Kurier u Kuriera Tego muzeum dziś nie ma. Rzadkie zdjęcie zbiorów prof. Aleksandra Kozikowskiego w muzeum Wydziału Rolniczo-Lasowego Politechniki Lwowskiej. NAC

Kurier u Kuriera

Zagości dziś na naszych łamach nasz protoplasta „Kurier Lwowski”. Przeglądnijmy czym to poczytne lwowskie pismo przykuwało uwagę Czytelników przed stu laty w czerwcu.

Wiadomo, że Lwów i jego mieszkańcy przez wieki zgromadzili wielki dorobek kulturowy i historyczny. Na przełomie XIX i XX wieków postanowiono zgromadzić te zbiory i udostępnić je szerokiej publiczności. W czerwcu 1924 r. zebrała się komisja, mająca na celu zbadanie zbiorów historycznych, ich rozmieszczenie i ich stan. Oto sprawozdanie z jej prac.

Miejskie zbiory archiwalno-bibljoteczne i muzealne

Sprawozdanie miejskiej Komisji archiwalno-muzealnej

Na odbytem niedawno posiedzeniu miejskiej Komisji archiwalno-muzealnej, złożył dyrektor ar. Al. Czołowski, roczne sprawozdanie z rozwoju miejskich instytucyj kulturalnych. W okresie sprawozdawczym organizacja zbiorów archiwalno-bibljotecznych postąpiła znacznie. Dotychczasowy lokal Archiwum m. w ratuszu pomnożył się o cztery nowe ubikacje, w których zdołano złączyć z dotychczasową podręczną bibiljoteką archiwalną rozrzucone dotąd po magazynach muzealnych, księgozbiory Wł. Łozińskiego, E. Barewicza, T. Rutowskiego.

Księgozbiory te zostały uporządkowane, a stałe kontynuowane ich kategorowanie przyczynia się do udostępnienia ich pracownikom naukowym. Bibljotekę m. Lwowa wzbogacił w czasach ostatnich sekretarz Rady szkolnej p. T. Sołtys nielicznym, ale doborowym zbiorem oprawnych dzieł z zakresu historji i literatury pięknej i powiększy ją niebawem znakomicie wyjątkowy hojny dar bibljoteczny, znanego bioljofila lwowskiego inż. Tuleji, składający się z 140 000 tomów dzieł wszechstronnej wiedzy. Dzięki temu darowi bibljoteka m. wzrośnie do rzędu najpoważniejszych książnic lwowskich i rozwinie się w myśl intencji ofiarodawcy w pożyteczną „Publiczną Bibljotekę m. Lwowa”, która znajdzie niebawem godne dla siebie pomieszczenie.

Wzbogacenie działu archiwalnego

W dziale archiwalnym prace organizacyjne rozpoczęte w lecie roku ubiegłego kontynuowane będą nadal w roku bieżącym. W oddzielnem skrzydle dotychczasowego lokalu archiwalnego, w dwu większych salach ulegną przegrupowaniu i racjonalniejszemu ułożeniu nieocenione dla dziejów Lwowa źródła od XIII w., więc: dyplomy, księgi radzieckie, ławnicze i rachunkowe, kodeksy rękopiśmienne, akta luźne, itd. Najcenniejsze archiwarija zwłaszcza z działu dyplomów wystawione będą na widok publiczny w specjalnych gablotach. W czasach ostatnich frekwencja pracowników naukowych, zwłaszcza z kół uniwersyteckich, wzmogła się znacznie, dowodem czego przedstawione na seminarjach prof. Bujaka i Ptaśnika prace z średniowiecznych dziejów i gospodarki miejskiej, opierające się głównie na źródłach rękopiśmiennych archiwum.

Do większego zainteresowania się miejskiemi zbiorami archiwalnemi przyczyniła się też odpowiednio zwiększona i wygodniej urządzona pracownia naukowa, w której udostępnione zostały nie tylko indeksy do aktów, ale także najważniejsze pomocnicze wydawane w muzeach miejskich, pozostających także pod zarządem dyrekcji Archiwum i rok ostatni wykazuje również znaczne postępy.

