Msza odpustowa w podziemiach sanktuarium w Berdyczowie fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Msza odpustowa w podziemiach sanktuarium w Berdyczowie

Narodowe Sanktuarium Ukrainy Matki Bożej Szkaplerznej w Berdyczowie jest miejscem kultu religijnego o znaczeniu takim, jak polska Częstochowa czy Ostra Brama na Litwie.

W 1630 r. wojewoda kijowski Janusz Tyszkiewicz wzniósł kościół i klasztor-twierdzę dla karmelitów bosych. Było to wotum dziękczynne wojewody za uwolnienie z niewoli tureckiej. Ofiarował kościołowi obraz Matki Bożej, wierną kopię obrazu MB Śnieżnej w Rzymie. W 1991 r. władze ukraińskie zwróciły kościół karmelitom. W 1997 r. Ojciec Święty Jan Paweł II poświęcił nową kopie obrazu Matki Bożej Berdyczowskiej. A w 1998 r. odbyła się koronacja go koronami papieskimi.

– Jak każdego roku, w tym roku również mamy uroczystość Matki Bożej Berdyczowskiej – powiedział dla Nowego Kuriera Galicyjskiego ojciec karmelita Witalij Kozak, kustosz sanktuarium. – Przeżywamy czas wojny i dlatego nie ma zorganizowanych pielgrzymek. Jest w sposób bardzo zamknięty, lokalny, żeby ludzie nie przyjeżdżali i nie przychodzili, dlatego że jest niebezpieczeństwo bombardowania. Dlatego też Msza św. została odprawiona w dolnych kościele, służy on jako schron przeciwlotniczy, przeciwbombowy. I dlatego w tym roku ludzi tylko tyle, ile możemy schronić na terytorium naszego klasztoru. Bezpieczeństwo jest ważne, życie człowieka jest największą godnością, największą cenę ma życie ludzkie. Mamy nadzieję, że w następnym roku skończy się wojna i będziemy świętować jak zawsze. Hasło tegorocznego odpustu jest „Królowo Ukrainy, wyproś nam pokój!”. I o zakończenie wojny. Teraz to jest najważniejsze.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Na odpuście można było spotkać katolików z całej Ukrainy.

Nazarij Doncow z Rawy Ruskiej opowiadał, że z przyjacielem dojechali pociągiem do Szepetówki i stąd szli cztery dni do Berdyczowa. Nie ukrywał, że było ciężko.

– Pierwszego dnia padał deszcz – mówi. – Drugiego dnia przeszliśmy najwięcej – 46 kilometrów. Słońce paliło, ale szliśmy. Wiedzieliśmy, że idziemy do Matki Boskiej i żadne problemy na drodze nam nie przeszkadzają. Ja już idę po raz czwarty. W poprzednich latach było spokojnie. Nas dużo ludzi szło. W 2018 czy 2020 nas było najwięcej, około 800 osób, a teraz w każdej parafii było ogłoszone, że mogą iść najwyżej dwie-cztery osoby. Szli ci, co się nie boją, bo to czas wojny. Modlimy się przede wszystkim o pokój na Ukrainie, ażeby skończyła się wojna. Żeby Bóg dał rozumu, żeby Rosjanie zmienili swoją drogę i zrozumieli, że tutaj ludzie sobie po prostu żyją i się nie kłócą. I oczywiście każdy z pielgrzymów ma też swoje własne intencje.

Lilia Kuczer meszka na stałe w Kijowie, jednak z powodu zagrożeń wojennych razem z dziećmi przesiedliła się do obwodu tarnopolskiego.

– Do końca nie byłam pewna, że ta pielgrzymka odbędzie się – powiedziała. – We wtorek mieliśmy już jechać do Szepietówki, ale w poniedziałek nadal nie mogłam się spakować, bo miałam strach przed opuszczeniem rodziny i samotnym pątnictwem. A jednak wiedziałam, że idziemy modlić się o pokój na Ukrainę, że idziemy do Matki Bożej Berdyczowskiej i wierzyłam w Jej opiekę i że wszystko będzie dobrze. Naprawdę kocham tę pielgrzymkę franciszkańską. Pierwszy raz wybrałam się w 2009 roku. Franciszkanie bardzo dobrze wszystko organizują. Postoje, wyżywienie, noclegi. Podczas pielgrzymki ten franciszkański duch jest odczuwalny. Dlatego przez wiele lat wybieram się w pielgrzymowanie, z wyjątkiem tych lat, gdy urodziłam dzieci i podczas kwarantanny z powodu covidu. To cud, że jesteśmy tu dzisiaj. Po ostrzałach rakietowych pobliskiej stąd Winnicy była obawa. Modliliśmy się za wszystkie ofiary w tym mieście. Szliśmy przeważnie przez pola, dlatego było większe poczucie bezpieczeństwa. Zaufaliśmy Panu Bogu, sile modlitwy i dzięki Bogu wszystko jest w porządku.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

W sobotni wieczór, 16 lipca p.o. przewodniczącego Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki sprawował Liturgię w dolnej części kościoła, prawie jak w katakumbach. Tamże w niedzielę, 17 lipca Mszy św. odpustowej przewodniczył arcybiskup Gintaras Grušas, metropolita wileński, przewodniczący Konferencji Episkopatu Litwy, a od niedawna też przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy. Biskupi katoliccy zawierzyli Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi.

Obecni byli przewodnicząca Państwowej Służby Ukrainy ds. Etnopolityki i Wolności Sumienia Olena Bohdan, przedstawiciele władz obwodu żytomierskiego i miasta Berdyczowa oraz dyplomaci, wśród nich konsule generalni we Lwowie i Winnicy Eliza Dzwonkiewicz i Damian Ciarczyński.

W uroczystości odpustowej uczestniczyła wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska, która złożyła kwiaty przy relikwiach św. Jana Pawła II i po zakończeniu Liturgii wygłosiła słowo do wiernych.

Konstanty Czawaga

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X