Batalie na Przykarpaciu. Część 3 Odbicie jasyru, mal. Artur Grottger

Batalie na Przykarpaciu. Część 3

Co się tyczy spraw wojskowych, to wiek XVIII minął na terenach naszego kraju pod znakiem półksiężyca. Ziemie Pokucia regularnie pustoszyli Tatarzy, uprowadzając na Krym tysiące jeńców. Polacy walczyli z wrogiem i nawet odnosili pewne sukcesy.

Hetman Stanisław Koniecpolski

Bitwa na Szlaku Wołoskim

Tatarzy atakowali Pokucie regularnie – zdarzało się nawet pięć (!) najazdów w roku. Spoglądając na mapę dziwimy się, jak z Krymu udawało im się niepostrzeżenie zjawić się tutaj. A to przecież ponad tysiąc kilometrów.

Krym faktycznie był daleko, ale pomiędzy półwyspem a Rzeczpospolitą leżała Mołdawia. Jej hospodar, jak i chan krymski byli wasalami tureckiego sułtana i ich ziemie należały do Imperium Osmańskiego. Stąd krymczanie bez przeszkód szli przez tereny mołdawskie, do których należała również współczesna Bukowina, a obecny obw. czerniowiecki bezpośrednio graniczył z Pokuciem. Gromadząc się koło Śniatynia Tatarzy rozpoczynali najazd.

Trasę, którą poruszali się najeźdźcy, nazwano Szlakiem Wołoskim. Sami krymczanie określali go, jako „Złoty”, bo tędy spływały do nich nagrabione bogactwa i jasyr. Historyk Aleksander Czołowski tak opisuje go dokładnie: „Od Śniatynia przez Kołomyję, Tłumacz i Tyśmienicę Szlak ten dochodził do Czesybiesów, czyli Jezupola. Tu dzielił się on na dwa kierunki. Główny przez Bursztyn, Rohatyn i Bóbrkę prowadził do Lwowa, a drugi przez Halicz, Kałusz, Dolinę i Stryj do Drohobycza, Sambora i dalej…”.

Głównym celem najazdów był jasyr. Tatarzy nie przebierali: mężczyzn kierowano na galery, chłopców szkolono na janczarów w koszarach, a kobiety sprzedawano na rynkach do haremów i usług domowych. Przeciwdziałać tym najazdom było dość trudno, bo ich przewagą był niespodziewany wypad i szybkość działania. Póki Rzeczpospolita zbierała wojsko, Tatarzy już dawno byli z powrotem w Mołdawii.

Pierwszej poważnej porażki zadał im hetman Stanisław Koniecpolski w bitwie pod Martynowem. Był już wówczas hetmanem wielkim polnym, którego zadaniem było strzeżenie granic państwa. W czerwcu 1624 r. wielotysięczna orda nohajskich Tatarów pod wodzą Kantemira Murzy przeszła granicę pod Śniatyniem i przez Stryj szła w stronę Przemyśla. Tam rozłożyli się obozem i wysyłali lekkie oddziały-czambuły na grabież w okolicach.

W tym czasie hetman zgromadził wojsko i niebawem miał pod swymi chorągwiami 5 tys. żołnierzy. Gdy wywiad doniósł mu, że Tatarzy wracają, Koniecpolski postanowił ich zaskoczyć. Koło Martynowa (ob. wioska Nowy Martynów w rej. halickim) założył obóz warowny. 19 czerwca zbliżyły się wojska ordy, hetman obawiał się, że Tatarzy nie podejmą walki i przeprawią się pod Haliczem. Nakazał wypad do Popławników. Kantemir, noszący przezwisko „Krwawy Miecz”, mając znaczną przewagę w ludziach, zaatakował polskie oddziały 20 czerwca. Odbiwszy atak wroga, Koniecpolski kontratakował kawalerią. Tatarzy nie wytrzymali ataku i zaczęli uciekać w popłochu. Na czele pogoni stanął rotmistrz Stefan Chmielecki, który dogonił obóz wroga i zwolnił brańców. Ukrywających się w okolicznych lasach tatarów wyłapali miejscowi chłopi. Z tego pogromu udało się uratować jedynie Kantemirowi z 20 konnymi.

Kolejna zwycięska bitwa na tym szlaku miała miejsce 9 października 1629 r. Określana jest też jako bitwa nad Gniłą Lipą. Wówczas tenże Stefan Chmielecki wraz z oddziałem kozaków zaporoskich hetmana Hryćka Czarnego znów przeciął drogę odwrotu ordzie Kantemira Murzy, wracającej z wyprawy do woj. bełskiego. Koło Bursztyna zastąpiło mu drogę dwutysięczne polsko-ukraińskie wojsko i rozbiło całkowicie siedmiotysięczny oddział Tatarów. W tej walce zginął syn Kantemira, a jego brat dostał się do niewoli. Zwycięzcy zwolnili 10 tys. chrześcijańskich jeńców, wśród których było wiele szlachcianek.

Hetman Koniecpolski zwalnia jeńców koło Halicza, mal. Henryk Rodakowski

Trzy zwycięstwa pod Kałuszem

W czasach wojen Chmielnickiego wielkich bitw na Przykarpaciu nie było. Jedynie powstańcy Semena Wysoczana spalili kilka polskich majątków, po czym odstąpili za kozakami na wschód.

