Świetlana postać polskiej społeczności Lwowa Antonina Kowalska-Płaszewska (1936-2024)

Świetlana postać polskiej społeczności Lwowa

Śp. Antonina Kowalska-Płaszewska (26.11.1936 – 09.06.2024)

Lwów w minionej epoce miał szczęście posiadania wielu wybitnych osób, którzy mimo trudności i prześladowań komunizmu postanowili tu trwać i przekazywać ducha polskości młodemu pokoleniu. Taką niewątpliwie wyjątkową postacią w polskiej społeczności Lwowa przez wiele lat była śp. Antonina Kowalska, która nie pozostawała obojętną wobec żadnego człowieka. Zaskakiwała wielu swoją pogodą ducha, a także umiejętnością radości nawet z najdrobniejszych rzeczy.

Przez wiele lat, gdy mieszkała samotnie na lwowskiej Sobieszczyźnie wielką radością był dla niej kot, nazwany przez Antoninę po prostu „Mincią”. Wręcz dziecięce zadowolenie sprawiało jej doglądanie araukarii, która w pewnym etapie osiągnęła wielkość drzewa, nie mieszczącego się w domu. Natomiast prawdziwe zadowolenie sprawiało jej otrzymywanie kartek i listów z niemal całej Polski, przysyłanych z okazji świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Jej mieszkanie było przepełnione pamiątkami polskiego Lwowa, a każdy z odwiedzających mógł nie tylko zanurzyć się w atmosferę dawnego Lwowa, ale również doznać prawdziwej polskiej gościnności, z której słynęła zmarła. W swoim życiu bez zbytniej manifestacji żyła takimi ideałami jak Bóg, Honor i Ojczyzna, którym pozostała wierna do ostatniego tchnienia.

Janina Sosabowska (od lewej), Irena Pelczarska, Maria Skierska i Antonina Kowalska

Najbardziej jednak kochała Lwów i, mimo, że nie urodziła się w tym mieście, to jednak jak mówiła: „kocham każdy kamień we Lwowie […]. Nawet gdyby obiecywano mi złote góry, to stąd nie wyjadę”. Słowa dotrzymała, gdyż odeszła we Lwowie w niedzielny wieczór 9 czerwca 2024 roku.

Śp. Antonina Kowalska była najmłodszym z dziesięciorga dzieci polskiej rodziny Narcyza Kowalskiego i Pauliny z Żurawskich. Urodziła się 26 listopada 1936 roku w Dołbyszu (Marchlewsku). Czworo rodzeństwa zmarło jeszcze w wieku niemowlęcym.

Według słów Antoniny, rodzina nie należała do zamożnych, gdyż matka pracowała w pralni, a ojciec jak większość tamtejszych Polaków malował porcelanę w fabryce porcelany. Pierwsze nauki czytania i pisania po polsku Antonina pobierała od matki, następnie uczęszczała do polskiej szkoły.

Warto przy tym dodać, że miasteczko Dołbysz, od 21 lipca 1925 roku znalazło się w obszarze poddanym eksperymentowi narodowemu poprzez wyznaczenie go przez władze bolszewickie na stolicę „polrejonu”, zwanego potocznie Marchlewszczyzną. Taki stan trwał do 17 sierpnia 1935 roku.

W Dołbyszu rodzina Kowalskich przeżyła tragedię wielkiego głodu 1932–1933, a także operację antypolską NKWD w latach 1937–1938. Już na wiosnę 1933 roku w okolicach Dołbysza „ludzie starali się zabezpieczyć przed czerwoną miotłą – jak nazywali brygady oczyszczające ich obejścia ze wszystkiego prócz trawy. Chowali po lasach słoninę, suszone mięso, zboże – co kto miał. Wiosną 1933 roku wszystkie zapasy ukryte przez mieszkańców wsi się skończyły i ci najzwyczajniej nie mieli co jeść. […] Po wsi bez przerwy krążyły partyjno-komsomolskie brygady, przetrząsające każdy zakamarek obejścia w poszukiwaniu czegokolwiek nadającego się do jedzenia”. Wielu też Polaków z tego regionu zostało wywiezionych do Kazachstanu.

