Henryk Jarecki (1846–1918) Grono muzyków polskich w 1860 roku, wśród nich są dwaj nauczyciele Henryka Jareckiego: Stanisław Moniuszko i August Freyer

Henryk Jarecki (1846–1918)

W 105. rocznicę śmierci

18 grudnia 1918 roku we Lwowie zmarł Henryk Jarecki. Odszedł w niespełna dwa tygodnie po swoich 72 urodzinach, w niezwykle dramatycznym dla miasta i kraju momencie dziejowym. Został pochowany 20 grudnia w samym sercu Łyczkowskiej nekropolii, która zaledwie miesiąc wcześniej była areną krwawych starć. Spoczął w odległości kilkudziesięciu metrów od tego miejsca, gdzie 21 listopada padł z bronią w ręku 14-letni Jurek Bitschan. Spoczął nieopodal kwatery „Żelaznej Kompanii”, kryjącej prochy żołnierzy powstania listopadowego, w którym z zaborcą walczyli również jego warszawscy przodkowie. Spoczął tam, gdzie snem wiecznym śpią zasłużeni dla sceny lwowskiej śpiewacy i muzycy orkiestrowi, aktorzy i reżyserzy, scenografowie i libreciści, z którymi za życia współpracował owocnie jako kompozytor i wieloletni dyrygent opery polskiej. Tak jak za życia unikał rozgłosu i sławy, tak dziś nie posiada nawet lakonicznej inskrypcji nagrobnej na Cmentarzu Łyczakowskim. Kim był Henryk Jarecki? Czym zasłużył się dla Lwowa i muzyki polskiej? Czym dla niego, przybysza z Warszawy, stał się Lwów, miasto, które sam wybrał jako swoje miejsce na ziemi i z którym na prawie półwieku związał swoje losy, pozostając tu do końca życia, na dobre i na złe? Przypadające w grudniu rocznice zarówno urodzin kompozytora, jak też jego śmierci skłaniają doprzybliżenia sylwetki tego twórcy, o którym pisałam już w marcowym numerze „Kuriera Galicyjskiego” przy okazji 130. rocznicy prapremiery we Lwowie jego opery „Barbara Radziwiłłówna”.

Młody Henryk Jarecki

Dzieciństwo nad Wisłą

Henryk Jarecki urodził się 6 grudnia 1846 roku w Warszawie. Przyszedł na świat w zabytkowym domu na Kanonii w rodzinie, w której zawód muzyka dziedziczony był przez męskich potomków w kolejnych pokoleniach. Był synem organisty, pedagoga i kompozytora, wychowanka szkoły pijarskiej w Warszawie, kierownika muzyki kościelnej przy katedrze św. Jana i członka Archikonfraterni Literackiej, członka orkiestry Teatru Wielkiego Józefa Jareckiego oraz wnukiem noszącego takież imię profesora konserwatorium warszawskiego z czasów Józefa Elsnera. Dziadek, który zmarł kilka lat przed przyjściem Henryka na świat, pochodził z miejscowości Trzciel nad Obrą w historycznej Wielkopolsce, od dwudziestego pierwszego roku życia działał w Warszawie jako kompozytor i organista, był uczestnikiem powstania listopadowego i stał się protoplastą czterech pokoleń muzyków. Obaj zasłużeni dla kultury muzycznej Warszawy przodkowie Jareckiego spoczywają na Cmentarzu Powązkowskim. Matka kompozytora, Ludwika z Pietrasiewiczów, z którą łączyły go serdeczne więzy synowskiej miłości i szczerego przywiązania, pochodziła ze znanej, niegdyś zamożnej, lecz podupadłej w czasie insurekcji kościuszkowskiej rodziny z Litwy. „Byłem dzieckiem brzydkim, chorowitym i zeszpeconym ospą” – napisze Henryk o sobie po latach. Dzieciństwo spędził na Pradze, w domu swego wuja Pietrasiewicza. Z czasem Jareccy, zakupiwszy grunt w tej dzielnicy, zbudowali własny dom nad Wisłą.

Muzyczne początki. Pierwsze kroki w teatrze.

