Hołoby czekają na polskich turystów Ludmyła Sadowa, fot. Ludmyła Pryjmaczuk

Hołoby czekają na polskich turystów

Gmina Hołoby na Wołyniu opracowała nową trasę turystyczną, na której najciekawsze miejsca związane są z historią Rzeczypospolitej.

Wioska Hołoby leży na trasie pomiędzy Łuckiem a Kowlem. Autobusy turystyczne, jadące na Szackie Jeziora lub do domu-muzeum rodziny Kosaczów w miejscowości Kołodiażne, gdzie minęło dzieciństwo Łesi Ukrainki, ten punkt na mapie po prostu mijają. A, nadaremnie! Również tu jest wiele interesujących zabytków.

Historia Hołob związana jest bezpośrednio ze szlacheckimi rodami Jaruzelskich, Wilgów, Potockich, Ronikerów, Mianowskich. Dzięki rysunkom polskich malarzy Kazimierza Wojniakowskiego i Napoleona Ordy, którzy odwiedzili Hołoby, możemy zobaczyć jak wyglądała ta miejscowość na przełomie XVIII-XIX ww. Niestety, większa część tych zabytków do niedawna przebywała w stanie ruiny. Dzięki pomocy polskich i ukraińskich fachowców od restauracji i zachowania dziedzictwa kulturowego sytuacja powoli zmienia się na lepsze. Gmina na tej podstawie opracowała i przedstawiła trasę turystyczną. Ciekawe miejsca na tej trasie przedstawię naszym Czytelnikom…

Tajemnicze rzeźby czekają na swoich odkrywców

– Do bogactwa historii miejscowości bardzo przyczynił się jego właściciel Józef Jaruzelski – opowiada lokalny historyk Arkady Tkaczuk. – W 1711 r. zaczął on budować w Hołobach cały kompleks architektoniczny: rezydencję-pałac, kościół św. Archanioła Michała i kompleks rzeźb na Rynku. Trzy figury z tej kolekcji umieszczono tu nieprzypadkowo. Koło Rynku przebiegała ówczesna główna droga na Kowel. Wędrowcy i pielgrzymi zatrzymywali się przed figurami Matki Boskiej i świętych, aby pomodlić się.

Jeszcze trzy figury – jak twierdzi wołyński historyk Kościoła Mykoła Teodorowycz – ustawione zostały wzdłuż tej drogi. Jedna z krzyżem na postumencie znajduje się obecnie na terenie prywatnym, inna jest w sąsiedniej wiosce Pogińki. Jeszcze jeden krzyż nie zachował się – został zniszczony podczas I wojny światowej. Figurami na dawnym Rynku obecnie opiekuje się Narodowy Instytut Kultury „Polonika”.

W centrum umieszczono figurę Matki Boskiej – ciągnie dalej A. Tkaczuk. – Obecnie rzeźba jest bardzo zniszczona i rozsypuje się. Jeszcze przed II wojną światową figura była w zadawalającym stanie. Jej wysokość – to około 10 m. Odrestaurować figurę jest praktycznie niemożliwie, dlatego postanowiono zastąpić ją jej kopię. Dwie inne rzeźby są mniejsze – po ok. 5 m. Zachowały się dość dobrze. Po lewej od Matki Boskiej stoi figura św. Antoniego Padewskiego. Prawie identyczną możemy oglądać w kościele św. Piotra i Pawła w Łucku. Po prawej – figura św. Jana Nepomucena.

Według historyka, prawdopodobnie ta rzeźba była pierwszą figurą tego świętego w Rzeczypospolitej. Wzniesiono ją w 1711 r., święty zaś został kanonizowany w 1729. Dlaczego  ak się stało – na razie pozostaje tajemnicą i czeka na badaczy. Na razie trwają prace konserwatorskie, ale już wkrótce można będzie zobaczyć odnowione zabytki.

Dawna brama stała się cerkwią

Jedyną zachowaną budowlą z dawnego kompleksu pałacowego, zamieszkałego początkowo przez Jaruzelskich, a później Wilgów – jest stara brama wjazdowa do majątku. Pałac właścicieli majątku spłonął około 1870 r – jak twierdzi Arkady Tkaczuk. Dlatego bramę wjazdową pod koniec XIX w. przekształcono na budynek mieszkalny.

– W tym czasie zamurowano arkę, przez który przejeżdżano bryczką. W budynku zainstalowano ogrzewanie kominkowe – twierdzi historyk. – Po jakimś czasie na piętrze urządzono kaplicę. Gdy właściciele zubożeli i przenieśli się do wioski Nowosiółki, ten budynek oddano parafii rzymskokatolickiej. Możliwe, że umieszczono tu przykościelny szpital.

Arkady Tkaczuk twierdzi, że oryginalny wygląd budowli przedstawiony jest na rysunku Napoleona Ordy. Artysta przedstawił go około 1875, gdy był w Hołobach. Budowla miała kopułę na dachu, sam dach był spadzisty. Później kopułę rozebrano. Gdy w 2006 r. budowlę przekazano parafii św. Piotra i Pawła Kijowskiej Cerkwi Prawosławnej, przeprowadzono w niej generalny remont. Stylizowaną kopułę odtworzono według rysunków Napoleona Ordy.