We wszystkim tym uczestniczyła rodzina Kowalskich, gdyż na przełomie 1936–1937 roku został aresztowany ojciec rodziny. Jak wynikało ze wspomnień córki, przyczyną aresztu było brak zgody Narcyza na oddanie koni do kołchozu. Nie oddawał też kluczy do miejscowego kościoła. Ostatecznie kościół został zamknięty, a Narcyz zmarł na zesłaniu w Kazachstanie. „Został po nim metalowy dzbanek i dokument o uniewinnieniu”.

W kościele Matki Bożej Gromnicznej we Lwowie

Według wspomnień Antoniny Kowalskiej, „rodzice starali się wychowywać swoje dzieci w duchu katolickim, chociaż za czasów sowieckich życie na tych terenach było bardzo ciężkie i zagrożone. Kiedy gdzieś w pobliżu była msza czy odpust, to chodziliśmy piechotą. We Lwowie już można było się uczyć w polskiej szkole i chodzić do kościoła”. Wcześniej jednak do kościoła na terenie Marchlewszczyzny rodzice wraz z dziećmi pokonywali dziesiątki kilometrów.

Na mocy rozkazu NKWD nr 00486, czyli nowa kategoria przestępstw – „członkowie rodzin zdrajców ojczyzny”, do Kazachstanu wywieziono z Dołbysza Paulinę Kowalską wraz z dziećmi. Przez pewien czas mieszkali w stepie w lepiance. Żony tzw. zdrajców ojczyzny musiały podjąć się pracy zarobkowej, a młodszym rodzeństwem zajmowały się starsze dzieci. „Osadzone na Syberii i w Kazachstanie kobiety na każdym kroku stykały się ze śmiercią. Pierwszy raz z chwilą rozstrzelania męża (choć akurat o tym często dowiadywały się dopiero po latach), następnie podczas podróży bydlęcym wagonem do odległego obozu pracy, a także już w docelowym miejscu osadzenia. Śmierć była nieodłącznym elementem ich nowej rzeczywistości. Skazane kobiety, różnej narodowości (w tym Polki), nie były przygotowane na panujące na zesłaniu warunki. Nieodpowiedni do warunków ubiór, brak niezbędnych narzędzi, środków higieny, lekarstw znacząco zmniejszał szanse na przetrwanie na nieludzkiej ziemi. […] Niesprzyjający klimat, ciężka praca fizyczna, skromne racje żywnościowe, niemożność zachowania higieny osobistej, m.in. z powodu niedostatku wody, w połączeniu z przetaczającymi się wciąż epidemiami oraz dalece niewystarczającą opieką zdrowotną były kolejnymi czynnikami, które miały wpływ na dużą śmiertelność osadzonych”. Jeden z takich obozów w Kazachstanie dla żon „zdrajców ojczyzny” znajdował się w ramach Karłagu jako oddział w Akmolińsku, a od 1938 roku utworzono dodatkowy obóz z Spassku.

W mieszkaniu Antoniny

Wraz z wybuchem II wojny światowej matka wraz z dziećmi postanowiła wrócić do rodzinnego Marchlewska. „Okazało się, że nasz dom zajęła Żydówka Cila, która doniosła na nas milicji. Jakiś czas mieszkaliśmy u cioci Ady, a około 1945 roku wyjechaliśmy do Lwowa. Tak naprawdę uciekaliśmy przed głodem”. Przed głodem w okresie wojennym starali się uratować również dwaj bracia Romana: Stefan i Władysław oraz siostra Jadwiga, którzy wyjechali do pracy zarobkowej do Seniowa koło Równego. Tam też niebawem zostali zamordowani przez bandy UPA. Jak wspominała Antonina, „Pod dom, gdzie był zameldowany Stefan, zajechała fura. Zapytali o Stefana Kowalskiego, Polaka. Stefan zgłosił się. Związali mu z tyłu ręce, wywieźli do lasu. Do wykopanego dołu wrzucili zmasakrowane ciało. Władysława też zabili banderowcy”.

