Z Targów Wschodnich i inne skandale Sklep z perfumerią przy ul. Hetmańskiej 22 we Lwowie. Kto zgadnie, gdzie to jest? NAC

Z Targów Wschodnich i inne skandale

„Gazeta Poranna” we wrześniu 1923 r. przedstawiała artykuły o odbywających się Targach Wschodnich. Jeżeli ktoś myśli, że przed wojną z kosmetyków były tylko pachnące mydełka i krem „Nivea” to się grubo myli. W tej dziedzinie działały zarówno firmy zagraniczne, jak i rodzime. Proszę przeczytać dwa poniższe artykuły z relacjami z III Targów Wschodnich z 1923 r.

Perfumerja i kosmetyka fabryki Calderara et Bankaun

W bocznem skrzydle Pawilonu Centralnego w dziale perfumerii i kosmetyków specjalną uwagę publiczności zwraca gustownie urządzony kiosk znanej już zaszczytnie u nas jeszcze za czasów przedwojennych wiedeńskiej firmy Calderara et Bankman. Wszystkie marki tej fabryki cieszą się ogromnem wzięciem wśród publiczności. Bo, któż z nas nie zna znakomitych mydeł „Sylidia”, „Speick”, glicerynowych i wszystkich, innych, dla których napis Calderara-Bankman jest już najlepszem poleceniem?

Równie wzięte są pasty do zębów „Elygiodont” oraz liczne wody toaletowe o zapachach kwiatowych i fantazyjnych, jako też specjalność fabryki Eau de Cologne Russe, posiadająca szczególniejsze zalety odświeżające. Trudno zresztą wymieniać wszystkie tak liczne preparaty perfumeryjne i kosmetyczne, jak pudry, brylantyny i t. d. wyrobu tej pierwszorzędnej firmy, która posiada również swoją fabrykę u nas w kraju, a mianowicie w Krakowie, gdzie zatrudnia liczny personel miejscowy. Dodać tylko należy, że zarówno flakony perfumerji, jak słoiki na kremy i opakowania wszystkich artykułów zalecają się szczególną elegancją i wytwornością.

Fabryka chemiczno-kosmetyczna „Agatos” w Gródku Jagiellońskim

Młode to przedsiębiorstwo zdołało sobie już wyrobić jak najlepszą markę u publiczności, czego dowodem wielkie zainteresowanie, jakie wzbudza na Targach kiosk tej firmy w Pawilonie Centralnym. Efektowne opakowania wszystkich preparatów przyczyniają się niemało do ich szybkiego rozpowszechnienia.

Przedni gatunek wszystkich wyrobów zapewnia trwałość raz zdobytej jakości. To, iż powszechnie już znane są wody toaletowe, kwiatowe i kolońskie, perfumerja i pasty do zębów doskonałej tej marki, jako też krem czeremchowo-kamforowy doskonały środek przeciw piegom, pryszczom i wągrom oraz inne oczyszczające kremy i środki do pielęgnowania włosów, w szczególności specjalność fabryki: barwniki ziołowo-topolowe w płynie jak i pudry toaletowe, nadające skórze delikatną matowość i puder dla dzieci, bardzo już rozpowszechniony, marki „Lala”.

Nadmienić tu należy, że dział kosmetyczny fabryki „Agatos” jest prowadzony przez wykwalifikowane siły z praktyką zagraniczną. Toteż preparaty te spotkały się na Targach z ogólnem uznaniem, a także goście zagraniczni, szczególniej Rumuni, porobili znaczne zamówienia.

Skład fabryczny dla preparatów „Agatos” znajduje się we Lwowie przy ul. Leona Sapiehy 1. 87.

Goście Targów zachwycali się też oryginalnymi autorskimi Batikami z pracowni p. Janiny Misterkowej.

Pomiędzy eksponatami sztuki stosowanej, jakie mieliśmy sposobność oglądać na tegorocznych Targach Wschodnich, jedno z najpierwszorzędniejszych bezsprzecznie miejsc, zajmują artystyczne batiki z pracowni p. Janiny Misterkowej, Lwów ul. Jakóba Strzemię 1. 5, I p.

