Krakowskie Nowości Ilustrowane Echa pobytu Naczelnika Państwa w Rumunii, Nowości Ilustrowane

Krakowskie Nowości Ilustrowane

Ten poczytny krakowski tygodnik w październiku 1922 straszył horrorem. Na pierwszej stronie kolejnych numerów czytamy anonse: „Straszny czyn zwyrodniałej matki”, w następnym numerze „Straszny czyn desperata”. Umieszczone w poszczególnych artykułach ilustracje nie zawsze odpowiadają tekstowi. W „Konsekracja kościoła katedralnego w Łodzi” mamy ilustracje z Woronienki, a w „Tragedia ślepca” przedstawiona jest wizyta Naczelnika Państwa w Rumunii. Powędrujmy po łamach „Nowości Ilustrowanych”.

Nowy rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dotychczasowy rektor Almae Matris uczony, profesor Stanisław Nowak (imię podano błędnie – faktycznie Julian Ignacy – red.), powołany został na jedno z pierwszych stanowisk w Rzeczypospolitej. Osierocenie Uniwersytetu krakowskiego nie trwało długo, bo oto 27. b. m. zebrał się Senat akademicki w godzinach przedpołudniowych i dokonał wyboru nowego rektora.

Wybrany został jednomyślnie prof. dr Władysław Natanson. Nowy rektor należy do pierwszych luminarzy nauki i jako wielki uczony jest prawdziwą chlubą kraju. Syn Ludwika, słynnego warszawskiego lekarza i przyrodnika, urodził się Wł. Natanson w r. 1864 w Warszawie, gdzie też skończył gimnazyum, a następnie studyował fizykę i matematykę w Petersburgu i Cambridge. Uzyskawszy w Dorpacie stopień doktora fizyki habilitował się w r. 1891 na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w r. 1899 został rzeczywistym profesorem fizyki matematycznej.

Gdybyśmy chcieli wymienić tytuły dzieł wyszłych z pod pióra wielkiego uczonego powstałby cały indeks nieocenionych prac i rozpraw. Są to poważne dzieła i studya z zakresu matematyczno-przyrodniczego, których doniosłość dla nauki specyaliści tylko mogą należycie ocenić.

Odbudowa wiaduktu kolejowego na linii Stanisławów-Woronienka, Nowości Ilustrowane

Pomimo wysokiej swej wiedzy i prawdziwego kapłaństwa nauki, prof. Wł. Natanson nie gardził pouczaniem młodzieży. Jemu zawdzięczamy z tej dziedziny znakomity „Wstęp do fizyki teoretycznej” (dzieło nagrodzone przez Komitet Kasy im. Mianowskiego) i czysto już szkolny podręcznik: „Wiadomości z nauki fizyki”.

Nowy rektor umieszczał swe prace zarówno w polskich jak niemieckich i francuskich naukowych publikacyach, a nazwisko jego jest znane i cenione w świecie naukowym.

Na wydziale filozoficznym w r. 1907–1908 był Wł. Natanson dziekanem.

Zgon zacnego filantropa.

W dniu 27 września zmarł w Krakowie jeden z najwybitniejszych przedstawicieli naszego świata finansowego, śp. Mieczysław Ostoja Sędzimir, dyrektor Banku Małopolskiego.

Śp. Zmarły, tak na stanowisku, jakie ostatnio od r. 1907 zajmował, jak i poprzednio jako kierownik krakowskiej filii Banku Krajowego przez lat z górą dwadzieścia, brał nader czynny udział w życiu ekonomicznem naszego kraju i miasta, cieszył się też zasłużonem uznaniem władz, które powołały go do zarządu i rad nadzorczych różnych instytucyi, jak Polskiego Towarzystwa Handlowego, Towarzystwa „Odlew”, Banku Ziemskiego i wielu innych. Służył im skuteczną radą w sprawach natury finansowej jako niepośledni ich znawca, pracował również owocnie przez szereg lat w krakowskiej Radzie miejskiej, gdzie zwłaszcza w sekcyi skarbowej odgrywał bardzo wybitną rolę. Gorąca chęć służenia krajowi i dążenie do podniesienia jego dobrobytu przez obudzenie naszego handlu i przemysłu, oto główne wytyczne obywatelskiej działalności dyr. Sędzimira. Był on także profesorem krakowskiej Szkoły Handlowej zapisując się na tem stanowisku we wdzięcznej pamięci swych uczniów.

