Aleksander Fredro na scenie życia i teatru (Fot Jurij Smirnow)

Aleksander Fredro na scenie życia i teatru

Na kolejne XLIX Spotkanie Ossolińskie przyjechał do Lwowa wybitny znawca twórczości Aleksandra Fredry Marian Ursel, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Tematyka fredrowska żywo zainteresowała lwowskich Polaków, którzy stanowili tym razem znaczną część zebranych na sali w dawnym pałacu hr. Baworowskich.

Spotkanie prowadziła Wiktoria Malicka, przedstawicielka wrocławskiego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Malicka przedstawiła zebranym profesora Mariana Ursela, kierownika Zakładu Historii Literatury Romantyzmu Instytutu Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Prelegent całe swoje życie naukowe poświęcił tematyce fredrowskiej. Doktorat uzyskał 26 września 1978 roku na podstawie rozprawy „Bajkopisarstwo Aleksandra Fredry”, której promotorem był profesor Bogdan Zakrzewski. Habilitował się 22 czerwca 1993 roku przedstawiając pracę „O wierszach Aleksandra Fredry”. W dorobku profesora Ursela znajdziemy ponad 150 publikacji naukowych, z nich 115 po uzyskaniu habilitacji. Napisał sześć książek, z których cztery poświęcone są twórczości Fredry: „Bajkopisarstwo Aleksandra Fredry”, „O wierszach Aleksandra Fredry”, „Fredrowskie teatralizacje. Na scenie życia i teatru”. Jego leksykon pt. „Romantyzm” cieszy się w Polsce ogromną popularnością i w latach 2000-2014 był już pięciokrotnie wznawiany. Profesor Ursel jest pomysłodawcą i redaktorem naukowym „Księgi wspomnień o zmarłych pracownikach powojennej polonistyki wrocławskiej. Pod jego redakcją ukazało się również 17 tomów czasopisma „Prace Literackie”. Zajmuje się również badaniami twórczości Aleksandra Fredry w opiniach jego współczesnych.

Prelegent wygłosił wykład „Aleksander Fredro na scenie życia i teatru”. W trakcie wykładu opowiedział o swoich lwowskich korzeniach. Jego ojciec pochodził ze Lwowa i był zmuszony wjechać stąd w 1946 roku. Na Uniwersytecie Wrocławskim jako student i aspirant kształcił się pod kierownictwem byłych lwowskich profesorów. Może dlatego tematyka fredrowska stała się jego pasją naukową. Profesor przypomniał również, że lwowski pomnik Aleksandra Fredry stoi teraz we Wrocławiu. Co pewien czas z pomnika komediopisarza wielbiciele wykradają pióro, które Fredro trzyma w ręku. Dotychczas znikło ich już dziesięć.

Swój wykład we Lwowie Marian Ursel poświęcił pamięci swoich profesorów, którzy skierowali jego uwagę na postać Aleksandra Fredry.

Opowiedział kilka ciekawostek fredrowskich. Wspominał o tym, że nie zachował się akt urodzenia Aleksandra Fredry – spłonął podczas pożaru w Jarosławiu, nawet sam Fredro nie wiedział, kiedy dokładnie się urodził. W setkach nekrologów po jego śmierci podawano zupełnie różne daty i miejsca jego urodzenia. Wyjaśnił też, że legenda o skradzionym palcu Fredry jest czystą prawdą. W latach 60. XX wieku palec ten profesor Bogdan Zakrzewski zabrał ze zdewastowanego grobu Fredry w Rudkach i przywiózł do Wrocławia. Następnie palec komediopisarza włożono do puszki i wmurowano w ścianę jednego z wrocławskich kościołów, umieszczono tam tablicę informacyjną.

Obrażony atakiem Leszka Dunin-Borkowskiego i Seweryna Goszczyńskiego Fredro przez 15 lat nie publikował swoich utworów, pisał do szuflady. Po jego śmierci pojawiła się lawina nowych publikacji, komedie, ballady, satyry, bajki, bezcenne „Zapiski starucha”. Fredro w pewnym sensie był przerażony życiem, cierpiał na różne dolegliwości zdrowotne związane z podagrą, tygodniami leżał w łóżku, ale był szalenie pracowity. Pisał przy pulpicie na stojąco, lub w łóżku. Nigdy nie pisał siedząc w krześle, jak przedstawił to na pomniku Leonard Marconi. W starszym wieku podczas ataków choroby nie mógł utrzymać w dłoni ołówek, dlatego dyktował swoje utwory. Podawano mu środki przeciwbólowe, między innymi opium. Nikt nie wiedział wówczas, że to niszczy organizm. Dramatyczna historia jego choroby zrodziła dramatyczne utwory pełne bólu. Leżący tryb życia dla człowieka tak niezwykle aktywnego był bardzo trudny.