Od 1921 r. urządzone i publiczności udostępnione zbiory muzealne szczycą się nie tylko z dniem każdym wzmagającą się frekwencją osób zwiedzających, ale także ich uznaniem, czego dowodem liczne dary przyjaciół tych instytucyj. Inspektor Rady szkolnej okręgowej p. St. Switniewski ofiarował kompletny zbiór odznak związanych z obroną Lwowa i Małopolski wschodniej, nadto zbiór odznak z czasów wielkiej wojny i 110 monet starożytnych i polskich. A. Berliński, przemysłowiec darował 620 sztuk liczącą kolekcję widoków ekswojennych; zaś kustosze muzealni R. Mękicki i dr. St. Zarewicz przyczynili się również do wzbogacenia „Muzeum Historycznego m. Lwowa”: pierwszy cennym 127 sztuk liczącym zbiorem rzadkich monet lwowskich, drugi kompletem klepsydr obrońców Lwowa, ich fotograflcznemi podobiznami oraz życiorysami poległych.

„Muzeum Narodowe im. kr. Jana III.” do swego inwentarza przybytków wpisało z wdzięcznością piękny dar Marji z Fredrów hr Szembekowej (z Poznańskiego), obejmujący odznaki i ozdoby mundurowe z czasów Kościuszkowskich i mundury wojsk polskich z czasów Królestwa kongresowego wraz z mundurem kozaków otomańskich.

Pomnożenie „Zbiorów Bolesława Orzechowicza”

Oddział I. „Muzeum Narodowego im. kr. Jana III.” tj. „Zbiory Bolesława Orzechowicza” dzięki nieustannym kolekcjonerskim zabiegom i szczodrobliwości hojnego fundatora pomnożyły się znakomicie. Do najcenniejszych nabytków w tym dziale należy idealnie kompletny, dla dziejów Lwowa pierwszorzędnej wartości zbiór monet mennicy lwowskiej (obejmujący 497 sztuk okazów numizmatycznych od czasów Kazimierza Wielkiego do panowania Jana Kazimierza), stworzony wieloletnią pracą lwowianina śp. Ferdynanda Wysockiego. Zbiory Bolesława Orzechowicza powiększyły się też w oddziale galeryjnym przez zakupno obrazów malarzy polskich (Łuczyńskiego, Hirowitza, Łuskina, Żmurki, Wygrzywalskiego i innych); w zbiorze bronzów – biustem Adama Mickiewicza, wykonanym z natury i odlanym w Paryżu przez artystę rzeźbiarza Wł. Oleszczyńskiego; także w oddziale wyrobów przemysłu artystycznego i broni zabytkowej.

Projekty adaptacji sal w Kamienicy Królewskiej

Pod koniec posiedzenia Komisja archiwalno-muzealna aprobowała projekt adaptacji dwu sal parterowych w Kamienicy królewskiej: jedną dla celów biurowych, drugą, należącą do najpiękniejszych w Polsce, pięknie sklepioną i architektonicznie bardzo interesującą dla celów muzealno-reprezentacyjnych.

Z zainteresowaniem mieszkańcy Lwowa śledzili też wydarzenia z bliższych i dalszych okolic…

W takich warunkach mieszkała młodzież szkolna w Tarnopolu. Jadalnia bursy Koła TSL w Tarnopolu. NAC

Wieści z Tarnopola

Cicho i bez rozgłosu odbyło się tu otwarcie wstępnego kursu w świeżo-założonej szkole rolniczej męs. im. W. Czarkowskiego-Golejewskiego w Zagrobeli, dotychczas jeszcze odrębnej gminie, a która w najbliższych tygodniach stanowić będzie osobną dzielnicę powiększonego Tarnopola. Wspomniany zakład – jedyny dziś w województwie tarnopolskiem – stanął ofiarnością prawdziwie obywatelską p. Wiktora Czarkowskiego, który na jego pomieszczenie i ufundowanie oddał pięknie położony pałac w Zagrobeli i kilkadziesiąt mórg ornej ziemi. Zrealizowaniem zaś projektu zajęło się Tow. wsch. Małop., ale życzyć by sobie należało, by szkołą tą zajęły się także wszystkie te czynniki, którym podniesienie rolnictwa nie może być obojętne.

