Czeski Nieznany Żołnierz poległ na Ziemi Lwowskiej Dwujęzyczna tablica na kurhanie w Cecowej (fot. Marian Baranowski)

Czeski Nieznany Żołnierz poległ na Ziemi Lwowskiej

Nasz niezmordowany wędrowca po Ziemi Lwowskiej Marian Baranowski przesłał nam ze swojej kolejnej wędrówki ciekawe zdjęcia cmentarza żołnierzy czechosłowackich w miejscowości Cecowa koło Złoczowa. Drążąc ten temat dotarłem do niezwykle interesujących wiadomości.

Na zborovskych planich
na horę nad Cecovou
jsou mohyly bratni:
Velike lany zlateho żita
vukol se vlm, vitr veje,
vzduch sumi hrdinskou pisni,
slavnymi vzpomi’nkami
ożi’va każda peśina, brazda
Byt tam dnes cizi mluva znela,
byt tudy prosly teutonske hordy,
to pole je nase.
Medek Rudolf „Zborów”, 1922

Czesi i Słowacy, polegli pod Złoczowem, byli żołnierzami Korpusu Czechosłowackiego lub Legionu Czechosłowackiego – formacji wojskowej utworzonej w Rosji carskiej w trakcie I wojny światowej. Jednostka złożona była przeważnie z jeńców i dezerterów narodowości czeskiej i słowackiej z armii austrowęgierskiej. Walczyli oni w 1917 na froncie wschodnim przeciw wojskom Państw Centralnych, następnie od maja 1918 w wojnie domowej w Rosji po stronie białych.

Mogiła-kurhan żołnierzy czechosłowackich w Cecowej (fot. Marian Baranowski)

Pierwszą jednostką sformowaną z ochotników czeskich, mieszkających na terenie Imperium Rosyjskiego, była Drużyna Czeska (Česká družina), sformowana 14 sierpnia 1914, wkrótce po wybuchu wojny. Początkowo liczyła 720 ludzi. Był to oddział kadrowy, zajmujący się m.in. propagandą skierowaną do czeskich i słowackich żołnierzy armii Austro-Węgier, zachęcającą ich do dezercji. Wielu czeskich i słowackich żołnierzy nie identyfikowało się z monarchią Austro-Węgier, a ponadto z powodu popularnych przed wojną idei panslawistycznych, część niechętnie walczyła przeciw Rosji. Pierwszą większą jednostką sformowaną z jeńców czeskich i słowackich był Czechosłowacki Pułk Piechoty, który powstał 2 lutego 1916 roku. W maju 1916 przeformowano go w 7,5-tysięczną I Czechosłowacką Brygadę Strzelców, składającą się z pułków 1. i 2., a w marcu 1917 utworzono 3. pułk.

W czerwcu 1917 brygada została skierowana na front południowo-zachodni w składzie rosyjskiej 11. Armii. Brygada walczyła podczas ofensywy Kiereńskiego w bitwie pod Zborowem 2 lipca 1917 roku przeciw wojskom austrowęgierskim. Bitwa ukazała wartość żołnierzy czechosłowackich, po czym 23 sierpnia 1917 utworzono z dotychczasowej brygady I „Husycką” Dywizję Piechoty w składzie 4 pułków. Następnie utworzono 2. Dywizję, a pod koniec września Korpus Czechosłowacki o sile 40 000 ludzi.

Mogiła-kurhan żołnierzy czechosłowackich w Cecowej (fot. Marian Baranowski)

Surfując po Internecie natrafiłem na interesującą publikację. Była to niewielka broszura „Zborów – pole chwały czeskosłowackiego oręża”, wydana we Lwowie w 1923. Jej autor Józef Białynia Chołodecki, dyrektor izby obrachunkowej we Lwowie, został przy odwrocie wojsk rosyjskich w czerwcu w 1915 roku wzięty jako zakładnik i wywieziony do Kijowa. Tu spotkał Czechów i Słowaków i zaprzyjaźnił się z nimi. Jako miłośnik historii opisał swoje wrażenia z lat I wojny światowej, a po powrocie do Lwowa pilnie śledził powojenne wydarzenia na naszych terenach. Tak powstała wspomniana broszura. Tu w rozdziale „W czasie światowej wichury wojennej” opisał dokładnie przebieg bitwy pod Zborowem i późniejsze wydarzenia. Oto fragmenty tej publikacji (oryginalna pisownia została zachowana).

