Maria Osidacz: Życzyłabym sobie, żeby CKPiDE wciąż było miejscem dla ludzi Maria Osidacz, dyrektor Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku, dawnym Stanisławowie (Fot. archiwum CKPiDE)

Maria Osidacz: Życzyłabym sobie, żeby CKPiDE wciąż było miejscem dla ludzi

Z Marią Osidacz, dyrektor Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku, dawnym Stanisławowie rozmawiał Eugeniusz Sało.

Aż trudno uwierzyć, że Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego obchodzi w tym roku jubileusz 10-lecia. Mimo trwającej wojny placówka nadal trwa i prężnie działa. Jak obecnie wygląda ta działalność?

Nasza działalność od początku 2022 roku jak i wszystkich polskich organizacji na Ukrainie bardzo mocno uległa zmianie. Większość naszych aktywności z działań typowo kulturalnych przeniosła się na działania humanitarne. I w zasadzie tak do połowy 2022 roku głównie wyglądała nasza praca. Gromadziliśmy pomoc humanitarną z różnych części Polski, ale mieliśmy też konwoje pomocowe z innych państw europejskich. Wiedzieliśmy wtedy i wiemy teraz, że to jest obecnie najważniejsze, aby wojna jak najszybciej się skończyła. Więc też z każdym dostarczonym konwojem tam, w gorące miejsca frontu wojennego, utwierdzamy się w przekonaniu, że to co robiliśmy i nadal robimy ma sens. I teraz najbardziej widzimy w tym sens i w tym dalej trwamy, pomagając walczącemu wojsku na wschodzie państwa, jak również miejscowej ludności.

Gala 10-lecia Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwsku

Z naszą pomocą dotarliśmy do różnych miejscowości na całej linii frontu. Dzięki sile naszych partnerów, najbardziej z Kancelarii Prezydenta RP, jak również z województwa podkarpackiego, ta pomoc wciąż jest i wciąż nie ustaje. Oczywiście pomaga nam wiele prywatnych darczyńców i fundacji. Cieszymy się bardzo z tego i pracujemy, aby ta pomoc była cały czas.

Ale jednocześnie od połowy ubiegłego roku wznowiliśmy nasze aktywności kulturalne. Realizowaliśmy je głównie na terenie Polski. Były to wyjazdy i obozy dla młodzieży oraz kolejna edycja Forum Młodych Polaków. Od kwietnia 2022 roku wróciły także zajęcia z języka polskiego.

Maria Osidacz

A w tym roku, zawdzięczając Siłom Zbrojnym Ukrainy, które cały czas dzielnie bronią naszego państwa, możemy już częściej się spotykać. W mniejszych grupach, może nie tak aktywnie, ale mimo wszystko życie Centrum powoli się odnawia. Jest więcej ludzi, chcą przychodzić zarówno z utęsknienia, jak też dlatego, że jest bardziej bezpiecznie.

Podsumowaniem waszej działalności był jubileusz 10-lecia Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego.

W sumie, zawdzięczając żołnierzom ukraińskim udało się nam zorganizować nasz jubileusz 10-lecia. Dla naszego zespołu był to dzień pełen wzruszeń i emocji. Ale dla wielu osób to spotkanie w Stanisławowie było w pewnym sensie powrotem do normalności – tak słyszałam, że mówiono w kuluarach. Mówiono też, że w czasie wojennym udało nam się zachować ducha i spokój. Nie chcieliśmy urządzać coś hucznego, nawet nie chcieliśmy nazywać tego jubileuszem, ale raczej spotkaniem podsumowującym 10 lat naszej pracy. Było to spotkanie przyjaciół. Pamiętaliśmy o tym i mieliśmy wśród gości wolontariuszy wojennych, z którymi obecnie współpracujemy. Więc pamiętaliśmy o wojnie, ale też cieszyliśmy się ze spotkania przyjaciół. I to było piękne, że udało nam się to zrobić.