Pierwszymi nauczycielami muzyki Henryka byli jego ojciec i Józef Meller. Przygodę z teatrem rozpoczyna w dwunastym roku życia, bowiem w tym wieku należy już do zespołu Warszawskich Teatrów Rządowych, początkowo zapewne jako chórzysta. Lekcje dyrygentury, gry na fortepianie i kontrabasie pobiera wówczas u słynnego warszawskiego organisty i kompozytora Augusta Freyera. W roku 1858 z Wilna do Warszawy przeprowadza się Stanisław Moniuszko i obejmuje posadę dyrygenta Warszawskich Teatrów Rządowych. Pięć lat później wybucha powstanie styczniowe. Przebyte choroby i reumatyzm nie pozwalają 17-letniemu wówczas Jareckiemu na wzięcie czynnego udziału w zrywie narodowym. Postanawia pracą i talentem służyć sprawie narodowej. W 1864 roku, jako 18-letni młodzieniec zostaje kontrabasistą w orkiestrze teatralnej. Na tej posadzie pozostanie 7 kolejnych lat, co pozwoli mu dogłębnie poznać cienie i blaski pracy w teatrze. Tu zdobywa pierwsze doświadczenia, tak przydatne potem we Lwowie. W swoim pamiętniku zanotuje po latach: „Ówczesny skład teatrów warszawskich, dramatu, komedyi i opery, przedstawiał się imponująco. Bakałowicz, Palińska, Rakiewicz, później Modrzejewska, Żółkowski, Królikowski, Panczykowski, Rychter, Chęciński, Świeszewski, oto nazwiska wybitniejszych artystów dramatu. W operze Rivoli, Dobrski, Miller, Troschel, przy pulpicie dyrygenta Moniuszko. Nic dziwnego, że mając ich ciągle przed sobą i podziwiając mistrzowską grę i śpiew każdego z nich, stałem się zbyt surowy, zbyt wymagający od innych. Szczególnie gra i śpiew Juliana Dobrskiego wywarły na mnie wrażenie głębokie, ale bo też było to prawdziwe zjawisko w świecie artystycznym”.

Teatr Wielki w Warszawie, otwarty w 1833 roku. Źródło: polska-org.pl

Warszawa, ta przed wybuchem powstania i ta wyludniona nieco, objęta represjami po jego upadku, wywarła niezatarte piętno na osobowość młodego artysty.Wychowany w mieście, nad którym górowała złowieszczo nowo wzniesiona przez zaborców Cytadela Aleksandrowska, a prawie 1/5 mieszkańców miasta stanowili żołnierze stacjonującego tu 25-tysięcznego garnizonu, nauczył się doceniać każdy przejaw wolności i funkcjonować w realiach dalekich od tych sprzyjających rozwojowi sztuki narodowej. Zwierzchnikiem teatru był natenczas carski namiestnik, pogromca Powstania Iwan Paskiewicz. Jemu to podlegał mianowany przez władze prezes Dyrekcji Warszawskich Teatrów Rządowych (WTR), na ogół wojskowy. „Niemniej szczegółowe nawet decyzje dotyczące repertuaru, gaż, urlopów i etatów artystów zapadały w Petersburgu. Porządku w mieście – i w teatrze – pilnował oberpolicmajster. Opery wykonywane w języku polskim, tak jak utwory w programach koncertów (nawet bisy!), wymagały zatwierdzenia w Warszawskim Komitecie Cenzury, mieszczącym się przy ul. Miodowej 22. Z czasem wprowadzono również obowiązek cenzurowania nut, w obawie przed szyfrowaniem w nich nieprawomyślnych informacji”.A mimo to teatr okazał się dla młodego Jareckiego, zagrożonego poborem do wojska zaborcy, miejscem bezpiecznym – praca w teatrze rządowym ustrzega go przed tym niebezpieczeństwem. Chociaż spędził w rodzinnym mieście zaledwie trzecią część życia, to Warszawa i warszawscy muzycy ukształtowali go jako Polaka i kompozytora. Wisła, nad którą spędził dzieciństwo i młodość, i w której odmęty tak lubił jako dziecko wpatrywać się z nadbrzeżnych skarp, pozostała dla niego do końca życia obiektem tęsknoty i zarazem symbolem nieujarzmionego miasta. Da temu wyraz w skomponowanej już we Lwowie hymnicznej pieśni patriotycznej „Straż nad Wisłą”, która wykonywana w tamtym czasie przez liczne chóry lwowskie stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych jego utworów i zyskała ogromną popularność.