Sam akt otwarcia wspomnianego zakładu odbył się uroczyście w Zagrobeli, gdzie po mszy odprawionej przez ks. Ratusznego i okolicznościowem kazaniu udali się uczestnicy do budynku szkoły (niezupełnie jeszcze, co prawda, odrestaurowanej) i tu po zwiedzeniu zabudowań szkolno-gospod. wysłuchali inauguracyjnego wykładu dra Schweitzera, poczem wzięli udział w skromnem śniadaniu, przygotowanem na przyjęcie gości. Wśród uczestników uroczystości widziało się przedstawicieli władz z wojewodą Zawistowskim na czele, prezesa Tow. Gosp. ze Lwowa, Wit. Czartoryskiego, kilku ziemian i kilkunastu miejsc. gospodarzy.

Wspomnieć również należy o projekcie utworzenia w Tarnopolu pryw. szkoły handlowej, którym zajmuje się Wydział miejscowego Koła T. S. L. Urzeczywistnienie tej myśli z początkiem nowego r. szk. byłoby nawiązaniem do chlubnej działalności tut. Koła T. S. L. w czasach przedwojennych, kiedy taka szkoła b. dobrze się rozwijała i cały szereg osób przygotowała do handlu i do zajęć bankowych.

Poza temi faktami twórczej i pożytecznej pracy na innem polu, a zwłaszcza w kierunku odbudowywania zniszczonego miasta w tym roku nic się już prawie nie robi. Zastój w tym względzie prawie że kompletny, a tymczasem warunki pomieszczenia ludzi pogarszają się niemiłosiernie, ponieważ cały szereg domów grozi zawaleniem, a ludzi nie delożuje się z tej prostej przyczyny, że niema ich gdzie pomieścić.

Praca na roli nie jest lekka, ale po co zaraz strajkować? NAC

…z Trembowelszczyzny

Nazajutrz po mdłym wiecu piastowskim w Darahowie, gdzie mieszkańcy nie czekając końca przemowy pos. Widoty rozeszli się, odbył się 9 bm. tamże wiec Zw. P. S. L. „Wyzwolenia i Jedności Lud. Zaznaczyć musimy, że ludność tamtejsza przy ostatnich wyborach oddala głosy na 8-kę i 1-kę; toteż ciekawił nas sukces, jaki tam miał otrzymać Z. P. S. L.

Wprost z kościoła runął ławą za p. posłem Wojtowiczem naród na obszerne podwórze jednego z tamt. gospodarzy. Za ludem jak przystało poszli ksiądz i nauczyciel. W jednej chwili obszerne podwórze zapełniło się około 60 ludźmi. Po otwarciu wiecu przez jednego z tamt. gospodarzy zabrał głos poseł Wojtowicz. Z początku pomrukiwali przeciwnicy, a później zadowoleni oklaskiwali i mimo, iż deszcz dwukrotnie puszczał się, obecni nie rozeszli się, lecz z zajęciem spędzili kilka godzin.

Przekonywujące przemówienie pos. Wojtowicza rozwiało wszelkie uprzedzenie do „Wyzwolenia i Jed. Lud.”, jakie sztucznie pielęgnowała w duszach chłopskich 8-ka i 1-ka. Wspaniały nastrój, spotęgowany jeszcze pięknem przemówieniem włościan Szczygielskiego z Zaścianocza i Rzący ze Strusowa doszedł do szczytu tak, iż nie słuchano już przemówienia piastowca ob. Sosulskiego, lecz na wniosek ob. Szałkowskiego uchwalono szereg rezolucji domagając się między in. przeprowadzenia reformy rolnej, powrotu marsz. Józ. Piłsudskiego do armji, przeprowadzenia zgody polsko-ruskiej.