W ostatniem skrzydle Pawilonu Centralnego znajduje się z prawdziwie wykwintnym smakiem prowadzony kiosk z eksponatami tej pracowni. Nie pierwszy to raz mogliśmy podziwiać te przepiękne poematy barw i kompozycji, gdyż już na poprzednich Targach prace p. Misterkowej zwróciły powszechną uwagę, a nie tylko prasa lwowska, ale również i warszawska poświęciła im nader zaszczytne wzmianki, a nawet osobne artykuły. Niemniej tegoroczna wystawa prac pani Misterkowej dowodzi, że artystka ta nie ustaje w poszukiwaniu coraz doskonalszych form twórczych, oraz śmielej eksperymentuje w techniki batikowej. I pod tym względem trzeba przyznać, że rezultaty tych eksperymentów są nader szczęśliwe. Mianowicie widzimy tu całą kolekcję batików, wykonanych specjalnym sposobem, to jest maczanych wprost we farbach, w przeciwieństwie do najbardziej używanego sposobu rysowanych woskiem wzorów. Jest to technika u nas dotychczas nie wprowadzona i bardzo trudna. Dzięki specjalnej metodzie, zastosowanej przez p. Misterkową, wszystkie w ten sposób batikowane przedmioty, a więc szale, makaty, poduszki, abażury, chusteczki itd. odznaczają się jasną, nieprzyciemnioną i nie zalaną żywością barw. W tej technice wykonany odznacza się szczególną pięknością ogromny szal jawajski w tęczowych kolorach. Nadzwyczaj wytworne są także inne batiki tej pracowni, z których każdy zasłużyłby na osobny opis i wyróżnienie.

Po trzech tygodniach trwania imprezy, zwiedzający ciągle pragnęli zobaczyć jak najwięcej – nawet, gdy już pakowano skrzynie…

Ostatnie dni tegorocznych Targów

W dniu wczorajszym tegoroczne Targi Wschodnie zakończyły swój żywot, aby jak Feniks z popiołów odrodzić się w roku przyszłym na nowa kampanję. Ostatnie błyski targowego życia, po gwarnej i rojnej niedzieli, kiedy tłumy publiczności przewijały się po krętych labiryntach pawilonów i piaszczystych (aż do zbytku) ścieżkach i chodnikach placu Targowego, stały jeszcze dość żywe przez cały poniedziałek.

Niezależnie od pakowania eksponatów, publiczność jeszcze na ostatek dość licznie przewijała się po opustoszonych już częściowo pawilonach, a kupcy – również do ostatniej chwili – robili zamówienia tak, że nieraz dobywano towar już z nawpół spakowanych kufrów i skrzyń. Jak wszędzie na świecie bywa, tak i tu widziało się obok promieniujących zadowoleniom twarzy tych, którzy zrobili dobre, a nawet świetne interesy, skwaszone i zniechęcone miny innych, z którymi bóg Hermes obszedł się po macoszemu. Niemiej już teraz, zanim daty statystyczne ustalają bilans tegorocznych Targów, stwierdzić można, że na ogól rezultat ich był dodatni, a w szczególności, że Targi spełniają coraz lepiej swoje zadanie łącznika ze Wschodem, gdyż na tegorocznych Targach Rosja, Rumunja i inne państwa wschodnie, poczyniły bardzo znaczne transakcje.

… i do samego końca Gościły wycieczki

W ostatnich dniach zwiedziło Targi liczne grono osób z Białego Stoku, między innymi bawili pp. Stefan Popielawski, wojewoda białostocki, p. Szymański prezydent miasta, p. Filipowicz prezes Rady miejskiej, p. Buraczyński, dyrektor koleji, starosta białostocki p. Emita i redaktor dziennika białostockiego p. Roman Wolski.

W biurze mieszkaniowem T.W. zgłosiła się w ostatnich dniach większa ilość kupców zagranicznych z Bukaresztu, Wiednia i Berlina.

