Dobry pasterz obojga narodów

Legendarna postać sługi Bożego, ojca biskupa Rafała Kiernickiego,

franciszkanina, niestrudzonego i niezmiennego proboszcza katedry lwowskiej w okresie powojennym zgromadziła we Lwowie badaczy, a też świadków trwania Kościoła w państwie komunistycznym na międzynarodowej konferencji, tytułem której stały się słowa św. papieża Jana Pawła II – „Ojciec Rafał – któż go nie zna!?”.

Słowa wypowiedziane przez zwierzchnika Kościoła powszechnego w czasie jego spotkania w Lubaczowie 3 czerwca 1991 r. z przedstawicielami Kościoła lwowskiego, który dopiero wyszedł z półlegalnej rzeczywistości państwa komunistycznego, świadczyły iż skromna codzienna posługa niepozornego zakonnika nigdy nie pojawiającego się w habicie, a bardziej znanego z konfesjonału i świeckiego ubrania, w którym podążał z posługą do tych, którzy nie byli w stanie przyjść do kościoła, już w tamtych czasach – mimo żelaznej kurtyny i wszechobecnej cenzury – były znanym świadectwem trwania i obecności Kościoła oraz tradycji łacińskiej na ziemiach, które wydawałoby się, na zawsze miały być wyrwane z wielowiekowego dorobku cywilizacji chrześcijańskiej.

Papież powitał wiernego stróża „tego skarbu, tego znaku tożsamości Kościoła, jakim jest prastara lwowska katedra łacińska” zwracając uwagę wszystkich zgromadzonych na to, że Kościół, którego symbolem i ostoją była „matka kościołów lwowskich”, jest znany nie tylko z chwalebnej historii, ale też ze świadectwa wierności w czasie „cierpień i upokorzeń”. Do tej tradycji i świadectwa należy powszechny wymiar katolicyzmu łacińskiego związanego przede wszystkim z kulturą polską, ale też będącym opoką i schronieniem dla prześladowanych braci grekokatolików. Tak było w czasie kasaty unii w cesarstwie rosyjskim, tak było na rusyfikowanej Chełmszczyźnie, tak też było na Ziemi Lwowskiej po niesławnym pseudosynodzie 1946 r., unicestwiającym struktury greckokatolickie. W swoim czasie św. abp Józef Bilczewski obserwując te relacje stwierdził: „Nasza siła ich siłą”.

Posługa „Ojca Rafała z katedry” jak najdobitniej potwierdzała tę tradycję. Były kapelan AK, absolwent Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, będąc proboszczem w „katedrze polskiej” zasłużył się niezmiernie dla przetrwania Kościoła greckokatolickiego. Sam wspominał, że „myślę, że przez te poprzednie lata osiemdziesiąt procent wiernych, dla których pracowałem, to byli Ukraińcy. W dni powszednie Ukraińców było zawsze więcej w kościele aniżeli Polaków. W niedziele to się zmieniało, bo Polacy przyjeżdżali wówczas z okolic Lwowa” (K. Renik, Podpolnicy. Rozmowy z ludźmi Kościoła na Litwie, Łotwie, Białorusi i Ukrainie 1990-1991, Warszawa 1991). W tych trudnych czasach po wojnie, kiedy odór strasznych rzezi zatruwał krew pobratymczą, między „polskim księdzem” a „ukraińskimi wiernymi” wytworzyła się niespotykana atmosfera duchowej jedności, świadomości bycia jedną wspólnotą, jednym Kościołem ponad podziałami. Ojciec Rafał tak oceniał ówczesne relacje: „Grekokatolicy mieli do mnie wielkie zaufanie. Zdarzało się, że przyjeżdżali tu, do katedry lwowskiej gdzieś z daleka, żeby zapytać się, na przykład, czy ksiądz, który pojawił się w ich okolicy jest autentyczny, czy może fałszywy”.