Wyrażono zaufanie Zw. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedn. Lud”. W serdecznych słowach wyrażono podziękowanie posłowi Wojtowiczowi Wreszcie wśród podniosłego nastroju odśpiewano „Rotę” i wiec rozwiązano. Bezpośrednio po wielkim wiecu w Strusowie w piękne popołudnie niedzieli zorganizowano z ramienia miejscowego Zw. P. S. L. wiec w Łoszniowie, gdzie po ostatnim rozgromie „Piasta” rozeszła się inspirowana przez tegoż pogłoska, iż pos. Wojtowicz więcej tu nie przyjedzie.

…ze Zbaraża

Zapowiedziana w numerze 131 „Kurjera” uroczystość upaństwowienia gimnazjum naszego i zawieszenia orła odbyła się w niedzielę dnia 8 bm. przy pięknej pogodzie i przy współudziale licznych miejscowych i zamiejscowych uczestników.

Z ramienia rządu uczestniczyli przy uroczystości wojewoda tarnopolski p. Zawistowski, kurator lwowskiego okręgu lwowskiego p. Sobiński i naczelnik wojewódzkiego wydziału Prezydjalnego p. Gergowicz. Ponadto przyjechali specjalnie na uroczystość dyrektor gimnazjum tarnopolskiego p. Lenkiewicz, były starosta zbaraski p. Dniestrzański i okoliczni ziemianie.

Sama uroczystość wypadła okazale. Po nabożeństwie w kościele oo. Bernardynów nastąpiły powitalne przemówienia, poczem dłuższą piękną przemowę wygłosił p. Kurator Sobiński, który w imieniu rządu odebrał gimnazjum na rzecz Państwa. Podczas tego przemówienia dokonano zawieszenia orła, następnie uroczystość zakończył chór młodzieży szkolnej odśpiewaniem patrjotycznych pieśni i Roty. O godz. 2 odbył się bankiet urządzony przez miejscowe tow. szkoły średniej w sali klasztornej na cześć gości.

Pisząc o tem nie można niestety pominąć pewnej niewłaściwości spowodowanej przypadkiem lub rozmyślnie przez inicjatorów. O mającej się odbyć tak ważnej uroczystości dowiedzieli się mieszkańcy miasta na pół godziny przed jej rozpoczęciem i to przypadkowo. Widząc bowiem nagły i niezwykły u nas ruch licznych obcych powozów i samochodów oraz widząc wielu obcych gości, wśród nich znanych wyższych urzędników, zeszli się samorzutnie pod gmach gimnazjum i tam o wszystkiem się dowiedzieli. Pp. inicjatorzy nie uważali za stosowne zawiadomić mieszkańców o mającej się odbyć uroczystości, lecz ograniczyli się do wysłania indywidualnych zaproszeń do kilku możnych w naszym grodzie jednostek. Mieszkańcy miasta, którzy dotychczas od kilku lat sami gimnazjum utrzymywali i żywo interesowali się jego losem, mają chyba prawo żądać, by ich zawiadamiano o tego rodzaju im miłych i drogich wydarzeniach. Toteż zaniedbanie tego wywołało niesmak i narzekania i stało się odwrotną stroną medalu.

…z Żółkwi

Egzamin dojrzałości. Dnia 10 i 11 bm. odbyła się w tutejsz. gimn. państw, im. hetmana St. Żółkiewskiego matura. Do egzaminu zgłosiło się 12 uczniów publiczn. i 1 uczenica prywat. Świadectwo dojrzałości otrzymali: Chylak Teodozy (z postęp. celuiącym), Eckhaus Karol (z postępem celując.), Hubert Józef, Korner Szymon, Obmirski Adam, Pundyk Herman, Sierociński Juljan (z postępem celując.), Żarski Józef i Wohlmaunowna Stefania. Reprobowano na pół roku 2 uczniów publiczn., od egzaminu odstąpiło 2 uczniów.