Znałem ich, a raczej widywałem codziennie prawie, gdy jako zakładnik miasta Lwowa konfinjowany w Kijowie, promenowałem z towarzyszami niedoli po wzgórzu św. Włodzimierza. Do towarzyszów moich należeli, obok zakładników miasta Lwowa, także zakładnicy innych miejscowości jak Złoczowa, Olejowa, Pomorzan, Zborowa i t. d. Nie przeczuwali ci ostatni, iż ojczyste strony ich będą niebawem polem chwały przechadzających się również po wspomnianem wzgórzu żołnierzy, Czechów w służbie rosyjskiej, odzianych w schludne mundury, rosłych, zgrabnych młodzieńców. Należeli oni do czeskiej drużyny, ozdobieni dla odróżnienia barwną wstążeczką ponad daszkiem kaszkietów. Legioniści mieli drugi punkt zborny w czeskiej mleczarni Kijowa, gdzie żwawe wiedli dyskusje, snuli projekta i plany, roili o przyszłych losach ojczyzny.

Początki czeskiej, a raczej czeskosłowackiej drużyny sięgają roku 1914, w którym począł rząd carski tworzyć z ochotników, głównie zamieszkałych na terytorjum Rosji, obywateli Austro-Węgier, odrębne formacje. Nie wcielano wówczas do drużyn tych Czechów i Słowaków, którzy podczas bitew opuszczali szeregi i przechodzili, bądź to pojedyńczo, bądź masowo, na stronę wojsk rosyjskich. Widocznie nie dowierzano im mimo wszystko, rozsadzano więc po różnych miejscowościach w głębi imperjum carskiego. Zresztą zostały pierwotnie i same drużyny, zaprzysiężone na Sofijskim placu w Kijowie dnia 11 października 1914 r.

Pragnienie legjonistów zostało zrealizowane w dniu 3 czerwca 1917 r., gdy po oddaniu naczelnej komendy Aleksemu Brusiłowowi przystąpiono do zorganizowania wielkiej ofenzywy zdemoralizowanej już rewolucją armji rosyjskiej. Zapisany chlubnie na kartach dziejów wojennych generał Aleksy Brusiłów, wedle twierdzenia rodziny, potomek starej szlachty polskiej Brusiłowskich, noszących nazwisko od posiadłości Brusiłów w powiecie Radomyskim na Ukrainie, był synem rosyjskiego generała Aleksego Brusiłowa i jegoż żony Marji Niestojemskiej, córki polskiego szlachcica, ziemianina z okolic Żytomierza.

Oddziały czeskie weszły w obręb 11 armji do Jeziernej. Dążąc do celu, pełni błogich nadziei, nucili żołnierze po drodze ojczyste pieśni, pląsali, tańczyli, słowem nie mieli dość objawów na okazanie swojej radości. W Jeziernej kwaterował sztab 49 korpusu, tam zostały też pomieszczone w dniu 18 czerwca sztaby brygady i pułku pierwszego; w pobliskich miejscowościach zaś, w Daniłowie, pułk drugi, a pod Ostaszowcami pułk trzeci. W dniu 20 czerwca ukończono koncentrację drużyn, a te zajęły w nocy z 21 na 22 czerwca pozycje w rowach strzeleckich na południowy zachód od Zborowa, wyręczając w tym odcinku 13 i 22 pułk Finlandczyków.

Po obsadzeniu strzeleckich rowów pozostało jeszcze czeskosłowackim oddziałom dziesięć dni czasu do zorjentowania się w terenie i nieprzyjacielskiej linji bojowej, do poprawienia zniszczonych pod względem technicznym okopów i w ogóle do wykonania czynności przygotowawczych. Finlandczycy pozostawili w rowach strzeleckich nader mało amunicji. W ogóle 13 pułk finlandzki był silnie zdemoralizowany, bratał się tylko i nie miał chęci walczenia. Przy braku uzbrojenia i umundurowania niewiele zdołała brygada ulepszyć swoje pozycje, inny jednak wiał tam duch, a ta różnica nie uszła też uwagi przeciwnika. Czeskosłowackiej brygadzie, przeznaczonej pierwotnie do biernej raczej roli, przydzielono małą tylko ilość rosyjskiej artylerji. Nieprzyjaciel był znacznie zasobniejszym w siły i o wiele mocniejszym liczebnie.

Sztab nieprzyjacielski oczekiwał głównego naporu ze strony wojsk rosyjskich na przestrzeni od Zborowa, ku Złoczowowi na południe od toru kolejowego i gościńca, dążącego ze Lwowa ku Tarnopolowi. Naczelny wódz niemiecki frontu zachodniego, książę Leopold bawarski, przerzucił w tym celu sześć dywizji z pola walki francusko-angielskiego i skierował je na lewe skrzydło pozycji. Plan rosyjskiego sztabu był odmiennym – celem jego ofenzywy był Lwów.