Centrum nadal kształci dzieci i młodzież prowadząc zajęcia z języka polskiego. Jak obecnie wyglądają te zajęcia oraz ilu macie uczniów?

Od momentu powstania Centrum w 2013 roku w naszej placówce są prowadzone zajęcia z języka polskiego. W podsumowaniu 10 lat widzieliśmy, że do czasu pandemii dynamika zainteresowaniem językiem polskim wciąż wzrastała i w zasadzie tę tendencję nadal zachowujemy. Ale uczniów jest o wiele mniej niż w 2019 roku, kiedy mieliśmy rekordową liczbę 96 uczniów w roku szkolnym. Tych grup było bardzo dużo i były liczne.

Obecnie wszystkie te zachwiania organizacyjne, ale też wyzwania związane z pandemią i trwającą wojną zmniejszyły frekwencje. Ale wciąż utrzymujemy liczbę 70 osób. Bardzo nas cieszy, że jest zachowany pełny przekrój wiekowy czyli są grupy dziecięce, grupy młodzieżowe, ale też są osoby starsze.

Jeszcze w latach 2017–2018 było więcej osób uczęszczających na kursy języka polskiego, które miały polskie pochodzenie. Dziś jest wielu Ukraińców, szczególnie wśród starszych grup, którzy polskiego pochodzenia nie mają. Może ktoś z przyczyn ekonomicznych interesuje się językiem polskim, ale jest też wiele osób, które szczerze mówią, że chciałyby się nauczyć języka sąsiada, który im obecnie tak bardzo pomaga. Ciekawa jest historia rodziny z Zaporoża, która mieszka w Tarnopolu i stamtąd dojeżdża do nas na zajęcia z języka polskiego. Właśnie na żywo, bo nie chcieli online. Zależało im na żywym kontakcie z nauczycielem.

Na tym zależało też nam, żeby zajęcia z języka polskiego nie polegały tylko na tym, że ktoś przychodzi, uczy się, dostanie dokument czy zaświadczenie o ukończeniu kursu i kontakt z nim tracimy Staraliśmy się zawsze, żeby takie osoby łączyć w grupy lub mniejsze zespoły. Młodzież przychodziła do wolontariatu, starsze osoby angażowały się przy działalności kulturalnej. Ktoś pracował ze studentami, z młodzieżą, a ktoś był w klubie seniora.

Także język polski od zawsze w Centrum był i łączył ludzi. To jest chyba to źródło skąd przybywają do nas ludzie, poznają nas poprzez język polski jako instytucję i potem z nami zostają. Centrum nie jest instytucją, która jedynie gromadzi członków, lecz działa też poprzez zachętę do różnych działań i aktywności, które prowadzimy. Język polski angażuje uczniów na dłuższy czas, bo zajęcia trwają osiem miesięcy w roku. Więc poznajemy tych ludzi i przyciągamy ich do nas.

Centrum jest miejscem spotkań, przede wszystkim Polaków, ale przychodzą do was osoby różnych narodowości. Co ich przyciąga do CKPiDE?

Myślę, że otwartość na każdego. Nigdy nie chcieliśmy, żeby Centrum było miejscem zamkniętym i służyło jednej tylko społeczności. Prowadzimy naszą stronę internetową ckpide.eu i wpisy w sieciach społecznościowych są w języku polskim i ukraińskim. Jeżeli ktoś przychodzi do nas, to dogada się w każdym z tych języków i nigdy mu nikt nie powie, że go nie rozumie, albo że tutaj mówi się tylko tak. Żartowaliśmy też zawsze, że prowadząc różne zajęcia czy wydarzenia w Centrum, nigdy nie wynajmowaliśmy tłumacza, bo tutaj wszyscy się porozumiewają ze sobą bezpośrednio. Więc myślę, że to otwartość na ludzi, na różne pomysły z którymi ludzie do nas przychodzą.

