Festiwal retro samochodów Leopolis Gran-Prix fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

Festiwal retro samochodów Leopolis Gran-Prix

Na początku czerwca we Lwowie odbył się największy w Europie festiwal retro samochodów Leopolis Grand Prix. To wydarzenie zgromadziło prawie 200 historycznych pojazdów i pasjonatów motoryzacji z różnych zakątków Ukrainy, nawet z regionów, gdzie trwają walki, takich jak Charków i obwód doniecki. Nie zabrakło miłośników starych samochodów z Finlandii, Litwy, Łotwy, Niemiec i Austrii. Polakom, niestety nie udało się dotrzeć do Lwowa. Głównym celem festiwalu była nie tylko prezentacja pięknych aut i zabawa. Organizatorzy postawili ambitne zadanie przed sobą – postanowili zebrać pieniądze na karetki ewakuacyjne dla ochotniczego szpitala polowego im. Pirogowa w Kijowie, który pomaga ratować ukraińskich żołnierzy na linii frontu.

– Zdecydowaliśmy się zorganizować wielki retro festiwal, żeby zebrać jak najwięcej darczyńców dla medyków, którzy ratują życie żołnierzy na froncie. Niestety, z zagranicy przyjechało mniej osób niż zwykle. Powody są znane. Ludzie mają obawy i lęk przed wyjazdem do kraju, który jest w stanie wojny. To naturalne, że ludzie boją się tutaj przyjeżdżać – powiedział dyrektor festiwalu Leopolis Gran-Prix Wołodymyr Kułynycz.

Wielu, zarówno spośród wystawców, jak i zwiedzających, doskonale zdawało sobie sprawę z tej sytuacji i byli gotowi wesprzeć tę szczytną inicjatywę.

– Zbieramy na busy. Ulepszamy i nieco przerabiamy takie auta. Powinny być wyposażone w poduszki i nosze pneumatyczne, aby trochę przynajmniej ulżyć najciężej rannym. Oni zasługują na to – powiedział naszemu dziennikarzowi dyrektor szpitala Gennadij Druzenko. Na froncie jest ogromne zapotrzebowanie w ewakuacyjnych pojazdach. Średni czas służby samochodów na linii ognia wynosi zaledwie trzy miesiące, zatem potrzeba ciągłej renowacji i uzupełniania wozów medycznych jest niezwykle pilna.

fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

Wśród prezentowanych cywilnych samochodów z epoki retro nie zabrakło również unikatowych egzemplarzy z czasów II wojny światowej.

– Przywieźliśmy tu dokładną wersję Willisa dla piechoty. Jest uzbrojona w dwa karabiny maszynowe z przecinakiem drutu. Jest to urządzenie niezwykłe. Odtworzyliśmy to wszystko z oryginalnych samochodów – zaznaczył Maksym Noskow z Pierwszego Klubu Motoryzacyjnego w Kijowie.

Jeszcze jeden Willis należy do lwowskiego miłośnika retromotoryzacji Jarosława Brody, który zapewnił, że auto nadaje się do eksploatacji i mogłoby wykonywać zadania w wojsku nadal, tak jak kiedyś. Jarosław oddał na front nieco młodszego UAZa, który służy teraz lwowskiej brygadzie pod Bachmutem.

Podczas festiwalu goście mieli również okazję spotkać niezwykłych ludzi, którzy otworzyli swe serca dla Ukrainy. Rozmiłowany w starych samochodach Dzintars z Tukumsa należy do grupy wolontariuszy, którzy pomagają ukraińskim żołnierzom dostarczając samochody na front.

– W marcu zeszłego roku przekazałem ukraińskiej armii swój samochód T4. Kiedy napisałem o tym na Facebooku, posypały się komentarze, że wiele osób też chce dołączyć. Za pierwszym razem przywiozłem tylko cztery auta. W ciągu półtora roku trwającej wojny nasz zespół przekazał ukraińskim żołnierzom łącznie prawie 80 samochodów. W moim mieście, Tukums, już mnie znają i kiedy podchodzę do kogoś, na przykład na parkingu i mówię: „Ej, masz dobry samochód”, od razu mówią: nie Dzintars, ten samochód zostaje na Łotwie.

Jedną z największych atrakcji dla uczestników była możliwość przejażdżki jednym z retro samochodów malowniczą trasą (prawie 3 km) lwowskiego „rally Trójkąta” ulicami: Witowskiego, pl. Iwana Franki, Stryjską, Bohaterów Majdanu. Z tej niesamowitej przygody mogli skorzystać wszyscy chętni, zaś dochód z biletów za przejażdżki został przekazany na zakup samochodów dla frontu. Była to doskonała okazja, aby nie tylko cieszyć się widokiem pięknych zabytkowych pojazdów, ale także bezpośrednio przyczynić się do wsparcia żołnierzy na froncie.

