„Wytrwamy, zwyciężymy” fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

„Wytrwamy, zwyciężymy”

Na Lwowski Rynek dotarła wystawa „Wytrwamy, zwyciężymy”. Zaprezentowano rosyjski wojskowy sprzęt, który został zniszczony przez Siły Zbrojne Ukrainy. Podobna ekspozycja była już prezentowana w kilku ukraińskich i europejskich miastach, np. w Kijowie, Warszawie, Krakowie i Pradze. Teraz lwowianie i goście miasta mogą na własne oczy zobaczyć to, z czym Rosjanie przyszli na ukraińską ziemię, aby zabijać, gwałcić, palić i rabować.

Pod lwowskim Ratuszem ustawiono zneutralizowane wraki czołgu T-72, samobieżnej haubicy 2C1 „Goździk”, samobieżnej haubicoarmaty 2C19 „Msta-S”, samobieżnego przeciwlotniczego zestawu rakietowego Buk-MB3K i przeciwpancernego zestawu rakietowego „Szturm”, który powstał na bazie najbardziej rozpowszechnionego transportera MTLB. Przy każdym pojeździe zamontowano tablice informacyjne z danymi pojazdu oraz opisem gdzie i w jaki sposób został zniszczony przez ukraińskich obrońców.

Wystawa jest dziełem wielu instytucji, a mianowicie za wydarzenie odpowiadały następujące urzędy: Ministerstwo Obrony Ukrainy, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy, Służba Celna Ukrainy, Lwowska Obwodowa Administracja Wojenna, Lwowska Rada Miejska i Lwowski MediaCenter.

Pomimo alarmu powietrznego, który opóźnił oficjalne otwarcie wystawy, wydarzenie zgromadziło pokaźną liczbę widzów. Różne opinie panowały wśród zwiedzających, ale jedno jest pewne – nikt nie został obojętny. Tak to wyjątkowe wydarzenie, tę wystawę, skomentował nam Andrij Sadowy, mer Lwowa:

– Wystawa pokazuje, że każda haubica, każda rzecz militarna, która wjedzie do nas bez naszej zgody, zostanie zniszczona. Tak jak to wszystko, co teraz widzimy. Walczymy dalej! Będą tego tysiące i jeszcze raz tysiące. Trzeba tego wroga, Moskala, pędzić do Moskwy i do Kamczatki, i dalej!

Pomimo tego, że mer Lwowa i przewodniczący Lwowskiej Administracji Wojennej Maksym Kozycki, pełnili rolę gospodarzy, to jednak najważniejsi w tym wydarzeniu są ci, którzy mężnie i z niewyobrażalnym poświęceniem stawiają czoła rosyjskiej nawale. Resort obrony reprezentował m.in. sekretarz Stanu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Konstanty Waszczenko. Udzielił on naszej redakcji krótkiego wywiadu, którego fragment prezentujemy poniżej:

– To, co dzisiaj dzieje się na Ukrainie, to największa wojna w Europie po zakończeniu II wojny światowej. To nie jest wojna wyłącznie o Ukrainę i jej mieszkańców. Jest to wojna o Europę i jej wartości, wartości, które Ukraina zadeklarowała. Naszym celem jest dołączenie do Unii Europejskiej, co zostało zatwierdzone stosownym zapisem w naszej Konstytucji. Ideologia „ruskiego miru” temu wszystkiemu przeczy. Jesteśmy przekonani, że wszyscy świadomi ludzie w Europie wiedzą, że jest to walka o Europę i jej wartości, że jest to walka o pokój, walka o dobro, walka o ogólnoludzkie wartości i priorytety. Pomagając Ukrainie w walce z rosyjskim agresorem, Europa pomaga również sobie. Bardzo ważne jest zdawać sobie sprawę, jaki jest efekt pomocy Ukrainie. Są to środki z podatków obywateli Polski, Czech, Niemiec… Za ich koszt otrzymujemy od tych państw wsparcie, które skutkuje spalonym rosyjskim sprzętem. Należy rozumieć, że to faktycznie daje wyniki na polu walki. Bardzo dziękuję wszystkim naszym partnerom, ale Polsce szczególnie, bo dziś mamy wyjątkowe stosunki. Bardzo dziękuję za ten poziom zaufania i wsparcia. Ta wystawa była już w Krakowie, Warszawie i jestem przekonany, że będzie także w innych polskich i nie tylko polskich miastach.

Na uroczystościach otwarcia wystawy był również obecny rektor Narodowej Akademii Wojsk Lądowych im. hetmana Piotra Sahajdacznego we Lwowie, generał porucznik Pawło Tkaczuk. Generał w krótkich żołnierskich słowach opisał nam to przedsięwzięcie:

– Ta wystawa jest symbolem zwycięstwa Ukrainy nad rosyjskim agresorem. Zwycięstwa, na które tak czekamy. Czekamy my i cały cywilizowany świat. Dzisiaj prezentujemy nie trofea, a zniszczoną broń, która została unieszkodliwiona przez Siły Zbrojne Ukrainy i inne formacje. Broń, która jest już nieprzydatna do użytku. Jest to świadectwo, że nasza armia jest silna i potężna. Jestem przekonany, że zwyciężymy.

Rozmawiając z ludźmi, którzy przyszli na otwarcie wystawy, można było usłyszeć bardzo różne opinie na temat tej ekspozycji. Czasami były to nawet kardynalnie odmienne zdania. No cóż, Lwów od wieków był i jest otwarty na różne opinie i przekonania. Jednakże, nie zauważyliśmy takich, którzy wykazywaliby neutralność bądź brak zdania. Przechadzając się po Rynku, trafiliśmy na Martę Czerwieniec-Iwasyk, wolontariuszkę z Warszawy, która od 24 lutego zintensyfikowała swoje działania i pomaga punktowo czyli tam gdzie wsparcie jest najbardziej potrzebne. Podzieliła się z nami swoimi przemyśleniami:

– Zdecydowanie takie wystawy pomagają. Była ta wystawa w Warszawie, dobrze, że jest we Lwowie. Należy ludziom uzmysłowić jak duży, jak wysoki jest to sprzęt. Jaką ma siłę rażenia i jak wygląda po zwycięstwie, po zwycięstwie nad tymi konkretnymi jednostkami. Jeżeli chodzi o pomoc, to trudno mi powiedzieć, bo ja działam na swoim małym poletku, nie jestem związana z jakąś większą organizacją. Ja po prostu będąc otoczona ludźmi wspaniałego serca i takimi, dla których los Ukrainy nie jest obojętny, zbieram pomoc medyczną, żywność o przedłużonym terminie ważności, rzeczy taktyczne – oczywiście cywilne, i to wszystko tu przywożę. Od początku pełnowymiarowej inwazji jestem tu już siódmy raz. Na pewno patriotyzm jest dla mnie istotny i bardzo ważne jest, aby Ukraińcy czuli ten patriotyzm, czuli tożsamość narodową i byli z niej dumni. Ważne jest, żeby wspierali swój kraj. Ukraińcom, sobie, jak i nam wszystkim życzę jak najszybszego zwycięstwa. Jak najszybszego powrotu do ojczyzny wszystkich tych, co kochają Ukrainę. Wszystkich tych, co kochają Lwów. Żeby się nie bali tu przyjechać i wspólnie świętować „peremohu”.

Jak zapowiedzieli organizatorzy, wystawa potrwa do końca lata.

Artur Żak

X