Z życia kulturalnego. Do rzędu udatnych imprez naszego Kółka amatorów sztuki i muzyki należy odegrana dnia 14 bm. komedja Bałuckiego „Dom otwarty”. W grze tej rodzimej sztuki odznaczyli się pp. Dr. Maciulski (Telesfor), radca Obmiński (Wicherkowski), Dr. Rekliński (Fikalski) i starosta Stępień (Żelski), a z pań grały z niezwykłym wdziękiem pp. Czajkowska (Janina) i Mańkowska (Pulcherja). Orkiestra naszego Kółka dala jak zwykle piękną oprawę do dobrej gry naszych amatorów.

Producenci produktów rolnych po wojnie czuli się monopolistami. Starano się zorganizować ich w jakiś sposób, a oni sprzeciwiali się temu. Najbardziej poszkodowany był, jak zwykłe, prosty obywatel…

Obszarnicy prowokują strajk rolny

W związku z notatką zamieszczoną w nr. 96 „Kurjera Lwowskiego”, donoszącą o groźbie Strajku rolnego w pow. jarosławskim i sąsiednich, otrzymaliśmy od Inspektoratu pracy 47 obwodu (Przemyśl) „wyjaśnienie”, stwierdzające, że strajk nie groził i nie grozi, gdyż w pow. jarosławskim i sąsiednich, a to: brzozowskim, przemyskim i lubaczowskim obowiązuje umowa zbiorowa z 19 października 1923, wzgl. orzeczenie nadzw. Kom. Rozjem. z 20 października 1923. Moc prawna tych orzeczeń obowiązuje do 31 marca 1925, nie było zatem podstawy do zawierania nowej umowy. Tak rzekomo wygląda sprawa w oficjalnem oświetleniu. Tymczasem korespondent nasz z Jarosławia, zainterpelowany przez redakcję „Kurjera Lwowskiego”, nadsyła nam oparte na źródłowych badaniach wyjaśnienie, które na całej linji godzi w optymistyczny pogląd Inspektoratu pracy w Przemyślu, rzeczywistość bowiem przedstawia się następująco: „Umowa zbiorowa z 19. X. 1923, wzgl. orzeczenie Nadz. Komisji Roz. z 20. X 1923, aczkolwiek prawnie ma obowiązywać w powiecie jarosławskim do 31.III.1925, to faktycznie nie obowiązuje prawie nigdzie.

Obszarnicy korzystając z tego, że podobna umowa, wzgl. orzeczenie Nadz. K. Roz. wygasła w sąsiednich powiatach, jak: Przeworsk, Rzeszów, Łańcut itd. z dniem 31.II.1924, gremialnie pozniżali ordynarję. Na to sekr. okr. Związku robot. rol. leśn. Zaw. Zjedn. Polak, w Jarosławiu wniósł około 60 skarg, m. in. przeciw ks. Czartoryskiemu, Kopeckiej, Arrissonowi itd. do Ochr. Insp. pracy z prośbą o zwołanie konferencji pracodawców i pracowników dla zawarcia umowy polubownej, na co ustawa pozwala.

Z kompetentnej strony jesteśmy upoważnieni do oświadczenia, że jeżeli obszarnicy nie wprowadzą w życie umowy zbiorowej z 19.X.1923. wzgl. Orzecz. Nadz. Kom. Rozj. z 20 X. 1923, ewentualnie nie zawrą w jak najkrótszym czasie umowy polubownej, to, na powszechne żądanie robotników, w czasie żniw należy spodziewać się strajku, albowiem strajk nie tylko groził, lecz grozi nadal.

Granica wschodnia, jak i dziś jest niebezpieczna. Starano się temu zaradzić.

Grupa harcerzy przy polskim słupie granicznym na granicy polsko-sowieckiej. NAC

O stan bezpieczeństwa na Wschodzie

Napady bandyckie nad wschodnią granicą nie ustają. Napadów notowano: w styczniu 3, w lutym 6, w marcu 12, w kwietniu 26, a w pierwszej połowie maja 20. Powody przeraźliwego wzrostu bandytyzmu tkwią w zagadnieniach polityki zagranicznej, gdyż bandy po kilkadziesiąt ludzi formują i uzbrajają się od stóp do głowy na obszarze Rosji sowieckiej i tam wwożą swe bogate łupy, czego by czynić nie mogły, gdyby Rosja niekoniecznie z przyjaźni sąsiedzkiej, lecz choćby tylko ze stanowiska lojalnego kontrahenta traktatu pokojowego w Rydze przeszkodzić zbrojeniu band zechciała. Jeśli tego nie czyni, to bezczynności takiej nie można usprawiedliwić bezsilnością, lub nieznajomością stanu rzeczy ze strony rządu Związku Republik Sowieckich, lecz trzeba przyjąć do wiadomości, że bandy korzystają z opieki i pomocy prowincjonalnych władz sowieckich.