W 1672 r. wybuchła wojna polsko-turecka, której towarzyszyły masowe najazdy krymskich Tatarów. Po upadku Kamieńca Podolskiego na tereny woj. ruskiego wdarła się orda Selim Gireja. Historyk Iwan Tymiw pisze, że było to 30-45 tys. wojska i podzielili się oni na trzy kosze – w Niemirowie, Komarnie i za Dniestrem. Na Pokuciu działał najmłodszy dowódca Adży Girej z oddziałem 10 tys. konnicy.

Przeciwko najeźdźcom walczył trzytysięczny polski oddział hetmana Jana Sobieskiego. Stopniowo rozbijał oddziały tatarskie w okolicach Lwowa, po czym przemieścił się na Pokucie. Ordyńcy stanęli na wypoczynek koło wioski Petranka koło Rożniatowa. Pozwoliło to polskiemu oddziałowi zaskoczyć wroga. Hetman na czele zaledwie 1500 oddziału kawalerii postanowił ruszyć do boju. Sobieski opracował oryginalną taktykę: atakował wroga niewielkim oddziałem, a gdy wróg wciągnął się do walki – ruszał głównymi siłami.

14 października odbyła się bitwa pod Petranką (czasem nazywana jest też bitwą pod Kałuszem). Tatarzy nie wytrzymali nacisku oddziału Sobieskiego i porzuciwszy jasyr schronili się w okolicznych lasach. Po zwycięstwie zwolniono 10 tys. brańców, w większości dzieci. Odstawiono je do sąsiedniego Kałusza, gdzie później Sobieski zbudował przytułek. W dokumentach dzieci te określano, jako „kałuskie sierotki”.

Walka o sztandar. Obraz Józefa Brandta

Istnieje wersja, że złoty półksiężyc na herbie Kałusza pojawił się po tej błyskawicznej wiktorii nad muzułmanami.

W 1675 r. pod Kałuszem rozegrała się kolejna zwycięska bitwa. Akademik Wołodymyr Grabowiecki pisze, że oddział tatarski rozbił założyciel Stanisławowa, wojewoda kijowski Andrzej Potocki.

Trzecia bitwa pod Kałuszem miała miejsce w 1676 r. Wówczas wielka turecka armia, przy udziale Tatarów krymskich, otoczyła Stanisławów. Na pomoc miastu ruszył król Jan III Sobieski. 24 września pod Wojniłowem polski oddział rozpoznawczy napotkał i rozbił tatarski czambuł. Za nim szły jednak główne siły wroga, które odstąpiły spod Stanisławowa. Król wycofał się do Żurawna, gdzie po długich walkach, nie przynoszących rozstrzygnięcia żadnej ze stron, podpisano pokój żurawieński.

Ostatni najazd Tatarów na Galicję miał miejsce w styczniu 1699 r. Po tym czasie więcej na Pokuciu się nie pojawiali. Natomiast, jak po wodę święconą, zaczęli tu przybywać moskale.

Potyczka konfederatów w wojskami rosyjskimi. Obraz Wacława Pawliszaka

Od Sołotwina do Podpieczar

Trudno powiedzieć, że wiek XVIII był spokojny dla naszych ziem. Większych bitw na Przykarpaciu nie rozgrywano. Odwiedzały te tereny zagraniczne wojska i oddziały walczących ze sobą magnatów, ale bitwy ograniczały się manewrami, zdobywaniem miast i fortec – walk w otwartym polu już nie było.

Jednak skąpe wiadomości o jednej potyczce podaje Sadok Barącz w swoich „Pamiątkach miasta Stanisławowa”. W 1768 r. wybuchło powstanie polskich magnatów przeciwko prorosyjsko nastawionemu królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu – znane jako Konfederacja Barska. Przykarpacka szlachta sympatyzowała konfederatom. Król poprosił o pomoc wojskową carycę Katarzynę II i ta skierowała wojsko do Polski. Po porażce pod Podhajcami opór konfederatów w Galicji został stłumiony, powstanie zaś przeszło w fazę walki partyzanckiej.

Moskale bez przeszkód zajęli Stanisławów i umieścili tu swój garnizon. Barącz pisze, że miasta bronił rotmistrz Twardowski, który wcześniej służył u starosty kaniowskiego Potockiego. Ze swoim oddziałem wycofał się na przedgórza Karpat i tam dopadła go kawaleria Rosjan. W walce pod Sołotwinem Twardowski został ciężko ranny i w kilka godzin później zmarł. Przed walką rotmistrz ukrył swą jedyną armatę gdzieś koło Nadwórnej.

Po zajęciu Galicji przez Austriaków wojny na naszych terenach ustały. W XIX w. przez kraj przetoczyła się jedynie austro-francuska wojna 1809 r. 26 czerwca miasto zajęli sojusznicy Napoleona – strzelcy Wielkiego Księstwa Warszawskiego. Miasto poddało się bez walki, ale koło karczmy naprzeciwko cmentarza żydowskiego (ob. kina Kosmos) miała miejsce potyczka. Umocniło się tam około 50 piechurów austriackich i 30 husarzy, którzy otworzyli ogień. Po krótkiej walce piechota poddała się, a husarzy uciekli.

Na początku lipca wojska austriackie wzmocniono i wróciły do miasta. Na polach koło Podpieczar miała miejsce krótka walka kawalerii. Polacy przegrali bój, tracąc kilkadziesiąt jeńców i odeszli do Mykytyńców, później – do Lwowa.

Od tej chwili na Przykarpaciu zapanował pokój, który przerwała dopiero I wojna światowa.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 12 (448), 28 czerwca – 15 lipca 2024

Batalie na Przykarpaciu. Część 1

Batalie na Przykarpaciu. Część 2

X