Przed stu laty, 8 lutego 1920 roku, podpułkownik Marko Bezruczko podpisał swój pierwszy rozkaz dla I Dywizji Strzeleckiej.
Pisze w nim: 1. Na punkcie koncentracji w Łańcucie tworzy się oddzielna ukraińska dywizja, która po sformowaniu ma przenieść się na Ukrainę i zostać kadrą regularnej Armii Ukraińskiej do walki z bolszewikami. 2. Zostałem mianowany na pełniącego obowiązki dowódcy tej dywizji…”. Tak powstała nowa wojskowa formacja Armii URL.
Tworzenie dywizji odbywało się w polskim mieście Łańcut, gdzie mieścił się obóz dla internowanych. Został on zamieniony na punkt koncentracji nowej jednostki. Do dywizji ściągali ukraińscy żołnierze, którzy z różnych przyczyn znaleźli się w polskiej niewoli. Warunki w Łańcucie były jednak nie najlepsze. Wobec tego w marcu 1920 roku dywizję przeniesiono do Brześcia. Fundusze na tworzenie jednostki przeznaczyło Ministerstwo Spraw Wojskowych RP, które w pierwszym miesiącu przeznaczyło na ten cel 18 mln polskich marek.
21 marca 1920 roku dywizja została oficjalnie przemianowana na 6 Dywizję Strzelców, zgodnie z nową numeracją wprowadzoną w Armii URL. Po miesiącu, 19 kwietnia, Główny Ataman Symon Petlura wydał rozkaz by w najkrótszym terminie przygotować dywizję, która stanowiła raczej trzon kadrowy, niż pełnowartościowe zgrupowanie, do wyruszenia na front. W tym czasie rozmowy polsko-ukraińskie o wspólnych działaniach wchodziły w stadium końcowe i zbliżał się dzień natarcia wojsk polskich. Wysyłając dywizję na front, ataman Petlura zwrócił się do żołnierzy tymi słowami:
– Przed wami, wierni synowie Ukrainy, wielka i sławna praca – wyzwolenie ziemi ojczystej od Moskali, którzy krzyczą ładne słowa o równości, braterstwie, ale już trzeci rok wyniszczają Ukrainę, grabią jej naród, wywożą na swoją moskalszczyznę, rozstrzeliwują, rżną i biją najlepszych synów naszej ziemi – waszych towarzyszy. Przyjazne nam Wojsko Polskie pomoże wam w walce przeciwko wspólnemu wrogowi, i gdy naszym wspólnym wysiłkiem cała Ukraina będzie uwolniona od wspólnego wroga, Wojsko Polskie wróci do swojej Ojczyzny, a my rozwiniemy sztandary naszej niepodległej ojczyzny na całej ukraińskiej przestrzeni. Wierzę głęboko, że wy, oficerowie i kozacy, zahartowani w walkach o ojczystą ziemię, którym nigdy nie były straszne ani kula, ani głód, ani chłód, i dziś staniecie twardą stopą z bronią w rękach na ziemi ojczystej i, wysoko podniósłszy nasz Jasny Sztandar, wyzwolicie umęczoną Ukrainę od wszystkich wrogów.
Potem był wyjazd na front. Początkowo dywizja Bezruczki, awansowanego na pułkownika, weszła do składu drugiej linii 2 Armii Wojska Polskiego, a od 3 maja – do 3 Armii gen. Edwarda Rydza-Śmigłego.
8 maja dywizja była już w Kijowie i w następnym dniu wzięła wraz z polskimi jednostkami w defiladzie na Chreszczatyku. Przez miesiąc dywizja stacjonowała w stolicy Ukrainy. Jednak już 8 czerwca, wskutek pogorszenia się sytuacji na froncie, Kijów trzeba było opuścić. Dalej miały miejsce ciężkie walki w rejonie Ignatpola, Pergi, Bielskiej Woli na Polesiu. Będąc na wypoczynku na zachodnim brzegu Bugu, dywizja pod koniec sierpnia otrzymała nareszcie zezwolenie połączonego dowództwa na połączenie się z działającymi jednostkami Armii URL, trzymającymi obronę na linii Dniestru. Do tej chwili dywizja walczyła samodzielnie w składzie 3 Armii WP. Jednak przeniesienie niespodziewanie należało przerwać, ponieważ czerwona I Konna Armia Siemiona Budionnego ruszyła na Warszawę. Zacięte walki toczyły się wokół twierdzy Zamość, której obroną dowodził płk Marko Bezruczko. W walkach brały udział niektóre zgrupowania dywizji, rozlokowane w tych okolicach, przede wszystkim kureń techniczny.
Po zwycięstwie nad Budionnym przeniesienie 6 dywizji wznowiono. 7 września weszła nareszcie w pełnym składzie do Armii URL i 10 września jej żołnierzy uroczyście powitał ataman Petlura słowami:
– Po długiej, związanej z okolicznościami oddalenia od frontu ukraińskiego i trzymiesięcznych walkach w składzie frontu polskiego, słynna 6 strzelecka dywizja, a w przededniu wspólnego natarcia na tereny ojczyste, znów dołącza w pełnym składzie do naszej Armii, do naszego frontu. W okresie wspólnych walk z Wojskiem Polskim dywizja pokazała się jako regularna, o wysokiej dyscyplinie i całkowicie zdolna do walki jednostka, a jej żołnierze wykazali męstwo i odwagę. Działania wojenne w składzie Wojska Polskiego podniosły jej dobre imię i sławę, i zasłużyła sobie na bezstronną i należną ocenę polskiego dowództwa.
