W kwietniu 1928 roku pojawił się dodatek tygodniowy do „Dziennika Lwowskiego” pod tytułem „Lwowski Dziennik Ilustrowany” z podtytułem: „Film i Teatr”.
W kwietniu-lipcu 1928 roku ukazało się niestety tylko 13 numerów tego ciekawego tematycznego tygodnika. Treścią pisma była popularyzacja sylwetek aktorów, reżyserów, twórców teatralnych i dramatycznych Lwowa, historie wytwórni filmowych i inne ciekawostki ze świata kina. Redagował pismo Roman Dragan, wydawcą była Spółka Wydawnicza „Dziennik Lwowski”. Zajrzyjmy na łamy tego tygodnika, bogato ilustrowanego zdjęciami aktorów i artystycznymi secesyjnymi wstawkami…
O tych aktorach i reżyserach kina dziś już mało kto pamięta. Tym bardziej interesujące są te wiadomości.
Znaczenie reżyserji
Do niedawna jeszcze obrazy filmowe oceniano tylko na podstawie nazwisk wybitnych aktorów, kreujących główne role. System ten jednak często zawodził. Genjalny bowiem realizator potrafi stworzyć arcydzieła przy współudziale młodych, nieznanych aktorów, co więcej — potrafi z początkujących adeptów filmu robić sławy. Z tego wynika, że nazwisko reżysera i jego talent stanowi bardzo silną pozycję w dziedzinie filmu — o wiele silniejszą nawet niźli w teatrze. Pierwszorzędnych reżyserów posiada Ameryka.
Niewątpliwie i Europa nie pozostaje bardzo w tyle — Ernest Lubicz przecież od niedawna dopiero zbiera laury w Hollywood, a należy on właściwie do Europy. Karjerę swą rozpoczął pod kierownictwem Maksa Reinnardta — potem przerzuca się do filmu, realizując szereg filmów — „Carmen”, „Mumja Ma”, „Żonę Faraona”, „Madame Dubarry”. Te dwa ostatnie filmy zapewniły Niemcom hegemonję na rynku światowym. Za oceanem realizuje dalej bardzo udatne obrazy, między innemi „Taki to jest Paryż” jako film kameralny. Lubicz wniósł do produkcji amerykańskiej swoisty artyzm i charme kulturalnego europejczyka. Jest sam doskonałym aktorem, więc umie wykazać adeptom gest i mimikę potrzebną do danej roli. Filmy Lubicza nie wywołały w kinematografji amerykańskiej przewrotu, lecz przyczyniły się do zaanektowania przez kino dziedziny, niewyzyskanej dotąd przez żadnego z reżyserów amerykańskich.
Kto dziś pamięta filmy „Karawana” czy „Pod narkozą”? Tym ciekawsza jest sylwetka reżysera…
Opinje sławnych reżyserów
James Cruze doszedł do sławy dzięki usilnej pracy i niesłychanej energji W początkach patrzano na kino lekceważąco, niedoceniano jego znaczenia kulturalnego, trudno było znaleźć aktora, który by grę dla kina nie uważał za coś hańbiącego i nie licującego z jego powagą artysty. James Cruze po długiem wahaniu przyjął rolę w sensacyjnym filmie, znęcony sowitą nagrodą i chwila ta decyduje o jego dalszej karjerze — jakiś czas jest aktorem, potem zostaje reżyserem. Rezultat jego pracy przeszedł najśmielsze oczekiwania i dziś zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród reżyserów. „Karawana” rozgłosiła jego nazwisko na obu półkulach. Cruze jest reżyserem wszechstronnym, tworzy filmy najrozmaitszego pokroju: sensacyjne, fantastyczne, wizjonerskie („Pod narkozą”) i eksperymentalne. Reżyser wierzy w swój instynkt, który wypływa z „wyczucia” kina, najoryginalniejsze pomysły przychodzą mu w czasie inscenizacji filmu, które realizuje zawsze w bardzo szybkiem tempie. Cruze — w przeciwieństwie do innych reżyserów, którzy są obojętnymi widzami i obserwatorami, bierze w filmie sam żywy udział i przeżywa niejako akcję — może właśnie dlatego idzie mu praca łatwiej i szybciej, niż innym. Praca pod jego kierownictwem jest uciążliwa, lecz zawsze owocna.
