Jaremcze 2021: Trzydzieści lat sąsiedztwa Henadij Maksak (od lewej), Marek Ziółkowski, Jacek Kluczkowski, Markijan Malski, Przemysław Żurawski vel Grajewski, fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Jaremcze 2021: Trzydzieści lat sąsiedztwa

Pierwszy dzień tegorocznej edycji Polsko-Ukraińskich Spotkań w Jaremczu był w dużym stopniu poświęcony okresowi w relacjach między naszymi narodami od chwili ogłoszenia niepodległości przez Ukrainę. Konferencję otworzył panel zatytułowany „Polska szansą dla Ukrainy, Ukraina szansą dla Polski”, który był poświęcony relacjom dyplomatycznym. Druga debata była zatytułowana „Dwa płuca cywilizacji: Chrześcijaństwo zachodnie i wschodnie w myśli Jana Pawła II (w dwudziestą rocznicę pielgrzymki do Ukrainy)”.

Czy pomarańczowa rewolucja była przełomem?

W pierwszym panelu uczestniczyli ambasadorowie Polski na Ukrainie i Ukrainy w Polsce: Marek Ziółkowski – ambasador Polski na Ukrainie w latach 2001–2005, Jacek Kłoczkowski – ambasador Polski na Ukrainie w latach 2005–2010, Ołeksandr Mocyk – ambasador Ukrainy w Polsce latach 2006–2010 i Markijan Malski – ambasador Ukrainy w latach 2010–2014.

Zdaniem Marka Ziółkowskiego „pomarańczowa rewolucja” była egzaminem, który polscy dyplomaci zdali. Wedle polskiego ambasadora żadna grupa zagranicznych polityków w tym okresie nie miała kontaktów ani wizji, by skutecznie interweniować. Aleksander Kwaśniewski miał zdaniem Ziółkowskiego w czasie tego kryzysu o wiele mocniejszą pozycję, niż na przykład Nicolas Sarkozy w 2008 roku w czasie agresji rosyjskiej na Gruzję. Przełomowym w relacjach był też fakt ponownego otwarcia Cmentarza Orląt Lwowskich w roku 2005.

Jacek Kłoczkowski zauważył z kolei, że rozpoczął pracę w ciekawym okresie, tuż po pomarańczowej rewolucji. W Polsce liczono wówczas na radykalny przełom w relacjach polsko-ukraińskich, że nowa ekipa zdynamizuje stosunki między naszymi państwami, że szybko zacznie się zmieniać Ukraina, że system oligarchiczno-plutokratyczny zostanie szybko zdemontowany, a przy tym ważny będzie przykład Polski.

Nasze kontakty muszą być intensywne

Zdaniem Marka Ziółkowskiego, alternatywą zacieśnionych kontaktów między Polską a Ukrainą nie są jedynie rzadsze spotkania, a regres w tych relacjach. Kontakty polsko-ukraińskie, gdy są mało intensywne i ograniczają się do spotkań na wysokim szczeblu, raz na kilka lat powodują dekonstrukcję już osiągniętego stanu relacji międzynarodowych. Marek Ziółkowski użył przykłady z Europy Zachodniej:

– Niemiecko-ukraińskie partnerstwo jest tak silne, bo za tym stoją bardzo silne powiązania i żywe kontakty polityczne. Trzeba jedno z drugim powiązać, bo nie może być tak, że raz na kilka lat się odbywa spotkanie premierów, jak jest ostatnio.

Gdzie Winnica? Co z Krymem?

Istotnym zadaniem, które postanowił wykonać Jacek Kłoczkowski, była rozbudowa placówek dyplomatycznych. Wówczas Polska posiadała ambasadę, Instytut Polski w Kijowie, konsulaty we Lwowie, Kijowie, Odessie, Charkowie. Ambasador RP uznał wówczas, że obecność polska na środkowej Ukrainie jest słaba i doprowadził do otwarcia konsulatu generalnego w Winnicy. Pierwsza reakcja polskiego MSZ była odmowna za względu na budżet. Jacek Kłoczkowski spotkał się z ówczesnym merem Winnicy, późniejszym premierem Ukrainy Wołodymyrem Hrojsmanem, by wspólnie zastanowić się nad tym, jakimi metodami można doprowadzić do otwarcia konsulatu. Kilka dni później deputowani wysłali list do partnerów w Polsce (Kielce są partnerem Winnicy), w którego rezultacie pojawiły się interpelacje poselskie w tej sprawie. Reakcja posłów doprowadziła do pozytywnej decyzji Departamentu MSZ w sprawie konsulatu w Winnicy.

Drugim posunięciem była potrzeba otwarcia konsulatu na Krymie. Konsulat w Sewastopolu miał pełnić też rolę instytutu kultury, a nie zajmować się wyłącznie sprawami wizowymi:

– Zamiary były takie, by stawić czoła wszechobecności rosyjskiej propagandy, być konkurencją dla Domu Moskwy, gdzie odbywały się festiwale filmowe, koncerty. Chodziło o to, by przeciwstawić temu atrakcyjną kulturę polską. Ofertę również w przestrzeni dyplomacji społecznej. Ta decyzja miała jeden mankament, oddalała polską placówkę od Tatarów krymskich. Tatarzy liczniej zamieszkują Symferopol, niż wymienione miasto nadmorskie.

