Kryzys w Unii Europejskiej i jego skutki dla rynku pracy

Kryzys w Unii Europejskiej i jego skutki dla rynku pracy

Trwający od kilku lat kryzys ekonomiczny w Europie, zapoczątkowany kryzysem amerykańskim z 2008 r., nie może dotrzeć do szczęśliwego zakończenia. Brak zdecydowanego działania polityków europejskich i rozbieżność ich interesów osłabiły skuteczność poczynań mających zapobiec jego dalszemu rozprzestrzenianiu. Nie bez znaczenia jest fakt, że nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca i nikt nie posiadał gotowej recepty na jego zażegnanie. Opór głównych płatników netto do kasy unijnej, jak Niemcy, Finlandia, Francja czy Holandia, aby zwiększyć pomoc dla krajów Europy południowej, jak Grecja, Hiszpania czy Portugalia, spowodował, że trudno przewidzieć  kiedy kryzys się skończy.

Oczywiste jest, że w dobie kryzysu gospodarki krajów „euro landu” się kurczą. Produkt krajowy brutto [PKB] spada szczególnie w Hiszpanii, Grecji i Portugalii. Kraje te są na „kroplówce” międzynarodowych instytucji finansowych, takich jak Europejski Bank Centralny [EBC] czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy [MFW]. Proces ten zaczyna dotykać także inne kraje z poza strefy euro, czego przykładem może być Polska. W związku z recesją znacznie skurczył się rynek pracy, szczególnie w odniesieniu do ludzi młodych, gdzie dla przykładu w Hiszpanii przy bezrobociu 25,5% całej populacji, bezrobocie wśród ludzi w wieku 19–25 lat wynosi 55,1%. Są to szokujące dane. Jeżeli kryzys potrwa dłużej będzie to stracone pokolenie, ponieważ jakakolwiek zwłoka w wejściu na rynek pracy młodych ludzi, bardzo zmniejsza ich szansę na start i zdobycie zawodowego doświadczenia.

Młodzi ludzie coraz później zakładają rodziny z powodów ekonomicznych lub też kształcą się na dodatkowych kierunkach, celowo opóźniając wejście na rynek pracy, mając nadzieje że kryzys się wreszcie skończy i wzrośnie zapotrzebowanie na nowych pracowników. Dla tej grupy ludzi życie pod jednym dachem z rodzicami to konieczność. W chwili obecnej obserwuje się wzmożone ruchy migracyjne najbardziej przedsiębiorczych ludzi w poszukiwaniu pracy po całej Europie. Przykładem tego mogą być Polacy, których w ostatnich dwóch latach wyjechało w poszukiwaniu pracy do Wielkiej Brytanii ponad milion, w tym 550 tys. zamieszkało tam na stałe. To samo można napisać o Holandii, gdzie jest około 320 tys. Polaków czy Niemczech, gdzie jest ich nie mniej jak 2 miliony. Do tego dochodzą pracownicy sezonowi – jest ich około 700 tys. osób. Mniejsze liczby emigrantów zarobkowych znajduje się w Szwecji, Francji, Hiszpanii czy Irlandii. W Polsce w chwili obecnej oficjalne bezrobocie wynosi 12,4%, a jest to szczyt prac sezonowych, gdzie z reguły bezrobocie jest najmniejsze. Tak więc i w Polsce będzie ono wyższe. Eksperci szacują, że na koniec roku może ono wynieść 13,2–14,1%. Pomimo emigracji zarobkowej, sytuacja na rynku pracy w Polsce się pogarsza.

Powyższe dane powinny być sygnałem dla ludzi spoza Unii Europejskiej, jak Ukraina, Rosja, Białoruś, Mołdawia, że polski rynek pracy staje się coraz trudniejszy także dla nich i aby się na nim ulokować, muszą zrewidować swoje oczekiwania finansowe i podwyższyć kwalifikacje, aby móc skutecznie konkurować na nim z Polakami. Niestety, często – szczególnie Ukraińcom – wydaje się, że mogą żądać wynagrodzenia w takiej samej wysokości, jak obywatele polscy. I to jest ich błąd. Istnieje niepisana reguła, bez względu na szerokość geograficzną, że cudzoziemcy zarabiają minimum 20 % mniej, niż mieszkańcy danego kraju, w którym wykonywana jest praca. Warto o tej regule pamiętać, tak samo jak o tym, że pracodawcy bardziej zainteresowani są zatrudnianiem pracowników mających referencje lub tych których już znają. Wielu pracodawców gotowych jest przeszkolić solidnych cudzoziemców i zatrudnić ich długoterminowo, ponieważ ciągłe poszukiwanie odpowiednich i kompetentnych ludzi jest bardzo kosztowne lub wręcz nieopłacalne. Dla cudzoziemców, szczególnie z Europy Wschodniej, problemem jest inna kultura pracy w Polsce niż w swoich krajach zamieszkania. Mówiąc wprost: niesubordynacja, picie alkoholu czy niepunktualność nie są tolerowane przez polskich pracodawców.

Każdy ubiegający się o zatrudnienie powinien wziąć pod uwagę powyższe uwarunkowania rządzące aktualnie rynkiem pracy i przyjąć do wiadomości, że kryzys ekonomiczny zaostrzył konkurencję i wymogi stawiane potencjalnym pracownikom. Aktualnie rynek pracy stał się rynkiem pracodawcy, a nie pracownika, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu.

Jan Wlobart
Tekst ukazał się w nr 12 (184) 28 czerwca – 15 lipca 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X