Kobiety są jakieś… inne

Kobiety są jakieś… inne

Nie od dziś wiadomo, że kobiety i mężczyźni – to różne stworzenia. Podobno jedne są z Wenus, a drudzy z Marsa. Odwieczne problemy w relacjach damsko-męskich próbowali przybliżyć studenci katedry polonistyki Uniwersytetu Lwowskiego Iwana Franki, którzy wspólnie z młodymi wykładowczyniami przygotowali koncert „Kobiety są jakieś… inne”.

Przy wejściu do sali klubu studenckiego „Lis Mykyta” studentka z koszyczkiem proponowała zwinięte kawałki papieru. Wylosowałem karteczkę z cytatem z Aleksandra Fredry o tym jakie kobiety mogą być różne. Inni też z zainteresowaniem wczytywali się w swoje tekściki.

Pierwsi na scenie pojawili się mężczyźni, bo tylko oni szczerze powiedzą, co myślą o kobietach. Oczywiście, kiedy panie nie słyszą. Dlatego przez cały występ panowie próbowali logicznie poukładać świat kobiet dyskutując o ich zachowaniach, o prezentach jakie od nich otrzymują, o równouprawnieniu etc. wszystkie sytuacje ilustrowały scenki, prezentowane przez studentów. Zabrzmiały popularne polskie piosenki „Baby ach te baby”, „Kobiety” Andrzeja Cierniewskiego, „Szalona” grupy Boys, „Gdzie ten, który powie mi” Brathanków oraz „Supermenka” Kayah.

Niektóre wypowiedzi zostały zapożyczone z głośnego filmu Marka Koterskiego „Baby są jakieś inne”. Słyszeliśmy żarty, że kobiety nie potrafią zaparkować samochodu, mają nieład w torebkach i wiecznie się śpieszą. Podsumowano wszystkie „za” i „przeciw”, plusy i minusy, ale nie znaleziono złotego środka.

Dla kobiety, zrobisz każdy błąd... (Fot. Eugeniusz Sało)Bo na  tym polega cały urok kobiet, że nie trzeba ich chcieć zrozumieć, a po prostu trzeba patrzeć, podziwiać i kochać. A wszystkiemu winna jest chyba pierwsza kobieta – Ewa.

Powtarzając za Julianem Tuwimem  słyszeliśmy ze sceny:
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza
I gołąb i żmija, i piołun i miód,
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.
Początek i koniec – kobieta – to ja.

Czwórka chłopaków zaangażowanych do przygotowania koncertu, na co dzień otoczona jest na katedrze polonistyki przez same kobiety.

Kierownik Katedry Filologii Polskiej dr Ałła Krawczuk podziękowała studentom, za to, że po raz drugi (i miejmy nadzieje nie ostatni!) wykazali się zdolnościami aktorskimi i wokalnymi, pomysłowością i energią.

Eugeniusz Sało


Obejrzyj galerię:

Bo kobiety, mają niebezpieczną moc…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X