Jubileusze Jadwigi Pechaty fot. Krzysztof Szymański / Nowy Kurier Galicyjski

Jubileusze Jadwigi Pechaty

Mamy kolejną zmianę dekoracji w galerii „Nasza Strzecha” Lwowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Jeszcze dwa tygodnie temu wisiały tu prace, powstałe podczas lwowskiego pleneru, a teraz zamieniły je delikatne pastelowe widoki Lwowa i filigranowe grafiki kompozycji kwiatowych. Dzieła swoje od 17 lutego wystawia tu Jadwiga Pechaty.

fot. Krzysztof Szymański / Nowy Kurier Galicyjski

Dlaczego jest to wystawa jubileuszowa? Składa się na to kilka przyczyn. Przede wszystkim Artystka jest członkiem LTPSP od samego początku istnienia tej organizacji – czyli od 20 lat. Po drugie – jako pierwsza lwowska artystka miała wystawę swych prac w galerii „Własna Strzecha” i było to mniej więcej przed 20 laty. A prócz tego w tym roku obchodzi prywatny jubileusz.

Jak zwykle z takich okazji w galerii zgromadzili się koledzy z pracy, z teatru, ze szkoły, przyjaciele, znajomi i rodzina. Obecni byli też koledzy-artyści z LTPSP. Zebranych przywitał prezes LTPSP Mieczysław Maławski, który podkreślił wszechstronność jubilatki: artystki-malarki, aktorki Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, wspaniałej śpiewaczki i po prostu osoby serdecznej i przyjaznej, dla wszystkich – po prostu Jadzi. W imieniu kolegów-artystów z LTPSP Mieczysław Maławski wręczył jubilatce paletę w kształcie serca, z podpisami kolegów i życzeniem opanowania jeszcze techniki – malarstwa olejowego.

fot. Krzysztof Szymański / Nowy Kurier Galicyjski

Dziękując za to ciepłe powitanie Jadwiga Pechaty zaznaczyła, że miała w zwyczaju z okazji Nowego Roku obdarowywać swoich przyjaciół swoimi drobnymi pracami. W tym roku, z wielu względów jubileuszowym, postanowiła zrobić prezent dla większego grona i przedstawić swoje prace, powstałe w ostatnich latach. Zaznaczył też, że przedstawione tu obrazy ukazują jej najbardziej ulubione tematy: pastelowe widoki Lwowa i grafiki kompozycji kwiatowych.

Goście podchodzili do jubilatki, wręczając jej kwiaty, drobne upominki i przekazując wiele serdeczności. Po chwili, gdy opadły już pierwsze emocje, poprosiłem Jadwigę Pechaty, moją szkolną koleżankę, koleżankę-aktorkę ze szkolnego teatrzyku „AS” i Polskiego Teatru Ludowego o kilka słów dla naszych czytelników.

Jadziu, przede wszystkim, serdeczne gratulacje z okazji tych wszystkich rocznic, które dziś obchodzisz. Na początek tradycyjne pytanie – czy pamiętasz swój pierwszy rysunek?

(Po chwili zastanowienia) Nie. Tego pierwszego nie pamiętam, ale pamiętam, że zwrócił uwagę na moje rysunki nasz szkolny nauczyciel rysunków Iwan Jacyszyn. On pierwszy rozwijał we mnie te zdolności. To on poradził moim rodzicom oddanie mnie do szkółki plastycznej dla młodzieży. Zaczęłam tam uczęszczać w 6 klasie. Była to naprawdę bardzo dobra szkoła. Wszystkie elementy sztuki wykładali nam profesorowie Lwowskiej Akademii Sztuk Pięknych, tacy jak np. prof. Omelian Leszczyński, który wykładał u nas kompozycję. Dzięki poziomowi nauki nie mieliśmy później kłopotów przy wstąpieniu na studia do Akademii czy liceum Trusza. Jest tu moja przyjaciółka Sofija Tracz, z którą zaprzyjaźniłyśmy się w tej szkole. Ona ukończyła też lwowską Akademię, wydział ceramiki.

Widzę tu wiele grafik piórkiem kompozycji kwiatowych.

