Latem 2023 patrząc w jesień 1939 Winston Churchill, Franklin D. Roosevelt i Józef Stalin w Jałcie. Fot. pl.wikipedia.org

Latem 2023 patrząc w jesień 1939

Sytuacja jest naprawdę bardzo pogmatwana historycznie, zakłamana politycznie i skomplikowana organizacyjnie do takiego stopnia, że każde wołanie o sprawiedliwość może wydawać się absurdalnym, mimo że to wołanie jest całkiem uzasadnione.

W centrum sytuacji pozostaje fakt drapieżnego bezprawia – zagarnięcie wschodnich województw Polski przez imperium rosyjsko-bolszewickie w roku 1939. Tamto bestialskie włamanie wojsk sowieckich odbyło się na podstawie przestępczej ugody między Stalinem a Hitlerem (podpisany w Moskwie pakt Ribbentrop – Mołotow od 23 sierpnia 1939).

Już dawno nie ma Stalina i Hitlera, jednoznacznie wyznanych na całym świecie za największych złoczyńców XX stulecia, a polskie ziemie zawłaszczone przez tamtą bandycką inwazję sowiecką, nadal są uważane przez zaborców za część kłamliwego imperium rosyjskiego.

W rosyjskich podręcznikach historii, według szowinistycznej „prawdy” imperium zła, napad na suwerenną Polskę we wrześniu 1939 roku podano jako „akcję uwolnienia mieszkańców Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, będących pod uciskiem polskich panów”.

Informacji, że po tym „uwolnieniu” setki tysięcy „uwolnionych” zostały w zimie 1939–1940 roku wysłane na Sybir i do Kazachstanu na umieranie, w tych podręcznikach nie ma. Nie ma również mowy o przyznaniu się złoczyńców do zbrodni i zadośćuczynieniu za popełnione przez Rosjan zło.

Wołanie o sprawiedliwość jest całkiem uzasadnione nie tylko historycznie i politycznie, ale także z powodu stanu spraw w stosunkach międzynarodowych na dzień dzisiejszy. Przecież w polityce Moskwy nic się nie zmieniło. Bo i dzisiaj Rosja, tak samo jak w ciągu setek lat, prowadzi kolejną wojnę agresywną, imperialistyczną, tym razem w celu podbicia i całkowitej okupacji Ukrainy.

Historia powtarza się jak chroniczna choroba, jeśli zostaje nie do końca wyleczona. Polskie kresy wołają o sprawiedliwość i przypominają nam o tym, jak wyrafinowane rosyjskie kłamstwo formowało historię Europy i świata.

Niemiecko-sowiecki układ od 28.09.1939 o granicach i przyjaźni między ZSRR a III Rzeszą ustalił podział ziem polskich między dwoma imperiami, a już 22.10.1939, na okupowanych przez Rosję polskich terenach, przeprowadzono „jednostajne” wybory do sowieckich zgromadzeń ludowych.

Mimo wielkiej przyjaźni rosyjsko-niemieckiej, każda ze stron po cichu przygotowywała się do napadu na „przyjaciela”. Hitlerowski Wermacht zdążył 22.06.1941 napaść pierwszy i w ciągu miesiąca okupował wielkie tereny Związku Sowieckiego, nieustannie podchodząc pod Moskwę.

W sytuacji oczywistego zagrożenia Stalin decyduje się na śpieszne przywrócenie stosunków polsko-sowieckich, tym bardziej, że legitymizację Rządu Polskiego w Londynie uznały Francja i Wielka Brytania. Otóż 30.07.1941 w trybie awaryjnym, w Londynie zostaje podpisany układ Sikorski – Majski. W obecności Winstona Churchilla jako reprezentanta tworzonej wówczas koalicji antyhitlerowskiej, układ podpisali premier rządu RP na uchodźstwie generał Władysław Sikorski i ambasador ZSRR w Londynie Iwan Majski.

Ten dokument stworzył warunki prawne do zwolnienia polskich więźniów Gułagu i organizowania na ich bazie Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR pod dowództwem gen. Władysława Andersa, które jako 2 Korpus Polski stanowiły od 1942 roku trzon Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Z typowo rosyjską przebiegłością, w artykule 1. tego układu Rząd ZSRR uznał, że traktaty radziecko-niemieckie z 1939 roku tracą moc, ale w układzie nie było jednoznacznego wyznania suwerenności Polski w granicach do 1939 roku.

W protokole dodatkowym strona sowiecka kłamliwie i podstępnie „zagwarantowała amnestię” dla obywateli polskich: więźniów politycznych i zesłańców pozbawionych wolności na terenie ZSRR w więzieniach i obozach Gułagu, a także jeńców.

