Leopold Staff

Leopold Staff

Nauczyciel mądrości, pogody ducha, patriotyzmu i wiary

14 listopada 2016 roku minęło 138 lat od urodzin Leopolda Henryka Staffa, poety, który „wypełnia lukę, jaka powstała w poezji polskiej po odejściu romantyków i poetów okresu pozytywizmu, którzy z większym lub mniejszym powodzeniem kontynuowali temat patriotyczno-społeczny poprzedników”. Należał do najwybitniejszych poetów XX wieku w literaturze polskiej. Jedni historycy literatury nazywają go poetą trzech pokoleń, trzech generacji twórców: Młodej Polski, XX-lecia międzywojennego i współczesności. Inni przyjmują, iż nazywany jest poetą czterech pokoleń, wyodrębniając twórczość w latach wojny i okupacji oraz czynny udział w życiu literackim pierwszego dziesięciolecia powojennego. W każdej z wymienionych epok poeta potrafił stworzyć własny ton, nie należąc do żadnych ugrupowań poetyckich z narzuconym programem. „Jego poezja – jak podkreśla Jerzy Kwiatkowski – stanowi w tej skali jedyny w polskiej literaturze przykład zdumiewającej długowieczności”. W międzywojniu dla skamandrytów był ich przywódcą duchowym, wzorem i przyjaznym krytykiem literackim.

Fryderyk Pautsch, Portret Leopolda Staffa, 1908 (fot. malowane-wierszem.blogspot.com)

Urodził się 14 listopada 1878 roku we Lwowie. Był synem lwowskiego cukiernika. Po maturze w V Gimnazjum Klasycznym we Lwowie studiował prawo i romanistykę na Uniwersytecie Lwowskim. Od 1900 roku był członkiem poetyckiej grupy „Płanetnicy”. Dowcipną nazwę nadała ugrupowaniu Maryla Wolska („płanetnik” – inaczej „chmurnik”, „obłocznik”, istota przebywająca w chmurach). Salon literacki prowadzony przez Marylę Wolską gromadził artystów, poetów, literatów, malarzy. Jej lwowski dom zwany Zaświeciem, znajdujący się u stóp Cytadeli w pobliżu Ossolineum, był magicznym miejscem spotkań młodych ludzi, których łączyła wspólna pasja i fascynacja poezją. Należy podkreślić fakt, iż Leopold Staff debiutował w salonie literackim Maryli Wolskiej w obecności ludzi pióra. Młody Staff zyskał dzięki temu możliwość zaistnienia publicznie.

Lwów od zawsze był prężnym ośrodkiem kultury, sprzyjającym i przyjaznym miejscem dla debiutów literackich młodych twórców. W tym wyjątkowym miejscu Staff ogłosił swe pierwsze liryki w studenckim miesięczniku „Teka” w 1900 roku, a pierwszy tom „Sny o potędze” wydał w 1901 roku. Tymi debiutanckimi wierszami zapowiedział swoją artystyczną osobowość. Warto wspomnieć, że w okresie lwowskim w latach 1909–1914 redagował bibliotekę „Symposion”. Prowadził współpracę z redakcjami różnych pism, m.in. „Lamusa” (1909–19013) pod red. Michała Pawlikowskiego przy współudziale Maryli Wolskiej i „Museion” (1911, 1913). Był też współredaktorem miesięcznika „Nowy Przegląd Literatury i Sztuki”. Publikował na łamach „Masek” (1918), „Tygodnika Ilustrowanego (1918–1923), „Kuriera Warszawskiego” (1922–1927), „Gazety Polskiej” (1931–1939). Ważnym momentem w życiu poety było pełnienie w latach 1934–1939 funkcji wiceprezesa Polskiej Akademii Literatury.

Biografię prywatną Leopolda Staffa można podzielić na okres lwowski (1878–1918) i warszawski (1918–1957) i opisać słowami z wiersza poety:

Przyszedłem z pieśnią – pójdę bez słów
I długo milczeć będę…
Odejdę od was, by wrócić znów,
I przy was już osiędę…”
(Życie bez zdarzeń)

