Geniusz Jana Pawła II

Geniusz Jana Pawła II

W dniach 20 i 21 kwietnia 2023 roku w domu księży i braci paulistów we Lwowie odbyły się kolejne dwa spotkania sympatyków kultury chrześcijańskiej. Tym razem tematem wiodącym była postać św. Jana Pawła II i znaczenie jego pontyfikatu dla każdego z nas.

W obliczu ataków na papieża Polaka, jak również z powodu tego, że wyrasta nowe pokolenie, które nie miało okazji osobiście go spotkać, potrzeba, abyśmy dali dziś świadectwo prawdzie, kim był ten niezwykły człowiek i czego dokonał w świecie oraz w naszym życiu.

Oba spotkania tradycyjnie rozpoczęliśmy od modlitwy. Ponieważ trwa okres wielkanocny, br. Adam Szczygieł zaproponował – nieznaną nam wcześniej – Drogę światła. Nabożeństwo to stanowi kontynuację Drogi krzyżowej i składa się z czternastu stacji, podczas, których rozważane są sceny ewangeliczne od Zmartwychwstania Pańskiego do Zesłania Ducha Świętego. W 2002 roku Kościół oficjalne zatwierdził Drogę światła i zalecił do odprawiania w naszych wspólnotach.

Po modlitwie, każdy z uczestników zarówno jednego jak też drugiego spotkania miał okazję wypowiedzieć się na temat osoby Jana Pawła II. Ze zrozumiałych względów – ograniczonej ilości miejsca na szpaltach gazety, poniżej zostały przedstawione tylko fragmenty poszczególnych wypowiedzi.

Papież zmienił świat

O tym, że Polak, Słowianin jest papieżem, dowiedziałam się podczas lekcji na Uniwersytecie Lwowskim. Powiedziała nam o tym profesor Ryboszatko. Trwał Związek Radziecki i nie był to łatwy czas dla Kościoła, a tymczasem na Uniwersytecie Lwowskim zostało nam to ogłoszone. Profesor jeszcze wtedy powiedziała: „No, oczywiście coś teraz zmieni się w tym świecie”. Nikt jeszcze nie wiedział, co.

Dla mnie w czasach Związku Radzieckiego wszystko było zamknięte. Nie wiedziałam, co dzieje się za granicą. I od tej chwili zaczęło się dla mnie odkrywanie świata, który istniał poza granicami Związku Radzieckiego.

I oczywiście, w pierwszej kolejności wszyscy Polacy mieli nadzieję, że coś zmieni się w Związku Radzieckim w odniesieniu do Kościoła. Wszystko się sprawdziło (łzy).

Papież zmienił świat i wszyscy są o tym przekonani. Każdy zdrowo myślący człowiek wie o tym, że ten papież Polak, Słowianin zmienił świat. My jesteśmy tego świadkami. Zaczęło się od Polski oczywiście i poszło na cały świat. Nigdy nie zapomnimy tego papieża. I oczywiście, jest on święty.

Chciałam jeszcze dodać, że w moim życiu było pewne zdarzenie. Miałam współpracowniczkę, niewierzącą, ale jakoś tam teoretycznie należącą do Cerkwi rosyjskiej. Jej siostra mieszkała w Odessie i miała syna. Kiedy zaczął się walić Związek Radziecki, ten chłopak poprosił o chrzest. Miał może 14, może 16 lat. Ochrzczono go w cerkwi rosyjskiej w Odessie. Po jakimś czasie moja współpracowniczka przyszła do pracy i powiedziała, że jej siostrzeniec Olek podjął decyzję, by z rosyjskiej Cerkwi przejść do Kościoła greckokatolickiego. I przeszedł. Po jakimś czasie pojechał z pielgrzymką z ukraińskiej grekokatolickiej Cerkwi do Rzymu. Mieli tam spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. I kiedy Olek wrócił z Rzymu, powiedział rodzicom, że będzie katolikiem rzymskim i został nim. To historia, o której dowiedziałam się z ust jego cioci.

Józefa

Błękitne oczy

W dniu wyboru papieża Polaka, 16 października 1978 roku, ryczeliśmy w domu jak bobry – z radości. Mama, siostra i ja. Tato niestety nie dożył tego czasu, a dla niego to byłoby też coś nadzwyczajnego. I to, co teraz słyszę w telewizji, to po prostu w głowie się nie mieści – jak można takie brudy wylewać na Jana Pawła II.