Constans w kontaktach z Ukrainą

Ołeksandr Mocyk opisał sprawowanie funkcji ambasadora jako okres bardzo intensywnych spotkań międzypaństwowych w szeregu pór relacji dwustronnych. Zaliczył do nich również akty pojednania obydwu narodów:

– Pamiętamy wizytę prezydenta Juszczenki, wspólne otwarcie w Pawłokomie memoriału i słowa wypowiedziane przez obydwie strony o pojednaniu.

Ambasador Jacek Kłoczkowski zapewnił też, że często miał wrażenie, iż wbrew zmieniającym się siłom politycznym, sprawującym władzę w Polsce, wektor proukraiński był niezmienny. Przyspieszenia nabrała wówczas współpraca ministerstw obrony obydwu państw i biur obrony narodowej i stała się w tym okresie bardzo intensywna. Jak powiedział ambasador:

– Wówczas zasiano ziarno powstania brygady polsko-ukraińskiej, później polsko-ukraińsko-litewskiej, o czym zaczęliśmy mówić jeszcze przed 2010 rokiem.

Czy Polska uznała Ukrainę już w 1990 roku?

Ołeksandr Mocyk zapewnił, iż zajmował się polskimi sprawami jeszcze przed ogłoszeniem przez Ukrainę niepodległości. Na październik 1990 roku była zaplanowana wizyta w Kijowie Krzysztofa Skubiszewskiego, ministra spraw zagranicznym RP. Rozpoczęły się przygotowania deklaracji o wzajemnych stosunkach – było to jeszcze rok przed ogłoszeniem niepodległości. Dokument podpisali min. Skubiszewski i min. Anatolij Złenko. Zdaniem Mocyka już wtedy Polska uznała Ukrainę jako podmiot stosunków międzynarodowych:

– W tej deklaracji są zawarte wszystkie podstawowe punkty, które występują w umowach między niepodległymi państwami. Można zaryzykować tezę, że Polska de iure uznała Ukrainę 2 grudnia 1991 roku, a de facto jeszcze 13 października 1990 roku.

Niezmiennie te same kłopoty: granica i gaz

Mankamentem wzajemnych relacji między naszymi państwami Ołeksandr Mocyk uznał granicę i przejścia międzynarodowe. W roku 2015 Ukraina uzyskała od Polski kredyt w wysokości stu milionów na budowę dróg dojazdowych do punktów przejść granicznych, z czego wykorzystano tylko 10%. Ważnym momentem był 2009 rok, gdy zaczął się gazowy kryzys wywołany przez Federację Rosyjską. Na zaproszenie Lecha Kaczyńskiego do Żywca przyleciał Wiktor Juszczenko i premier Czech Mirek Topolánek. Cały dzień prowadzili rozmowy, utrzymując kontakt z José Barroso, przewodniczącym Komisji Europejskiej, jak przeciwstawić się gazowemu atakowi. Politycy uznali, że absolutnie nie można jechać do Moskwy na rozmowy, a już następnego dnia udała się tam Julia Tymoszenko, gdzie podpisała umowę gazową.

Euro spoko

Ambasador Markijan Malski przypomniał jakim przełomem było wspólne organizowanie Mistrzostw Europy Euro 2012:

– Pojawiła się kwestia granicy, kwestia wprowadzenia modyfikacji granicy – wspólnej celnej odprawy. To była kwestia nie tylko techniczna: gdybyście zobaczyli te smutne miny polskich i ukraińskich urzędników, gdy się dowiedzieli, że będzie wspólna odprawa celna. Pękały korupcyjne układy po obydwu stronach granicy.

Istotną pozytywną zmianą, zdaniem Malskiego, była też dobra współpraca służb obydwu państw przy tej okazji. Pojawiły się kwestie polityczne – zablokowanie Ukrainie możliwości organizowania Euro 2012 z powodu przetrzymywania w więzieniu Julii Tymoszenko. Niemcy błyskawicznie podjęli ten temat i zaproponowali, że zorganizują Euro wspólnie z Polską. Wedle ukraińskiego ambasadora, tylko twarda postawa prezydenta Komorowskiego w rozmowach z kanclerz Merkel uratowała polsko-ukraińskie mistrzostwa.

Markijan Malski wymienił koncepcję Trójmorza jako znakomitą inicjatywę i skrytykował ukraińską postawę. Zaznaczył, że istnieją tu pewne trudności dotyczące finansowania i że jest to projekt unijny, niemniej relację ukraińskiej dyplomacji uznał za niepoważną:

– Zachowaliśmy się zupełnie nienormalnie. Nie wzięliśmy udziału w pierwszym posiedzeniu, zawaliliśmy drugie posiedzenie, a teraz się prosimy.

