W Iwano-Frankiwsku (dawn. Stanisławowie) na gmachu, który datuje się 1910 rokiem, ostatecznie zniszczyła się rzeźba kobiecej postaci, która upiększała fasadę. Jest to jedna z czterech figur, które zachowały się w mieście – pozostałe można obejrzeć jeszcze na kamienicach przy ulicach Mazepy, Chopina i Strzelców Siczowych.
– Niestety nie wiemy, kto zbudował tę kamienicę. Chyba mieszkali tu ludzie zamożni – mówi krajoznawca Iwan Bondarew. – Fasadę ozdabiała leżąca kobieca postać. Rzeźbę nazywano Wenus, ale czy była to bogini rzymska, czy jakaś inna, a może nimfa – też na razie nie wiadomo.
Kiedy wybudowano kamienicę udekorowaną postacią bogini, ulica nosiła imię króla Stefana Batorego, w czasach sowieckich – dowódcy armii czerwonej Frunze. Obecnie ulica nosi imię króla Daniela. Rzeźba przetrwała 103 lata i przez ten czas niszczała. Społeczność apelowała wielokrotnie o jej konserwację. Już od pięciu lat brakło jej jednej ręki. W 2012 roku z figury pozostała jedynie głowa. Czyja to wina – niewiadomo.
– Doglądać starych kamienic powinni ich właściciele, lecz ten mechanizm nie jest uregulowany – mówi kierownik departamentu Ochrony Środowiska Kulturowego urzędu obwodowego Igor Panczyszyn. – Powinne być podpisane umowy z właścicielami zabytkowych kamienic. Taka praktyka jest stosowana jest w Czerniowcach i Lwowie, ale coraz częściej widać drugą stronę medalu – właściciele kamienic często zalewają elementy dekoracyjne betonem i wapnem.
Igor Bondarew twierdzi, że zniszczoną figurę można byłoby odnowić, ale taka renowacja może kosztować około 50 tys. hrywien. Na razie chętnych do wydania takiej kwoty nie ma.
Sabina Różycka