Ale chcę powiedzieć o czymś innym. Nie wiem, czy ktoś zauważył jakie Jan Paweł II miał oczy. Były one szarobłękitne, z przewagą błękitu. I były bardzo piękne, a ja je widziałam z bliska. I od papieża emanowało takie ciepło. Twarz była taka gładziutka, jak u niemowlaka. Gdy stało się koło niego, to człowiekowi po prostu nogi miękły.

Jestem bardzo szczęśliwa, ja i moja rodzina, że żyliśmy właśnie w tym samym czasie, kiedy żył Jan Paweł II. Nie później, gdy słuchalibyśmy tylko opowiadań o nim, ale w tym samym czasie. My tym żyliśmy, my to przeżyliśmy.

Małgorzata

Geniusz

Jan Paweł II dla mnie był wzorem. Zawsze mówiłem, że taki jak on, może się pojawić raz na tysiąc lat. Uważałem go za geniusza, pod każdym względem. I potem życie pokazało, jaką rolę odegrał w historii. Przede wszystkim on, Brzeziński i Reagan, po prostu, bez krwi zwalczyli ten komunizm.

Teraz chcę powiedzieć, jak ja odbieram obecne wydarzenia, że akurat Polska stoi w gardle całej Europie. Stoi w gardle, gdyż podejmuje wyzwania, które stara Europa nie jest w stanie podjąć. Bo stara Europa liczy na siebie, że niby od nich wszystko zależy. A tymczasem Polska walczy o swoje miejsce w tej Europie.

Daj Boże, żeby stara Europa zaczęła się nawracać do wiary. Ja i na pewno wszyscy pamiętają, dzięki komu ta wiara chrześcijańska nie zgasła w świecie – przede wszystkim dzięki Polsce.

Te napaści na naszego papieża świadczą jedynie o tym, że chce się tę rolę papieża Polaka i Polski obniżyć. Te próby były podejmowane już parę lat temu. A teraz już widać, że to się utrzymuje i kto stara się to robić. Nigdy jednak świat nie zwątpi w jego świętość. I myślę, że ludzie na całym świecie powstaną i nie pozwolą znieważać Jana Pawła II.

Jeszcze chcę dodać coś z własnego życia. Pamiętamy zamach na niego Ali Agcy. Papież po takich strzałach powinien był stracić życie. Był ranny na tyle poważnie, że tylko Pan Bóg mógł go utrzymać przy życiu. A najważniejsze, było to, że papież przebaczył zamachowcy. I to było dla mnie takie niezwykłe. Nie mogłem sobie wyobrazić, że można przebaczyć swemu zabójcy. Również miałem w życiu podobną sytuację.

Aleksander

Kontynuuje Małgorzata, żona Aleksandra

W 2000 roku naszemu sąsiadowi urodziła się córka. On wiwatował strzelając ze swojego okna z dubeltówki. Mąż wyjrzał przez okno i kula rozerwała mu cały policzek. Później interweniowała policja i aresztowano sąsiada. Gdy mąż był w szpitalu i wraz z córką przyszłyśmy do niego, od razu powiedział: „Ja mu przebaczam. Jeśli papież mógł przebaczyć, to ja też mogę. Ja mu przebaczam. Niech żyje – dziecko mu się urodziło, niech wychowuje dziecko” – to były słowa męża.

Rozumiał prostych ludzi

My, dziś tutaj obecni, wszyscy mieliśmy okazję witać Jana Pawła II we Lwowie. Za pośrednictwem telewizji zawsze byliśmy zorientowani, co się dzieje w Watykanie. Przecież papież Polak zawsze był dla nas tak bliski i mieliśmy zaszczyt, że należymy do jednego z nim narodu.

Był zwykłym człowiekiem. Pracował jako robotnik w kamieniołomie. Uważaliśmy, że duchowni są dalecy od pracy fizycznej, a w przypadku Jana Pawła II widzieliśmy, że jako człowiek pracy był bliski ludziom zwykłym i głęboko rozumiał ich potrzeby.

Mieliśmy szczęście tutaj we Lwowie, w dniach wizyty Jana Pawła II, uczestniczyć w Mszach świętych, które on odprawiał. Pamiętamy tę atmosferę, kiedy wszystkie ulice były wypełnione przez mieszkańców Lwowa, oczekującymi orszaku z papieżem. Niektórzy z nas nawet kilka razy dziennie pilnowali takiej chwili, gdy można było się spotkać z papieżem. Ja na przykład miałem szczęście, ponieważ mieszkam przy ulicy, prowadzącej do Brzuchowic, gdzie Jan Paweł II odpoczywał, więc miałem okazję widzieć papieża w jego papamobile kilka razy. To było bardzo wzruszające, że z tak bliska można było zobaczyć Ojca Świętego.

