Pielgrzymka Pojednania szlakiem św. brata Alberta

22 lipca Molebnem (Litanią) do Matki Bożej w greckokatolickiej katedrze św. Jura (Jerzego) i koronką do Miłosierdzia Bożego w katedrze łacińskiej we Lwowie zakończyła się pierwsza Międzynarodowa Ekumeniczna Piesza Pielgrzymka Pojednania szlakiem świętego brata Alberta i klasztorów bazyliańskich.

Jej główną intencją było pojednanie pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Grupa pielgrzymów z archidiecezji lubelskiej wyszła 18 lipca br. ze wsi Prusie koło Werchraty na Roztoczu, a część osób dojechała z Polski na Ukrainę autokarem i dołączyła ostatniego dnia pielgrzymowania.

Ks. dr Ryszard Podpora, dyrektor wydziału duszpasterskiego kurii metropolitalnej w Lublinie, który był przewodnikiem na pielgrzymim szlaku, powiedział, że swojego błogosławieństwa pątnikom i organizatorom udzielił papież Franciszek. Przypomniał, że nad pielgrzymką w intencji polsko-ukraińskiego pojednania patronat honorowy objęli: zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup Stanisław Gądecki i przewodniczący łacińskiej Konferencji Episkopatu Ukrainy arcybiskup Mieczysław Mokrzycki. Wśród osób duchownych i świeckich, którzy przyjęli patronat honorowy nad pielgrzymką, znaleźli się także: metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, metropolita częstochowski arcybiskup Wacław Depo, wojewoda lubelski prof. Przemysław Czarnek oraz miasto Puławy, którego patronem jest św. brat Albert.

Ks. Ryszard Podpora wskazał na „trzy źródła” Pielgrzymki Pojednania. Jej idea powstała w Roku św. Brata Alberta. Przypomniał, że święty nie raz przemierzał szlak ze Lwowa do Krakowa i budował po drodze przytułki dla ubogich. Bywał m.in. w greckokatolickiej katedrze św. Jura we Lwowie i gościł u abpa Andrzeja Szeptyckiego – greckokatolickiego metropolity lwowskiego, z którym łączyły go więzy przyjaźni. Gościł także u braci bazylianów we lwowskim klasztorze św. Onufrego i w monastyrze w Krechowie. Dotarł do Potelicza koło Rawy Ruskiej i Werchraty, gdzie miał swoją pustelnię przy klasztorze bazyliańskim. Drugą intencją pielgrzymki była przypadająca w tym roku 30. rocznica wznowienia po II wojnie światowej relacji pomiędzy biskupami polskimi a greckokatolickimi na Ukrainie, co dokonało się podczas spotkania pod patronatem Jana Pawła II w 1987 roku w Rzymie. – Ojciec Święty rozmawiał z nimi, jak budować mosty pojednania pomiędzy dwoma narodami, które wiąże wielowiekowa historia – przypomniał ks. Podpora. Trzecim motywem pielgrzymki był list podpisany przez biskupów polskich i ukraińskich w 2005 roku. – W liście pt. „Pokój między narodami jest możliwy” padają bardzo ważne słowa, powtórzone z orędzia biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Dlatego nasza pielgrzymka była pielgrzymką pojednania, pokoju i modlitwy – zaznaczył ks. Ryszard Podpora.

