Będzie, nie będzie…

Będzie, nie będzie…

Ciągle nie wiadomo czy uda się doprowadzić do parafowania umowy stowarzyszeniowej pomiędzy Ukrainą a UE . Wygląda na to, że gdyby nawet udało się ją nie tylko parafować, ale i podpisać, szans na pełną ratyfikację obecnie nie ma. Tymczasowym wyjściem mogłaby być jedynie ratyfikacja umowy handlowej.

 

Kilka dni temu rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. polityki zewnętrznej Maja Kocijanczicz powiedziała, że 30 marca możliwe jest parafowanie umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Zastrzegła jednak, że nie ma oficjalnego terminu.

 

Dzień później, w opublikowanym wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Welt”, premier Ukrainy Mykoła Azarow stwierdził, że „Ukraina jest bardzo rozczarowana, że ze sztucznych powodów UE zwleka z podpisaniem umowy o stowarzyszeniu”.

 

Dodał też, że ważniejsze niż pytanie, kto jest winien tej sytuacji, jest kwestia, czy umowa o stowarzyszeniu będzie korzystna dla interesów UE i Ukrainy. – Jeśli tak, to powinniśmy iść naprzód. Nie my zwlekamy z umową, – powiedział premier Ukrainy.

Azarow odrzucił sugestię, że przeszkodą dla podpisania umowy z UE jest skazanie byłej premier Julii Tymoszenko. –Jakie znaczenie ma ten proces dla demokracji na Ukrainie? Skazana została osoba, która w 2009 roku jako premier zawarła kontrakt gazowy z Rosją, przez który dziś nasz kraj cierpi. Poza tym, podpisała go bez akceptacji Rady Ministrów. Czy premier kraju UE, który zachowałby się w ten sposób, nie zostałby ukarany? – powiedział Azarow.

Podkreślił, że na Ukrainie nikt nie jest prześladowany za krytykę rządu. – Na obecnym etapie nie ma żadnego zagrożenia dla demokracji, – zapewnił premier Ukrainy.

Podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą było celem polskiej prezydencji UE w drugiej połowie 2011 r. Polska starała się, by umowę w 2011 r. przynajmniej parafowano (w sensie prawnym to tylko obustronne potwierdzenie zgodności tekstu z wynikiem rokowań), ale nawet to się nie udało.

Podpisanie i ratyfikacja umowy będą zależeć od okoliczności politycznych, – powiedział w grudniu 2011 roku szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Później zapowiedziano, że umowa może być w pierwszym kwartale 2012 r. zaledwie parafowana.

Umowa wymagałaby, po podpisaniu, ratyfikacji w Parlamencie Europejskim oraz w parlamentach Ukrainy i 27 krajów UE. W obecnej sytuacji nie zrobią tego raczej ani Paryż ani Berlin. Jednak częścią umowy jest układ o wolnym handlu, który potrzebuje ratyfikacji tylko w Kijowie i PE. To stwarza teoretyczną możliwość, by uruchomić wyłącznie handlową część umowy.

 

Źródło: na podstawie PAP i korespondencji Tomasza Bieleckiego z Brukseli (GW)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X