Mam jeszcze rodzinne wspomnienia właśnie z dnia 2 kwietnia, gdy Jan Paweł II odchodził do Domu Ojca. W tym dniu obchodziliśmy w rodzinie dzień urodzin mojej matki i również mojej śp. siostry. I właśnie wtedy doświadczyliśmy tego szoku, że papież odchodzi. Za pośrednictwem telewizji można było łączyć się wtedy ze Stolicą Apostolską. Było to dla nas wielkie przeżycie, do pewnego stopnia tragedia. Pamięć o Janie Pawle II wciąż w nas trwa, często go wspominamy. Teraz, gdy padają jakieś oszczerstwa wobec niego, to po prostu odrzucamy te wszystkie rzeczy.

Janusz

Nie lękam się

Są w życiu takie momenty, które się zapamiętuje. Jak ten pierwszy biały dym nad Kaplicą Sykstyńską, po wyborze Jana Pawła II. Nie mogliśmy w to uwierzyć, płakaliśmy, modliliśmy się, że naprawdę, nasz, nasz człowiek, Polak, jest papieżem, że nigdy wcześniej tego nie było… To było bardzo mocne wrażenie, z wielkim biciem serca to przyjęliśmy.

Przypominam sobie również jak mówił: „Nie lękajcie się,”. Gdy wychodzę z domu na dłuższy czas, nie boję się, bo Jan Paweł II powiedział, żeby się nie bać, wszystko będzie dobrze. Nie lękam się. Jeżeli siostra wyjeżdża, jestem spokojna, bo z nią zawsze jest modlitwa – różaniec. Jan Paweł II mówił, że jego codzienną modlitwą jest różaniec i zachęcał nas: „Wy też się módlcie”. Dlatego w każdej kieszeni mamy różaniec, uważamy, że tych różańców nie jest za dużo, bo w każdej chwili powinien być pod ręką.

No i gdy przychodzimy do katedry i widzimy obraz Jana Pawła II, modlimy się i mówimy sobie: Boże, on się do nas uśmiecha. Dziękujemy, że jest z nami i wstawia się za nami.

Teresa

Łączył ludzi

Wybór Jana Pawła II na papieża, to był dla mnie po prostu cud. To przedziwne, że mógł tak połączyć ludzi i to nie tylko wierzących. To fantastyczne, że można było ze wszystkimi tak przyjaźnie rozmawiać. To robiło na mnie wielkie wrażenie.

A u nas we Lwowie, papież podniósł rangę Kościoła rzymskokatolickiego. Wszyscy się cieszyli i klaskali, i w Kijowie, i wszędzie, gdzie był, bo głosił prawdę. Ludzie np. teraz odbierają narkotyki jako coś obojętnego albo nawet dobrego, nawet nie używając tych narkotyków. A tymczasem Jan Paweł II wprost powiedział, że narkotyki: „wyniszczają ciało, umysł i serce”. Powiedział to wprost – niszczą i już, i nie ma dyskusji. Jak każdy inny grzech. I to mi się bardzo podobało.

Jarosław

Uratowane życie

Pamiętam bardzo dobrze dzień 2 kwietnia 2005 roku – dzień śmierci Papieża. Byliśmy w kościele św. Antoniego we Lwowie, gdyż pracowaliśmy nad przedstawieniem teatralnym „Pasja”. W tym dniu oglądaliśmy telewizję, przeżywaliśmy wszystko co się działo w Rzymie i modliliśmy się – ciężki to był dla nas dzień.

W tym dniu – jestem o tym przekonany – doznałem prawdziwego cudu. Oglądałem telewizję i nie było jeszcze informacji, że papież umarł, a była już późna godzina. Reżyser przedstawienia, który przyjechał z Francji, pan Różycki, powiedział do mnie: „ Niech pan nie idzie nocą. Tramwaju nie ma, marszrutki nie ma. Niech pan zostanie, tu są pokoje gościnne”. Więc zostałem. Rano uczestniczyłem jeszcze we Mszy, potem poszedłem do pracy, a następnie udałem się do domu. Okazało się, że najbliższy na piętrze sąsiad sprzedał mieszkanie. Otrzymawszy pieniądze urządził taką ucztę, że o trzeciej godzinie w nocy wybuchł pożar i to mieszkanie się spaliło. Gdy spojrzałem na to pogorzelisko, zobaczyłem że drewniane drzwi do mego pokoju są spalone.