O tym, jak Związek Sowiecki (Rosja) faktycznie „zagwarantował amnestię”, zostało wiadomo na cały świat i oburzyło nawet hitlerowców, którzy w lutym 1943 roku odkryli w Katyniu miejsca masowo rozstrzelanych przez NKWD wiosną 1940 roku prawie 22 000 obywateli polskich: internowanych oficerów, żołnierzy, urzędników państwowych, in.

Jeśli chodzi o zesłańców, przymusowo wywiezionych do Sybiru i Kazachstanu, wielu z nich musiało czekać na „amnestię” do końca 1945 roku.

A tymczasem we wrześniu 1941 Stalin buduje „profil zaufania” w środowisku liderów światowych, mając na celu, za ich wsparciem, zagwarantować dla Rosji utrzymanie terenów Polski, okupowanych w roku 1939.

24.09.1941 przedstawiciele państw alianckich razem z rządem Polski podpisują Kartę Atlantycką. Mimo że antyhitlerowska pozycja każdego z sygnatariuszy była faktem oczywistym, współpraca między nimi rozwijała się niezbyt jednomyślnie. Rząd Sikorskiego miał na celu odnowić suwerenność kraju w granicach do 1939 roku i za pomocą Wielkiej Brytanii wzmacniał udział polskich jednostek wojskowych w walce, a zwłaszcza od lutego 1942 roku w szeregach Armii Krajowej na terenie Kraju.

Natomiast Stalin traktował AK jako niebezpieczeństwo dla realizacji planów Rosji wobec Polski, a więc w ciągu 1942 roku aktywnie namawiał Winstona Churchilla, by „rozwiązać sprawę polską raz i na zawsze”.

Odkrycie przez Niemców masowych grobów oficerów polskich, zamordowanych w Katyniu przez NKWD, nie wywołało wielkiego oburzenia liderów państw alianckich. Natomiast rząd ZSRR kłamliwie złożył winę za ten fakt ludobójstwa na Niemców i aktywnie demonstrując na cały świat swoje „szlachetne oburzenie”, 25.04.1943 oświadczył o zerwaniu stosunków dyplomatycznych z rządem RP.

To oświadczenie było faktycznym uznaniem Polski za wrogą stronę dla Rosji, zaś Polaków mieszkających na Kresach oznaczono na Kremlu jako „wrogi element”. Zresztą takie traktowanie było charakterystyczne nie tylko dla Rosji. Interesy kierownictwa w Moskwie i kierownictwa UPA – OUN (B) na Wołyniu odnośnie Polaków jako „wrogiego elementu” były całkiem jednomyślne.

A więc rzeź, dokonana na Polakach przez nacjonalistów ukraińskich w lipcu 1943 roku w województwie wołyńskim, była początkiem ludobójstwa, które periodycznie trwało na terenach Kresów do początku 1945 roku i odbywało się całkiem w nurcie polityki Stalina i jego planów okupacyjnych. Według udokumentowanych obliczeń, z rąk banderowców i ich sprzymierzeńców zginęło co najmniej 60 000 Polaków.

Sprawa „prawnego uzasadnienia” rosyjskiej okupacji ziem polskich nabiera tempa i 1.12.1943 na konferencji w Teheranie wielka trójka po raz pierwszy ustala, że Polska utraci swoje ziemie wschodnie na korzyść Rosji (ZSRR), zyskując nowe tereny kosztem Niemiec. 11.02.1945 na konferencji w Jałcie zostają potwierdzone ustalenia z konferencji teherańskiej.

Praktyczna realizacja tych ustaleń potrzebowała nieuzasadnionego, wbrew prawu, wszelkiej logice i zdrowemu rozsądkowi, przeniesienia granic trzech europejskich państw na zachód. Wbrew prawu i logice, ponieważ tamte ustalenia faktycznie usprawiedliwiały agresora, który w 1939 roku napadł i bezprawnie zagarnął tereny suwerennej Polski.

Wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi, ponieważ zakładano antypolską bombę zegarową na przyszłość. Przecież na zmniejszenie terenów Niemiec w roku 1945, jako na karę, jeszcze jakoś mogli się zgodzić ówcześni obywatele Rzeszy, uświadamiając winę za uczynione przestępstwa w czasach Hitlera.

Każda kara ma jednak ustalony termin działania, nawet dożywocie. A czym zawinili obywatele dzisiejszej RFN, którym zabrano pokaźny kawałek ojczyzny na wieki wieków? Komuś takie pytanie może się nie podobać, ale ono wisi w powietrzu.