Główny nacisk chcielibyśmy jednak położyć na filantropijną działalność śp. Zmarłego, jako niestrudzonego członka Zarządu Towarzystwa Szpitalnego św. Ludwika dla dzieci i gorliwego opiekuna Kolonii Rabczańskiej, które tracą w nim jednego ze swych największych dobrodziejów. W najcięższych dla nich czasach, bo w latach wojny, dokładał śp. dyr. Sędzimir starań, aby wynaleźć fundusze na kuracyę chorej dziatwy i wysyłanie jej na sezon letni do Rabki.

Te ciche zasługi Zmarłego, jako filantropa i dobrodzieja najmniejszych i najbardziej pomocy potrzebujących, podniósł w wymownych słowach rektor dr. Zoll w swem żałobnem przemówieniu. Imieniem Banku Małopolskiego zabrali głos nad grobem dyr. A. Ungar i sekretarz p. Para, kreśląc zasługi Zmarłego dla ekonomicznego życia naszego kraju.

Miarą uznania i sympatyi, jakiem i ś. p. dyr. Sędzimir cieszył się w najszerszych kołach naszego miasta, był Jego pogrzeb w dniu 29. września b. r. Kondukt żałobny, poprzedzany przez dziatwę tutejszych zakładów dobroczynnych, prowadził ks. biskup Nowak w otoczeniu licznego duchowieństwa, a towarzyszyły mu rzesze przyjaciół i znajomych zasłużonego Obywatela.

Co się dzieje z carskimi klejnotami koronnymi.

Dużo się mówiło i pisało na temat, jaki los spotkał carskie klejnoty koronne, które po przewrocie dostały się w ręce bolszewików, a wiadomo, że rosyjski skarbiec był bardzo obficie zaopatrzony. Insygnia koronne, między niemi korona carska, ozdobiona wspaniałym rubinem i berło, zakończone słynnym brylantem „Orłow”, należącym do najwyższych z dotychczas znanych, przedstawiają już same milionową wartość, wraz z innemi precyozyami, przechowywanemi w skarbcu carskim. Ocenił je w r. 1898 francuski jubiler Faberge na ośm milionów rubli, co przeliczone na dzisiejszą wartość pieniężną, dojdzie w każdym razie kwoty miliardowej. Fantastyczną przecież jest wiadomość, jakoby te klejnoty oceniano na sześćdziesiąt miliardów dolarów.

Utrzymywało się dotąd powszechnie mniemanie, że bolszewicy opróżnili już w zupełności skarbiec carski, zwłaszcza, że tu i ówdzie w Europie napotykano rozmaite klejnoty, które rozpoznano jako własność byłej carskiej rodziny. Niewątpliwie część tych skarbów poszła już w świat, najważniejsze przecież przedmioty znajdują się prawdopodobnie dotąd w Moskwie i czekają na swój los.

Wbrew amerykańskim twierdzeniom o wartości tych przedmiotów, podają pisma francuskie na ten temat swe rewelacye, utrzymując z całą stanowczością, że są one dotąd w posiadaniu bolszewików. Gdy sowiety zagarnąwszy władzę w swe ręce, zagrabiły także wszelki majątek tak publiczny i prywatny, wpadły w ich ręce klejnoty wartości ogółem około siedmiu miliardów franków, pochodzące tak z skarbca cesarskiego, jak i z prywatnych. Celem zajęcia się nim i oszacowania ich wartości powołali bolszewicy osobną komisyę, złożoną z sześćdziesięciu trzech osób, która tak energicznie zabrała się do dzieła, że trzeba ją było rozpędzić, część ukarać śmiercią, część zaś uwięzić. W jej miejsce powołano inną.

Pierwsze miejsce wśród nich zajmuje korona byłych carów, ozdobiona rubinem wartości kilkuset tysięcy franków, następnie berło z „Orłowem”, ocenionym na dwa i pół miliona, dalej gwiazda orderu św. Andrzeja i łańcuch z orłami z brylantów, jabłko koronne, korony carowej Katarzyny II i Aleksandry, dyademy z pereł i brylantów i wszelkiego rodzaju inne biżuterye.

Jest to oczywiście tylko część, co stało się z resztą, o tem mogłaby powiedzieć chyba jedna i druga komisya szacunkowa, ale one dochowają niezawodnie tajemnicy urzędowej.

Francuzi wierzą, że carskie klejnoty koronne są jeszcze do dnia dzisiejszego w Rosyi.

Cuda współczesnej techniki, Nowości Ilustrowane

Cuda współczesnej techniki.

