Dytiatyn 99 lat po bitwie

16 września 1920 roku było już po bitwie warszawskiej, bitwie pod Komarowem, ale oddziały Armii Czerwonej dalej stanowiły niezmiernie groźnego przeciwnika. Dopiero za trzy dni marszałek Józef Piłsudski miał wydać rozkaz do rozpoczęcia operacji, która przeszła do historii jako bitwa niemeńska i która ostatecznie przesądziła losy wojny, dając Polakom zwycięstwo.

99 lat temu na wzgórzu oznaczonym na mapach sztabowych numerem 385, leżącym opodal wsi Dytiatyn, około 40 km od ówczesnego Stanisławowa, oddział Wojska Polskiego zastąpił drogę dywizji „Czerwonych Kozaków”, wspieranej przez brygadę bolszewickiej piechoty. Polscy żołnierze cały dzień stawiali opór przeważającym siłom wroga. Gdy skończyła się amunicja, walczyli bronią białą. Większość poniosła śmierć. Rannych bolszewicy dobijali siekąc szablami. Jednak polskim żołnierzom udało się zatrzymać nieprzyjaciela, ratując przed rozbiciem VIII Dywizję Piechoty oraz sprzymierzoną ukraińską dywizję kawalerii.

{youtube}-tE_ljo4_ao{/youtube}

W okresie II Rzeczpospolitej pamięć o tamtych wydarzeniach była żywa, a bitwa zyskała miano „Polskich Termopil”. Polska bateria artylerii górskiej, której żołnierze do końca wypełnili swój żołnierski obowiązek została uhonorowana mianem „baterii śmierci”. Na miejscu bitwy, przy zbiorowej mogile poległych, postawiono kaplicę.

Wszystko to zostało zniszczone przez Sowietów. Po 1991 roku mieszkańcy Dytiatyna postawili w miejscu dawnego mauzoleum metalowy krzyż. Ten krzyż i krzak czerwonego głogu wśród pól, pod wzgórzem 385, przez wiele lat był symbolem tego miejsca. Od lat w rocznicę bitwy ojcowie franciszkanie odprawiali mszę św. Na te uroczyste msze przyjeżdżało coraz więcej ludzi. Zarówno miejscowi ukraińscy mieszkańcy, jak też Polacy z dzisiejszego Iwano-Frankiwska – dawnego Stanisławowa, a także goście z Polski, przedstawiciele konsulatu RP we Lwowie i coraz liczniejszych polskich organizacji.

Kilka lat temu dzięki pomocy polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego udało się zbudować przepiękny w swej prostocie memoriał. Wielka w tym zasługa pani Wiesławy Holik z Gliwic, ojca Grzegorza Cymbały – ówczesnego kustosza bołszowieckiego sanktuarium i Szymona Hatłasa z Warszawy. Pisaliśmy o nich w Kurierze niejednokrotnie.

W tym roku, w sobotę 14 września, w 99 rocznicę bitwy po raz kolejny pod wzgórzem 385 w Dytiatynie odbyły się uroczystości rocznicowe. Odprawiono mszę św. z ceremoniałem wojskowym, co zapewnił udział pocztu sztandarowego 10. Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, będącej spadkobierczynią tradycji dytiatynskiej baterii śmierci. Homilię wygłosił bp Marian Buczek, nawiązując w niej także i do dzisiejszej sytuacji wojennej na wschodzie Ukrainy, stawiając analogię do roku 1920. Gościem specjalnym obchodów była wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska, od dawna zaangażowana w sprawy Polaków na Wschodzie i sprawę poprawy stosunków polsko-ukraińskich. Była też obecna Katarzyna Sołek, p.o. konsula generalnego RP we Lwowie. Przyjechali, jak zawsze, Polacy ze Stanisławowa, w tym z Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego i Towarzystwa Kultury Polskiej im. Franciszka Karpińskiego. Byli też goście ze Lwowa, w tym młodzież i organizacja strzelecka działająca przy polskiej szkole im. św. Marii Magdaleny. Widać było flagi Klubów Gazety Polskiej z Gliwic, przybyła też spora grupa ze Stowarzyszenia Pamięci Polskich Termopil z Przemyśla pod przewodnictwem Stanisława Szarzyńskiego. Gospodarzami i organizatorami tegorocznych uroczystości byli m.in. Wiesława Holik, o. Andrzej Wanat, obecny kustosz sanktuarium w Bołszowcach, oraz Szymon Hatłas. Pani Wiesława i o. Andrzej zostali wyróżnieni honorową odznaką Brygady Kawalerii Pancernej za zaangażowanie i opiekę nad miejscem spoczynku żołnierzy polskich.

Uroczystościom już nie pierwszy raz towarzyszył chwytający za serce koncert zespołu młodzieżowego z Polskiej Szkoły im. Karoliny Lanckorońskiej w Nowym Rozdole pod kierunkiem Mirosławy Tomeckiej.

Na koniec dowódca delegacji 10. Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie wydał zebranym rozkaz, by w roku następnym, będącym rokiem 100. rocznicy bitwy pod Dytiatynem stawili się wszyscy na dawnym polu boju. Rozkaz to rozkaz.

Mirosław Rowicki
Fot. Leon Tyszczenko
{gallery}gallery/2019/dytiatyn_2019{/gallery}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X