W filharmonii w Iwano-Frankiwsku wystąpili dwaj pianiści z Krakowa – Paweł Albiński i Stefan Łabanowski. Zaprezentowali dość różnorodny repertuar, na który składały się utwory Oskara Kolberga, Fryderyka Chopina oraz kompozytorów działających w pierwszej połowie XX w. na Kubie i Ameryce Południowej – Ernesta Lecuony, Heitora Villa-Lobosa.
Koncert zorganizowało Stowarzyszenie Willa Decjusza we współpracy z Konsulatem Generalnym RP we Lwowie oraz Polsko-Ukraińską Fundacją im. I. J. Paderewskiego w ramach projektu „Dziedzictwo Oskara Kolberga”. Warto podkreślić, że w Roku Oskara Kolberga była to jedyna impreza związana z wybitnym folklorystą zorganizowana po tej stronie granicy.
Obydwaj pianiści wykazali się bardzo dobrą techniką. Zamysł zestawienia tego rodzaju programu jest jednak zastanawiający. Warto także zaznaczyć, że znajdujący się na estradzie filharmonii iwanofrankiwskiej fortepian Förster swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą. Tym bardziej na uznanie zasługują starania obydwu zdolnych pianistów.
W Filharmonii Lwowskiej na program „Epoka poetów i wirtuozów” złożyły się utwory fortepianowe Fryderyka Chopina, Ferenca Liszta i Ignacego Jana Paderewskiego. Byli to kompozytorzy działający jednocześnie jako pianiści, wyróżniający się odmienną osoboowością artystyczną. Ponadto – Chopin i Liszt to wielkie indywidualności doby romantyzmu, Paderewski zaś pozostaje jedynie epigonem tej epoki. Wystąpili: dyrektor artystyczna festiwalu Marianna Humetska (Lwów) i wirtuoz fortepianu Karol Radziwonowicz (Warszawa). Marianna Humetska zaprezentowała doskonałą, brawurową technikę pianistyczną, Karol Radziwonowicz oprócz brawury wykazał się także elegancją prowadzenia frazy i śpiewnością melodii. Wykonana przez Radziwonowicza po mistrzowsku Ballada g-moll op. 23 Fryderyka Chopina była kulminacją koncertu i spokojnie mogła stanowić jego zakończenie. Tak jednak się nie stało, bowiem po Balladzie usłyszeliśmy szereg lżejszsych gatunkowo utworów na cztery ręce (Chopin i Paderewski), które – choć efektowne i błyskotliwe – osłabiły poprzednio zbudowany nastrój. Zdecydowanie lepiej byłoby utwory te usłyszeć w innej części koncertu.
Michał Piekarski
Tekst ukazał się w nr 21 (217) za 18-27 listopada 2014