Dominikanki Klasztor ss. dominikanek w Kamieńcu Podolskim (fot. Dmytro Antoniuk)

Dominikanki

Klasztory rzymskokatolickie na wschodzie Rzeczypospolitej

Kontynuując temat zgromadzeń żeńskich, zatrzymamy się tym razem przy zakonie św. Dominika.

Kamieniec Podolski. Stwierdzić można, że jest to klasztor-wędrowiec, bowiem kilkakrotnie zmieniał swoje miejsce, zanim osiadł tam, gdzie możemy go oglądać. Poza tym, jest to najskromniejszy z barokowych zabytków miasta. Na początku XVII wieku przy wsparciu przyszłej dominikanki Elżbiety Wieluńskiej klasztor dla sióstr dominikanek ufundowała siostra kasztelana kamienieckiego Andrzeja Potockiego Elżbieta Ciepłowska. Olga Płamienicka pisze, że Ciepłowska, początkowo wyznawczyni kalwinizmu, z czasem zlikwidowała z bratem szkołę kalwinistów na zamku w Poniewieżu, przeszła na wiarę katolicką, wstąpiła do dominikanek i poświęciła się nauczaniu dziewcząt. W 1616 roku w okolicy Bramy Ruskiej zakupiła kamienicę na brzegu Smotrycza, którą przebudowała na klasztor św. Michała (według N. Ursu – Niepokalanego Poczęcia). Prawdopodobnie pierwszy kościół przy klasztorze był drewniany. To stąd pochodziła s. Cecylia Ignatowska – przyszła przeorysza klasztoru św. Katarzyny we Lwowie.

Klasztor ss. dominikanek w Kamieńcu Podolskim (fot. Dmytro Antoniuk)

Murowany ośrodek dominikanek otrzymał liczne fundacje, w tym również od króla Zygmunta III. W połowie XVII wieku jego zakonnicą, a z czasem przeoryszą została córka Stefana Potockiego i Marii Mohylanki Zofia Wiktoria. Matka przekazała jej na klasztor rodowy dwupiętrowy pałac koło baszty Stefana Batorego. Klasztor został tu przeniesiony i obok rozpoczęto budowę nowego murowanego kościoła. Siostry nie zdążyły tu jednak na dobre zagospodarować domu, bo Kamieniec zajęli Turcy. Przeniosły się więc do Żółkwi, gdzie założyły klasztor. Turcy tymczasem przekształcili kościół na bastion artyleryjski. Po wyzwoleniu miasta 4 siostry wróciły do klasztoru przy baszcie Stefana Batorego, ale po kilku latach zmarły i klasztor przestał istnieć.

W 1708 roku przybyła ze Lwowa do Kamieńca Barbara Korczewska z dwiema siostrami i za składki od mieszczan – w tym Katarzyny Fredro, prawdopodobnie krewnej znanego pisarza oraz przeora klasztoru męskiego dominikanów o. Józefa Mocarskiego – zakupiły kamienicę pana Bohuna przy klasztorze franciszkańskim. W 1712 roku przeprowadziły się do niej, przysposabiając budynek do potrzeb klasztoru i zaczęły wznosić kościół pw. św. Archanioła Michała. Budowę ukończono w 1720 roku, ale w ciągu następnych stu lat świątynię niejednokrotnie przebudowywano. Jako fundatora wymienia się Jana Potockiego, architektem zaś był – jak wszędzie w tym czasie w Kamieńcu – Jan de Witte.

Świątynię wewnątrz tylko pobielono – na oznakę ślubu czystości w regule zakonu – i ozdobiono sztukaterią oraz stiukową dekoracją. Posiadała sześć ołtarzy z obrazami w białych pozłacanych ramach. Przy klasztorze działała szkoła dla dziewcząt – dominikanki, jak zresztą inne zgromadzenia żeńskie, prawie nie wychodziły ze swego klasztoru. W klasztorze były rozmównice, przedzielone drewnianymi kratami, w których siostry przyjmowały odwiedzających i krewnych.

W połowie XIX wieku dominikanki były szykanowane przez władze, stopniowo odbierano im majątki, zlikwidowano szkołę. Ostatecznie w 1864 roku klasztor skasowano i w jego pomieszczeniach umieszczono urząd kryminalny i policyjny z koszarami gubernialnego batalionu. Na początku XX wieku w kościele otwarto cerkiew prawosławną, demontując przy tym rzeźby na fasadzie. W okresie sowieckim całość została zamieniona na więzienie.

Po wojnie umieszczono tu jakiś zakład produkcyjny, a kościół przedzielono na piętra: na dole mieściła się stolarka, a na górze – sala sportowa. Za władzy sowieckiej wszystko niszczało, aż w 1996 roku zostało przekazane podolskiej diecezji rzymskokatolickiej. Z braku funduszy klasztor nadal stał pusty, a w 2009 roku wybuchł pożar, który zniszczył całkowicie drewniane konstrukcje klasztoru. Świadkowie twierdzą, że spowodowali go turyści, którzy rozpalili ognisko pod murami klasztoru od strony Smotrycza. Wiatr przeniósł palący się papier na dach, pokryty papą…

Po pożarze klasztor został dokładnie przebadany przez pracowników kamienieckiego rezerwatu. Przebadano ściany i fundamenty i odnaleziono wejście do starej groty oraz resztki ceramiki z okresu kultury trypolskiej.