Festiwal Gran-Prix Leopolis nie tylko oferuje możliwość oglądania i podziwiania klasycznych aut, ale również stawia sobie ważny cel społeczny – pomaganie wojsku. Organizatorzy festiwalu nawiązują współpracę z lokalnymi organizacjami wojskowymi, aby zbierać fundusze na cele związane z obronnością i wsparciem dla żołnierzy.

Z historii lwowskich wyścigów

8 września 1930 r. ulicami Lwowa wystartowały pierwsze okrężne wyścigi, które z powodu charakterystycznego kształtu trasy w postaci trójkąta ze ściętymi rogami, uzyskały nazwę „Trójkąta lwowskiego”. Wyścig przebiegał ulicami: dawną Pełczyńską (Witowskiego), przez plac Św. Zofii (pl. Iwana Franki), dalej Stryjską, Abramowiczów, Kadecką (Bohaterów Majdanu).

fot. Aleksander Kuśnierz / Nowy Kurier Galicyjski

Do dziś tor ten zachował się praktycznie bez zmian. Lwowskie rajdy należały do najtrudniejszych w Europie. Odróżniały się od europejskich (np. Monte Carlo w Grand Prix Monaco) tym, że na sporej długości lwowskiej trasy występowały tory tramwajowe. Zdaniem ówczesnych najwybitniejszych kierowców wyścigowych, to z powodu tych 800 metrów torów, bazaltowej kostki brukowej na jezdni oraz znacznych zmian poziomu wysokości (8% wzdłuż Kadeckiej) wyścigi nie należały do łatwych. Przejazdy zostały zorganizowane na wzór wyścigów okrężnych miejskimi ulicami Grand Prix Monaco (Monte Carlo), które wystartowały po raz pierwszy rok wcześniej, w 1929 roku. Wyścig we Lwowie uzyskał miano najlepszego wyścigu samochodowego w historii Polski.

W czerwcu 1931 r. okrężne wyścigi we Lwowie uzyskały status międzynarodowych. A w roku 1932 otrzymały od А.І.A.C.R. (poprzednika FIA – Międzynarodowej Federacji Samochodowej) potwierdzoną nazwę i status Grand Prix Lwowa. Wcześniej uważano, że wyścigi będą startować pod szyldem Grand Prix Polski, jednak z powodu nazwy nie udało się dojść do porozumienia z Automobilklubem Polskim w Warszawie. Z tego też powodu do historii wszedł właśnie Wielki Puchar z nazwą miasta Lwowa w tytule.

W Grand Prix Lwowa startowały ówczesne gwiazdy sportów motorowych z ponad dziesięciu krajów Europy – z Niemiec (Hans Stuck i Rudolf Caracciola), Francji (Pierre Veyron i Annette Rose-Itier), Włoch (Renato Balestrero i Vittoria Orsini), Austrii (Maximilian Hardegg i Hans Tschaikoff), Czech (Bruno Sojka i Jan Kubiček), znani polscy sportowcy Henryk Liefeldt, Jan Ripper, Maria Koźmianowa oraz Maurycy hr. Potocki i wielu innych.

W 1934 roku, z powodu kryzysu polityczno-gospodarczego, wyścigi zostały odwołane. Wszelkie późniejsze próby reaktywacji imprezy w następnych latach były nieudane. Próby reaktywacji Grand Prix Lwowa po II wojnie światowej, a nawet każda, nawet najmniejsza informacja o Grand Prix Lwowa, były kasowane ponieważ nie miały żadnego odniesienia do historii ZSRR. Chęć przywrócenia do życia historycznego rajdu pojawiała się wielokrotnie, jednak ani Ukraińska Federacja Samochodowa, ani najstarszy w Ukrainie Galicyjski Autoklub nie zdołały tych zamiarów zrealizować w praktyce. Inicjatywę przejął Klub Miłośnikow Motoryzacji ZAZ-KOZAK, zrzeszający posiadaczy pierwszego modelu ukraińskiego auta osobowego „Zaporożec ZAZ-965”, auta zaliczonego do grupy samochodów zabytkowych.

W ciągu dziesięciu lat klub zorganizował na wielką skalę trzy rajdowe show w obrębie „Trójkąta lwowskiego”(w 2000, 2006 oraz 2010 r.), z udziałem zagranicznych pojazdów zabytkowych. Wyścig na torze „Trójkąt lwowski” wywołał olbrzymie zainteresowanie wśród członków europejskich klubów pojazdów zabytkowych.

Andrzej Końko

Andrzej Końko. Lubię dziennikarstwo bo z jednej strony informuje, a także potrafi inspirować. Od 20 lat pracuję dla mediów ukraińskich i polskich.

X