W rzędzie modnych reżyserów wybitne miejsce zajmuje Rex Ingram. Jest to człowiek obdarzony wyjątkowym smakiem artystycznym i delikatną naturą. Z zawodu rzeźbiarz — ciągle chce wrócić do swej pracy, lecz kino trzyma go mocno i ciągle zostaje. Jego film z Rudolfem Valentino „Czterej Jeźdźcy Apokalipsy” uzyskał nawet w Ameryce nagrodę w roku 1924, jako najlepszy w swoim rodzaju obraz. Obecnie Ingram ma zamiar przenieść się do Anglji, gdzie pracować ma w jednej wytwórni popieranej przez rząd
Amerykanie mieli zawsze wszystko co najlepsze. Artykuł o działalności studia filmowego „Paramount” był niezwykle interesujący i stawiał tę wytwórnię za przykład rodzimej kinematografii.
Organizacja wytwórni amerykańskiej
Wytwórnia „ Paramount” w ostatnich dwóch latach stała się największą organizacją filmową na całym świecie. Filmy zrealizowane w wytwórniach powyższej firmy są największe, najkosztowniejsze i najbardziej skomplikowane technicznie z pośród wszystkich filmów jakie były dotąd wyprodukowane. Wytwórnia „Paramount” zatrudnia obecnie szereg słynnych gwiazd filmowych, tak amerykańskich jak i zagranicznych i nie ma dnia, aby na listę stałych pracowników „Paramountu” nie przybyła jaka nowa siła filmowa krajowa lub europejska.
Oto kilka cyfr, które zilustrują rozmiary tej wytwórni. Przedsiębiorstwo filmowe „Paramountu” zajmuje obszar ziemi wielkości około 60 akrów. Na tym obszarze wystawionych jest 55 budynków do różnych celów, związanych z produkcją filmów; kilkanaście brukowanych ulic, łączących różne punkty przedsiębiorstwa – nadają całości charakter małego miasta. Same urządzenia i różne przyrządy przedstawiają wartość kilkunastu milionów dolarów. Znajduje się tam 20 wielkich scen. Oprócz tego została zbudowana specjalna scena teatralna do zajęć. W studjo znajduje się około 200 pokoi, przeznaczonych specjalnie do przebierania się dla artystów (garderoby), a codziennie wydaje się przeszło 2000 obiadów dla pracowników przedsiębiorstwa. Na terenie studjów i budynków znajduje się stacja telegraficzna West Union.
Można przebywać w studjach „Paramountu” całemi dniami, a nawet i miesiącami, mogąc na miejscu zaspokoić wszystkie potrzeby życia. Własna fabryka mebli, czynna na miejscu, wyrabia wszystkie możliwe rodzaje i gatunki mebli, potrzebnych do odpowiednich filmów. Własna pracownia naczyń gipsowych i glinianych wytwarza rozmaite wazy artystyczne, potrzebne do rozmaitych scen filmowych. Pracownia dekoracyj artystycznych przygotowuje wszelkie dekoracje pokojów, mieszkań i t. p. Oddział garderoby, nawiasem mówiąc, jest imponującą cudowną kolekcją kostjumów z całego świata, przedstawia wartość 200.000 dol. w samych kostjumach i 75.000 dolarów w surowych materiałach. W departamencie tym stale pracuje kilkudziesięciu ludzi i krawcowe, szereg krajczych, jubilerzy i t. d. Oddział laboratoryjny przygotowuje i wykańcza tygodniowo 77 000 metrów filmów, około 40 milj. metrów rocznie. Oddział spożywczy otrzymuje wszelkie materjały spożywcze i prowadzi jadłodajnię. Cała organizacja studjów podzielona jest na 20 różnych departamentów. Krótki opis niektórych z nich posłuży do łatwiejszego zorjentowania się, na jak wielką skalę i z jak wielkim rozmachem jest prowadzone filmowe przedsiębiorstwo amerykańskie.
Wydział finansowy jest czemś w rodzaju wielkiego banku rozrachunkowego (clearing house) dla tysięcy ludzi zatrudnionych w przedsiębiorstwie. Przeciętna tygodniowa lista pracowników, otrzymujących stałe pensje, obejmuje 5.000 ludzi. Płace dzielą się na dwie grupy: płace mechaniczne, wynagradzane stosownie do zużytego czasu, i t. zw „intymne”, oparte na płacach stałych, tygodniowych, lub miesięcznych. Płace stałe dochodzą do sumy 5 milj. dolarów rocznie. Sami tylko fachowcy i specjaliści w różnych działach pobierają zapłatę w sumie 30.000 dolarów tygodniowo. Wydział urządzeń, przyrządów i wszelkiego rodzaju ekwipunku przedstawia wartość 400.000 dol. Jest to największa kolekcja urządzeń kinematograficznych w świecie; zajmuje ona specjalny, wielki, czteropiętrowy budynek.
