemiec i Włoch. Na Akademii Sztuk Pięknych we Florencji uczył się rzeźby. Doskonalił tę sztukę później w Rzymie. W 1846 roku został aresztowany w Berlinie pod zarzutem angażowania się w pomoc konspiratorom. W więzieniu przeżył jedne z najcięższych chwil w swoim życiu nabawiając się między innymi głuchoty. Chociaż więzienia uniknął, w kraju został mu skonfiskowany niewielki majątek, co pozbawiło go stałego źródła utrzymania. Od tego momentu, nie umiejąc przypodobać się literacko salonom, walczył z biedą, postępującą głuchotą, a po latach także z rosnącym osamotnieniem. Chociaż był absolutnie oddany pracy nad doskonaleniem poetyckiego stylu, „Bo piękno na to jest, by zachwycało/ Do pracy – praca, by się zmartwychwstało”, nie zrobił już za życia tzw. kariery. Nie odnalazł się też w Stanach Zjednoczonych, gdzie dotarł jako pierwszy polski romantyk. Końcówkę życia spędził zapomniany w przytułku na przedmieściach Paryża. Umarł we śnie, w 1883 roku i pochowany został we wspólnej mogile. Miejsce grobu jest nie znane.

– Dopiero w okresie Młodej Polski, Zenon Przemyski „Miriam” odkrył Norwida i zaczął wydawać jego dzieła. Nieżyjący już Norwid wpłynął na wielu poetów. Fascynował Juliana Przybosia, Czesława Miłosza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Jego oddziaływanie na naszą współczesną poezję jest ogromne – dodaje Stanisław Dłuski i zauważa, że Norwid był także człowiekiem renesansu. Uprawiał wiele dziedzin sztuki. Był poetą, prozaikiem, dramatopisarzem, przy tym malarzem, rysownikiem, rzeźbiarzem. Niektórzy mówią, że był również filozofem. Nie w sensie akademickim, nie miał takiego wykształcenia, ale jako myśliciel był też filozofem. Miał szerokie spojrzenie na rzeczywistość. W Europie wiele się działo. Wstrząsana Wiosną Ludów, przewrotami politycznymi, erozją wartości. Dla poety ważna była też Polska. – Mimo że zmarł na obczyźnie, w przytułku i różnie było z jego przyjaciółmi, wierzył w siłę chrześcijańskich wartości i orędował za Polską wierną tradycji. Nie było w nim jednak mesjanizmu. Podkreślał Polskę chrześcijańską, ale nie lubił megalomanii narodowych. Był daleki od wszelkiego nacjonalizmu.

Cyprian Kamil Norwid, domena publiczna

Nie znosił pieniactwa. W krytyce tych wad przypominał Witolda Gombrowicza, barda Jacka Kaczmarskiego. W 1860 roku, w liście do Michała Kleczkowskiego pisał: „Arystokracja nasza jest salon-francuski./ Demokracja nasza jak karczma-flamandzka./ Suma: zatracenie tego, co polskie.”

– Chrześcijaństwo pojmował w duchu św. Pawła, który pisał w swoich listach, że teraz nie ma ni Greka, ni Żyda. Owszem, rola Polski i jej sztuka były ważne. Poświęcił przecież wiele uwagi Chopinowi w słynnym „Fortepianie Chopina”, w prozie. Ale myślę, że obce było mu również myślenie, że Polak to tylko katolik. Polska była wówczas wielonarodowa, wielokulturowa. Słynęliśmy z tolerancji. Norwid w tym również był nowoczesny, wybiegał w przyszłość, i w tym także jest dziś aktualny – musimy w tym kierunku pójść, bo inaczej się pozjadamy – mówi Stanisław Dłuski.

Powtarzał, że nie krew wylewana za naród, ale praca dla dobra narodu jest wartością najważniejszą. W hierarchii wartości wysoko stawiał pracę. Rozumiał ją jako twórcze doskonalenie się człowieka, uszlachetnionego wysiłkiem podejmowanym, by dotrzeć do wyznaczonego celu.To w dwudziestoleciu międzywojennym fascynowało jego naśladowców.

– Norwid bycie poetą również traktował jako rzemiosło – mówi Dłuski. – Właściwie wyprzedził myślenie awangardy, że poeta powinien być też dobrym rzemieślnikiem – a więc pracować nad warsztatem, formą. Kładł nacisk na pracę artystyczną. U romantyków w sztuce najważniejsze było natchnienie. A Norwid zwracał uwagę, że natchnienie od Boga, owszem, jest ważne, ale poeta to także rzemieślnik. Musi ciężko pracować nad formą, tworzyć piękno. Piękno według Norwida nie przychodzi tak lekko – nie spływa poecie z nieba wraz z natchnieniem. Poeta musi stale doskonalić formę.