Czy dzisiaj, w 2023 roku, może podobać się sformułowanie z 11.02.1945: „Polska utraci swoje ziemie wschodnie na korzyść Rosji (ZSRR) i zyska nowe tereny kosztem Niemiec”. A dlaczego raptem na korzyść Rosji, po co i za co?

Przywódcy ówczesnych mocarstw podjęli decyzje fatalne nie tylko dla Polski. Przy większej determinacji państw zachodnich historia mogła potoczyć się inaczej. Ostateczne decyzje w sprawie granic i przyszłości Polski przywódcy ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii podjęli 2.08.1945 w Poczdamie.

W ten sposób Rosja, w rezultacie II wojny światowej, którą sama (wspólnie z hitlerowcami) rozpętała, otrzymała nie tylko okupowane przez nią wcześniej tereny Polski, nie tylko reparacje i kompensacje finansowe od niedawnego niemieckiego przyjaciela/wroga, ale również możliwości wpływu na politykę kilku europejskich państw, z których utworzyła tzw. „obóz socjalistyczny”, trując narody kłamliwą ideologią komunistyczną w jej rosyjskim formacie.

Rosja bowiem nie potrafi żyć bez wojny. Dlatego praktycznie od razu po Poczdamie następuje ochłodzenie stosunków między liderami niedawnej koalicji, do którego zdecydowanie przyczynił się Józef Stalin.

Występując w Moskwie na przedwyborczym wiecu w lutym 1946 roku, przywódca Rosji oświadczył, że wojna jest integralnie wpisana w perspektywy, i wskazał na przyszłego wroga: „Dopóki istnieć będą państwa kapitalistyczne, realne będzie zagrożenie nowym konfliktem zbrojnym”.

Na ten werdykt zareagował Winston Churchill, występując w Fulton (USA). „Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem opuściła się żelazna kurtyna w poprzek kontynentu” – zaznaczył brytyjski premier w przemówieniu 5 marca 1946 roku. Tak zostały zapoczątkowane zimna wojna i wyścig zbrojeń, sprowokowane przez Rosję.

Demokratyczne państwa świata nie mogły się pogodzić z taką sytuacją i szukały możliwości rozładowania napięcia, szczególnie Polska. 14 grudnia 1964 roku na XIX sesji ONZ polski minister spraw zagranicznych Adam Rapacki zgłasza propozycję zwołania międzynarodowej konferencji bezpieczeństwa i współpracy.

Rozmowy i uzgodnienia trwały 11 lat, aż została przez wiele państw europejskich i azjatyckich podpisana Wielka Karta Pokoju – dziesięć zasad rządzących stosunkami między uczestnikami konferencji. 1 stycznia 1995 roku na tych zasadach powstała Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), skupiająca 57 państw położonych na trzech kontynentach: w Ameryce Północnej, Europie i Azji.

Pierwsze trzy z przyjętych zasad brzmią bardzo obiecująco: „suwerenna równość, powstrzymanie się od użycia siły lub groźby, nienaruszalność granic”.

Ale, jak zawsze uważa Rosja, te i podobne zasady pokojowego współistnienia jej nie dotyczą. W lutym 2014 roku wojsko rosyjskie okupuje Krym i, w celu zagarnięcia całej Ukrainy, rozkręca wojnę, która trwa do dziś, wciągając do udziału w niej coraz to więcej państw.

Podczas wystąpienia delegacji Rosji na zimowej sesji OBWE, przedstawiciele wielu państw w proteście ostentacyjnie opuścili salę obrad, wymagając usunięcia agresora z tej organizacji. Część pozostałych rozwinęła w geście protestu ukraińskie flagi.

Natomiast sekretarz generalny OBWE Helga Schmid powiedziała niemieckiej telewizji Welt, że „ma sens” pozostawienie Rosji w organizacji, by „utrzymać kanały dyplomatyczne”.

Historia wykazuje, że wielu ludzi historii się nie uczy. Żadna dyplomacja nie powstrzyma kanalii od zła, właściwego jej naturze.

Eskalująca dynamika obecnego rozwoju wydarzeń wskazuje na wzrastające prawdopodobieństwo trzeciej wojny światowej. Zegar bomby niesprawiedliwości, podłożonej pod porządek światowy w latach 1939/1945, już odlicza czas jej początku.

Eugeniusz Gołybard

Tekst ukazał się w nr 13-14 (425-426), 31 lipca – 14 sierpnia 2023

X