Przywracając piękno i historię: Renowacja Kolegiaty Świętej Trójcy na Wołyniu fot. Karina Wysoczańska

Przywracając piękno i historię: Renowacja Kolegiaty Świętej Trójcy na Wołyniu

Od 2013 roku Kolegiata Świętej Trójcy w Ołyce przechodzi gruntowne prace renowacyjne. –Dążymy do tego, żeby kościół przywrócił się w kształt, jaki oglądał w połowie XVII wieku jego fundator Stanisław Albrecht Radziwiłł – z pasją o projekcie opowiada Jan Żółtowski, prezes Fundacji Dziedzictwa Kulturowego. Projekt renowacji zabytku nadzoruje Instytut Polonika.

Historia kolegiaty oraz przywrócenie dawnego blasku świątyni

 

Kościół pw. Świętej Trójcy został wzniesiony w latach 1635–1640 na zlecenie Albrychta Stanisława Radziwiłła według projektu Benedetta Molliego i Giovanniego Maliverny. Był wówczas uważany za najpiękniejszą świątynię Wołynia. Po zamknięciu kolegiaty przez władze radzieckie zabytek stopniowo zaczął popadać w ruinę.

Jan Żółtowski, prezes Fundacji Dziedzictwa Kulturowego, podkreśla, że kolegiata jest miejscem o wyjątkowym znaczeniu z wielu powodów. Architektoniczne perły tej świątyni, zaprojektowane przez włoskich architektów, ukazują różnorodność technik, które znane są z południowych Włoch. Ale nie tylko piękno budowli przyciąga uwagę, lecz także jej znaczenie historyczne.

W okresie II Rzeczypospolitej wielokrotnie radziwiłłowski majątek był odwiedzany przez Ignacego Mościckiego, prezydenta II RP, którego we wrześniu 1939 roku zmuszono do ucieczki z Polski – mówi Jan Żółtowski. – Przez kilka dni swoją kancelarię łącznie z insygniami władzy trzymał właśnie w Ołyce – dodaje.

fot. Fundacja Dziedzictwa Kulturowego

Fundacja Dziedzictwa Kulturowego, dzięki wsparciu darczyńców oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP za pośrednictwem Instytutu Polonika, prowadzi systematyczne prace renowacyjne przy Kolegiacie. W tym roku skupia się na renowacji zewnętrznej elewacji i osuszaniu murów. Niestety, warunki wojenne stawiają pewne ograniczenia, ale mimo to prace są kontynuowane. Planowane jest także dokończenie prac przy posadzce świątyni.

Musimy uzupełnić posadzkę w prezbiterium i chcemy jeszcze ułożyć posadzkę w wejściu do kruchty kościoła, w którym odnaleźliśmy pierwotny kamień, który był tam ułożony. Niestety jest w takim stanie, że nie możemy go tak zabezpieczyć, aby mógł pełnić swoją funkcję – zaznaczył prezes fundacji.

Wyjątkowe figury apostołów, obrazy i anioły alabastrowe, które zdobiły kolegiatę, również przechodzą proces renowacji. Konserwatorzy modelują zniszczone elementy, a następnie odtwarzają je w oryginalnych materiałach.

Część z tych figur apostołów, które były wykonane w drewnie, są spękane, destruowane, mają pourywane ręce, głowy, dłonie. Wszystkie te elementy nasi konserwatorzy najpierw modelują. Później przedstawiają specjalistycznej komisji, która ocenia jakość, a następnie modelują w materiale docelowym. W przypadku 12 apostołów jest to materiał drewniany, a finalnie cała ta powierzchnia będzie pozłacana – powiedział Jan Żółtowski.

fot. Kraina Wysoczańska

Jednym z cennych aspektów prac renowacyjnych jest odkrywanie coraz większej ilości informacji o historii kościoła. Polscy konserwatorzy we współpracy z ukraińskimi specjalistami prowadzą badania, odsłaniając między innymi oryginalne kolory wnętrz świątyni.

Będziemy szykować się do wstępnej wizualizacji ostatecznego wyglądu świątyni. Dążymy do tego, żeby w perspektywie końca tych prac, ten kościół przywrócił się w kształt, jaki oglądał w połowie XVII wieku jego fundator Stanisław Albrecht Radziwiłł. Precyzyjnej ikonografii przedstawienia kościoła z tego czasu nie ma, ale badania chemiczne i konserwatorskie pozwalają na to, żeby z dużą dozą prawdopodobieństwa oddać wygląd kościoła – powiedział Jan Żółtowski.

Odrodzenie parafii w Ołyce i jej życie w czasie wojny na Ukrainie

 

ks. Jerzy Pohnerybka, fot. Ihor Rewaga

Kolegiata w Ołyce to nie tylko cenny zabytekarchitektury, ale przede wszystkim miejsce sakralne. Na początku lat 90. kościół został przekazany parafii rzymskokatolickiej diecezji łuckiej. Przez 20 lat proboszczem parafii w Ołyce jest ks. Jerzy Pohnerybka, który opowiedział nam, jak kiedyś wyglądała świątynia i jak zmieniło się życie parafii po wybuchu pełnowymiarowej wojny.