Po zakończeniu II wojny światowej dzieci wraz z matką przybyły do Lwowa, gdzie postanowiono pozostać na zawsze. „We Lwowie w dzielnicy Helanki zajęliśmy najmniejsze mieszkanko w suterenie po Polakach, którzy wyjechali lub zostali wywiezieni. Takich pustych domów było wtedy mnóstwo. Mama zajęła najmniejsze mieszkanie, z jednym oknem, żeby widzieć każdego, kto wchodzi. Bała się aresztowania”.

W mieszkaniu Antoniny

Według wspomnień, we Lwowie matka Paulina z dziećmi codziennie udawała się do jednego z czynnych kościołów, aby tam uczestniczyć we mszy. Pewnego dnia samotną matkę z kilkorgiem dzieci poznała właścicielka jednej z lwowskich willi Maria Pokiziak, autorka kopii cudownego obrazu Matki Boskiej Łaskawej, który w okresie powojennym został umieszczony w głównym ołtarzu katedry lwowskiej. W jej domu zamieszkał przybyły z więzienia ks. Ignacy Chwirut, który w tym czasie potrzebował pomocy. Dzieci, a szczególnie Roman Kowalski włączyli się w pomoc lwowskim kapłanom. Za tę pomoc rodzina Kowalskich miała zapewnione locum w willi na Sobieszczyźnie do śmierci, następnie zgodnie z wolą właścicielki dom miał przejść na rzecz jednego ze zgromadzeń zakonnych.

Kot Mincia

W 1964 roku Antonina Kowalska uzyskała dyplom bibliotekarza i otrzymała zatrudnienie w dawnym Ossolineum. Do jej obowiązków wówczas należało przeglądanie części księgozbioru Ossolineum, która została złożona w kościele jezuitów we Lwowie.

Była czynnym członkiem katedralnego chóru we Lwowie. Przez pewien czas jako osoba wyznaczona przez o. Rafała Kiernickiego zanosiła chorym po domach Komunię świętą. Należała do tzw. strasznego dworu, czyli grupy pań wspomagających pracę kapłanów oraz służących chorym pomocą medyczną. Szczególne więzy przyjaźni łączyły ją z Janiną Sosabowską. Po 1991 roku przynależała do parafii św. Antoniego, była członkiem III Zakonu franciszkańskiego. Czynnie zaangażowała się po 2002 roku przy kościele Matki Bożej Gromnicznej we Lwowie, gdzie przez szereg lat pełniła funkcję kościelnego. Wszystkie swoje obowiązki wykonywała zawsze z dużą sumiennością i oddaniem. Postanowieniem z dnia 5 kwietnia 2016 roku prezydent RP Andrzej Duda odznaczył Antoninę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Antonina Kowalska-Płaszewska (1936-2024)

Mimo iż w małżeństwie z Edwardem Płaszewskim, które zawarła w katedrze lwowskiej 6 sierpnia 1968 roku, nie miała własnych dzieci, wiele czasu i serca poświęcała wychowaniu dzieci swojego brata Romana. Dawała dobry przykład młodemu pokoleniu Lwowa, które chętnie garnęło się do niej za radą, gdyż w rozmowach z nią nie odczuwało się nigdy bariery wiekowej. Potrafiła dostosować się do każdego rozmówcy. Starała się jak sama mówiła „być dla młodych kimś podobnym do pań na Snopkowskiej z tzw. strasznego dworu”.

R.I.P.

Marian Skowyra

X