Oddział elektryczny, posiadający dwie wielkie elektrownie oraz cztery stacje ruchome, mógłby dostarczyć światła do przeszło 3000 mieszkań. W oddziale konstrukcyjnym wielkie warsztaty zatrudniają stale około 200 ludzi dniem i nocą. Urządzenie warsztatów kosztuje 75.000 dolarów. Ilość drzewa, zużytego w warsztatach firmy „Paramount”, wystarczyłaby na wybudowanie dziewięciu zwykłych pięciopokojowych domów mieszkalnych. Oprócz drzewa wielkie ilości innych materjałów zużywa się przy budowie scenerji. Ze względu, że filmy wytwórni rozchodzą się we wszystkich krajach świata, jest rzeczą nieodzowną, aby były one przygotowane z całą precyzją nie tylko techniczną, ale żeby i pod względem artystycznym przedstawiały wysoką wartość.
Kiedyż jednak Polska doczeka się wreszcie tego cudu organizacji? Czy doczeka się?
Z pewnością — jeśli rząd a z nim i społeczeństwo polskie zechce tylko na siebie wziąć tę samą opiekę nad filmem rodzimym, jak raczy Ameryka na swoją produkcję i zresztą w dobrze zrozumianym interesie.
W latach międzywojennych królował film czarno-biały i niemy, ale już były próby wprowadzenia kolorowej taśmy filmowej i kina dźwiękowego. Toczono o to nawet dyskusje. O tym też co nie co…
O filmie kolorowym
Pomysłowi i wiecznie przedsiębiorczy Amerykanie mają olbrzymie zasługi, jeśli chodzi o oryginalność w technice filmowej i o zniżenie się do rzeczywistego życia na ulicy. W tej pogoni za rzeczywistością życia sięgnęli Amerykanie po zagadnienie firnu barwnego. Ostatniemi czasy rozegrała się na łamach amerykańskiej prasy filmowej walna bitwa o filmy kolorowe. Krótko mówiąc zwyciężyła teza, że należy produkować filmy barwne, jako bardziej do życia zbliżone. Jednak stanowisko większości krytyków amerykańskich było bardziej teoretyczne, aniżeli życiowe, gdyż nie uwzględniało psychologji ludzkiej, a co zatem idzie, stanowisko to nie wytrzymało próby życia.
Wyjątkowo jednak pomyślnie barwność została zastosowana do filmu „Czarny Pirat”. Jeśli jednak wnikniemy głębiej w przyczyny, które spowodowały, że „Czarny Pirat” tak wielkie wszędzie osiągnął sukcesy, to zrozumiemy, że nie spowodowała tego sama „barwność” filmu, a tylko współdziałało tutaj kilka czynników, z których najważniejszym jest owiana szczerym romantyzmem epoka piratów i żaglowych statków. Któż jeśli nie Napoleon romantyzmu — Byron, wypowiedział się w cudnych strofach „Korsarza”. Zrozumiałe jest, że film, oparty na epokach dawnych, kiedy to noszono zachwycająco barwne i grające tęczą szaty, taki film bardzo słusznie będzie liczył na długotrwałe powodzenie. Równie chętnie każdy obejrzy film, poświęcony wyłącznie piękności natury, rozumiejąc że chcąc oddać piękno wschodu słońca w górach, musimy to utrzymać w odpowiednich barwach.
Rzecz jednak całkiem się zmienia, kiedy chodzi o filmy zwykłe, filmy z życia współczesnego i dlatego śmiem twierdzić, że filmy kolorowe nie opanują świata. Zdaniem mojem filmy kolorowe nie będą miały powodzenia, gdyby nawet pod względem technicznym były doskonałością. W roku 1912 towarzystwo „Pathe Freres” przysłało pewnej firmie amerykańskiej kilka wspaniałych krótkich kolorowych filmów, które osiągnęły szczyt powodzenia. I oto wielkie wytwórnie filmowe zaczęły szybko naśladować „Pathe Freres”. Wkrótce jednak wytwórnie te zaczęły otrzymywać telegramy od kin następującej treści: „Proszę nam więcej kolorowych filmów nie nadsyłać, bowiem nie budzą już zainteresowania”. Gdy się o tem dowiedziano, zastanowiono się poważnie nad przyczyną deprecjacji tych filmów i zaczęto pilnie śledzić każdy film kolorowy, zwracać uwagę na harmonję barw, w końcu reżyserzy doszli do wniosku, że przyczyną ich braku popularności było podłoże czysto psychologiczne. Po pierwsze każdy rodzaj sztuki musi przede wszystkiem przemówić do naszej wyobraźni, jeśli jednak nie przemawia, — to nie jest sztuką.