Dalej dywizja brała udział w forsowaniu Dniepru i szybkim natarciu wojsk Centralnej Rady, wyjściu do linii Zbrucza z pomyślną kontynuacją działań na wschodnim brzegu rzeki oraz wyzwoleniu wschodniej części Podola. W pierwszej połowie października 1920 roku jednostki dywizji prowadziły ciężkie walki w okolicach Ochrymowic, Woźniakowców, Żeniszkowców i Garmaki.
Po krótkotrwałym wypoczynku, który miał miejsce w wyniku polsko-sowieckiego zawieszenia broni, 10 listopada działania bojowe wznowiono. Tym razem do natarcia poszli „czerwoni”. 6 dywizja toczyła zacięte walki w okolicy wiosek Popowce i Kacmazów, doznając przy tym ciężkich strat. Następnie wycofała się do Zbrucza. 21 listopada dywizja przeszła na zachodni brzeg rzeki i została internowana przez władze polskie. Nastąpiła długa poniewierka po obozach. Początkowo był Aleksandrów Kujawski, a od drugiej połowy 1921 roku – Strzałkowo i Szczypiorno, aż wreszcie Kalisz. Właśnie w obozach dla internowanych dywizja dodała do swej nazwy przydomek „Siczowa”, który mocno z nią się zrósł. 6 Siczowa Dywizja Armii URL, jako jednostka wojskowa przetrwała do lata 1924 roku, kiedy to jej żołnierze otrzymali od władz ukraińskich „bezterminowe urlopy”, z poleceniem by stawić się na pierwszy rozkaz. Tym sposobem, formalnego rozkazu o jej likwidacji nie było.
W obozach internowania narodziła się tradycja obchodów dnia 8 lutego jako święta dywizji. Po raz pierwszy miało to miejsce w 1921 roku. Z tej okazji, zwracając się do swoich podległych, dowódca dywizji, już w stopniu generała chorążego, Marko Bezruczko napisał:
– Dziś 8 lutego 1921 roku mija rok istnienia naszej 6 Dywizji Strzeleckiej. Wyrwawszy się zza drutów Łańcuta, wyruszyliście na Ukrainę z wielką wiarą w sukces, pokonanie wroga. Przemierzywszy prawie połowę Ukrainy, okryliście się nieprzemijająca sławą. Zapisaliście złote karty historii w walkę o wolność swego kraju i wolność narodu. Było was niewielu, ale łączyła was jedna myśl, wiara w siebie nawzajem, w swoją siłę, w zwycięstwo swojej idei. Daliście przykłady wysokiej sztuki wojskowej. Walczyliście o Pergę, w operacji na Bugu i pod Zamościem. Pokazaliście nie tylko wrogom, ale i całemu światu wysoką godność ukraińskich oficerów i strzelców, udowodniliście, że można stworzyć niezwyciężoną armię. Z kaprysu losu i z powodu naszych, ukraińskich błędów, zostaliście pozostawieni sami sobie, zmuszeni znów trafić za druty.
Ukraina płonie, Ukraina burzy się jak morze, starając się zrzucić jarzmo. Wszyscy swoimi myślami i nadziejami spoglądają w naszą stronę i, jak w jedynym centrum, w naszym rządzie, w nas szukają moralnego wsparcia i siły. Nasze serca pozostały tam na Ukrainie i biją w rytm z sercami wszystkich Ukraińców. Niechaj każdy z was, uskrzydlony niezapomnianymi dniami spotkań w Kijowie, sławą Pergi i Zamościa, stanie jak jeden mąż do pracy nad szkoleniem wojskowym i ogólnym – wówczas będziemy mogli uformować nasze zbrojne szeregi i stanąć do śmiertelnej walki o Ukrainę, o jej wolność, szczęście i los – o jej naród!
W następnym 1922 roku z okazji 2. rocznicy powstania dywizji gratulował jej Główny Ataman Symon Petlura:
– Pokazując swe wielkie oddanie Ojczyźnie na polach walk, jestem pewien, że dywizja z takim też bohaterstwem znosi tymczasowe trudności internowania, hartując jeszcze bardziej swoje oddanie Ojczyźnie, pojęcie wymagań dyscypliny wojskowej i ruszy na pierwszy zew w pole, aby swymi bohaterskimi czynami przysporzyć sławy sobie i całej Armii Ukraińskiej. Wieczną pamięcią okrywamy naszych strzelców 6 Dywizji, którzy śmiercią rycerską polegli za Ojczyznę. Cześć i chwała żyjącym, którzy nie tracą nadziei i wiary w dzień jutrzejszy – dzień wolności i chwały kochanej Ukrainy!
Nawet po internowaniu, będąc na emigracji, starzy żołnierze „szóstacy”, zbierali się w tym dniu, aby odznaczyć święto swej dywizji, oddać cześć poległym towarzyszom broni i życzyć zdrowia żyjącym kolegom, mając nadzieję na kolejne obchody – już w wolnym Kijowie.
Właśnie dziś, mogła to być wspaniała okazja, ale jak widać, nie jest to możliwe. 100-letni jubileusz słynnej ukraińskiej 6 dywizji Strzelców Siczowych przeminie całkowicie niezauważalnie, jak miało to miejsce w latach poprzednich. Proszę jednak zgodzić się ze mną, iż dobrze byłoby, gdyby sławne tradycje tej formacji przejęła któraś z jednostek obecnych Sił Zbrojnych Ukrainy. Przez dodanie do swego miana dodatku „Siczowa” wraz z porządkowym numerem „6” i z dniem 8 lutego jako święta swej dywizji.
Andrij Rukkas
Tekst ukazał się w nr 3 (343), 14–27 lutego 2020