Po dwudniowem przygotowaniu ze strony artylerji ruszyły w niedzielę dnia 1 lipca r. 1917. Następnego dnia postanowili Rosjanie rozszerzyć linję ataku w kierunku północnym. W tym celu otrzymała czeskosłowacka dywizja następującą dyspozycję: skrzydło prawe ma pozostać w pozycji obronnej na własnym odcinku, a dopiero później przejść do ataku, zająć trzy obwarowane linje nieprzyjacielskich okopów, zająć wzgórze 392, umocnić tamże swoje stanowisko i wysłać wywiadowcze patrole ku wzgórzu 492. Celem ofenzywy miejscowość Cecówka.

Zagrzmiały w dniu 2 lipca przed godziną 9 rano na odcinku Zborowskim rosyjskie działa, a czwarta fińska dywizja natarła na nieprzyjaciela w kierunku wzgórza „Mogiły” (t.j. centrum pozycji). Popierał ją silny ogień poszczególnych oddziałów czeskosłowackich. Granatnicy pierwszego pułku stali w pogotowiu w reducie Marusia, by z chwilą wyruszenia brygady rozpocząć burzenie drucianych opłotków austrjackich. Nieprzyjaciel skoncentrował tymczasem huraganowy ogień artylerji na odcinek czeskosłowacki, a słabe tegoż obwarowania groziły każdej chwili runięciem. Na dany znak rozpoczęto atak. Na czele dążyli granatnicy, za nimi w biegu co kilka minut podążały kolejne kompanje bataljonu, dalej zaś oddziały pierwszego i trzeciego pułku. O godzinie 9 min. 30 wpadł z wielkim rozmachem, niby grom, pułk pierwszy na przednią linję okopów, a to okopów zbudowanych wedle wszelkich reguł nowoczesnej techniki wojennej, 3 m. głębokich, z betonu, konstruowanych z odpowiednią zasłoną dla załogi. Widok brawurowego ruchu tego pobudził do czynu pułk drugi, który wmieszał się samorzutnie w wir walki.

W pół godziny później uległy naporowi pierwsze linje, a niebawem zajęły zwycięskie drużyny najsilniej obwarowane linje drugie i dalsze, o godz. 10 min. 45 zaś była spełniona misja obsadzenia wzgórz. Gdy dzwony klasztoru OO. Dominikanów wzywały o godz. 12 w południe wiernych do modlitwy, stały drużyny już w pobliżu Zarudzia. Dalsze ściganie pokonanego nieprzyjaciela rozbiło się znów chwilowo o ciężką opresję, w jakiej znajdował się pod Mogiłą 15 pułk fiński. Po dwudziestu minutach łącznego wysiłku, zwłaszcza brawury czeskosłowackiej, wyparły oddziały przeciwnika z Mogiły i umożliwiły w ten sposób dalszą akcję obsadzenia Korszyłowa, Preszowiec i Zarudzia. Podobnie, jak pierwszy pułk, dążyły szybko naprzód w zwycięskim pochodzie także i inne oddziały legjonów, zajęły wzgórze, zajęły miejscowość Cecówkę, a w parę godzin później Trawotłuki i Hodów. Nieprzyjaciel cofnął się na zachód od Małej Strypy. Front jego był przerwany w miejscu, w którem się najmniej tego spodziewano. Tak walczyły czeskosłowackie legiony pod Zborowem!

Wśród chwil triumfów i laurów nie zapomniano o oddaniu ostatniej przysługi tym, którzy bohaterską śmiercią uświetnili imię czeskosłowackiego żołnierza. Poległych i zaginionych legjonistów naliczono 190. Dalszych 800 okrytych ciężkiemi ranami zapełniło szpitale i lazarety. W dniu 4 lipca 1917 roku wykopano w Cecowej na tłoce potężne doły, spuszczono w nie wśród uroczystego nastroju pozwożone zwłoki szermierzy wolności, usypano kurhany i przekazano pamięć zasług potomnym pokoleniom. W cennych dla narodu Czechosłowacji kurhanach tych drzemie kwiat inteligencji, spoczywają szczątki nauczycieli, adwokatów, inżynierów, publicystów, literatów, robotników, pracowników na polu społecznem i narodowem, którzy na odgłos surmy bojowej wstąpili byli jako szeregowcy w skład drużyn.

Ta głęboka mogiła na polach Cecowej – to olbrzymia cenna, droga sercu potomnych pokoleń spuścizna. Nie dziw więc, iż myśl uczczenia ich popiołów, myśl złożenia hołdu szczątkom „nieznanego żołnierza” znalazła żywy oddźwięk w sercach całego społeczeństwa Czechosłowacji. W czasie Świąt Wielkiej Nocy w r. 1922 udał się czeskosłowacki konsul we Lwowie Franciszek Sztilip do Zborowa i Cecowej, obejrzał pobojowisko, zbadał stan grobów i kazał sporządzić ich fotograficzne zdjęcia. Pod koniec maja wydobyto nieco ziemi z masowej mogiły, przewieziono do Pragi i wmurowano w ściany kaplicy staromiejskiego ratusza.