Pielgrzymi z Polski powiedzieli, że na terenie Ukrainy zobaczyli na tablicach dużo zdjęć ukraińskich żołnierzy, którzy zginęli na wojnie na wschodzie Ukrainy. – Mieszkańcy otaczają ich wielką czcią i modlitwą. Modliliśmy się też w ich intencji, a także o pokój na ukraińskiej ziemi – mówili. – Podczas tej pielgrzymki ze swej strony staramy się dodać ludziom Ducha Bożego, gdyż uważamy że prawdziwe pojednanie to nie są słowa na papierze. Pojednanie to rozum i serce, spotkanie Ukraińca i Polaka w duchu przebaczenia – podkreślił ks. Ryszard Podpora. Zwrócił uwagę, że w pielgrzymce uczestniczyły osoby, które dowiedziały się o niej z Internetu. – Warte podkreślenia jest to, że pielgrzymi uczestniczyli w niej z potrzeby serca i ponieśli duże wyrzeczenia, gdyż koszt pielgrzymki był dość wysoki – zaznaczył kapłan. Dodał, że współorganizatorem pielgrzymki był ks. mitrat Stefan Batruch, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza i proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie, który w ramach programu Dni Dobrosąsiedztwa przyczynił się do tego, że pielgrzymi mogli przejść przez granicę polsko-ukraińską na nieczynnym przejściu kolejowym pomiędzy Werchratą a Rawa Ruską. – Szliśmy po szerokich torach – mówił dalej ks. Podpora. – Uświadomiliśmy sobie, że idziemy po torach, którymi jechały pociągi z ludźmi wywożonymi przez sowieckie władze na Syberię. Było to bardzo mocne doświadczenie. W Poteliczu po stronie ukraińskiej pielgrzymi doświadczyli niezwykłego przyjęcia. Na ich spotkanie wyszli z chorągwiami księża z miejscowego kościoła św. Stanisława i cerkwi greckokatolickiej. We wszystkich miejscach na znak przyjaźni witano pielgrzymów chlebem i solą. Pięknymi elementami pielgrzymki były też występy artystyczne zespołów z Polski i Ukrainy w strojach ludowych. W Poteliczu, Magierowie i Krechowie mieszkańcy mówili: „Wasz przyjazd to dla nas święto”. Opiekunem pielgrzymów był tam też o. Jan Weselski, franciszkanin reformata z Rawy Ruskiej.

Zdaniem ks. Ryszarda Podpory, pielgrzymka tej niewielkiej grupy ludzi jest „ziarenkiem rzuconym w żyzną glebę i ufamy że Bóg da wzrost”. – Było to ogromne przeżycie emocjonalne. Robiliśmy zdjęcia, bo nikt nam w Polsce nie uwierzy, że uczestniczyliśmy w wydarzeniu o wymiarach boskim i ludzkim. Nocowaliśmy w szkołach, co uważamy za wielkie dobrodziejstwo. Dwa koncerty odbyły się przy szkołach, na które przybyły rzesze ludzi. Do Krechowa przyjechały władze Żółkwi. Chcemy nawiązać partnerstwo między szkołami. Z Lublina jedna ze szkół weźmie pod opiekę szkoły w Krechowie, Poteliczu, Magierowie – powiedział kapłan.

Pielgrzymi odwiedzili też cerkiew Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego, w której modlili się razem o pokój i pojednanie. We lwowskiej cerkwi św. Onufrego, którym opiekują się oo. bazylianie, uczestników pielgrzymki pobłogosławił o. Korneliusz Jaremak OSBM, a w greckokatolickiej katedrze św. Jura po ukraińsku i po polsku przywitał pątników greckokatolicki arcybiskup lwowski Igor Woźniak, który też przewodniczył wspólnej modlitwie.

– Pochodzę ze Lwowa i do 17 roku życia mieszkałam w tym mieście – powiedziała Anna Rewydowycz-Szpak z Lublina. – Wyjechałam na studia do KUL. W Lublinie poznałam wspólnotę katolicką i greckokatolicką. Uczestniczę w tej pielgrzymce razem ze swoją córką Marysią, która ma 9 lat. Mam możliwość pokazać swojemu dziecku tę spuściznę duchową, która jest droga mojemu sercu, zarówno w rycie rzymskokatolickim, jak i w rycie wschodnim, greckokatolickim, gdyż otrzymałam chrzest właśnie w cerkwi św. Jura (Jerzego) we Lwowie, obecnie katedrze greckokatolickiej i świadomość tego jest żywa w moim sercu. Stąd jak tylko się dowiedziałam, że jest taka pielgrzymka szlakami św. brata Alberta, z radością udałam się na ten szlak.