Gdy jesteśmy w kinematografie, zdajemy sobie dokładnie sprawę, że są to tylko fotografje, rzucone na ekran i uruchomione, jednak zapominamy o tem wszystkiem i wtedy działa tylko nasza wyobraźnia, ale gdy artyści nagle zaczęliby do nas przemawiać, gdy działać by musiał jeszcze jeden zmysł – słuch, wtedy złudzenie prysłoby. Gdy orkiestra stara się naśladować niektóre naturalne dźwięki, jak na przykład: tłuczenie szkła, przewrócenie się krzesła, znowu efekt zepsuty. Naśladowania takie, jak strzały na wojnie, bicie w bęben, świst wiatru, potęgują jeszcze wrażenie, lecz gdy przekraczają granicę i starają się naśladować śmiech, płacz, świst, wtedy wyobraźnia nasza „kuleje”, a efekt jest śmieszny. Tak samo dzieje się z barwami. Efekty barwne są idealne dla obrazów fantastycznych, alegorji, lub dla takich filmów jak „Peter Pan, Złodziej z Bagdadu”, lecz przeciętny dramat lub sztuka, daje więcej wrażenia w barwach zwykłych, dlatego, że kolory przekraczają nieuchwytną linję demarkacyjną między światem realnym a fantazją, i udzielają zbyt mało miejsca wyobraźni.
Film kolorowy będzie chybionem przedsięwzięciem, a film mówiony będzie niedorzecznością W filmie bezbarwnym otrzymujemy doskonały efekt przez pokazanie nam czerwonego refleksu światła, granatowego zmierzchu srebrnej poświaty księżyca, którego wrażenie potęguje się przez kontrast. Wszystko to budzi nas do marzeń, co każe zapomnieć na chwilę o rzeczywistości, co w nas budzi zachwyt, emocję, — musi być wchłonięte, bo przemawia do naszej wyobraźni. Jeźli nastąpi seria filmów kolorowych, to możemy być pewni, że niedługo to potrwa. Barwny film, a potem film mówiony, znajdzie się w niebezpiecznym sąsiedztwie innej Muzy, Muzy dramatu, żywego słowa. A wówczas kto wie, co się z filmem stanie.
Życie wielkich aktorów było zawsze przedmiotem zainteresowania publiczności. Niektórzy nawet po śmierci nie zaznali spokoju…
Tam, gdzie spoczywa bożyszcze kobiet. Jak wygląda grób Rudolfa Valentino
Dwa lata mija od śmierci jednego z najpopularniejszych ludzi na świecie, bożyszcza kobiet, niezapomnianego Rudolfa Valentino, który jak nikt inny nie potrafił rozczarować z ekranu liczne swe wielbicielki i wielbicieli. Pamięć o nim w Ameryce jest wciąż jeszcze żywa. Do grobu jego, który znajduje się w Hollywood, zaczarowanej stolicy świata filmowego, ciągną bezustannie tysiące ludzi. Valentino leży pochowany w mauzoleum na cmentarzu w Hollywood przy bulwarze Santa Monica. Cmentarz ten słynie jako „cudowne miejsce wiecznego spoczynku”. Krematorjum, które wznosi się pośrodku cmentarza, posiada specjalną instalacji świetlną. W nocy rzuca ona dokoła łagodne światło, które zmienia swą barwę, przechodząc przez wszystkie cudowne tęczowe odcienie. Wywołuje to podobno efekt nadzwyczajny.
Samo mauzoleum, w którem spoczywają doczesne szczątki „pięknego Rudi”, jest urządzone z przepychem. Posadzkę pokrywa kosztowny, barwny dywan. Dokoła porozstawiane są lekkie meble koszykowe. W kącie stoi niewielki elegancki stoliczek. Grobowce przypominają słynny cmentarz Campo Santo w Genui. Zmarli spoczywają piętrami, jeden obok drugiego. Sarkofagi i urny zasłonięte są marmurowemi tablicami. Między grobami dwóch kobiet: Dory E. Dither i Virguiji Ruih Mathias, znaiduje się tablica marmurowa z napisem: „Rudolfo Guguelmi Valentino, 1895 — 1926“. Postać kobieca w zasłonie ozdabia urnę, kryjącą prochy Valentina. Niżej wyryte są słowa: „Naszemu umiłowanemu Rudi— komitet uczczenia pamięci Valentina”. Poniżej szarfy, jedna z napisem w języku francuskim (z błędem ortograficznym „Tou jo suis fidele”), — druga w języku angielskim. Napis ten w tłumaczeniu polskiem brzmi: „Żyć w sercach osieroconych, znaczy nie być umarłym”.