Profesor Ursel zauważył, że historia miłości Fredry i Zofii Jabłonowskiej jest warta sfilmowania w serialu. Przeciwnikiem związku Fredry i Zofii był nie tyle jej pierwszy mąż – hrabia Stanisław Skarbek – ile rodzina Jabłonowskich, która uważała ród Fredrów za parweniuszy, którzy kupili sobie tytuł hrabiowski. Na ślub z Zofią Jabłonowską Fredro czekał 11 lat. Była to kobieta jego życia. Pod koniec życia postanowili spalić całą swoją miłosną korespondencję.

W młodości Fredro lubił hulanki w lwowskich restauracjach i na balach. Z czasem jednak stał się domatorem, zamkniętym w swojej prywatności. Nie dopuszczał do siebie petentów, delegacji, wielbicieli. Najlepiej czuł się w swoim domu we Lwowie i w Beńkowej Wiszni. Przez całe dnie chodził w szlafroku.

Fredro miał ogromne szczęście i satysfakcję, że mógł zobaczyć swoje sztuki na scenie. Dyrektorowie teatrów radzili się z nim. Manifestował przyjaźń z aktorami, udzielał im różnych rad i informacji. Gromadził materiały o swoich wystawach w różnych teatrach i miastach. Umiał też żartować na swój temat. Na pytanie, u kogo się uczył pisania utworów, powiedział, że „zakupił sobie od Żyda Igla 10 tomów Moliera za jednego dukata i uczył się z nich pisania dramatów”. Na zarzuty Goszczyńskiego i Dunin-Borkowskiego odparł kiedyś: „Ja swoje sztuki dla artystów pisałem, a nie dla idiotów”.

Zmarł Fredro 15 lipca 1876 roku we Lwowie. Po śmierci zrobiono maskę pośmiertną, zabalsamowano ciało., zawiązał się komitet pogrzebowy. Organizacja pogrzebu przebiegała niezwykle uroczyście, przy udziale tłumów ludzi. Zdecydowano, że zostanie pochowany w Rudkach w rodzinnej kaplicy. Pochód żałobny ruszył od dworku Fredrów w stronę rogatki rudeckiej, a dalej – w nocy – orszak z pochodniami przeszedł do Rudek.

Wykład profesora Mariana Ursela wzbudził ogromne zainteresowanie. Było dużo pytań, ale też osobistych wspomnień obecnych. Warto zaznaczyć, że na spotkanie przybył Adolf Wisłocki – człowiek niezwykle zasłużony dla odrodzenia polskości i kościoła rzymskokatolickiego we Lwowie. Pan Adolf ma poważne kłopoty zdrowotne i rzadko wychodzi z domu, tym razem przybył jednak na spotkanie, a zebranym opowiedział historię odzyskania kościoła w Rudkach w 1989 roku. Z bólem mówił o stanie zdewastowania rodowej kaplicy Fredrów, o krypcie w której trumny i kości były wrzucone do błota. Janusz Tysson i Luba Lewak opowiadali o swoich doświadczeniach aktorskich w komediach Fredry na scenie Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie.

Ukrainiec Andrij Pawłyszyn mówił o swoich tłumaczeniach Fredry na język ukraiński. „Spuścizna jest wielką wartością ponadczasową. Chcemy żeby Fredro był znany większości Ukraińców. Fredro ciągle jest modny. Jego komedie nadal wystawiają teatry – również ukraińskie”.

Konsul Marian Orlikowski podkreślił zaangażowanie Konsulatu Generalnego i strony polskiej w sprawach organizacji muzeum Fredry w pałacu w Beńkowej Wiszni – remont pałacu finansuje strona polska. Przypomniał też, że przy wjeździe do Rudek już jest umieszczona tablica informacyjna w trzech językach – polskim, ukraińskim i angielskim, z napisem, że tutaj jest pochowany Aleksander Fredro. Zaznaczył, że ta wiadomość była zaskoczeniem dla wielu współczesnych mieszkańców Rudek.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 19 (215) za 21-30 października 2014

{youtube}npWapGbfeCE{/youtube}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X