Wczoraj odwiedzili między innymi Targ i p. wiceprezydent miasta Łodzi, wycieczka gimnazjalna z Częstochowy i Krakowa i grono wyższych oficerów rumuńskich.

Goście zwiedzali targi do ostatniej chwili, NAC

Pierwszych podsumowań działalności Targów mogli dokonać

Kolejarze, a III Targi Wschodnie

Tegoroczna wystawa targowa była znacznie lepiej obesłana, aniżeli wystawa z r. 1922. Na stację kolejową Targów dowieziono w r. 1923 212 wagonów z eksponatami, z tego 29 zagranicznych, podczas gdy w roku ubiegłym przybyło 184 wagonów, z tego 23 zagranicznych.

Kolejarze polscy z wszystkich dzielnic, zdając sobie sprawę z olbrzymiej doniosłości „Targów Wschodnich” dla całokształtu życia gospodarczego państw, od najwyższego urzędnika do najniższego funkcjonariusza spełniali z zaparciem siebie swe obowiązki. Toteż eksponaty przeznaczone na III. Targi Wschodnie, a reprezentujące nieocenioną wartość zostały przewiezione w setkach wagonów w przeciągu kilku dni z nadzwyczajną sprawnością i bez opóźnień.

Po zakończeniu Targów Wsch. przeprowadzono odwiezienie tych eksponatów z równą sprawnością i szybkością dzięki ofiarnej pomocy naszych kolejarzy. Szczególne zasługi położyła dyrekcja lwowska, która w porozumieniu z dyrekcją stanisławowską wydała na czas odpowiednie zarządzenia celem sprawnego przesyłania eksponatów na miejsce przeznaczenia, a ponadto urządziła cały aparat pracowników, których zadaniem było wykonywanie zleceń udzielanych przez wystawców, jako też udzielanie informacji w sprawach fachowych kolejowych.

Większość eksponatów dostarczano na Targi koleją, NAC

A teraz z nieco innej beczki. Urzędnicy zawsze byli tacy sami…

Żałosna historia o izbie skarbowej

O to charakterystyczny obrazek z urzędowania naszych centralnych instytucji:

Pewna grupa kupców miała wpłacić do kasy Izby skarbowej w Warszawie (Bielańska 18) znaczne kwoty, z tytułu podatku luksusowego. W tym celu wypełnili blankiety, wnieśli pieniądze do kasy i czekali na pokwitowania. Upływały godzina za godziną – pokwitowań nie wydawano, a kiedy interesanci zainterpelowali do urzędnika o powód zwłoki, usłyszeli odpowiedź, która ich w prawiła w osłupienie:

– Pokwitowań nie mogę wydać – rzekł urzędnik, bo – nie mamy atramentu!

Ochłonąwszy z osłupienia, interesanci uznali za stosowne udać się ze skargą do naczelnika, ale i tam usłyszeli podobną odpowiedź wraz z radą, aby przyszli po pokwitowania za kilka dni. Po kilku dniach grupa interesantów zebrała się przed drzwiami Izby Skarbowej i wkroczyła do wnętrza. Przyjął ją mocno zdziwiony woźny i oświadczył przybyłym, że urząd został przeniesiony do Galerii Luxemburga!

Jazda do Galerji Luxsemburga! Ale tutaj o wpłatach powyższych nic jeszcze nie wiedziano, książki bowiem nie dotarły jeszcze z Bielańskiej na Senatorską! Dopiero po dłuższem „sprawdzaniu” załatwiono interesantów, którzy stracili dużo czasu i nerwów.

Mimo woli nasuwa się pytanie, czy panom w Izbie Skarbowej braknie tylko — atramentu?

… a każdy chciał odgrywać „dyrektorka”.

