Grecka tragikomedia

Rezerwując w marcu bilet do Aten, nie wiedziałem, że trafię akurat na referendum 5 lipca.

Już wiadomo, że większość Greków przegłosowała na „NIE” („OXI”), nie zgadzając się z wymaganiami międzynarodowych kredytorów odnośnie wprowadzenia działań oszczędnościowych w Grecji. Jeszcze wieczorem na placu przed parlamentem Grecy cieszyli się, że „wygrała demokracja”. Ale raczej był to śmiech przez łzy.

Kiedy zapytałem przechodnia z flagą Grecką czy nie boi się, że jego państwo wyjdzie ze strefy euro, spokojnie odpowiedział, że „wyjdziemy z Unii Europejskiej i wrócimy do drachm (grecka waluta)”.

Jeżeli wrócicie do swojej waluty, to ona zacznie szybko tracić na wartości i będzie jeszcze trudniej spłacić dług państwa – zaoponował mój kolega. – Jeżeli nie chcą nam pomagać (chodziło o Komisje Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy), to musimy jakoś reagować – padła odpowiedź od Ateńczyka.

Przyjemne, ale trochę dziwne było oświadczenie, że podróż komunikacją publiczną w Atenach będzie bezpłatna przez cały tydzień. Władze zdecydowały się na taki krok aby „ułatwić mieszkańcom Aten życie w trudnym okresie dla ich kraju”. Po rozmowie z Kostasem, starszym mężczyzną, który od lat 60. mieszka w Atenach, rozumiem, że trudny okres trwa już od dość dawna.

– Jeszcze przed wprowadzeniem euro Grecja więcej traciła pieniędzy niż zarabiała – analizuje sytuację Kostas. – A po wejściu do strefy euro wzrost wydatków okazał się jeszcze większy. Wynagrodzenia pracowników budżetówki wzrosły o połowę. Ważnym czynnikiem jest również unikanie płacenia podatków. To spowodowało, że różnica pomiędzy wydatkami i przychodami wyszła spod kontroli. Poziom zadłużenia osiągnął takiego punktu, że Grecja nie była w stanie spłacić swoich długów i została zmuszona do szukania pomocy w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, z prośbą o nowe duże kredyty. Cena, jaką Grecy zapłacą, będzie wysoka – dodaje ze smutkiem Kostas.

Teraz Grecja godzi się na wprowadzenie prawie wszystkich reform, które wcześniej zdecydowanie odrzucała (m.in. na podwyżkę podatku VAT, reformę systemu emerytalnego i administracji publicznej) w zamian na kolejny kredyt z Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Chociaż ministrowie finansów państw strefy euro mają wątpliwości stosownie przeprowadzenia tych reform. Niezależnie od tego co zrobi Grecja, minie sporo czasu zanim kryzys się skończy.

Eugeniusz Sało
Tekst ukazał się w nr 13 (233) 17 lipca – 13 sierpnia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X