Fryzura dla „kniehyni” Fot. Iwan Zełenczuk

Fryzura dla „kniehyni”

Po świętach Bożego Narodzenia w karpackich wioskach zaczyna się okres wesel. I pomimo, że w ubiegłym roku ze względu na pandemię wesela nie były wprawdzie tak liczne jak zazwyczaj, Huculi umieją i chętnie się weselą. Dziennikarka Kuriera Galicyjskiego rozmawiała o dawnych tradycjach weselnych ze starszymi i młodszymi Hucułami. Dowiedziała się m.in. o interesującej tradycji zaplatania i uczesania huculskiej „kniehyni” – tak nazywana jest tu panna młoda.

Okazuje się, że w uczesanie karpackiej narzeczonej wplatane jest ponad 50 ozdób. Są to muszelki, guziki, wstążki i nitki. Taka weselna fryzura może ważyć 3–5 kg i wraz z tymi ozdobami szczelnie przylega do głowy. Jest to dość krępujące i czasem bolesne. Ale prawdziwe Hucułki wychodząc za mąż nie zważają na to, bo czegóż się nie uczyni, by w tym najważniejszym dniu, na własnym święcie wyglądać jak prawdziwa „księżna”.

– Tradycja nazywania narzeczonych „kniehyniami” i „knieziami” (czyli w gwarze huculskiej – „księżnami” i „książętami”) jest bardzo stara i zakorzeniła się chyba jeszcze w czasach staroruskich, gdy na naszych terenach panowali książęta i księżne – opowiada Iwan Zełenczuk, krajoznawca z wioski Krzyworównia w Karpatach. Jego matka przygotowywała setki narzeczonych do ślubu. – Wedle wierzeń ludowych, każdy narzeczony i narzeczona w dniu wesela są wielmożami i na nich, jak na prawdziwych władców, zwrócona jest uwaga wszystkich. Oddawane im są honory, przynoszone dary, młodzi rządzą na swoim weselu.

Fot. Iwan Zełenczuk

Weselne stroje młodych są bardzo bogate, wspaniałe. A już fryzura panny młodej jest niezwykle skomplikowana. Takie uczesanie i wplątywanie wszystkich ozdób może potrwać 2–3 godziny.

– Wszystko rozpoczyna się modlitwą. Następnie rodzice błogosławią pracę nad weselną fryzurą i dopiero wtedy zaczyna się tworzenie misternych splotów narzeczonej – opowiada Iryna Kiraszczuk, mieszkanka Krzyworówni, przygotowująca młodych do ślubu. – Podczas tej czynności często za młodą stoją kobiety i przyśpiewują żałosne ślubne przyśpiewki o pożegnaniu z dziewictwem.

Zaplatać pannie młodej fryzurę mogła jedynie kobieta posiadająca autorytet we wsi. Musiała sama żyć zgodnie w rodzinie, nie kłócić się z mężem, być dobrą gospodynią, sprawiedliwą, a jej dzieci miały być zdrowe i mądre. Wdowy i rozwódki, czy kobiety o złej reputacji nawet blisko do narzeczonej nie dopuszczano. Uważano, że zaplatając fryzurę mogą przekazać pannie młodej złą energię własnego życia. Jak twierdzi Iryna Kiraszczuk, było przyjęte, że narzeczona ma mieć długie włosy i obowiązkowo zaplatano je w dwa warkocze jako symbol tego, że młodzi zawsze będą w parze.

Fot. Iwan Zełenczuk

Gdy ktoś miał krótsze włosy, to „przedłużano” je za pomocą „wplotek” – specjalnych ciemnoczerwonych nici, które wplatano w pasma włosów. Około 4–5 cm od czubka głowy wplatano w warkocze czarne grubsze sznury o długości 15 cm. Nawlekano na nie błyszczące guziki – „kostki”. Dalej wplatano kolejne takie same sznury z drobnymi muszelkami. Ponad to wszystko wplatano jasnoczerwone wełniane nici – „poplotki”. Dopiero wówczas takie warkocze układano z tyłu głowy w podkowę.

– Gdy warkocze są już ułożone, na czoło panny młodej nakłada się i zawiązuje z tyłu specjalne „czółko” – kontynuuje pani Iryna. – Wykonane jest z miękkiego metalu w kształcie półkola i udekorowane koralikami i cekinami. „Czółko” ma najczęściej około 10 cm wysokości i 40 długości. Jest to swego rodzaju woalka dla Hucułki. Nad „czółkiem” mocuje się 5–7 złocistych wstążek zwanych „ohalonami” z naszytymi ozdobami w kształcie kwiatów.

Na warkoczach z tyłu głowy tworzy się jeszcze specjalny „ogon” – z różnokolorowych wełnianych nici o długości do 50 cm. Z kolorystyki „ogona” można od razu poznać, z jakiej okolicy jest narzeczona.

Fot. Iwan Zełenczuk

Nad „ohalonami” na głowę panny młodej wkładany jest jeszcze wianuszek. – Jest to niewielki okrągły… kapelusik, o średnicy 10 cm. Uszyty jest z czerwonego sukna, udekorowany barwinkiem, czosnkiem, starymi monetami, cekinami i koralikami – wyjaśnia pani Kiraszczuk. – Każdy element ma znaczenie symboliczne. Ozdoby mają chronić przed wszelkimi nieszczęściami: czerwony kolor sukna i czosnek chronią przed złym spojrzeniem, barwinek jest symbolem młodości i czystości, monety to życzenia dobrobytu dla nowej rodziny; cekiny i koraliki symbolizują wiele przyszłych ładnych i mądrych dziatek.

Podobny wianek ma też narzeczony, ale przymocowują mu go do kapelusza. Takie wianki szyją zazwyczaj członkowie rodziny lub rodzice chrzestni narzeczonych.

Sabina Różycka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X