To był po prostu cud. Gdybym nie został u św. Antoniego na noc, byłbym już nieboszczykiem, bo zatrułbym się dymem. Moi sąsiedzi, widząc mnie wracającego z pracy, wybiegli na ulicę i cieszyli się, że przeżyłem, bo myśleli, że się udusiłem. Tak, to był cud.

Roman

Czas ucieka, wieczność czeka

Umieranie Ojca Świętego było dla nas przykładem, jak człowiek powinien odchodzić z tego świata. Mimo bólu, mimo cierpienia, do końca trwał na swoim posterunku. Tam, gdzie go Pan Bóg postawił, do czego wybrał go Duch Święty.

Zapamiętałem ten jego ostatni Wielki Piątek, drogę krzyżową w Koloseum, w której Jan Paweł II już nie mógł iść, ale mógł w niej uczestniczyć dzięki telewizji. Siedział w fotelu obejmując krzyż. I widzieliśmy, jak łączył swe cierpienie z cierpieniem Jezusa. Każdy mógł to odebrać jako znak dla siebie. Cierpienie Chrystusa na krzyżu nie było daremne – było odkupieniem człowieka. I papież też ofiarowywał swoje cierpienie i śmierć dla zbawienia świata. On naprawdę to tak przeżywał w swoim życiu i nam to ukazywał.

Jan Paweł II mnie też wyciągnął ze Lwowa. Miałem 33 lata i nigdy w Polsce nie byłem.. Nie miałem jak tam trafić. Sowiecki Sojuz, wymagano zaproszenia od rodziny z Polski…, a cała moja rodzina tutaj mieszka. Gdy się dowiedziałem, że Jan Paweł II w 1991 roku przyjedzie do Częstochowy na spotkanie z młodzieżą, powiedziałem sobie, że ja też muszę tam być. Wsiadłem na rower, wziąłem ze sobą dwa bochenki czarnego chleba, jabłka… Czarny chleb nie czerstwieje tak szybko. Zabrałem też jedną karimatę na bagażnik i pojechałem. Każdego dnia jakieś cuda się działy. Zabierali mnie z drogi ludzie, których nie znałem itd.: „O, proszę do nas, proszę do nas” i tu, i tam. I tak się jechało. I byłem w Częstochowie i widziałem papieża. I trochę świata zobaczyłem.

W 2016 roku znów było spotkanie z papieżem – w Krakowie. I znów pojechałem. Pytali mnie: „A ty co, młodzież?”. Tłumaczyłem: „Mam jubileusz”. „Jaki jubileusz?”.„25 lat temu byłem w Częstochowie, teraz muszę do Krakowa jechać”. W Częstochowie było 1 mln osób, a Krakowie było już 2,5 mln. I widziałem tę młodzież, tych ludzi, tę życzliwość…

Zastanawiałem się, skąd tacy ludzie jak Jan Paweł II się biorą? I znalazłem odpowiedź, kiedy byłem w 2006 roku w Wadowicach i zwiedzałem mieszkanie Wojtyłów. Wtedy zauważyłem, że okna pokoju wychodzą na boczną ścianę kościoła. A na tej ścianie jest zegar słoneczny i tam dużymi literami napis: „Czas ucieka, wieczność czeka”. I myślę, że jak dziecko na to patrzyło, czytało i myślało, to musiało w nim coś zakiełkować.

Bolesław

Polska padnie na kolana

Jak dowiedzieliśmy się, że Polak został papieżem? Przyszła do nas do domu pani prof. Chmielowska i powiedziała: „Wiecie już, że mamy papieża, Polaka?”. Wstaliśmy wszyscy z wrażenia, nikt tego się nie spodziewał. Dostaliśmy jakichś skrzydeł, że właśnie z naszego narodu, że Polak, został wybrany. To było moje pierwsze wrażenie, które zapamiętałam na zawsze.

W tamtym czasie pracowałam w wojewódzkiej radzie we Lwowie jako kierownik jednej z komórek wydziału budownictwa. I kiedy Ojca Świętego wybrano, ja jako młody człowiek, który patrzył na wszystko przez różowe okulary, przyszłam do pracy i powiedziałam: „Jeśli papież przyjedzie do Polski, Polska padnie na kolana”. W pokoju było wówczas pięć osób. No i po dwóch, może trzech tygodniach, przy jakiejś kawie pytają mnie: „Maria, jak to Polska padnie na kolana?”. Od razu pomyślałam, że ktoś doniósł na mnie. Później były konsekwencje, ale to minęło, kartka w tej książce została przewrócona, książka została zamknięta i odłożona na najwyższą półkę.