Przed mauzoleum znajduje się niewielkie jezioro, na którem pośrodku wznosi się sztuczna wysepka, porośnięta cyprysami — naśladownictwo wyspy umarłych Bocklina. Sam cmentarz dotyka do terenów filmowej wytwórni „Famous Players Lasky“. Tłem jego są wieżyczki minaretów wspaniałe pałace i inne cudowności miast Wschodu, wzniesione specjalnie na potrzeby dziesiątej muzy. Nawet po śmierci otacza „pięknego Rudi” to wszystko, co dało mu na krótko co prawda, sławę i bogactwo oraz uwielbienie tysięcy sympatyków kina na całej kuli ziemskiej.
Przedruk z „Motion Picture”
Dodatek podawał także kilka nowości X Muzy…
Kronika filmowa
Uczony zaangażowany do produkcji filmowej, Prof. R. H. Newland, piastujący katedrę języka angielskiego i historji Anglji na Uniwersytecie w Kalifornji, został zaangażowany do Universalu w charakterze doradcy przy filmowaniu obrazu „Człowiek Śmiechu” według nieśmiertelnego dzieła Viktora Hugo, realizowanego przez Pawła Leni. Profesor Newland, który jest rzeczoznawcą dawnych obyczajów i tradycyj angielskich, pomaga Lenemu przy odtwarzaniu szczegółów obyczajowych epoki w której odbywa się akcja, jak również zastosowania ubiorów i stylu tego czasu. „Universal” pertraktuje z firmą Western Electric Company, która produkuje aparaty, umożliwiające wprowadzenie tzw. „filmu fonetycznego”. Chodzi o eksperymenty z temi aparatami przy produkcji filmu i ewentualne zainstalowanie ich w teatrach, należących do Universalu.
Eddie Folo, słynny odtwórca ról sensacyjnych, został zaangażowany przez Universal do całego szeregu nowych obrazów. Już w dniach najbliższych kręcone będą z jego udziałem trzy obrazy. „Broadway”, słynna amerykańska sztuka teatralna, grana obecnie także u nas na scenie Teatru Polskiego w Warszawie, będzie wnet realizowana dla filmu. W najbliższym czasie zostanie dobrana obsada, scenarjusz zaś opracowują sami autorzy, znani dramaturgowie Dunnig i Abbott.
„Dziejów Tarzana w Dżungli” dalszy ciąg według powieści Burrougsa nakręca obecnie Universal. Rolę główną kreuje znany zapaśnik i mistrz w Dżiu-Dżitsu, Frank Merril, reżyserja zaś spoczywa w rękach Jacka Nelsona.
Wielka senzacja dla miłośników kina!
Ruchliwa dyrekcja lwowskiego teatru świetlnego „CASINO” zawiadamia niniejszem, że pomimo pory letniej wyświetlać będzie pierwszorzędne tylko filmy I tak na pierwszy ogień wyświetlany będzie film z Adolfem Menjou p. t .: „Ci, którym kochać nie wolno”, następnie pójdzie film „Uwiodłem ci żonę”, w którym główne role kreują Mady Christian, Harry Liedtke i Georg Aleksander. Prawdziwą jednak biesiadą artystyczną będzie film z Lon Chaneyem p. t. „W państwie zielonego smoka”.
Kariera RIFF i RAFF
Firma „PARAMOUNT” Famous Lasky Corporation wydała obecnie dwóch znakomitych komików, którzy pod nazwą RIFF i RAFF w bardzo krótkim czasie zdobyli w całej Europie pełne uznanie i stali się ulubieńcami publiczności. Świetna para komików wystąpi wkrótce przed publicznością w wesołym, sensacyjnym nader filmie. Obydwie wesołe i dowcipne postacie, które już swojem ukazaniem się na ekranie wywołują salwy śmiechu, wystąpią w groteskowej sytuacji i arcykomicznych powikłaniach i pierwszorzędnej sensacyjności, która wciąga widzów w nieznany dotąd wir humoru i wesołości.
Została zachowana oryginalna pisownia
Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 13 (329) 16-29 lipca 2019