Komu kościół dominikanów?

Komu kościół dominikanów?

W Kamieniu Koszyrskim na Wołyniu jest do sprzedania stary kościół. Dziś mieści się w nim siedziba fabryki cukierków, zabudowania widać z daleka dzięki charakterystycznym elementom dekoracyjnym. Pomimo przebudowy i modernizacji w latach sowieckich do dziś na budowli widoczne są elementy sakralnej architektury.

Siedemdziesiąt lat temu ludzie przychodzili tu na modlitwę, a nie po słodycze. Mieścił się tu katolicki kościół parafialny. Razem z wybudowaną kaplicą stanowił dominikańską spuściznę Kamienia Koszyrskiego. W wieku XVII w 1628 roku ufundował go ostatni z rodu książąt Sanguszków Koszyrskich – wojewoda wołyński Adam Sanguszko – i założył tu siedzibę zakonu  dominikanów.

– Klasztor dominikanów funkcjonował w mieście do 1832 roku – opowiada dyrektor lokalnego muzeum krajoznawczego Natalia Paś. – Potem klasztorny kościół zamieniono na parafialny. Świątynia była czynnym kościołem do 1944 roku, przy czym nabożeństwa odprawiano przez cały okres II wojny światowej. Po wojnie najpierw umieszczono tu tartak, a w kaplicy suszono deski. Pod koniec lat 70-tych XX wieku klasztor zmieniono na fabrykę cukierków. Obecnie kościół wygląda inaczej – przebudowywany był w okresie sowieckim. Zniszczono portyk z czterema kolumnami i dołączono boczne przybudówki.

Nieco łaskawszy los spotkał kapliczkę. Została uznana za zabytek architektury. Fabrykę zamknięto zimą ubiegłego roku. Dziś rejonowa spółdzielnia spożywcza ma zamiar sprzedać kościół. Wywoławcza cena na aukcji wyniesie orientacyjnie ok. 350 tys. hrywien.

Całą sprawą zainteresowała się deputowana do rady rejonowej Weronika Romanowicz. Zwróciła się do władz wojewódzkich, ale otrzymała odpowiedź, że kościół nie jest zabytkiem architektury i ma swoich właścicieli.

– Nasze władze ciągle podkreślają, że Ukraina dąży do Europy – oburza się pani Romanowicz. – A co z sytuacją w Kamieniu Koszyrskim, gdzie świątynia w gestii spółdzielni wykorzystywana jest niezgodnie z jej przeznaczeniem? Czy warto kontynuować epokę sowieckiego ateizmu, gdy kościoły zamieniano na fabryki? Jeżeli gmach świątyni nie trafił na listę zabytków, to należy go tam niezwłocznie wnieść.

 

Nowy kościół w Kamieniu Koszyrskim (Fot. Agnieszka Ratna)Z propozycją nadania kościołowi statusu zabytku Weronika Romanowicz zwróciła się do komisji ds. edukacji, nauki, kultury i mediów wołyńskiej rady wojewódzkiej. Wiceprzewodniczący komisji, kapłan cerkwi prawosławnej kijowskiego patriarchatu Witalij Sobko, uważa, że wykorzystanie świątyń do celów innych niż sakralne jest obecnie jednym z najbardziej przykrych faktów.

– Jak mogło się stać, że obiekt sakralny jest wykorzystywany przez spółdzielnię, a nie należy do lokalnego samorządu – dziwi się deputowana. – Dlaczego wierni nie starają się o zwrot świątyni? Jest przecież wiele przypadków, gdy katolickie świątynie są przekazywane wiernym innych obrządków. A może spółdzielnia sama nie ma nic przeciwko temu, żeby okazać dobrą wolę i przekazać komuś świątynię? Nie wiemy jednak, co na to powiedzą władze lokalne.

Według słów ks. Sobka, deputowani rady wojewódzkiej proszą o informacje dotyczące dawnego kościoła władze w Kamieniu Koszyrskim. Prezes spółdzielni spożywczej Tatiana Jefimowa jest bardzo zdziwiona całym szumem wokół budowli. Mówi, że od dawna przejmuje się losem świątyni.

– Proponowałam władzom żeby umieściły w dawnej świątyni siedzibę muzeum krajoznawczego, bo nasze muzeum do dziś mieści się w wydzierżawionych pomieszczeniach – mówi Jefimowa. – Ale rada rejonowa boi się brać na siebie odpowiedzialność. Dla nich cena jest za wysoka. Jeśli zaistnieje taka potrzeba zmniejszymy cenę a nawet oddamy budowle bezpłatnie, ale pod warunkiem, że znajdą się pieniądze na renowację. Liczba katolików w naszym mieście jest niewielka. Wystarcza im zbudowany w 2005 roku z funduszy wiernych kościół św. Michał i św. Antoniego. Też nie chcą tego starego kościoła. Mówię o tym wszystkim zainteresowanym i wierzę, że znajdzie się mecenas, który zapłaci za remont i zorganizuje muzeum. Dobrze jest krzyczeć na ten temat, ale spróbujcie znaleźć dobroczyńców.

Agnieszka Ratna
Tekst ukazał się w nr 13–14 (185–186) 16 lipca – 15 sierpnia 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X