Żaden może dział wiedzy nie doszedł w ostatnich czasach do tak potężnego rozwoju, jak technika. Cuda techniki (w szerokim jej zakresie) przestały nas już zdumiewać. Chłopek na wsi, który przed kilkudziesięciu laty jeszcze żegnał się pobożnie na widok pędzącego pociągu kolei żelaznej, patrzy dziś obojętnem okiem na szybujące wysoko w przestworzu aeroplany, nie mówiąc już o samochodach, co do których żywi jedynie nieufność i obawę, by mu auto nie rozjechało błąkającej się na gościńcu tłustej świnki lub tucznej gęsi.

Technika – ściśle mówiąc mechanika, prócz wielu innych dobrodziejstw przyczyniła się również do skrócenia i ułatwienia fizycznej pracy ludzkiej. Spojrzyjmy na odnośną rycinę: czy nawet zbiorowa siła kilkudziesięciu ludzi byłoby w stanie dźwignąć i przenieść tak kolosalną lokomotywę?

A jednak dzieje się to bardzo małym wysiłkiem ludzkim – resztę pracy wykonują bloki, dźwignie i najrozmaitsze skombinowane części potężnej machiny. Podźwignęła ona ten kolos żelazny i złoży go lekko jak piórko na pokład okrętu.

Lokomotywa ta jest prywatną własnością nowego prezydenta Argentyny Cr. Aweara.

Dzień „Szkoły żołnierza polskiego” w Krakowie, Nowości Ilustrowane

Dzień „Szkoły żołnierza polskiego” w Krakowie.

Główną zasadą, jaką nasz zarząd wojskowy kieruje się w czasie kształcenia żołnierzy, powołanych do szeregów, jest aby prócz nabycia wiadomości fachowych, potrzebnych każdemu żołnierzowi, każdy z członków armii uświadomiony został, jakie na nim ciążą obowiązki obywatelskie i kiedyś, opuściwszy szeregi, nie znalazł się w środowisku dla siebie obcem. Kształci się zatem żołnierz we wszystkiem tem, co w dalszem życiu będzie dla niego korzystnem, a zaczyna się od podstaw, t. j., aby wśród żołnierzy polskich nie było analfabetów, ci zaś, którzy posiadają już pewne wykształcenie, mogli je uzupełnić. W ten sposób łączy się konieczne z pożytecznem, nikt bowiem nie może narzekać, że czas spędzony obowiązkowo w służbie wojskowej jest okresem zupełnie nieproduktywnym w życiu danego osobnika.

Akcyę oświatową w armii polskiej zakrojono na bardzo szeroką miarę, to oczywiście pociągnąć musi za sobą i wydatki, idące w miliony. Skarb wojskowy bez uszczerbku dla siebie ponieść ich w całości nie może, jest zatem obowiązkiem całego społeczeństwa poprzeć skutecznie te szlachetne usiłowania i pospieszyć z wydatną pomocą.

Miliony marnuje się u nas bezcelowo, gdy tymczasem akcya tak pierwszorzędnej wagi, jak przygotowanie krajowi należycie uświadomionych obywateli, napotyka na trudności przede wszystkiem natury materyalnej, moralnie bowiem, t. j. o ile nie byłoby to połączone z żadnym i wydatkami, gotowi ją wielu popierać.

Komitet, w skład którego wchodzą tak przedstawiciele wojskowości, jak i sfer cywilnych, rozpoczął w Krakowie energiczną akcyę celem przysporzenia funduszów, mających służyć na szerzenie oświaty wśród żołnierzy piątego korpusu. Aby publiczności zbytnio się nie naprzykrzać i ułatwić jej złożenie na ten cel swej ofiary, urządzono w niedzielę, 24 września, b. r. w naszem mieście dzień „Szkoły żołnierza polskiego” z bardzo urozmaiconym programem, w skład którego wchodził także i kiermasz na Placu Szczepańskim, dla Krakowa nowość, do niedawna zupełnie nieznana. Głównymi inicyatorami i aranżerami tej uroczystości byli pułkownik Becker i major Piotrowski.

