Akt terroru nie powiódł się. Prowokacja się nie udała

Konsulat RP w Łucku, który z powodu nadzwyczajnych wypadków nie był czynny przez tydzień, wznowił swą działalność.

W końcu marca o tej placówce dyplomatycznej w obwodowym centrum Wołynia było głośno w całej Europie. Wypadek, który wydarzył się tam w nocy 29 marca, wywołał szok – budynek Konsulatu Generalnego RP w Łucku został ostrzelany z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro urzędu dyplomatycznego.

– Strzelano po północy, pocisk trafił w dach około 20–30 cm nad oknem mieszkania służbowego, w którym znajdował się pracownik konsulatu – powiedział konsul RP w Łucku Krzysztof Sawicki. – Na szczęście nikt nie ucierpiał.

Pocisk w miejscu wybuchu zniszczył część dachu, uszkodził okno pod nim, wyleciały również szyby w sąsiednich oknach. Według zeznań świadków wybuch spowodował włączenie alarmu w banku, mieszczącym się w tym samym budynku. Eksplozja była tak głośna, że słychać ją było nie tylko w sąsiednich budynkach, ale też w odległej o kilka kilometrów wsi Boratyn.

Na miejsce zdarzenia natychmiast przybyła policja i służby bezpieczeństwa.

– Z pomieszczenia wydobyto resztki granatnika RPG-22 – poinformował kierownik Urzędu Głównego Policji Narodowej obwodu wołyńskiego Petro Szpyha. – Zlokalizowano punkt, z którego strzelano. W tej chwili trwa praca z nagraniami kamer wideo umieszczonych na sąsiednich budynkach, aczkolwiek z górnych kondygnacji urzędu konsularnego obserwacja wideo nie była prowadzona. W celu zbadania incydentu została stworzona grupa operacyjno-śledcza, w której skład weszli policjanci, śledczy i służby organów ścigania.

Zgodnie z wypowiedzią Petra Szpyhy sprawa ta podlega osobistej kontroli kierownika Policji Narodowej oraz ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Prowadzone jest śledztwo kryminalne wg art. 258 Kodeksu Kryminalnego Ukrainy „akt terrorystyczny”, które uwzględnia kilka wersji incydentu, między nimi ślad rosyjski, określany jako najbardziej prawdopodobny.

– Zachodzące od czasu do czasu na terytorium Ukrainy prowokacje wymierzone przeciwko Polsce są na rękę tylko jednej stronie – Federacji Rosyjskiej – oświadczył kierownik wołyńskiego Urzędu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Jurij Fełoniuk. – Akty te mają na celu destabilizację stosunków między bratnimi narodami ukraińskim i polskim.

Prawie cały tydzień Konsulat Generalny w Łucku pozostawał nieczynny, zamknięte też były polskie urzędy dyplomatyczne w innych miastach Ukrainy. Na razie w centrum wojewódzkim Wołynia sprawę wybuchu bada wraz z lokalnymi służbami grupa specjalistów z centralnego urzędu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.

Incydent wywołał natychmiastową reakcję w obu państwach. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP potwierdziło fakt obstrzału i wezwało posła Ukrainy w Warszawie Andrija Deszczycę. Dyplomaci Polscy oświadczyli, że od ukraińskich służb oczekują zapewnienia skutecznej ochrony urzędów dyplomatycznych na Ukrainie oraz jak najszybszej analizy szczegółów zajścia i ujęcia sprawców.

Tymczasem przewodniczący państwa ukraińskiego w rozmowie z prezydentem Polski Andrzejem Dudą zapewnił, że władze ukraińskie będą zdecydowanie dążyć do tego, by uniemożliwić na przyszłość podobne prowokacje. 3 kwietna Petro Poroszenko podpisał ustawę o wzmocnieniu ochrony urzędów dyplomatycznych obcych państw na Ukrainie. I już w dniu 5 kwietnia Konsulat Generalny w Łucku otworzył swe drzwi dla odwiedzających.

– Ukraińskie służby bezpieczeństwa i policja pracowały bardzo dobrze, i teraz chroni nas Gwardia Narodowa i policja – mówi wicekonsul Krzysztof Sawicki. – A prócz tego otrzymaliśmy bardzo wiele listów solidarności od różnych osób z Ukrainy, Polski i z zagranicy. Będziemy nadal współpracować.

Na razie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy obiecuje 25 tysięcy hrywien za udzielenie informacji o eksplozji w KG RP w Łucku. Według słów szefa SBU obwodu wołyńskiego Jurija Fełoniuka, wstępne akcje śledczych ujawniły już pewne poszlaki. Stwierdził on, że na razie jest za wcześnie, by je opublikować, ponieważ stanowią tajemnicę służbową. Ale obiecał, że w najbliższym czasie poinformuje media o okolicznościach i wynikach śledztwa.

Jaryna Rudnik
Tekst ukazał się w nr 6-7 (274-275) 11-27 kwietnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X