Najważniejsze dla mnie słowa, które papież wypowiadał, to: „Nie bójcie się, nie lękajcie się”. To było ze szczerego serca, to Pan Bóg, to Duch Święty przez niego przemawiał. I ludzie przestali się bać, zaczęli garnąć się do Chrystusa. I zaczął się chwiać cały obóz socjalistyczny, w Polsce powstała „Solidarność” i u nas tutaj rodziły się patriotyczne ruchy, każdy walczył o swoją godność, o godność człowieka. Papież mówił też: „Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”

Wspominam także czas, gdy Ojciec Święty przebywał u nas we Lwowie w 2001 roku. Pierwsze spotkanie było przewidziane dla katolików rzymskich. Szliśmy wszyscy piechotą na stadion, wystaliśmy Mszę św. i później też wróciliśmy do domu piechotą. I nikogo nogi nie bolały, nikogo głowa nie bolała, wszystko było jak należy. I rzecz najważniejsza, pamiętam piękne niebo, i w pewnym momencie na niebie pojawił się bocian. Jaki to był znak? Przypominam sobie, że aż mi ciarki wtedy przeszły po skórze. Myślę, że to był znak od Pana Boga dla Lwowa i dla nas. Żebyśmy byli bliżej Kościoła.

Maria

Wypłyń na głębię

16 października 1978 roku jako ministrant przyszedłem do kościoła na wieczorne nabożeństwo i usłyszałem: „Zobacz, Polska ma teraz swojego papieża”.

Mówiono o tym od dawna. Juliusz Słowacki pisał:

„Pośród niesnasków Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon:
Dla Słowiańskiego oto papieża
Otwarty tron”.

Wiedziano o tym w naszych kołach i czasem rozmawiano na ten temat. Nikt się tego wprost nie spodziewał, ale zawsze jakoś wierzyliśmy, że w końcu będzie jakaś zmiana na lepsze.

W 1991 roku papież miał przyjechać do Polski. Całe życie pracowałem w złotnictwie, w zakładzie jubilerskim i przyszło zamówienie z Polski, żeby na tę okazję wybić medal i znaczki. Medale srebrne, a znaczki aluminiowe, pokryte lakierem. Zwrócili się do mnie grawerzy, medalierzy, mówiąc, że mógłbym im pomóc, no bo w kościele do Mszy św. służę. Nie wiedzieli jak przedstawić papieża. I ja też się nad tym zastanawiałem. Bo są różne przedstawienia na medalach, na fotografiach, ale papież tym razem przyjeżdża na wschodnią część Polski… Wreszcie znalazłem jeden obrazek z papieżem, błogosławiącym wschodnie tereny Polski – i tak został przedstawiony na medalu.

Pamiętam też wizytę papieża we Lwowie w 2001 roku. Lwów i ulica Stryjska nie widziały takiej rzeki ludzi. Ludzie tłumnie szli w stronę lotniska, a gdy wracali, to było może narodu.

Chciałbym jeszcze coś dodać o tym bocianie, o którym wspomniała pani Maria. Bocian przyleciał od ul. Gródeckiej, ul. Stryjskiej, zakołował nad ołtarzem i odleciał w tym kierunku, z którego przyleciał. Gdy Msza się miała zakończyć, bocian znowu przyleciał i znowu krążył nad ołtarzem i znowu odleciał skąd przyleciał. To właśnie jest ciekawe, że był na początku Mszy św. i przy końcu Mszy św.

Ze słów papieża najwięcej utkwiło mi w pamięci: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”, szczególnie zaś: „tej ziemi”. A ponadto: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”, jak również: „Kościele lwowski wypłyń na głębię”. I nasz Kościół wypływa na głębię…, on płynie dalej, płynie na Wschód. Niesie tę wiarę na Wschód.     

Stanisław

Jak widać z przytoczonych wypowiedzi, wspomnienia o św. Janie Pawle II są wciąż żywe w naszej pamięci. Przypatrując się im głębiej, możemy odnieść wrażenie, że zbliżamy się do pewnej tajemnicy. Tę tajemnicę mogą odsłonić nam słowa z Ewangelii według św. Jana: „Gdyby On nie pochodził od Boga, nie mógłby niczego dokonać” (J 9,33).

Zatem poznawajmy życie i nauczanie św. Jana Pawła II, niewątpliwie będzie to z pożytkiem dla każdego z nas. Prośmy go także o orędownictwo w różnych sprawach, a on będzie się wstawiał za nami.

Maria Baranowa

Tekst ukazał się w nr 9 (421), 16 – 29 maja 2022

X