Debiut poetycki Staffa zbiegł się z przełomem dwu stuleci. Nie był to okres łatwy dla młodych twórców. Modernizm narzucał konwencję literatury nastrojowości. Obowiązującym kanonem była dekadencka tonacja smutku i melancholii, co można zauważyć w takich wierszach jak Zmierzch, Przygnębienie, Smutek, Jesień, Słota itp. Już w pierwszym zbiorze Staff próbuje zająć stanowisko wobec modnych prądów epoki. Jego wiersz Kowal głosił jako hasło wykuwanie własnej indywidualności. W przeciwieństwie do pesymizmu dekadentów proponuje – jak zauważa Artur Sandauer – wewnętrzną aktywność, a więc marzenie jest wyższe od rzeczywistości, a sens życia mieści się w dążeniu do wyznaczonego celu. W debiutanckich wierszach można dostrzec wpływy filozofii Nietzschego, który jest dla Staffa przede wszystkim filozofem, którego dzieła tłumaczy, a także odbiera go jako zwolennika pracy nad własnym charakterem, nad własną osobowością. Poeta przezwycięża szybko dekadencką „chorobę pokolenia” i szuka w swych wierszach spokoju i akceptacji świata takiego, jaki jest w rzeczywistości: „Teraźniejszością niezgięty, nie zatrwożony przyszłością (…). Przetrwam wszystko, jak posąg pogodny” – wyzna szczerze w liryku pt. Marek Aureliusz mówi (Uśmiechy godzin, 1910 rok). Poeta poszukuje w swych wierszach harmonii świata, afirmacji życia i sensowności istnienia. Buduje „filozofię pogody”, np. odnalezioną w dziecięcych marzeniach i pierwszych wtajemniczeniach w życie. Przeżycia z dzieciństwa przynoszą radość i szczęście i są źródłem szczególnego czerpania dodatnich emocji.

Dzieciństwo
Poezja starych studni, zepsutych zegarów,
Strychu i niemych skrzypiec pękniętych bez grajka,
Zżółkła księga, gdzie uschła niezapominajka
Drzemie – były dzieciństwu memu lasem czarów…

Zbierałem zardzewiałe, stare klucze… Bajka
Szeptała mi, że klucz jest dziwnym darem darów,
Że otworzy mi zamki skryte w tajny parów,
Gdzie wejdę – blady książę
z obrazu Van Dycka.

Motyle-m potem zbierał, magicznej latarki
Cuda wywoływałem na ściennej tapecie
I gromadziłem długi czas pocztowe marki…

Bo było to jak podróż szalona
po świecie,
Pełne przygód odjazdy w wszystkie świata częście…
Sen słodki, niedorzeczny,
jak szczęście… jak szczęście…
Ze zbioru Ptakom niebieskim (1905)

Innym sposobem pogodzenia się poety z otaczającym światem jest postawa franciszkańska. Staff jako tłumacz Kwiatków św. Franciszka w postawie Biedaczyny z Asyżu odnalazł inspirację do tworzenia nowego światopoglądu. Głosił program życia godziwego, dostarczającego satysfakcji, pełni, spełnienia. Postulował obcowanie z przyrodą, dostrzegając piękno w codzienności. Głosił afirmację życia w każdej postaci. W takich tomikach jak: Ścieżki polne (1919), Ucho igielne (1927), Wysokie drzewa (1932) czy Barwy miodu (1936) pochwala codzienność, humanitaryzm i tak ważne problemy życia społecznego.

Poezja Staffa każe wszelkie emocje łagodzić w dążeniu do wewnętrznej harmonii, przyjmować dewizę Terencjusza „z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce”, uznającą za pełnię człowieczeństwa doświadczenie wszystkiego, co może przynieść ludzkie życie. W klasycyzmie Staffowskim znajduje się zawsze miejsce dla ideału przejętego od starożytnych – piękna i dobra.

Ponadczasową wartość zawierają wiersze Leopolda Staffa o tematyce religijnej. Już w debiutanckim tomie w wierszu Modlitwa prosi, by wiara wskazała mu „dal, gdzie się świt nowy odkrywa”.

Modlitwa
Chroń Panie, wątłą mojej duszy zieleń
Od podeptania i martwych spopieleń,
Abym wśród życia Ostatniej Wieczerzy
Czuł jej aromat balsamiczny, świeży.

I niech, rozpięty na krzyżu konania,
Nie widzę słońca, co w pomrok się skłania,
Lecz niech mi wiara, Matka Boleściwa,
Wskaże dal, gdzie się świt nowy odkrywa.
Ze zbioru Sny o potędze (1901)

Liryki religijne znajdują się przede wszystkim w tomie Ucho igielne (1927). Poeta za tomik ten został nagrodzony Państwową Nagrodą Literacką. W całym zbiorze wyczuwamy tonację ewangeliczno-franciszkańską. Przykładem może być szczere wyznanie poety:

Jak Ciebie, Panie mój, gwoździe
do krzyża,
Tak mnie do Ciebie miłość ma przybiła
I nie oderwie mnie już żadna siła
Od Twojej mocy, co – słaba! – omdlewa.