Jak wspomina ksiądz kościół, kiedy przyjechał tu po raz pierwszy?

Wyglądał tragicznie. W środku wszystko było zburzone, zrujnowane, ściany pobite. Byłem zszokowany. Najpierw przeprowadzone zostały prace gospodarcze. Prace restauracyjne rozpoczęły się w 2013 roku. Obecnie kościół zabezpieczony, już woda nie płynie pod fundament, ściany wytynkowane. Jednak wojna komplikuje kontynuacje prac.

Jak zmieniło się życie parafii w czasie wojny?

Parafia w Ołyce nie jest liczna, ale pobożna. Stale do kościoła przychodzi prawie 50 osób i są dość aktywni. Starają się pomagać przy kościele, sprzątają. Dzieci nie tylko chodzą na katechezę, ale również pomagają układać kwiaty. Kiedy zaczęła się wojna nauczycielka pierwszej klasy poprosiła mnie udostępnić salę katechetyczną, bo tutaj mamy schron, a w szkole nie ma. Pomyślałem, że czemu nie. Jak można dzieci przez komputer, czy telefon nauczyć czytać i pisać? Więc pierwsza klasa uczyły się z poniedziałku do soboty, bo potem też mieliśmy naukę religii dla dzieci i młodzieży z parafii. Druga, trzecia i czwarta klasy się wymieniały w różne dni po popołudniu. Dużo też naszych chłopców z Ołyki, w tym z parafii poszli na wojnę. Staramy się im pomagać jak tylko możemy.

Ale też pamiętamy o tych którzy już oddali swoje życie w obronie Ukrainy. Zginęło dwóch naszych pracowników, którzy przez lata pomagali odnawiać naszą świątynie. Dobrze ich znaliśmy. Mieli po 35-36 lat, byli wyznania prawosławnego. Na zawsze pozostali w naszych sercach.

Jakie znaczenie kulturalne i historyczne ma też kolegiata dla parafian i mieszkańców wsi?

Ołyka kiedyś odgrywała ważną role w historii Polski. Książęta Radziwiłłowie byli patrioci. Kiedy też Niemcy napadły na Polskę, rząd polski przyjechał do Ołyki. Tu się chronili, stąd rządzili ziemiami, które zostały podwładne Polsce. Kolegiata, to też piękny zabytek architektury, budowany przez pięć lat. Mamy tu obraz Matki Bożej Kazimierzeckiej, teraz nazywamy go ołyckim. Do tego obrazu jeszcze przed wojną przychodziło wiele pielgrzymów.

Dzisiaj marzymy o zakończeniu wojny. Niech zdobędziemy zwycięstwo i znów zaczniemy żyć w pokoju, jak było przed tym. Często parafianie też mówią, że może będzie ciężko, ale wszystko przeżyjemy, ze wszystkim poradzimy sobie, tylko by ta wojna się skończyła. I daj Panie Boże, że pomalutku i nasza parafia się odnowi. Nie będzie nas 50 osób, ale pełny kościół, jak przed wojną.

Mieszkańcy wsi o duchownym znaczeniu świątyni

 

Eugenia Korolec, fot. Ihor Rewaga

Odwiedzając świątynie spotykamy również Panią Gienie, mieszkankę Ołyki. Kobieta jest Ukrainką, z wyznania prawosławna, ale dobrze rozmawia po polsku, bo przez kilka lat pracowała w Polsce. Pani Gienia prawie codziennie przychodzi do świątyni, uczestniczy we mszy świętej i prężnie działa przy parafii. Opowiada, że będąc w Polsce widziała dużo kościołów, ale w Ołyce jest najładniejszy i ma wyjątkową atmosferę.

Tu jest bardzo dobrze. Przychodzimy do kościoła z całą rodziną. Podczas mszy świętej córka gra na organach, a wnuczka na sopilce. Ostatnio przychodziły również moje koleżanki. Jedna powiedziała, że we wszystkich świątyniach jest ładnie, ale najlepiej jest w naszym kościele – opowiada Eugenia Korolec. – Chcemy dożyć do tego czasu, żeby świątynia całkiem ładnie wyglądała. Córka mówi też, że chciałaby grać na prawdziwych organach. Jak wojny nie będzie, to będzie wszystko zakończone – dodała mieszkanka wioski.

Obecnie zostało ukończonych już prawie 70 procent prac konserwatorskich zaplanowanych ta ten rok. I choć współczesność niesie ze sobą wyzwania, to praca specjalistów daje nadzieję na przyszłość, w której kolegiata znów stanie się dumnym symbolem kulturowego bogactwa Wołynia.

Karina Wysoczańska

X