Zamiast oficyny – jedynie mury

Na miejscu kolejnej budowli dawnego wspaniałego pałacu stoi dziś ruina. Dawniej była tu oficyna. Według zamysłu architektów nie łączyła się z głównym gmachem pałacu, lecz stała obok. Po pożarze ten budynek postanowiono przebudować, by uczynić mieszkalnym..

– Jedynym świadectwem, jak ta oficyna wyglądała pierwotnie jest również rysunek Napoleona Ordy z 1876 r. – opowiada dalej krajoznawca. – Na rysunku zamiast pseudobarokowej fontanny widnieje niska budowla oranżerii. Zbierano się tam na poobiednią kawę. Ta część budowli, obecnie piętrowej i plaskiej, była wysoką piętrową salą, która pełniła rolę sali koncertowej.

Zniszczone skrzydło pałacu, fot. Ludmyła Pryjmaczuk

W tym budynku, który teraz jest ruiną, mieszkali ostatni właściciele Hołobów – Maria Karolina Mianowska i jej małżonek Leopold. Oprócz niego był tu niewielki park i sad. Pierwsi sowieci, gdy przyszli na Wołyń, wysiedlili Mianowskich, a ich budynek zajęli na pałac kultury. Aż do 1989 r. mieścił się tu internat dla dzieci.

– Pracowałam tutaj – mówi mieszkanka Hołub Ludmiła Sadowa. – W sali koncertowej była jadalnia. Wiem dużo o majątku od prawnuczki Karoliny Roniker-Mianowskiej, Ałły Preobrażeńskiej-Roniker. Opowiadała, że w parku jej prababcia wysadziła dwie grabowe aleje, a dla Leopolda Mianowskiego – specjalny gatunek jodły, pachnącej jabłkami. Mąż chorował na gruźlicę. W tamtych czasach uważano, że aromat tych jodeł ma właściwości lecznicze. Część parku zachowała się do dziś.

W parafii – czterech wiernych

Jak opowiada Ludmiła Sadowa, Ałła Preobrażeńska-Roniker jest znaną ukraińską malarką, mieszkająca w Polsce. Urodzona na terenach Kirowogradu, przed wtargnięciem Rosjan wielokrotnie odwiedzała swą małą ojczyznę. Pozostawiła na pamiątkę po sobie kilka swoich obrazów, które obecnie eksponowane są w kościele św. Michała Archanioła. Ałła namalowała też herby wszystkich właścicieli majątku, które również można oglądać w kościele.

– Katolików w Hołobach mamy jedynie czworo – w tym ja i moja matka, która jest Polką – opowiada Ludmiła. – Ale nasz kościół działa. Co niedzieli przyjeżdża do nas ksiądz Aleksander Łukaszczuk z Kowla i odprawia nabożeństwo. Aż dziwne, że nasz kościół ocalał w sowieckich czasach. W kościele urządzili oni magazyn nawozów chemicznych. Sól do dziś występuje ze ścian.

Według A. Tkaczuka, pierwszy kościół w 1700 r. wybudowali Jaruzelscy. W 1708 r. spaliły go wojska szwedzkie podczas wojny północnej. Prawdopodobnie na jego fundamentach wybudowano później kościół św. Michała Archanioła. W 1783 r. Ludwik Wilga wybudował dla grekokatolików cerkiew św. Jerzego i przebudował istniejąca świątynię katolicką.

Arkadiusz Tkaczuk obok figury Matki Bożej, fot. Ludmyła Pryjmaczuk

Kościół jeszcze parokrotnie był niszczony i odbudowywany od nowa – twierdzi Tkaczuk. – W 1786 r. w wieżę trafił piorun. Ludwik Wilga ją odbudował. Po raz kolejny kościół w czasie I wojny światowej wysadzili Niemcy. Rozebrali również wieżę. Gdy Hołoby znalazły się w Rzeczypospolitej, miejscowe władze odbudowały świątynię po raz kolejny. Za sowietów był tu magazyn nawozów sztucznych.

Ludwika opowiada, że kościół w 1992 r. zwrócono wiernym. powrócił tu cudowny obraz MB Częstochowskiej, wywieziony po II wojnie światowej. W 2006 r. polsko-ukraińska grupa konserwatorów zakończyła odnawianie fresków na stropie kościoła. Obecnie świątynia św. Michała Archanioła posiada status zabytku narodowego.

Cerkiew św. Jerzego została wybudowana przez Ludwika Wilgę w 1783 r., ale drewniana dzwonnica jest starsza od świątyni. W okolicach są jeszcze inne zabytki: cerkiew Narodzin NMP w wsi Poginki, stary cmentarz katolicki w Hołobach czy wojskowa nekropolia poległych podczas I wojny światowej we wsi Świdniki, wybudowana w latach 1930. Ogółem na trasie turystycznej, opracowanej w gminie Hołoby przy wsparciu Ukraińskiej Fundacji Kultury, jest 11 obiektów. Na razie w gminie rozwija się infrastrukturę turystyczną i szuka możliwości i sponsorów do odbudowy majątku Jaruzelskich – Wilgów.

W gminie są pewni, że turyści dopiszą. Tuż po prezentacji trasy pierwsze grupy odwiedziły miejscowość. Teraz oczekiwani są również turyści z Polski.

Ludmyła Pryjmaczuk

Tekst ukazał się w nr 23-24 (435-436), 19 grudnia – 15 stycznia 2023

X