Powody tkwią także jednak w zagadnieniach polityki wewnętrznej, t. j. w problemie kierunku i systemu administracji państwowej w województwach wschodnich i w nakreśleniu granic, w których należy i można zaspokoić konstytucyjne postulaty miejscowej ludności, bez względu na jej pochodzenie narodowe. Rząd p. Władysława Grabskiego, wbrew oświadczeniu, że spraw politycznych poruszać i załatwiać nie będzie, stoi wobec konieczności wydania doraźnych akcyzy w sprawach „par excellence” politycznych.

Skontroluje, rozważy i zadecyduje o tem Sejm, i to w najbliższych dniach. Chcę natomiast wskazać już teraz na małą wprawdzie, ale niezwykle ważną lukę w dotychczasowych rozważaniach i przedwstępnych zarządzeniach rządu w sprawie przywrócenia porządku i bezpieczeństwa na Kresach Wschodnich. Pominięto mianowicie uzupełnienie w zagrożonych okolicach aparatu łączności tj. komunikacji pocztowej, telegraficznej i telefonicznej. A jednak nie da się pomyśleć, aby wysiłki nad zwiększeniem sprawności administracji politycznej, t. j. władz powiatowych, wojewódzkich, policji, straży granicznej i wojska, sądownictwa, urzędów skarbowych i leśnych, oraz sprawność organizacji społecznych, których to czynników programowa praca jest niezbędna. Jeśli uzdrowienie stosunków ma być rychło osiągnięte i trwale utrzymane, powtarzamy, nie da się pomyśleć, by wysiłki były uwieńczone skutkiem , jeśli szwankować będzie aparat łączności.

Państwo zawsze szukało oszczędności. A na kim tu zaoszczędzić, jak nie na swoich urzędnikach…

Coś niewesołe miny mają ci urzędnicy Banku Polskiego. NAC

Na krawędzi dnia

Jak oszczędzić na urzędnikach

Każdy aresztant w Polsce kosztuje skarb państwa 400 000 mk. dziennie, czyli 12 milionów miesięcznie. Natomiast na żonę lub dziecko urzędnicze przypada 45 punktów po 36 groszy miesięcznie czyli 16 zł. i 20 groszy. Utrzymanie zatem jednego członka rodziny urzędniczej kosztuje przeszłe dwa razy tyle, co utrzymanie aresztanta.

Kombinacja zatem oszczędnościowa byłaby bardzo prosta: wziąć wszystkich członków rodziny urzędniczej na wikt aresztancki. Sądzę, że nawet wiele członków rodziny urzędniczej zgodziłoby się na taką kombinację, gdyż każdy z nich od 20 każdego miesiąca miałby spokojną głowę. Odpadłyby spory z gospodarzem, ze służącą, z praczką, przykrości z obiadami, kolacjami itp. Na ulicy mieliby również spokój i nie potrzebowaliby się kryć w bramie przed kwestującymi paniami. Wolni byliby od kupowania marek na listy, stempli i innych wydatków. Za oszczędności można by utworzyć dla nich teatr, kino, plac sportowy, szpital, izbę położnic i t. d.

Projekt ten jest jasny, zrozumiały dla każdego ministerialnego bałaganisty i jeżeli uczciwie pragnie wyżyć ze swej pensji, powinien się tą sprawą zająć. Ja chętnie poświęcę jeden rok takiego życia z moim ministerialnym kolegą pod warunkiem, że mu ta kuracja wyjdzie na zdrowie rozumu.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 12 (448), 28 czerwca – 15 lipca 2024

X