Uczeń Moniuszki

Z chwilą zatrudnienia w orkiestrze teatralnej, w tym samym roku 1864, Jarecki zaczyna nowy, tak ważny, etap w swojej edukacji muzycznej. Dzięki protekcji starszego brata Aleksandra, pianisty, zostaje uczniem Moniuszki. „Dwa razy w tygodniu pędziłem po południu na Wierzbową, Niecałą, później na Nowy Świat, z dużą książką pod pachą” – wspominał po wielu latach. Mistrza i ucznia połączyły nie tylko wspólne ideały i cele artystyczne, ściśle zawodowe, ale również silna więź „ziomkowska”: przodkowie obu pochodzili z terenów Litwy. Moniuszko miał bez wątpienia ogromny wpływ na kształtowanie osobowości artystycznej Jareckiego. Był dla niego przede wszystkim wzorem twórcy stojącego w służbie narodowi, ale też i człowieka, którego przywiązanie do swej małej ojczyzny i tradycyjnych wartości nie mogły nie inspirować.„Dziwny urok miała dla mnie postać twórcy „Halki”: – wspominał Jarecki po wielu latach swego profesora – małomówny, cichy, a jednak imponujący. Patrząc na niego wyobrażałem sobie w myśli typ zacnego i poczciwego Litwina. Jego przywiązanie do kraju i rodziny było wprost rozczulające. Szczególniej lubiał nam rozpowiadać o Wilnie, za którem też zawsze tęsknił”. Dr Kazimierz Jarecki, najstarszy syn kompozytora, opierając się na wspomnieniach ojca z czasów warszawskiej młodości, potwierdzał: „[…]przez okres lat czterech, jest Jarecki jedynym uczniem, któremu Moniuszko poświęcił się w zupełności, w którego starał się przelać całą swoją rozległą wiedzę muzyczną, którego dopuścił do zupełnej zażyłości i traktował jak gdyby członka własnej rodziny”.Dowodem bliskich, serdecznych relacji łączących Jareckiego z rodziną Moniuszków są choćby jego kompozycje na wiolonczelę, fortepian czy organy,powstałe na prośbę pani Moniuszkowej z myślą o uczczeniu jej męża w dniu imienin, obchodzonych 8 maja, kiedy to były wykonywane przez dzieci solenizanta, Bolesława i Jadwigę. Moniuszko zaś włącza utwory zdolnego ucznia do programów własnych koncertów kompozytorskich, powierza mu prowadzenie swoich dzieł, cieszy się z jego pierwszych sukcesów kompozytorskich, które skrupulatnie odnotowuje w swoim notatniku. Być może to właśnie od swego profesora usłyszał Jarecki po raz pierwszy o Lwowie. Twórca polskiej opery narodowej odwiedził miasto w lutym 1865 roku.Trzytygodniowy pobyt Moniuszki pod Wysokim Zamkiem okazał się owocny pod względem artystycznym (odbyły się trzy koncerty kompozytora – 22, 24 i 26 lutego) i finansowym. Trzykrotnie wykonano osnute na kanwie mickiewiczowskiej „Widma”, a kantata ta na lwowskich afiszach występowała pod nieocenzurowanym tytułem „Dziady”. Moniuszko miał okazję spotkać się we Lwowie z osiadłym tu uczniem Chopina, Karolem Mikulim. Siedem miesięcy po lwowskim tournée, 28 września, odbyła się warszawska premiera okrojonego przez cenzurę „Strasznego dworu” Moniuszki, w której 19-letni Jarecki, jako członek orkiestry zapewne brał udział. Czy mógł wtedy przypuszczać, że po upływie 12 lat triumfalnie wprowadzi to dzieło swego mistrza w postaci oryginalnej, nie zniekształconejna scenę lwowską już jako dyrygent Teatru Skarbkowskiego?

Henryk Jarecki na tableau, przedstawiającym kompozytorów polskich (drugi od lewej w trzecim rzędzie od dołu)

Jak relikwia przechowywany był w rodzinie podarowany Jareckiemu przez Moniuszkę notatnik z dedykacją. Ofiarowany na cztery lata przed udaniem się do Lwowa – ze słów Stanisława Niewiadomskiego – zapełniał się stopniowo nowymi kompozycjami, powstałymi już pod Wysokim Zamkiem. Było to „okazałe skórzane album z klamrą złocistą i na kluczyk zamykane, mieszczące wewnątrz kilkaset stronic nutowych. Na pierwszej karcie widnieje następujący napis: „1868 20.III. Najmilszemu i najlepszemu uczniowi mojemu Henrykowi Jareckiemu na szkice jego pięknych myśli, poświęca St. Moniuszko”. Tak szczegółowy opis sugeruje, że Niewiadomski, znany lwowski kompozytor, pedagog i krytyk muzyczny, z Jareckimi zaprzyjaźniony, musiał mieć w ręku ten cenny manuskrypt.