W niedzielę popołudniu zaroiło się na Placu Szczepańskim i sąsiadującym z nim odcinku plantacyi wraz z ulicą Dunajewskiego od tłumów publiczności, która, korzystając z pogody jesiennej, pospieszyła, aby się rozerwać i dołożyć swą cegiełkę do ogólnej budowy. Na brak urozmaicenia nie mógł nikt narzekać, przygrywały orkiestry wojskowe, tramwajarzy i kolejarzy, można się było pokrzepić w bufetach, kto zaś pragnął nabrać wyobrażenia o życiu podczas wojny, miał do tego sposobność, racząc się kiełbaskami, przygotowanemi przez wojskowe kuchnie polowe, a sprzedawanemi przez nasze panie, należące do T. S. L. Można było również, nie narażając się zupełnie na niebezpieczeństwo, dać się wyfotografować w samolocie, który od południa już oczekiwał na Placu na chętnych wrażeń napowietrznej podróży bodaj przez imaginacyę. Odbyły się także ćwiczenia gimnastyczne młodzieży z Zakładu ks. Siemaszki, prowadzone bardzo udatnie przez kap. Sieniewicza, wojenne półczołgi oglądano z ogromnem zainteresowaniem, nie brakło i kina polowego, które za nastaniem zmierzchu wyświetliło bardzo udatne obrazy, przeważnie wspomnienia z minionej wojny. Było także i innych różności wiele, a że to poszło wszystko i ładnie i składnie, zasługa w tem Komitetu, który wywiązał się najzupełniej ze swego zadania, nauczywszy się od członków amerykańskiego Towarzystwa Y. M. C. A., jak się powinno urządzać podobne zabawy.

Jenerał Sikorski na manewrach francuskich, Nowości Ilustrowane

Jen. Sikorski na manewrach francuskich.

W tegorocznych wielkich manewrach armii francuskiej, jakie odbyły się w czasie od 6. do 18. września b. r. w Bretonii, wziął na zaproszenie francuskiego rządu udział szef polskiego sztabu jeneralnego, jenerał Władysław Sikorski. Jest to jeden dowód więcej francusko-polskiego braterstwa broni, zapoczątkowanego w pierwszych chwilach wybuchu wojny światowej, a obecnie usankcyonowanego oficyalnymi układami. Również i rząd angielski zaprosił jenerała Sikorskiego na jesienne manewry, nasz szef sztabu generalnego ma odwiedzić także i Włochy.

Tegoroczne manewry francuskie są pierwszem tego rodzaju przedsięwzięciem wojskowem po wojnie. Nie mają one wcale charakteru spektaklu jakim bywały przedwojenne manewry i opierają się na różnym zupełnie od dotychczasowych planie, wypracowanym przez jenerała de Boissoudy, członka Najwyższej Rady Wojennej. Przewodnią ideą ćwiczeń jest, że siła atakująca manewruje zupełnie swobodnie, tylko w ściśle zakreślonych terytoryalnie granicach. Natomiast armia obronna nie ma tej swobody, lecz musi się ściśle ograniczyć do odpierania ataków, zadając atakującym szereg specyalnych problematów do rozwiązania. Problematy te ustalane były w miarę rozwijania się wypadków przez kierownika manewrów jenerała Boissoudy.

Było to możliwie największe zbliżenie ćwiczeń wojskowych do rzeczywistości wojennej, a niezmienne powolne posuwanie się naprzód (o kilka kilometrów w kilku dniach) dało sposobność wypróbowania w praktyce efektów ognia dział i karabinów maszynowych.

W czasie swego pobytu na ziemi francuskiej był jenerał Sikorski przedmiotem gorących owacyi ze strony tamtejszej wojskowości, przybycie jego powitała również serdecznie jak prasa francuska, tak i ludność cywilna, widząc w niem jeden więcej z dowodów coraz ściślejszego zbliżenia się obu narodów.

Podczas bankietu, urządzonego w Moaux w ósmą rocznicę bitwy nad Marną, wyróżniano jenerała Sikorskiego tak widocznie, iż podnosi to z naciskiem prasa francuska wszystkich odcieni. Zwracają także uwagę, że odznaczenie polskiego szefa sztabu jeneralnego osobiście przez prezydenta Milleranda ma bardzo doniosłe militarne i polityczne znaczenie.

Podczas pobytu swojego na ziemi francuskiej zasięgali u jenerała Sikorskiego informacyi liczni sprawozdawcy pism tamtejszych. Wywiady te dotyczyły polskich spraw wojskowych, o ile one oczywiście nadają się do podania ich do wiadomości publicznej. Jenerał Sikorski przedstawił obecny stan armii polskiej i dał im wyraz zadawalający, podkreślając energiczną i skuteczną współpracę nad jej wykształceniem oficerów francuskich.

Posiada ona swe własne metody wojenne, zbliżone do francuskich, między nią a armią francuską istnieje ścisła łączność. Jest też armia polska zaopatrzoną dostatecznie we wszelaki materyał wojenny, który uzupełnia się stale, nie szczędząc na ten cel jak najdalej idących ofiar.

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański

Tekst ukazał się w nr 18 (406), 30 września – 17 października 2022

X