– Dołączyłem do tej pielgrzymki w Poteliczu – powiedział Hryhorij Hrycak. – Jestem grekokatolikiem. Taka pielgrzymka jest nam bardzo potrzebna, bo jest to przede wszystkim modlitwa do Boga. Chciałem też razem z Polakami uczcić św. brata Alberta.

Na granicy polsko-ukraińskiej do pątników dołączył brat Marek Bartoś ze Zgromadzenia Braci Albertynów, który posługuje we Lwowie. – Dla mnie było bardzo ważne to, że podczas pielgrzymki była propagowana postać św. brata Alberta. Wielu ludzi usłyszało może pierwszy raz o tym naszym wielkim świętym i o jego przesłaniu, o pojednaniu, dobroci, miłosierdziu wobec wszystkich ludzi, bez względu na wyznanie, narodowość i poglądy. Jego orędzie pozostaje cały czas aktualne. Bracia albertyni wracając do Lwowa, włączają się w tradycję założyciela. Budujemy przytulisko dla bezdomnych, w którym będziemy pomagać wszystkim potrzebującym – powiedział brat Marek. Przypomniał, że św. Brat Albert był bardzo związany ze Lwowem i z Ziemią Lwowską. Z miastem tym jest związany też słynny jego obraz „Ecce Homo”. Ponadto jego przytuliska działały we Lwowie – trzy, oraz w Stanisławowie, Tarnopolu i Sokalu. Wielokrotnie przyjeżdżał do Lwowa i spotykał się m.in. ze św. Zygmuntem Gorazdowskim i sługą Bożym Andrejem Szeptyckim. W Zaporożu na Ukrainie albertyni pracują od ponad 10 lat.

{gallery}gallery/2017/czawaga_pielg{/gallery}

– Mamy nadzieję, że Międzynarodowa Ekumeniczna Piesza Pielgrzymka szlakiem świętego brata Alberta i klasztorów bazyliańskich będzie kontynuowana – zapewnił ks. Ryszard Podpora.

Adam Chmielowski, w zakonie św. Brat Albert, urodził się 20 sierpnia 1845 roku w Igołomii k. Krakowa. Pochodził z ubogiej rodziny ziemiańskiej i był wychowany w duchu patriotyzmu. Brał udział w Powstaniu Styczniowym. W bitwie pod Mełchowem został ranny, wskutek czego amputowano mu nogę. Aby uniknąć represji władz carskich, wyjechał do Paryża, gdzie podjął studia malarskie. Po ogłoszeniu amnestii w 1874 roku powrócił do kraju. Zaczął poszukiwać nowego ideału życia, czego wyrazem stało się jego malarstwo. Obrazy Adama Chmielowskiego przyniosły mu miano „polskiego Fra Angelico”. Po pewnym czasie pieniędzmi ze sprzedaży swoich obrazów zaczął wspomagać najbiedniejszych, a jego pracownia malarska stała się przytułkiem dla ubogich. W końcu Adam Chmielowski zrezygnował z kariery i objął zarząd ogrzewalni dla bezdomnych. Przeniósł się tam na stałe, aby mieszkając wśród najuboższych, pomagać im w dźwiganiu się z nędzy nie tylko materialnej, ale i moralnej.

25 sierpnia 1887 roku Adam Chmielowski przywdział szary habit franciszkański i przyjął imię brat Albert. Rok później złożył śluby zakonne. Zakładał przytułki, sierocińce dla dzieci i młodzieży, domy dla starców i nieuleczalnie chorych. Zmarł w opinii świętości, wyniszczony ciężką chorobą i trudami życia w przytułku. Pogrzeb na krakowskim Cmentarzu Rakowickim odbył się 28 grudnia 1916 roku św. Jan Paweł II beatyfikował go 22.czerwca 1983 roku w Krakowie, a kanonizował 12 listopada 1989 roku w Watykanie.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 14 (282) 28 lipca – 14 sierpnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X