Pielgrzymka Jana Pawła II była wielką promocją Ukrainy

Krzysztof Tomasik z Katolickiej Agencji Informacyjnej przypomniał dni od 23 do 27 czerwca 2001 roku, gdy Jan Paweł II odwiedził Ukrainę. Była to 94. pielgrzymka papieska, w której czasie odwiedził Kijów i Lwów. We mszach papieskich uczestniczyło łącznie około półtora miliona osób. Tomasik przypomniał zachwyt Ukraińców, twierdzących że nikt jeszcze w historii nie powiedział tyle dobrego, jak Ojciec Święty w trakcie tych pięciu dni. Krążyły wówczas żarty, że papież Polak mówi lepiej po ukraińsku, niż prezydent Leonid Kuczma.

– Pielgrzymka była wielką promocją Ukrainy, Zachód ciągle bowiem patrzył na Ukrainę, jak na niebezpieczny, sowiecki kraj opanowany przez nomenklaturę Wspólnoty Niepodległych Państw, gdzie nie warto inwestować, ani się angażować ze względu na zbyt duże ryzyko. Wiele wysiłku włożył papież, aby Zachód dostrzegł wartość tego „wschodniego płuca”. Podobnie, jak się starał, aby samo wschodnie płuco zrozumiało swoją niepowtarzalność.

Katolicki dziennikarz zwrócił również uwagę na to, że ta pielgrzymka miała swoją wartość w dialogu ekumenicznym z prawosławiem, bo mimo, że dostojnik stojący na czele Cerkwi prawosławnej podporządkowanej Moskwie nie przybył na spotkanie z papieżem, a hierarchia wypowiedziała się przeciw przyjazdowi i bojkotowała wszystkie spotkania, to jednak w spotkaniach tych uczestniczyły rzesze prawosławnych, w tym wiernych moskiewskiego patriarchatu. Jak się okazało, dwie trzecie uczestniczących we mszy świętej odprawionej w obrządku wschodnim stanowili właśnie prawosławni. Dodatkowo, zdaniem Tomasyka: „dwie zbuntowane Cerkwie” przeciw Moskwie – autokefaliczna i kijowskiego patriarchatu – nie widziały wówczas problemów w kontaktach z Watykanem.

Ołeh Turij, Jacek Borkowicz, Krzysztof Tomasik, Antoni Z. Kamiński, fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Rocznica chrztu Rusi wyprzedza o trzy lata bilateralne stosunki polsko-ukraińskie

Jacek Borkowicz, dziennikarz obecnie związany z magazynem „Plus Minus”, uważa, że struktury kościelne jako pierwsze nawiązały kontakty polsko-ukraińskie. Rok 1988 przyniósł obchody chrztu Rusi na Jasnej Górze, w których uczestniczyli kardynał Józef Glemp i emigracyjny kardynał greckokatolicki Myrosław Lubacziwski. W trakcie tych obchodów pojawili się ludzie zarówno z Ukrainy, jak i z diaspory ukraińskiej. Zdaniem dziennikarza kierunek na pojednanie polsko-ukraińskie Karol Wojtyła powziął już w latach 60., a wariantem polskości, który pielęgnował, była Polska jagiellońska – model współżycia tych narodów, z których Ukraińcy stanowią część największą. Ten model stał, zdaniem Borkowicza, w opozycji do „siermiężnej piastowości”, którą promowały komunistyczne władze.

Antoni Z. Kamiński, profesor Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, porównał biografie Jana Pawła II i Zbigniewa Brzezińskiego jako dwóch Polaków, którzy będąc w wielkich instytucjach nie reprezentowali wyłącznie interesu polskiego, czy ukraińskiego. W myśli obydwu i w polskiej tradycji emigracyjnej związanej z paryską „Kulturą” mamy do czynienia z umocowaniem Ukrainy jako ważnego elementu w układzie euroazjatyckim. Rzeczą konieczną było i jest wyjście z wariantu Europe between (Europa pomiędzy) – określenia teoretyków, którzy opisywali ten teren jako „Europę między Niemcami a Rosją”, a zatem część Europy, która nie ma podmiotowości. Istnienie Ukrainy jest zatem drogą do stanu posiadania przez „Europę pomiędzy” podmiotowości. Kamiński przywołał Adolfa Bocheńskiego, który napisał, że nie ma znaczenia, czy Polacy lubią Ukraińców i czy Ukraińcy lubią Polaków, ważne natomiast w tym układzie jest istnienie Ukrainy.

– Ta pielgrzymka była nie tylko elementem jakiejś większej strategii Kościoła katolickiego, ale chrześcijaństwa – ocenił tę wizytę na Ukrainie prof. Kamiński.

Obrady odbyły się 23 września bieżącego roku w Jaremczu. Panel „Polska szansą dla Ukrainy, Ukraina szansą dla Polski” był moderowany przez prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego i Henadija Maksaka, dyr. Rady Polityki Zagranicznej „Ukraiński pryzmat”. Debatę „Dwa płuca cywilizacji: Chrześcijaństwo zachodnie i wschodnie w myśli Jana Pawła II” moderował prof. Ołeh Turij z Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie.

Całość jest dostępna w kanale YouTube „TV Kurier Galicyjski”

Wojciech Jankowski

Tekst ukazał się w nr 19 (383), 15 – 28 października 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X