Zawsze staramy się poznawać opinie z naszych wydarzeń, chcąc się dowiedzieć, co jeszcze mogłoby ludzi zainteresować i staramy się tak dobrać naszą ofertę, aby faktycznie była dostosowana do każdego. Myślę, że to właśnie nasza otwartość do nas przyciąga, bo mieliśmy projekty nie tylko z udziałem społeczności ukraińskiej, ale także węgierskiej, francuskiej, a jeszcze przed pandemią rozmawialiśmy ze społecznością czeską, chcieliśmy realizować wspólne inicjatywy. Więc Centrum wpisało się na stałe do mapy organizacji znaczących w życiu kulturalnym miasta Iwano-Frankiwska i stało się miejscem rozpoznawalnym.

W jednej z wypowiedzi mówiłaś, że siłą Centrum są ludzie. Jak obecnie wygląda sytuacja z wolontariuszami?

Tak, siłą Centrum są ludzie i wolontariusze, bo nigdy nie udałoby się nam tyle zdziałać w ciągu tych dziesięciu lat bez nich. Przede wszystkim jest to człon zespołowy czyli część mózgowo-organizacyjna, która odpowiada za to, żeby był program, plan działania i żeby mimo wszelkich trudności mógł być zrealizowany maksymalnie. Z prezentacji, którą zrobiliśmy na 10-lecie wynikało, że w 2019 roku zorganizowaliśmy prawie 100 wydarzeń w ciągu roku. Niestety najpierw pandemia, a teraz trwająca wojna to zredukowały. Jesteśmy w stałym kontakcie ze sobą i dalej działamy.

Jeżeli chodzi o wolontariuszy, to bardzo mnie cieszy, że jest młodzież. Ona wciąż się zmienia. My jesteśmy taką instytucją, że do nas osoby przychodzą, są z nami rok, dwa, ktoś cztery i dłużej. Rosną, rozwijają się, uczą się języka polskiego i później wyruszają w świat. Ku mojemu zdziwieniu, bo naprawdę był taki moment, szczególnie gdy zaczęła się wojna, że martwiliśmy się, co będzie dalej, co będzie z ludźmi? Dobrze, że ci ludzie są, że się pojawili i pomagają nam przy transportach humanitarnych. Obserwują wszystko i chyba są przekonani do naszej postawy i chcą też tak pracować. To umacnia nas w wierze, że to co robimy jest ważne. Dobrze, że ktoś to postrzega nie tylko jako partner czy fundator, ale przede wszystkim wspiera i chce z nami nadal być.

Obecną grupę wolontariuszy wyróżnia jej aktywność. Oni widzą, że mamy pod górkę, bo jest wiele różnych trudności, więc się angażują, włączając kreatywność. Wymyślili grę terenową promującą wydarzenia Centrum. Młodzież jest z nami i mam nadzieję, że nadal będzie. Będziemy starali się nadal tę młodzież przyciągać. Będziemy też sami się zmieniać i jakieś swoje podejścia do różnych rzeczy, bo widzimy, że młodzież jest całkiem inna niż ta co była jeszcze w 2013 roku czy nawet 2018 roku. Ale wciąż jest pozytywna, wciąż warto w młodych ludzi inwestować, być z nimi i rozwijać się wspólnie z nimi.

Jako Centrum zorganizowaliście w ciągu dekady wiele ciekawych projektów jak chociażby Forum Młodych Polaków, Dni Kultury Polskiej, konferencje historyczne o Stanisławowie. Jakie projekty najbardziej Ci się zapamiętały?

Najbardziej mi bliskim projektem jest Forum Młodych Polaków. Sama wywodzę się, jak i ty, ze środowiska młodzieży, studentów, którzy kiedyś poznali się we Lwowie i próbowali tam organizować jakieś aktywności. Sami napędzaliśmy się i nakręcali. Więc było to dla mnie zrozumiałe, że jeżeli będzie taka ogólnoukraińska platforma spotkań młodzieży, to dużo dobrych rzeczy można wspólnie zrobić. Polacy zaś i osoby polskiego pochodzenia będą bardziej widoczni na mapie Ukrainy.