Epizod poznański w drodze do Lwowa

Grudzień roku 1871 stał się momentem przełomowym w karierze utalentowanego 25-latka. Dwa poniesione w krótkim czasie ciosy wpływają na podjęcie istotnych decyzji, które miały zaważyć na dalszej jego karierze muzycznej. 18 grudnia w Warszawie umiera na tyfus kuzyn i serdeczny przyjaciel Jareckiego, Kazimierz Raczyński, z którym przez pewien czas mieszkał na Lesznie, dzielił zainteresowania literaturą i filozofią, odbył też pamiętną wycieczkę statkiem parowym do Płocka (pod jej wrażeniem miała powstać Sonata na wiolonczelę i fortepian). Sześć dni później, w Wigilię tegoż roku, w wieku 53 lat umiera ojciec Henryka – Józef Jarecki. Utrata przyjaciela i ojca przyśpieszają decyzję o wyjeździe z Warszawy. Przyjmuje więc propozycję dyrektora teatru Poznańskiego Stanisława Dobrzańskiego objęcia stanowiska kapelmistrza. To właśnie ten teatr, w którym szlify dyrygenckie zdobywa w ciągu trzech ostatnich miesięcy sezonu (od stycznia do marca 1872 roku), staje się swego rodzaju trampoliną do objęcia takiej samej funkcji w nowopowstającej operze polskiej w Teatrze Skarbkowskim w stołecznym Lwowie.

Ostatni gest Moniuszki

Na to stanowisko poleci go na kilka miesięcy przez swoim zgonem Moniuszko. Był to gest tyleż epokowy dla samego Jareckiego, co dla historii opery polskiej w ogóle. Mistrz, któremu losy ulubionego ucznia nie były obojętne, do końca życia będzie śledzić jego sukcesy. Pod datą 18 lutego 1872 roku w swoim notatniku Moniuszko z satysfakcją odnotuje wyróżnienie I i II nagrodą w konkursie Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego następujących utworów Jareckiego: Sonaty wiolonczelowej D-dur i Psalmu CXIII Pan chce królować. Doczeka udanego debiutu swego wychowanka 1 kwietnia za pulpitem dyrygenckim Teatru Skarbkowskiego i wystawienia pod jego batutą 6 kwietnia „Halki” z udziałem czołowych warszawskich solistów: Marii Kwiecińskiej (Halka) i Franciszka Cieślewskiego (Jontek), inaugurującej działalność opery polskiej w mieście nad Pełtwią.

3 czerwca Jarecki poprowadził we Lwowie wykonanie ballady Moniuszki „Czaty” we własnym opracowaniu na głos i orkiestrę, we wspaniałej interpretacji Teodora Borkowskiego. Nazajutrz, 4 czerwca w Warszawie pod wieczór Stanisław Moniuszko niespodziewanie w wieku 53 lat umiera na atak serca. Odtąd to na barkach rozpoczynającego dopiero karierę kompozytorską Henryka Jareckiego spoczywać będzie obowiązek kontynuacji dzieła zapoczątkowanego przez ojca polskiej opery narodowej. Wzorem swego mistrza, i jako dyrygent i jako kompozytor, podejmie to zadanie godnie i z poświęceniem, z całą odpowiedzialnością i świadomością jego wagi. Stanie się nie tylko niestrudzonym krzewicielem muzyki Moniuszki na terenie zaboru austriackiego, przede wszystkim we Lwowie i Krakowie, ale wobec restrykcji obejmujących ziemie pod zaborem rosyjskim i pruskim, nie zmarnuje dziejowej szansy, by to właśnie ze Lwowa uczynić główny ośrodek kultywowania polskiej twórczości operowej, którą wzbogaci o własne wartościowe dzieła.

Joanna Pacan-Świetlicka

Tekst ukazał się w nr 22 (434), 30 listopada – 18 grudnia 2023

X