Katedra łacińska za czasów Ojca Rafała stała się największym legalnie funkcjonującym ośrodkiem duszpasterstwa dla prześladowanych unitów. Poza tysięcznymi tłumami wiernych, gromadzących się tutaj w przededniu wielkich świąt, żeby się wyspowiadać, poświęcić pokarmy, przystąpić do sakramentów, działali tutaj także ukryci księża greckokatoliccy. Od Ojca Rafała otrzymywali oni nie tylko wsparcie duchowe, ale także i materialne zasiłki w postaci intencji mszalnych, które wpływały do katedry lwowskiej z terenu całego ZSRS. Tutaj, przy katedrze wykształciło się całe pokolenie duchownych greckokatolickich, którzy po upadku komunizmu mogli zająć się duszpasterstwem wśród swych wiernych. Jak wspominał na konferencji bp Marian Buczek, Ojciec Rafał „wychował ponad 70 kapłanów greckokatolickich, którzy byli ministrantami, w tym dwóch biskupów oraz tyle samo sióstr zakonnych, które były chorążankami w katedrze”.

Od śmierci Ojca Rafała mija w tym roku 20 lat. Trzy lata temu, w 100 rocznicę urodzin biskupa rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Był to hołd złożony wielkiemu pasterzowi Lwowa i całej Ukrainy, zgromadziły się rzesze wiernych i kapłanów. Zabrakło natomiast na tych obchodach hierarchów greckokatolickich, Kościoła, któremu najwięcej służył i pomagał, a który przez te lata przeobraził się z wyznania prześladowanego w dominującą konfesję. Metropolita Lwowa ks. abp Mieczysław Mokrzycki powiedział wówczas: „Najkrótszą pamięć ma wdzięczność”. Niestety wraz z wydostaniem się z niewoli i rozbudową struktur kościelnych zatracono nieoceniony skarb, którym tak hojnie dzielił się Sługa Boży – duch jedności ponad podziałami. W ostatnim roku życia Ojciec Rafał z zaniepokojeniem obserwował postępujący proces zabierania przez grekokatolików świątyń rzymskokatolickich we Lwowie. Wrogo nastawione wobec Kościoła łacińskiego władze Lwowa nie omieszkiwały przekazywać świątynie, o powrót których starali się katolicy łacińscy, innym konfesjom, przede wszystkim grekokatolikom. Ojciec Rafał ze smutkiem stwierdzał: „Ostatnio nic się nie zmieniło, nie odzyskaliśmy we Lwowie żadnej świątyni. Władze cywilne, mimo tej odwilży, nie chcą nam oddać żadnego z kościołów… To jest bardzo przykra sytuacja. My staramy się o oddanie kościoła, ale władze ukraińskie przekazują świątynie grekokatolikom albo innym wyznaniom wschodnim – ukraińskim. Na przykład, kościół karmelitów, św. Elżbiety, bernardynów. Przecież bernardyni sami budowali swój kościół. Ale świątynie te otrzymują teraz grekokatolicy”.

Wiemy, że od tamtych czasów nic się nie zmieniło. Jak podkreślił w swym referacie na konferencji bp M. Buczek: „Do dnia dzisiejszego przykrym przykładem tego procederu [zabierania świątyń] jest Komarno, kościół Matki Boskiej Gromnicznej we Lwowie i wiele innych”.

W tych nowych relacjach między chrześcijanami, naznaczonymi dyskryminacją rzymskich katolików, szczególnie bolesnych, bo jak wspominał kilka dni temu na konferencji Letniej Akademii Teologicznej w Austrii metropolita M. Mokrzycki – doświadczanych „z ręki katolickiej Cerkwi”, przywoływanie postaci Sługi Bożego, modlitwa o jego wstawiennictwo w dziele uzyskania sprawiedliwości i przywrócenia ducha braterstwa powinny stać się ważnym krokiem do realizacji przykazania „Abyście byli jedno”!

Włodzimierz Osadczy
Tekst ukazał się w nr 17 (237) 15-28 września 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X