W dniu 22 czerwca 1922 roku o godz. 7 rano przeprowadzono w Cecowej ekshumację zwłok, odstawiono je na dworzec kolejowy w Zborowie i umieszczono we wnętrzu udekorowanego żałobą wagonu. Na trumnie widniały dwa wieńce: jeden z napisem na wstęgach: „Prawda zwycięża — czeskosłowacki konsulat”, drugi dar czeskosłowackiej kolonji we Lwowie. U drzwi wagonu wisiały znów olbrzymie wieńce z drutów kolczastych pobojowiska, przeplatane gazą czarną i wawrzynem. Już tego samego dnia wieczorem stanął wagon z trumną na lwowskim dworcu kolejowym, gdzie objął nad nim honorową straż oddział wojska polskiego. Nazajutrz popołudniu odbyło się pożegnanie martwego bohatera ze strony jego rodaków w obecności generała Kamila Holy’ego, wojskowego attache przy poselstwie Czechosłowacji w Warszawie, wieczorem zaś uroczystość, w której wzięła udział deputacja wojska polskiego z podpułkownikiem Władysławem Haudekiem na czele, dalej konsulowie Francji i Belgji, przedstawiciele urzędów i władz, oraz liczny zastęp publiczności. W obecności zebranych przemówił ciepłemi słowy konsul Sztilip:

„Wielki, Nieznany Symbolu bohaterów Zborowskich, za których przykładem umierały tysiące braci od Altissima-Terronu aż do Syberji – przed Tobą o zmroku zapadającego dnia zebraliśmy się, ażeby Ciebie uczcić, skłonić głowy przed martwą strażą narodu. Bagnetem Twoim kreśliłeś granice nowego państwa i korygowałeś historję… Sito Zborowskie przesiało nasienie, oddzieliło je od plew, a czeski bagnet wycisnął na karcie dziejów pobiałogórskich pieczęć Zborowa. Tu pod Cecową, zeszła się po raz pierwszy brygada, złączona w jedno węzłami niewidzialnemi, których rozluźnić niepodobna było. Tutaj, pod czeskim Grunwaldem – w skwarze lipcowego dnia – kosiła śmierć… A kiedy, jak dzisiaj, zapadało krwawe słońce, dzieci niewolniczego od wieków narodu z twardą głową, lecz miękką słowiańską duszą, nienawidzący kajdanów i tyranji, wpisywały do czystej jeszcze księgi historji nowego państwa najdroższą krwią pierwsze dzieje i najważniejsze prawa obywatelskie.

Pole tych słynnych walk na polskiej zieleni się ziemi, to też na niej postanowił gorący patrjotyzm czeski uwiecznić potężnym pomnikiem miejsce świetnego triumfu. Pomnik ten, na wzgórzu „Mogiły” wyniosły ponad horyzont, będzie przez wieki całe wsłuchiwał się w cichy szept podolskich łąk i zagonów, przekazywał potomnym pokoleniom opowieści o tych kurhanach, jakie wyrosły w dniu 2 lipca 1917 w Cecowej, a także i o tych kurhanach, jakie kryją w swej głębi szczątki innych czeskich bojowników – tych, którzy walczyli pod sztandarem orłów Habsburga i ciałami swemi mościli szlaki jego pobojowisk. Ciała tych poległych spoczęły na cmentarzysku w Cecówce, obok Cecowej. Taka to była bowiem tragedja losów Czech jak i Polski – brat musiał walczyć przeciw bratu!”.

Pamiętajmy więc i my o tych synach bratniego narodu, którzy wypisali „wolność” na sztandarze swojej idei i bohaterskim czynem dokonali dzieła.

Oddziały Legionu Czechosłowackiego na uroczystym apelu we Władywostoku (wikipedia.org)

Od Pragi dzieliło ich tylko kilkaset kilometrów, ale nie było im dane wówczas dotrzeć do ojczystego kraju. Przed nimi były jeszcze lata walki na Syberii przeciwko bolszewikom wraz z armią adm. Kołczaka. Dopiero 2 września 1920 roku żołnierze Korpusu Czechosłowackiego opuścili przez Władywostok drogą morską tereny dalekowschodniej Rosji i przez Europę Zachodnią dotarli do Czechosłowacji. Ewakuowano 56 459 żołnierzy i 11 271 cywilów. W walkach na terenie Rosji poległo 4112 żołnierzy Korpusu.

Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 22 (362), 1 – 14 grudnia 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X