Urząd skarbowy w Busku k. Lwowa. Tu chyba atramentu nie brakło, NAC

Skandaliczny postępek zarządcy fundacji hr. Skarbka

Jak to już wiadomo, przeważna część rynku miasta Rożniatowa padła ofiarą ognia. Dotychczas nie zapodano co było przyczyną tak wielkiej katastrofy, gdyż w pierwszej chwili rozchodziło się tylko o to, aby wiadomość o pożarze podać do powszechnej wiadomości bez dalszych komentarzy. Sprawozdania dotychczasowe jako przyczynę katastrofy podają brak wody. Każdemu obznajomionemu ze stosunkami lokalnymi dziwnem się musi wydawać ten „brak wody”, skoro każdemu wiadomo, że staw, znajduje się prawie w samym mieście!

Otóż brak wody znajduje następujące wyjaśnienie: Pożar wybuchł o 11.30 w nocy i prawie wszyscy mieszkańcy pośpieszyli na ratunek, a w krytycznej chwili paliły się tylko dwa domy. Od niepamiętnych czasów podczas pożaru przebija się groblę stawu i rowami przydrożnymi wodę spuszcza się do miasta, Wobec tego ludność machinalnie rzuciła się w kierunku stawu, aby wodę spuścić do miasta. Takie przebicie grobli i spuszczenie wody może być uskutecznione do 15 minut, a ponieważ wówczas był niski stan wódy, trzeba było głębiej kopać, co by zajęło pół godziny czasu. Korespondent „Wasz”, zajęty kierowaniem akcji w mieście, wyczekiwał wraz z innymi przypływu wody, a gdy po półgodzinnem wyczekiwaniu woda nie nadeszła, udał się do stawu i skonstatował, że ludzie zajęci przekopaniem grobli zaprzestali tej roboty.

Na zapytanie piszącego, co jest przyczyną przerwania roboty, oświadczył że zarządca Jan Borzęcki nie pozwala im kopać grobli, zapisuje ich na karę i w ogóle wyraził swoje oburzenie, a ponieważ nie pytali o jego pozwolenie, to nie pozwala kopać, a nadto uważa to za niepotrzebne, ponieważ ogień nie jest taki wielki. Za inicjatywą piszącego udała się inna grupa ponownie tam i również Policja Państwowa interweniowała, wobec której p. Jan Borzęcki oświadczył, że nie broni wody, lecz chce wiedzieć kto za szkodę będzie odpowiadać. Widocznie uważał za swoje najważniejsze zadanie bronić interesów rzekomo zagrożonej Fundacji hr. Skarbka.

W międzyczasie ogień nie mógł czekać na załatwienie sprawy z p. Borzęckim i dalej się szerzył, a gdy w końcu przybrał groźną postawę i udało się p. Jana Borzęckiego przekonać o konieczności przebicia grobli straciło się dwie godziny czasu. I rzeczywiście, że gdy zjawiła się woda natychmiast ogień umiejscowiono. Zaznacza się, że gdyby woda była wcześniej przyszła, katastrofa byłaby się ograniczyła do 2–3 domów.

Wynika z tego, że p. Borzęcki jest przyczyną tej katastrofy, tylko przez jego postępowanie tutejsze społeczeństwo narażone zostało na tak wielką szkodę materialną i on też ma na sumieniu, że 3 rodziny zostały bez dachu nad głową. Zwracamy sie też do kuratora Fundacji hr. Skarbka z prośbą o wglądnięcie w tę sprawę, gdyż jak słyszeliśmy poszkodowani zamierzają nawet wystąpić ze skarga odszkodowawczą przeciwko tejże fundacji.

Każdy chciał zarobić, ale nie każdy uczciwie. Taki przykład mamy ze Stanisławowa…

Kawiarnia „Warszawa” w Stanisławowie

Usilne starania naszych władz nie zdołały jeszcze wytępić całkowicie paskarstwa, które nadto rozpanoszyło się w Stanisławowie, od dłuższego czasu zdobywając sobie prawo obywatelstwa. Niektórzy kupcy widząc, iż kończy się już kres ich niecnych machinacyj, chcą w nader gwałtowny sposób zapełnić kieszenie gotówką, robiąc po prostu wyścig w podbijaniu cen.

