Dytiatyn – 98 lat po bitwie

Była sobota, połowa września. Dzień ciepły, choć na niebie zbierały się ciemne chmury. Między ciągnącymi wzdłuż doliny Dniestru łagodnymi wzgórzami co raz uderzały jednak chłodne podmuchy wiatru.

Pod jednym ze wzgórz, oznaczonym na wojskowych „sztabówkach” numerem 385, tuż obok wsi Dytiatyn, stało kilka autokarów na polskich i ukraińskich rejestracjach. W jednym z tych na ukraińskiej można było przeczytać na zatkniętej za szybą tabliczce napis „Stanisławów”. W kierunku wzgórza ciągnął sznur ludzi. Starsi i młodzież. Polacy i miejscowi Ukraińcy. Polacy mieszkający w Iwano-Frankiwsku (d.Stanisławowie), Obertynie, Kałuszu, a także przybyli z różnych miejsc Polski.

To w tym miejscu 98 lat temu, 16 września 1920 roku, trwał zacięty i krwawy bój. 600 polskich żołnierzy przez wiele godzin powstrzymywało blisko czterokrotnie liczniejsze wojsko bolszewickie. W końcowej fazie bitwy zginęli wszyscy polscy obrońcy wzgórza 385, rannych Czerwoni Kozacy dobijali w okrutny sposób. Poświęcenie żołnierzy pod Dytiatynem nie poszło na marne. Miało ogromne znaczenie strategiczne. Dzięki ich bohaterstwu udało się utrzymać ofensywę na froncie południowym i uratować przed rozbiciem 8 Dywizję Piechoty oraz sojuszniczą ukraińską dywizję kawalerii. „Na dowód uznania tego męstwa i poświęcenia przedstawiono baterję 4-ą 1-go pułku artylerii górskiej jako „baterię śmierci” do Krzyża Virtuti Militari” – napisał w rozkazie pułkownik Stanisław Burhardt-Bukacki, dowódca ocalonej 8 Dywizji Piechoty.

W okresie międzywojennym miejsce to otoczone było wielką czcią. Obok zbiorowej mogiły postawiono mały kościółek św. Teresy, przy którym przynajmniej dwa razy w roku odbywały się uroczystości. Miejsce zyskało miano kolejnych Polskich Termopil, a nazwa Dytiatyn została wyryta na pylonie Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

W okresie sowieckim miejsce uległo pełnej dewastacji i można powiedzieć, że zniknęło z powierzchni ziemi. Jednak miejscowym mieszkańcom – nie, nie Polakom, bo Ci zostali wysiedleni jeszcze w 1945 roku – udało się ukryć żelazny krzyż.

W latach dziewięćdziesiątych, po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, krzyż powrócił na swoje miejsce i razem z krzakiem płonącej dzikiej róży przez długie lata był symbolem tego miejsca, do którego coraz częściej zaczęli przyjeżdżać Polacy.

Sprawa zaczęła nabierać rumieńców po rozpoczęciu odbudowy kościoła i klasztoru w pobliskich Bołszowcach. Nie sposób nie wspomnieć działań poprzedniego kustosza bołszowieckiego sanktuarium o. Grzegorza Cymbały i historyka Wiesławy Holik z Gliwic, których działania i upór sprawiły, że sprawą zainteresowała się b. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, które sfinansowały odbudowę cmentarza. W 2015 roku odbyła się ceremonia jego ponownego poświęcenia. Wielkie zasługi przy przywracaniu pamięci ma Szymon Hatłas z Warszawy, który pierwszy upublicznił ideę ponownego uczczenia miejsca bitwy.

Podobnie jak w latach poprzednich, rocznicę uczczono odprawieniem uroczystej mszy polowej. Przybyli przedstawiciele Konsulatu Generalnego RP we Lwowie: zastępczyni konsula generalnego Katarzyna Sołek oraz konsul Marian Orlikowski, przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP: Krystyna Sałańska, Dariusz Szcześniak oraz Teresa Zachara. Licznie przybyli przedstawiciele duchowieństwa – m.in. obecny kustosz Sanktuarium w Bołszowcach o. Andrzej Wanat wraz z pozostałymi ojcami i braćmi z klasztoru w Bołszowcach, ekonom Prowincji Krakowskiej Zakonu Franciszkanów Bronisław Staworowski, kapelan rzymskokatolicki Sił Zbrojnych Ukrainy ksiądz Roman Stadnik z Kałusza, a także proboszcz miejscowej parafii greckokatolickiej o. Mykoła Cymbalistyi, który zwracając się do obecnych zaapelował o przyjaźń między naszymi narodami, przypominając jednocześnie o toczącej się na Ukrainie wojnie.

Przepiękną i wiele dającą do myślenia homilię wygłosił przedstawiciel arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego ks. dr Jacek Waligóra. Jego słowa o matkach poległych żołnierzy (nie tylko z tego miejsca) głęboko zapadały w dusze i pamięć zebranych. Może dane nam kiedyś będzie zacytować jego słowa w całości.

Wygłoszono listy od Prezydenta RP Andrzeja Dudy, Marszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego, Marszałka Senatu RP Andrzeja Karczewskiego oraz Wiceprezesa Rady Ministrów RP Piotra Glińskiego.

Wzruszający był występ chóru „Podolskie Kwiaty” z Koziatyna pod dyrekcją Natalii Czajkowskiej. Przy zaśpiewanej na koniec uroczystości „Rocie” klucha rosła w gardle i dreszcz przechodził po plecach.

Wystąpił też zespół „Surmy Hałyczyny” ze Lwowa. Byli uczniowie polskiej szkoły średniej im. Marii Magdaleny ze Lwowa i działający tamże „Strzelec Lwów” z Erykiem Mateckim oraz przybyli z Polski przedstawiciele „Strzelców Rzeczpospolitej” i corocznie już przyjeżdżający przedstawiciele Klubu Gazety Polskiej z Gliwic.

Miejscowe władze reprezentowała Maria Szczepańska, przewodnicząca rady miasteczka Bołszowce, oraz przewodniczący rady wsi Dytiatyn Jewhen Dowżyńskij, którego krótkie wystąpienie nacechowane pragnieniem wzajemnej przyjaźni i współpracy zebrało burzę oklasków. Wśród organizatorów kręciła się nieustannie postać wspomnianej wyżej Wiesławy Holik, dobrego ducha tego miejsca (i nie tylko tego). Ale ONA jest tu przecież zawsze. To od lat oczywiste, tak jak oczywistym jest, że bez niej to miejsce na Ziemi wyglądałoby zupełnie inaczej.

Oddalone od świata, choć już nie zapomniane, pole bitwy pod Dytiatynem – to miejsce ważne nie tylko dla historii i martyrologii. To miejsce przemawia do wyobraźni współczesnych, a w każdym razie dobrze by się tak stało. Jest świadectwem i przykładem polsko-ukraińskiego braterstwa broni, dzięki któremu oddziały Wojska Polskiego i wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej, walczące z Armią Czerwoną, powstrzymały jej pochód w głąb Europy. Dziś na Ukrainie od czterech lat trwa wojna. Nawet agresor jest ten sam.

Tu, jak sądzę, powinno się napisać jakieś wnioski, może życzenia? Mówi się, że historia uczy, iż nigdy nikogo niczego nie nauczyła. Ale może to jednak nieprawda?

Mirosław Rowicki (Marcin Romer)
Fot. Mirosław Rowicki
{gallery}gallery/2018/dytiatyn2018{/gallery}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X