I chodziło mi o to, żeby młodzież polska na Ukrainie się poznawała. Jeśli się nie mylę, to ponad 230 uczestników (chodzi mi o nowych ludzi) przez tę inicjatywę w ciągu ośmiu lat się przewinęło. Ta śnieżna kula, o której nasi trenerzy mówili, faktycznie się rozrasta. Mamy stały kontakt z niektórymi osobami i część tych osób była na naszym jubileuszu. Dzięki temu projektowi Centrum nie tylko poznaliśmy nowych uczestników, ale także prezesów i organizacje polskie działające na mapie Ukrainy, z którymi wcześniej się nie znaliśmy i nie współpracowaliśmy. A podczas realizacji projektu właśnie do tego dążyliśmy, żeby wspólnie coś inicjować i realizować. Myślę, że to wszystko jeszcze przed nami, bo dużo o tym rozmawialiśmy także podczas jubileuszu, że tylko animowanie wspólnych wydarzeń będzie naszą siłą w przyszłości. Dlatego Forum Młodych Polaków, że jest to wciąż projekt z pomysłem.

Oczywiście także Dni Kultury Polskiej, które siedem lat z rzędu były realizowane. Podczas obchodów 10-lecia Centrum usłyszeliśmy z ust władz lokalnych, że jest to wydarzenie, które wpisało się do mapy kulturalnej miasta. Ludzie chętnie nie tylko uczestniczą w wydarzeniach, ale też dopytują o nie, bo zawsze zawierają coś atrakcyjnego. Szczególnie w tych ostatnich latach, kiedy wyszliśmy ze ścian CKPiDE w przestrzeń miejską.

Ważną inicjatywą jest także konferencja historyczna Stanisławów i Ziemia Stanisławowska. To jest też inicjatywa, która trwa. Od 2020 roku naukowcy rozmawiają o projekcie polsko-ukraińskiej monografii historii miasta.

To są trzy nasze największe wizerunkowe wydarzenia, ale jest też szereg mniejszych inicjatyw. Na pewno Narodowe Czytanie, które jest już rozpoznawalnym wydarzeniem w mieście. Wiele inicjatyw zostało z powodu pandemii wycofane, te które realizowaliśmy w partnerstwie z Konsulatem Generalnym RP we Lwowie czy Fundacją Wolność i Demokracja. Ale myślę, że jeszcze wszystko jest przed nami. Nie przekreślamy tego, będziemy szli z tym do przodu. No i samo Centrum też będzie inicjować nowe wydarzenia.

Jeszcze coś o rzeczy, którą udało nam się zrobić, to jest prowadzenie na profesjonalną skalę centrum medialnego CKPiDE. Dzięki żmudnej pracy dwóch osób, co wydawałoby się niemożliwe, została uruchomiona również ta działalność. W mojej ocenie podcasty internetowe są prowadzone bardzo dobrze i działa nasza strona internetowa. Podczas jubileuszu dostałam informacje zwrotną, że medialnie dajemy sobie bardzo dobrze radę.

Mimo tak krótkiego czasu CKPiDE stało się rozpoznawalnym miejscem nie tylko w mieście i obwodzie iwanofrankiwskim, ale także na terenie całej Ukrainy. W czym jest sekret waszej działalności?

Nie ma żadnego sekretu, to po prostu ciężka praca zgranego zespołu, który udało się zbudować. Otwartość tego zespołu na innych ludzi, inne narodowości, różne inicjatywy. Tym sekretem są ludzie, zespół, który mnie otacza, młodzi wolontariusze. To jest budowanie relacji z ludźmi i partnerami oraz traktowanie jako partnera każdego napotkanego człowieka. Więc myślę, że właśnie to pozytywne nastawienie, że da się zrobić z niczego coś pożytecznego i ciekawego.