Piórko jest moją ulubiona techniką. Zaczęłam interesować się nią gdzieś w latach 1990. i stopniowo rozwijałam. Na tej wystawie chciałam właśnie przedstawić kompozycje kwiatowe, widziane inaczej. Zazwyczaj kwiaty przedstawia się w kolorze. Ja też kiedyś tak próbowałam, ale mnie samej te obrazy nie podobały się, czegoś w nich brakowało. Z chwilą przejścia na grafikę, udało mi się przekazać nie tyle kolor kwiatów, co ich fakturę, cienie, najdrobniejsze elementy. To mi pasowało i tak dziś tworzę te obrazy. Jest tu jedna z moich pierwszych prac, powstała w 1992 r. Przy czym najpierw staram się stworzyć odpowiednią kompozycję z tych kwiatów, które mi odpowiadają. Mogą to być jakieś wspaniałe bukiety lub zwykłe polne kwiatki, ale muszą poruszyć moją duszę i wyobraźnię. Dopiero wtedy chce mi się je malować – to się nazywa natchnienie.

Odwrotnie było z architekturą. Na wielu plenerach początkowo też próbowałam tworzyć grafiki. Były dla mnie, że tak powiem, zbyt suche. Brakowało mi faktury kamieni, zmiany barw, odcieni elementów. Dlatego wybrałam tu pastele. Chociaż jest to dość kapryśna technika, bo wymaga dobrej, suchej pogody i odpowiedniego nasłonecznienia. Dopiero w pastelach mogę oddać w pełni to, co chcę przekazać w obrazach architektury, a moje ukochane miasto – Lwów, jest pod tym względem piękne.

A jak z twórczością w ostatnich latach – czy jeździłaś na plenery, czy gdzieś wystawiałaś swe prace?

Niestety, ostatnie dwa czy trzy lata nie sprzyjały mojej twórczości. Najpierw epidemia covid, potem wojna nie były najlepszym okresem do twórczości, myśli miałam zaprzątnięte czym innym. Do tego nie organizowano plenerów i malowałam jedynie sporadycznie w domu. A w domu przeważnie malowałam kwiaty, bo do tego potrzebny jest jedynie papier, tusz i piórko, ładna kompozycja i odpowiedni nastrój. A to wszystko można stworzyć sobie nie wychodząc z domu. Lubię malować z natury, a teraz we Lwowie atmosfera jest inna – nie sprzyja twórczości. Do tego kaprysy pogodowe też mi nie odpowiadały.

Jakie masz plany na najbliższe lato?

Mam już zaproszenie od stowarzyszenia plastyków sztuki użytkowej w Opolu na plener. Odbywają się przeważnie w miesiącach letnich. Postaram się wygospodarować czas, żeby przy okazji trochę wypocząć i pobyć w innej, bardziej spokojnej atmosferze. Mam też zaproszenie do udziału w „Salonie Wiosennym” w Opolu, ale jest to nieco skomplikowane, bo trzeba tam wysłać jedną lub kilka prac. Nie wiem, czy mi się to uda.

Przyjmij, Jadziu, nasze gratulacje i najserdeczniejsze życzenia dalszych sukcesów artystycznych.

O kilka słów poprosiłem też Mieczysława Maławskiego:

– Jadzia kojarzy się z początkami działalności naszego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych.  Pamiętam, że od chwili powstania „Strzechy” w 2002 r., pierwszą wystawą, tu w galerii, była ekspozycja projektów witraży benedyktyna o. Piotra Cholewki z Francji, a zaraz po nim swoje prace przedstawiła Jadwiga Pechaty. Jadzia kocha się w kwiatach i architekturze. Są to główne tematy jej prac. Próbowała też swych sił w innych technikach, ale grafika i pastele najbardziej jej odpowiadają i tu osiągnęła bardzo wysoki poziom. Jej czarno-białe grafiki kompozycji kwiatowych są naprawdę fantastyczne. Tak wspaniale zauważa detale i przedstawia najdrobniejsze szczegóły, że w innych technikach byłoby to niemożliwe. Oprócz znakomitej artystki jest też wspaniałym przyjacielem, na którym można zawsze polegać, liczyć na jej pomoc i wsparcie.

Długo jeszcze słychać było gwar na poddaszu „Własnej Strzechy”. Był czas na rozmowy, wspomnienia, wspólne zdjęcia, słowa serdeczności i podziwianie wspaniałych prac lwowskiej artystki – Jadwigi Pechaty.

Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 4 (416), 27 lutego – 16 marca 2023

X