Tu też jednak zauważyć warto, że dostrzegał zagrożenia, jakie niesie kapitalizm, związane z nim uprzemysłowienie i globalizacja. – W Ameryce się nie odnalazł. Już wtedy był krytyczny wobec konsumpcjonizmu i komercji, która nas dzisiaj zjada. Konsumpcjonizm jest dziś przecież problemem światowym. Trochę pokory zaczęła nas uczyć pandemia, ale Norwid przestrzegał ludzi przed nastawieniem konsumpcyjnym do świata, do życia. Pod tym względem jest dla mnie, obok Witkacego, prorokiem na przyszłe wieki. To problem naszej cywilizacji – zapominamy o człowieku w imię różnych rzeczy, które chcemy mieć, posiadać. Norwid to odrzucił. Może nauczyło go tego doświadczenie biedy, skromnego życia – zastanawia się Stanisław Dłuski.

Cyprian Kamil Norwid – Kartka z „Pamiętnika podróżnego”, domena publiczna

Pisać Norwidem, czytać Norwida

„Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”, „Odpowiednie dać rzeczy słowo”, „Przeszłość – to jest dziś”, „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba…” – skrzydlate słowa Norwida żyją swoim życiem we współczesnych czasach. Stylu jego wierszy nie powstydziłby się i dzisiejszy poeta.

– Norwid nie zestarzał się, bo sam wprowadził nowoczesną formę wiersza. Można zaryzykować, że gdyby został odkryty za życia, to przed Charlesem Baudelaire`em, francuskim modernistą, byłby ojcem poezji nowoczesnej. Nie miał szczęścia, by zdobyć uznanie krytyków. Bez wątpienia jednak jako poeta i myśliciel wyprzedził swoją epokę – uważa Dłuski i nie martwi się, że w cytacie na muralu słowa o nieśmiertelnej poezji są przesadzone. – Poeta nie może być celebrytą, funkcjonować w mediach jak znany aktor. To dziedzina elitarna, wąska. Powszechnego czytania poezji raczej nie będzie. Czy w czasach Mickiewicza, Norwida tak było? Też nie. Mickiewicz miał problemy ze sprzedażą pierwszego wydania „Pana Tadeusza”. Owszem, w czasach Polski Ludowej rozpieszczano poetów w różnych sposób, ale był to okres propagandowy, kiedy poetów wykorzystywano dla celów politycznych. Tak naprawdę czytelników nigdy nie ma wielu. Wielu kupuje poetów ze snobizmu, żeby się pochwalić. Norwid z wieloma cytatamizawędrował pod strzechy, ale ilu go rozumie? Ilu czyta, poza studentami polonistyki i badaczami? Politycy się chwalą, cytują Norwida. Ale wiemy, że to jest na pokaz. Przemyślenie dzieła Norwida, wielu tomów jego twórczości to wyzwanie. Ale ja tym się nie przejmuję, nie płaczę, że nastąpił koniec poezji. Ileż w Internecie jest stron jej poświęconych? Łatwo tam znaleźć Norwida. A młodzi ludzie są bardzo aktywni na poetyckich portalach, zamieszczają na nich swoje wiersze, czytają innych. Myślę, że Norwidowi to by się spodobało, że poezja zaczęła być powszechnie dostępna. Nie był przeciwnikiem cywilizacji, czy postępu. Rozumiał ich konieczność. Sam wprowadzał nową formę poetycką i zapłacił za tę nowoczesność wysoką cenę. Mógł pisać jak wszyscy epigoni romantyzmu i byłby znany, nie umierałby w przytułku. Myślę, że miał świadomość, że taką cenę musi zapłacić – być niezrozumianym. Ale pisał o późnym wnuku. W nim pokładał nadzieję i jego życzenie się spełniło. Późny wnuk zaczął go cenić.

Stanisław Falkowski w książce „Gladiator prawdy. Norwid – poeta naszych czasów” zauważa: „Norwid pisze historię – swojej i naszej epoki, czasów, które wciąż trwają. Nie są to jednak dzieje bitew, traktatów i konstytucji, ale hałasu i ciszy, pośpiechu i skupienia, przyjaźni i obcości, chaosu i ładu myśli; ukryte dzieje zmagań wiary, nadziei i miłości ze zwątpieniem, rozpaczą i obojętnością”.

***
Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc, nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?

Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? — czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie!

Wiary dziś życzę Tobie, że zostanie (…)”
(Cyprian Norwid — Tyrtej. Prolog, III. (W pamiętniku)

Alina Bosak

Tekst ukazał się w Forum Dziennikarzy

Tekst ukazał się w nr 15-16 (379-380), 31 sierpnia – 16 września 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X