Opowiedz o swoich początkach w CKPiDE. Dlaczego podjęłaś się tego wyzwania?

Chciałam zmian. Po studiach rozpoczęłam pracę w banku z polskim kapitałem we Lwowie. Pracowałam tam przez cztery lata też bardzo aktywnej pracy w departamencie marketingu. Miałam przeróżne plany. Niektórzy znajomi uważali, że są bardzo dziwne. Bo zamierzałam nawet wyjechać na stypendium na Maltę. A ogłoszenie o Stanisławowie zobaczyłam właśnie w Kurierze Galicyjskim, że jest konkurs na stanowisko dyrektora. Pracowałam w banku z wieloma osobami z Iwano-Frankiwska, znałam też wiele osób jeszcze z czasów studenckich z tego miasta i z tych regionów i zawsze uważałam, że mieszkają tam wspaniali ludzie. Często też lubiłam tam jeździć, bo kocham góry. Więc pomyślałam: co mi szkodzi, spróbuję.

Więc zaaplikowałam się na ten konkurs. Faktycznie trzeba było napisać plan rozwoju instytucji. Gdy otrzymałam zgodę, odbyłam rozmowę z ówczesnym konsulem generalnym RP we Lwowie Jarosławem Drozdem. Mówił mi, że to odpowiedzialna praca, że na mnie liczą, bo jest to instytucja o którą długo się starali i że trzeba tchnąć w nią życie. W tydzień spakowałam się i wyjechałam do innego miasta. Zakochałam ię w tym mieście czytając książkę Tadeusza Olszańskiego „Kresy Kresów. Stanisławów jednak żyje”. Kiedy planowałam jakieś aktywności i wydarzenia, napotkałam w Internecie ten tytuł. I pomyślałam, że chciałabym właśnie w tym Iwano-Frankiwsku, dawnym Stanisławowie odnaleźć to życie.

Przeszłam się po deszczowym Stanisławowie razem z tą książką i zrozumiałam, że będzie dobrze. Przyjechałam tu z pasją, która po dwóch tygodniach opadła, bo siedziałam sama w zimnym biurze i nie wiedziałam co mam ze sobą począć, bałam się. A kiedy pootwierałam wszystkie drzwi, okazało się, że ukradli jeden laptop. Więc człowiek dopiero potem uczył się, że trzeba ustawić ochronę i zadbać o różne inne administracyjne rzeczy. A następnie tworzenie zespołu, który powstawał i zmieniał się.

Czy jesteś dumna z tego co się udało zrobić?

Jakoś nigdy nad tym się nie zastanawiałam. Czy jestem dumna? Myślę, że tak. Po tych 10 latach, po tym 13 maja w ubiegłym tygodniu, po pełnej sali przyjaciół, rzeczywiście naszych przyjaciół, bo o to nam chodziło. W ciągu tych 10 lat zrobiliśmy kawał dobrej roboty. I teraz nie wolno tego zepsuć. Trzeba myśleć o przyszłości. Usłyszałam też od innych, że Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego – to już marka. Własna marka, nad którą długo pracowaliśmy, żeby nas ktoś rozpoznał, żeby zapamiętał tę trudną i długą nazwę. Teraz to już marka i samo logo jest rozpoznawalne. Więc jestem dumna, ale czuję też odpowiedzialność za to, co dalej, przede wszystkim, co będzie dalej z ludźmi i organizacją.

Więc czego życzyłabyś Centrum na kolejne lata działalności?

Mądrości w podejmowaniu nowych decyzji, które nas czekają, niektóre wcale nie będą łatwe. Na pewno też zrozumienia tego, że jesteśmy w innych realiach i że musimy absolutnie do tych realiów się dostosowywać. No i życzyłabym sobie, żeby Centrum wciąż było miejscem ludzi i dla ludzi, żeby tutaj przychodziły osoby, które chcą się rozwijać, chcą wnieść coś swojego i którzy chcą zmieniać ten świat na lepsze.

Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia z archiwum Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego

X