Mercury we Lwowie

Mercury we Lwowie

15 marca br. w sali konferencyjnej Centrum Historii Miejskiej Europy Środkowo-Wschodniej odbyła się prezentacja „Mercury we Lwowie”. Tomasz Kuba Kozłowski przedstawił historię lwowskich jarmarków, sklepów, rzemieślników i kupców od końca wieku XIX aż po rok 1939. Podczas spotkania prezentowano także album „Świat Kresów” Tomasza Kuby Kozłowskiego i Danuty Błahut-Biegańskiej zawierający m.in. reprodukcje dziesiątków obiektów lwowskiego rzemiosła.

Razem z piękną „dziunią” uczestnicy wybrali się na retro wycieczkę do centrum Lwowa. Robili zakupy w najlepszych lwowskich sklepach i kawiarniach: tak więc pojemny sakwojaż zakupili w fabryce kufrów i toreb Leopolda Rosenzweiga przy ul. Sykstuskiej 5, aparat fotograficzny w zakładzie Władysława Borzemskiego naprzeciwko katedry, ciepłe futro u Stanisława Wrońskiego przy ul. Krakowskiej, a modne rękawiczki u Szpilmana. Tak wyekwipowani lwowiacy mogli wędrować na małe co nieco do cukierni Karola Cudżaka, który miał też swoją piekarnię „Mercury” na Lewandówce. Wypiekano tam chleb, pieczywo, pierniki z wyciśniętym znakiem firmowym „Mercury”.

Pokrzepieni kawą lwowiacy chodzili na plac Mariacki (dziś Mickiewicza), gdzie w kamienicy w miejscu gmachu Ukrsocbanku mieścił się skład porcelany Kazimierza Lewickiego – z całej Europy sprowadzał on fajanse i porcelanę. „Po urodę” można było wstąpić do doktora Stefana Stenzla – oferował cudowny preparat  o nazwie „Benignina”. Był to krem toaletowy usuwający szybko i niezawodnie piegi i opaleniznę, nadawał zniszczonej cerze młodocianą świeżość. Każda lwowianka, jeśli tylko chciała zachować urodę lub ją poprawić musiała koniecznie smarować się kremem „Benignina”.

Uczestnicy prezentacji (Fot. Eugeniusz Sało)Na Akademickiej słuchacze wstąpili do zakładu złotniczego Władysława Buszka, no i oczywiście do słynnej cukierni Zalewskiego.

 

Szczególnym miejscem dla Lwowa był plac obok cerkwi Św. Jura. Dawno temu zjeżdżały tam tłumy ludzi na tzw. jarmarki świętojurskie. Po drodze odwiedziliśmy niemniej słynne kontrakty i funkcjonujące w dwudziestoleciu Targi Wschodnie. I znowu powrót na Rynek starego miasta, bo właśnie tam przeniosły się w pewnym momencie lwowskie przekupki wraz ze swoimi straganami.

Zajrzeliśmy też do nieistniejącego pasażu Mikolascha – miejsce było magnesem przyciągającym wszystkich lwowiaków i gości odwiedzających miasto. Zdumiewające jak wiele produkował, tworzył, wypiekał i sprzedawał tamten Lwów – miał tyle różnorodnych firm, lokali, salonów, wytwórni, rozlewni i dysponował wszystkim, co było potrzebne mieszkańcom. Ilustracją do tego wszystkiego niech będzie czterowiersz o Lwowie z przełomu XVIII i XIX wieku:

O Lwowie, zabaw wszelkich wynalazku!
Pełno tu ludzi, pełno wszędzie wrzasku.
Gdzie czas przepędzić, gdzie pieniądze tracić?
Tylko we Lwowie, choćby i przepłacić!

Eugeniusz Sało


Czytaj także:

Podróż w czasie


Obejrzyj wideo:

Marzec 2013 – Telewizja POLwowsku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X