Odszedł człowiek który ratował Cmentarz Obrońców Lwowa, orędownik wszelkich spraw związanych z ratowaniem pamięci o Lwowie i nasz wielki Przyjaciel.
Jego przygoda ze Lwowem zaczęła się na wiosnę 1988 roku, to wtedy po raz pierwszy pojawił się we Lwowie, jako pracownik polskiej firmy budowlanej „Energopol”. Jak sam wspominał, jego szef Józef Bobrowski mawiał tak: „To, że budujemy wiele obiektów związanych z gazociągiem, będzie wcześniej czy później zapomniane, ale to, że ratujemy Orlęta, pozostanie w pamięci Polaków na zawsze”. Pod jego wpływem pan Wojciech Wingralek zaraził się lwowskimi tematami. „Nawet się nie zorientowałem, jak i kiedy przesiąknąłem pasją ratowania od zapomnienia Orląt Lwowskich. […] Nasz Szef miał wspaniały dar, którym się z nami dzielił – dar zjednywania dla sprawy, którą uważał za najważniejszą: przerwać unicestwianie Cmentarza Obrońców Lwowa! Jakże zdumiewające było, że my, zatrudnieni na energopolowskich budowach na ziemi imperium zła – zostaliśmy ogarnięci pasją ratowania tego świętego miejsca! My, bardziej obznajomieni z techniką, a nie z historią czy literaturą, edukowani według programu moskiewskiego, po prostu – wykształceńcy…”.
W 1989 roku kierownictwo firmy Energopol z dyrektorem Józefem Bobrowskim i inżynierem Janem Wojciechem Wingralkiem rozpoczyna prace na terenie cmentarza, pracownicy firmy wszystkie etapy robót budowlanych wykonywali społecznie. Garść wspomnień z tamtych lat znaleźć można w kwartalniku Cracovia-Leopolis. Od 1998 roku to on kierował pracami po ogłoszeniu przetargu i uzyskaniu kolejnych zezwoleń na odbudowę. Po powrocie do kraju popularyzował wiedzę o Lwowie i cmentarzu, uczestnicząc w spotkaniach i prelekcjach. W albumie „Tam, gdzie lwowskie śpią Orlęta” utrwalił opowieść o zniszczeniu i odbudowie Cmentarza Obrońców Lwowa.
Będzie go nam bardzo brakowało. Requiescat in pace…
Beata Kost
fot. Mirosław Rowicki
{gallery}gallery/2019/wingralek_pogrzeb{/gallery}