Do rzędu takich należy i właściciel kawiarni „Warszawa” w Stanisławowie p. Bisanz, którego dobre imię ze względu na stałe występy kabaretów, zdzierających stawki wyższe niż gdzie indziej, zostało już dawno nadwyrężone. Ostatnio kawiarnia „Warszawa” świeciła absolutnemi pustkami, dopiero na wrzesień sprowadził właściciel orkiestrę i pod tym pretekstem liczy gościom tak horrendalne ceny, że bezwarunkowo musimy na ten stan rzeczy zwrócić uwagę władz, gdyż o to gwałtownie dopominają się nasi czytelnicy.

Dość stwierdzić, że p. Bisanz pozwala u siebie ustalać większe ceny niż kawiarnia „Union”, najwytworniejsza w Stanisławowie, lecz bez orkiestry. Sądzimy, że p radca Grajewski znany u nas ze swej surowej sprawiedliwości, wkroczy w tego rodzaju stosunki i ureguluje je przed otwarciem nowego kabaretu, które ma nastąpić w październiku. Publiczność zaś już dziś wie w jakim stosunku ma pozostawać do paskarskiej „Warszawy” i chcącego zrobić gwałtownie majątek p. Bisanza.

W tej kawiarni dorabiano się bez machinacyj, NAC

Kolej była podstawą gospodarki państwa, stąd były szerokie plany Rozbudowy lwowskiego węzła kolejowego

Dworzec lwowski powstawał powoli, przez dodawanie coraz to nowych części do małej stacyjki z r. 1859. Przez to został on wciśnięty ku miastu w tak niewygodny sposób, że tylko radykalne środki mogły zaradzić dotkliwym brakom, a zwłaszcza brakowi miejsca na przetaczanie. Po otworzeniu dworca osobowego w r. 1903 stosunki na dworcu towarowym nie poprawiły się i zaszła potrzeba zbudowania dworca przetokowego na wielka skalę. Z inicjatywy ówczesnego dyrektora kolei p. inż. Stanisława Rybickiego przystąpiono w r. 1907 do takiego projektu, który wypracowany przez p. inż. Stanisława Rucińskiego, obecnie wiceprezesa dyrekcji katowickiej został przedłożony austr. ministerstwu kolejowemu w r. 1914 i jedynie wybuch wojny uniemożliwił jego realizację.

Projekt ten wprowadził ogromne uproszczenie zestawiania pociągów przez zastosowanie urządzeń znajdujących się już dzisiaj na wielkich dworcach zastawnych. Specjalnymi torami pociągi mogą wyjeżdżać na tzw. dworzec wjazdowy. Stamtąd osobny przewóz wciąga wozy na koniec stacji położony na Kleparowie wzdłuż gościńca janowskiego, a stąd wozy po spadku spychane są przez stosownie założone grupy torów, na których porządkuje się je wedle stacji przeznaczenia. Dalej dostają się te wozy na dworzec wyjazdowy, skąd mogą odjechać wprost na linię swego przeznaczenia. Cała ta manipulacja odbywa się w jednym kierunku bez przesuwania wozów tam i napowrót jak obecnie.

Dalszą częścią projektu było zaprowadzenie wjazdów bezpośrednich ze wszystkich kierunków schodzących się we Lwowie, a więc z Krakowa, Sambora i Stryja, Stanisławowa, Podwołoczysk, ze Złoczowa, Podhajec oraz Bełżca. Przez urządzenie specjalnych torów krzyżujących się jeden ponad drugim, projekt umożliwiał wjazd i rozjazd pociągów osobowych i towarowych ze wszystkich kierunków równocześnie. Dalej założona być miała ogrzewalnia dla parowozów pociągów osobowych i ta jedyna z całego projektu została w czasie wojny rzeczywiście wybudowaną tuż obok rogatki Janowskiej i lada dzień będzie oddaną do użytku.

Ponadto projekt uwzględniał poprawę stosunków na dworcu towarowym lokalnym przez założenie wielkiej ilości placów na ładowanie towarów masowych oraz osobne urządzenia dla wyładowania węgla.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 17 (429), 15 – 28 września 2023

X