Do klasztoru trafiłem dzięki pomocy wspaniałego kamienieckiego krajoznawcy Walerego Storczowskiego, którzy przedstawił mnie Jego Ekscelencji biskupowi kamienieckiemu ks. Leonowi Dubrawskiemu i uprzedził o mojej wizycie robotników, porządkujących zabudowania klasztorne. Kościół został nakryty nowym dachem z sygnaturką, ale nadal jest podzielony na piętra betonowym stropem. Po sztukaterii i ołtarzach nie ma śladu. Jeszcze gorzej wyglądają zrujnowane cele – po klasztorze w ogóle jest niebezpiecznie chodzić. Ale prace porządkowe i restauracja obiektu trwa powoli i zabytek zostanie odrodzony. Na dziedzińcu klasztoru złożono odnalezione nagrobki katolickie, niektóre z nich mają wartość artystyczną.

300 metrów od klasztoru dominikanów w Bełzie stał żeński odpowiednik tego zakonu – konwent sióstr dominikanek. Klasztor ufundowała kasztelanka wileńska Zofia Chodkiewiczowa w 1635 roku. Wiadomo, że olbrzymi klasztor wybudowany w roku 1743 będący obecnie w stanie skrajnej ruiny, bez stropów i podłóg – w okresie sowieckim był zachowany w całości. Co się tyczy kościoła św. Mikołaja, są różne wersje: powstał w 1653 roku, lub wraz z zabudowaniami klasztornymi.

Klasztor został skasowany przez Austriaków pod koniec XVIII wieku i przekazany grekokatolikom. Interesujące jest, że w latach 1945-1951 świątynia znów była czynna jako rzymskokatolicka. Po „wymianie terytoriów” znów została zamknięta i sowieci umieścili tu magazyny. Polacy odchodząc zabrali XVII-wieczną ikonę MB Bełzkiej, która obecnie jest czczona w Ustrzykach Dolnych.

W 1991 roku kościół znów przekazano grekokatolikom. We wnętrzu zachowały się fragmenty fresków i renesansowy portal. Stosunkowo nieźle zachowała się fasada z figurami dominikańskich świętych we wnękach. Strop świątyni popękał i obecnie trwają prace dotyczące umacniania fundamentów.

Według niektórych źródeł, w chwili ponownego przekazania kościoła grekokatolikom w jego wnętrzu zachował się wykonany w 1894 roku w Monachium wspaniały ikonostas. Niestety nie udało mi się go zobaczyć. Prawdopodobnie przechowywany jest gdzieś w rozebranym stanie.

Lwów. Za budynkiem poczty głównej i gmachami uniwersyteckimi stoi przy ul. Kopernika 36 samotna dzwonnica, pomalowana na kolor niebieski. To wszystko, co pozostało po dawnym klasztorze dominikanek. Według legendy, małżonka księcia Lwa, Konstancja, zaprosiła do Lwowa dominikanki-tercjarki (siostry świeckie, żyjące według reguły św. Dominika) w drugiej połowie XIII wieku. W dokumentach ich klasztor wspomniany jest pod rokiem 1393. Nie jest jednak znana jego lokalizacja. Klasztor sióstr dominikanek przy ul. Kopernika powstał w 1627 roku. Nie wiadomo, czy był on od razu murowany, czy drewniany, ale w 1648 roku został zniszczony przez kozaków, dwie zaś siostry zamordowane. Podczas kolejnej wojny kozackiej rosyjskie wojska Buturlina znów zniszczyły klasztor. Nie ostał się on też Szwedom w 1704.

Prawdopodobnie z fundacji Teofili Wiśniowieckiej na początku XVIII wieku powstał nowy murowany klasztor z kościołem pw. św. Katarzyny ze Sieny. Pod koniec życia fundatorka złożyła tu śluby zakonne. W czasie wspaniałej koronacji obrazu Matki Boskiej z kościoła Dominikanów pw. Bożego Ciała w kościele dominikanek przechowywano korony, a później sam obraz został wniesiony w procesji do kościoła klasztornego pw. św. Katarzyny.

Kasata józefińska nie ominęła klasztoru. Większość sióstr – 25 osób – przeniosła się do klasztoru w Łucku. Kościół przekazano grekokatolikom, którzy konsekrowali go pw. Ducha Świętego. W klasztorze umieszczono seminarium duchowne, od 1928 roku przemianowane na Akademię Teologiczną. W jej murach studiował Markijan Szaszkiewicz i wielu innych przyszłych znanych duchownych greckokatolickich. W cerkwi św. Ducha znajdował się wyjątkowo piękny ikonostas, a na ścianach – freski znanego malarza Modesta Sosenki.

Bomba, zrzucona we wrześniu 1939 roku z niemieckiego samolotu, zakończyła działalność Akademii i cerkwi. Lotnik celował w sąsiednią pocztę, ale źle trafił. Zawaliły się dachy i stropy, pozostały jedynie ściany. Rektor Akademii Josyf Slipyj w 1942 roku ogłosił konkurs na odbudowę obiektu, ale projekt-zwycięzca nie został zrealizowany. Tym niemniej plan odbudowy świątyni istnieje od dawna. W wieży umieszczono muzeum XIX-wiecznego czasopisma „Rusałka Dnistrowa”. Przy renowacji wieży wmontowano w nią stary zegar pochodzący ze Skitu Maniawskiego.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 11 (303) 15-28 czerwca 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X