Jakaż mi strona: czy prawa, czy lewa
U boku Twego? Nie wiem, byle miła
Dusza ma Tobie, Męczenniku była,
Co jeno łaski Twojej się spodziewa.

Nie wzniosłem, jako ów z Arymatei
Człowiek, ciężkiego krzyża na Twej drodze,
By Twe podzięki odebrać najsłodsze.

Ale nie tracę, o, Panie, nadziei
I grzeszne serce me nie żyje
w trwodze,
Boś z lewej strony dojrzał serce
w łotrze.
Ze zbioru Ucho igielne (1927)

Religijne wiersze Leopolda Staffa nacechowane są kontemplacją i modlitwą. Wyczuwa się w nich bliskość z Bogiem. Dążenie człowieka do obcowania z Bogiem podyktowane jest jego wiarą w tajemnicę Bożej miłości i Bożego miłosierdzia. Taki charakter ma wiersz Zmierzch.

Zmierzch
W polu, u drogi rozstajnej,
Przy rozwalonym wpół płocie,
Stoi krzyż prosty, zwyczajny,
Taki, jak stał na Golgocie.
Z rozpostartymi ramiony
Przemawia niemą rozpaczą.
Czarne obsiadły go wrony,
Strząsają pióra i kraczą.
Górą chmur niskich kłąb płynie
Sinym, żałobnym łachmanem.
Co dzień o zmierzchu godzinie
Stoję tam z Marią i z Janem.
Ze zbioru Wiklina (1954)

W bogatej twórczości Leopolda Staffa znajduje się wiele utworów nacechowanych ogromnym patriotyzmem. Obserwuje się to, począwszy od entuzjazmu, jaki towarzyszy poecie po odzyskaniu niepodległości. Słowa z wiersza Polsko, nie jesteś ty już niewolnicą! stały się „duchową bronią” podkreślającą to, że Polska jest „czymś największym, czym być można: Sobą!”. Podobny optymizm i wiarę w zwycięstwo narodu polskiego zawierają wiersze powstałe w okresie wojny i po jej zakończeniu. Swojej żonie dedykuje liryk Pierwsza przechadzka, w którym wyraża nadzieję:

Przejdą dni ciężkie klęski i rozgromu
I zapomnimy o ranach i szkodach…
Będziemy znowu mieszkać
w swoim domu,
Będziemy stąpać po swych własnych schodach.

Leopold Staff dorobkiem poetyckim zapisywał się w dziejach polskiej literatury przez przeszło pół stulecia. Był – jak zauważa R. Matuszewski – „łącznikiem między tradycją a nowymi prądami liryki naszego czasu (…), a wdzięk i dyskrecja z jaką tę rolę odgrywał, zaskarbiły mu kult i miłość poetów następnych pokoleń”. Wielokrotnie był nagradzany za całokształt swojej twórczości. Był laureatem nagrody miasta Lwowa (1929 rok) i miasta Warszawy (1938 rok) oraz nagrodą Pen Clubu za przekłady (1948 rok). W świecie nauki był doceniony jako poeta i tłumacz, otrzymując w 1939 roku doktorat honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego, a w siedemdziesięciolecie swoich urodzin i pięćdziesięciolecie pracy twórczej w 1949 roku został uhonorowany doktoratem honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Poeta zmarł 31 maja 1957 roku w Skarżysku Kamiennej. Jego pogrzeb odbył się 3 czerwca w Warszawie. Był on ogromną manifestacją pożegnalną. Polacy żegnali poetę, który poprzez swoją twórczość promował wiarę w dobro. Uczył optymizmu i zachwytu nad pięknem świata. Jego poezja doskonale odzwierciedla Platońską dewizę: „Potęga Dobra schroniła się w naturze Piękna”.

Leopold Staff z bliskimi i przyjaciółmi pożegnał się słowami wiersza, który stanowi liryczny testament poety i subtelną charakterystykę własnej twórczości:

Ostatni z mego pokolenia,
Drogich przyjaciół pogrzebałem.
Widziałem, jak się życie zmienia,
I sam jak życie się zmieniałem.

Człowiekam kochał i przyrodę,
W przyszłość patrzyłem jasnym okiem,
Wielbiłem wolność i swobodę
Zbratany z wiatrem i obłokiem.

Nie wabił mnie spiżowy pomnik,
Rozgłośne trąby, huczne brawa.
Zostanie po mnie pusty pokój
I małomówna, cicha sława.
Ze zbioru Dziewięć Muz (1958)

Opracował Wojciech Skubisz
Tekst ukazał się w nr 1 (269) 17–30 stycznia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X